Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant1
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński27
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać406
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Maria Wicik
2
5,6/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, literatura młodzieżowa
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,6/10średnia ocena książek autora
16 przeczytało książki autora
150 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Dystrykt 121. Wybranka Losu Maria Wicik
6,1
Kolejny raz jakiś śmiałek próbuje zmierzyć się z tematyką wampirów, który wydaje się być już mocno wyeksploatowany, nie wróży wielu nowatorskich pomysłów, i który sukcesywnie spychany jest przez nowy nurt książek dla młodzieży New Adult czy Young Adult. Lecz jako zdeklarowana wielbicielka krwiopijców nie mogłam odmówić sobie przyjemności poznania i przeczytania najnowszej pozycji wkraczającej na polski rynek wydawniczy- "Dystrykt 121". Czy Maria Wicik zaspokoi moje oczekiwania?
Jest rok 2029. Władzę nad światem sprawują niebezpieczne i głodne ludzkiej krwi wampiry. Ochroną przed atakami nieumarłych są dystrykty, których pod żadnym pozorem nie można opuszczać. W jednym z nich, 121- szym, mieszka wraz rodzicami i siostrami: bliźniaczką Alex, Suzy i Tami, siedemnastoletnia Rose. Codzienność rodziny nie różni się za bardzo od życia statystycznej licealistki naszych czasów: szkoła, dom, przyjaźnie, pierwsze miłostki, niesnaski z rówieśnikami czy kłótnie z rodzeństwem. Do czasu. Rose zostaje wybrana i otoczona specjalną opieką przez najstarszego, najpotężniejszego i sprawującego władzę nad całym światem wampira- Mitchell' a Valteros' a. Na znak tego nietypowego przymierza nastolatka otrzymuje rodową bransoletę. I od tej chwili życie dziewczyny wywraca się do góry nogami. W nocy nawiedzają ją mrożące krew w żyłach koszmary, a w dzień wizje przeszłości i przyszłości. Kiedy w dystrykcie ktoś w brutalny sposób zaczyna zabijać ludzi, nastolatka wydaje się być jedyną osobą, która potrafi rozwikłać zagadkę tych zbrodni i tajemniczych proroctw.
Rose to młoda dziewczyna pełna słodyczy, od której momentami mdli i robi się ciężko na żołądku. Moim zdaniem jest zbyt wyidealizowana. Jej zachowanie jest zawsze zgodne z wszelkimi normami społecznymi nieskalane pychą, zazdrością, egoizmem, nieżyczliwością ani żadnym innym grzechem z listy znanej nam z lekcji religii. Jej zupełnym przeciwieństwem natomiast jest Alex, zła do szpiku kości przesiąknięta nienawiścią do siostry bliźniaczki. Dialog między dziewczętami jest skrajnie negatywny, szarpiący nerwy i budzący zdecydowany sprzeciw. Zdziwiło mnie więc zachowanie rodziców, którzy ani razu nie wykonali żadnego ruchu, zdecydowanych kroków celem rozdzielenia sióstr. W ogóle ich opieka nad córkami była nietypowa: bez oporów pozwalali na kontakt Rose z dorosłym , ba bardzo dojrzałym, parusetletnim wampirem, ze spokojem patrzyli na notoryczne spóźnienia, nie interesowali się podejrzanym znikaniem Alex i nie zauważali jej nieciekawej opinii wśród rówieśników. Niby byli a jakby nieobecni, bez autorytetu, bez posłuchu, bez szacunku.
Wampiry niczym mnie nie zaskoczyły: niespotykanie silni, szybcy, nerwowi, unikający słońca i bardzo, bardzo kochliwi :)
Jak zauważyliście bohaterami "Dystryktu 121" są nastolatkowie więc to ich życie wysuwa się na pierwszy plan. Rozterki, zainteresowania i przeżycia dziewczyn typu: jak z brzydkiego kaczątka zmienić się w łabędzia, jak zwrócić uwagę przystojnego chłopca czy rozmowy o pocałunkach i pierwszych seksualnych doświadczeniach będą bliskie młodszej grupy czytelników, gdyż to oni żyją tym na co dzień. Dla mnie doświadczonej już życiowo żony i matki ta obyczajowa, codzienna część książki wypada mało atrakcyjnie.
Zachwyciły mnie natomiast wątki typowo fantasy: wizje Rose, realistyczne koszmary i tajemniczy, brutalni mordercy, którzy mają zamiar zniszczyć ludzki gatunek. W tych momentach Maria Wicik urzeka bujną wyobraźnią, idealnie stopniowanym napięciem i utrzymaniem gęstej atmosfery mroku i grozy.
Zabrakło mi jedynie dłuższego pochylenia się nad genezą powstania dystryktów. Jaki był konkretny impuls, który wymusił ich powstanie? Interesuje mnie również jaka była sytuacja ludzi tuż przed i tuż po przesiedleniach, w jaki sposób i dlaczego wampiry, tak nagle, zaczęły żerować na ludzkiej krwi. Co wyzwoliło ich brutalność?
Fabuła jest zatem nierówna i przypomina sinusoidę miałkiej obyczajówki z intrygującym paranormalem. Sytuacji nie polepszyła słaba korekta powieści. Literówki są irytującą plagą.
Maria Wicik jest młodą autorką i do tego debiutantką. Podziwiam jej pasję, odwagę, konsekwencję i zdecydowanie w realizacji swoich marzeń. Dlatego jestem w stanie przymknąć oko na niedoskonałości, tym bardziej, że opowiedziana historia zaintrygowała mnie na tyle by sięgnąć po drugi tom serii Wybranka Losu.
aleksandrowemysli.blogspot.com
Dystrykt 121. Wybranka Losu Maria Wicik
6,1
UWAGA! Powieść tylko dla dziewczyn do 18 roku życia! Niektóre książki powinny zostać opatrzone taką notką, najlepiej w jaskrawym kolorze. Dystrykt 121. Wybranka losu, debiutancka powieść 18 letniej Marii Wicik, jest niestety jedną z nich. Po dumnie brzmiącym tytule i zachęcającym opisie, spodziewałam się czegoś podobnego do Igrzysk Śmierci lub World War Z, a niestety, już po przeczytaniu kilku pierwszych stron, wiedziałam, że mam przed sobą kolejną powieść dla nastolatek z gatunku paranormal romance.
Fabuła bazuje na połączeniu ze sobą dwóch oklepanych schematów. Pierwszym jest zamknięcie ludzi w tak zwanych dystryktach lub też zonach, aby chronić ludzkość przed zagrożeniem z zewnątrz. Drugi schemat, to zwykła nastolatka, która zostaje wybrana i otrzymuje jakieś supermoce. I tak, dowiadujemy się, że świat został podzielony na setki lub tysiące dystryktów (dokładna liczba nie jest znana),które otoczone murami, zapewniają schronienie ludziom przed krwiożerczymi wampirami. Główna bohaterka powieści – 17 letnia Rosaline, a dla przyjaciół Rose, mieszka wraz z liczną rodziną w Dystrykcie 121. Uczęszcza do liceum i któregoś dnia dowiaduje się, że została wybrana przez wampira, który rządzi światem. I tyle fabuły. W zasadzie, całe rozwinięcie akcji zamyka się na 10 ostatnich stronach, a reszta książki, to po prostu przygody Rose w liceum i szpitalu (głównie jej zakochania i odkochania w różnych chłopakach).
Muszę napisać parę słów o bohaterach, którzy niestety są bardzo jednolici. Autorka nie przemyślała ich kreacji i dzięki temu otrzymaliśmy 400-letnie wampiry, które zachowują się jak słodkie nastolatki. Z głównej bohaterki jest taka Sierotka Marysia, która przez całą książkę głównie: mdleje, płacze, cierpi i jest zmęczona. Nie liczyłam ile razy się raniła, ale jestem przekonana, że słowa: bandaż i plaster, były najczęściej używanymi słowami w całej książce. Odniosłam też wrażenie, że Rose cierpi na jakąś chorobę psychiczną, zwłaszcza że często mówiła sama do siebie.
Wiele rzeczy w książce jest niespójnych i nielogicznych. Przykładowo samo utworzenie Dystryktów, na początku książki wydaje się czytelnikowi kompletnie pozbawione sensu. Wokół miast wybudowano mury, żeby odgrodzić ludzi od wampirów, a mimo tego wampiry mieszkają w Dystryktach, a nawet rządzą Dystryktami i całym światem. A więc, po co te mury? Tak samo czytelnik, nie dowiaduje się dokładnie do czego Rose została wybrana. Może odpowiedź znajdziemy w kolejnych (zapowiedzianych) tomach powieści. Siniaki i bandaże pojawiają się i znikają. Na przykład główna bohaterka po uderzeniu o szafkę miała ogromnego siniaka (nie pamiętam już na jakiej części ciała),po jakimś czasie uderzono ją z całej siły, pięścią w twarz. I nic! Zero śladów. Bandaż na jej ręce znikał i pojawiał się w różnych momentach :) .
Jeszcze tylko dwa słowa o stylu pisarskim, który określiłabym mianem „blogowy”. Raziły mnie w książce nagminne powtórzenia, których naprawdę było sporo. Denerwujące były także opisy ubioru, za każdym razem, autorka dokładnie zaznaczała, w co główna bohaterka się ubiera (i tu kolejna niespójność, bo autorka chciała ukazać bohaterkę, jako osobę, która nie przejmuje się swoim wyglądem, co z resztą wielokrotnie podkreślała sama Rose, a była zachwycona, gdy koleżanki wcisnęły ją w mini sukienkę i buty na 12 centymetrowym obcasie :O).
Chciałam napisać przyjemną recenzję, która przyczyni się do propagowania nowych i młodych autorów, niestety nie mogłam tego zrobić. Po przeczytaniu kilku stron wiadomo, że autorka książki, jest bardzo młoda, to widać w stylu pisarskim, a także w zachowaniu bohaterów. Muszę przyznać, że czytałam lepsze opowiadania/powieści na blogach. Z drugiej strony jednak są różne gusta i może komuś się ta książka spodoba. Wystarczy spojrzeć na Zmierzch, ja osobiście, nie rozumiem jego fenomenu, ale setki tysięcy fanek na świecie o czymś świadczą.
Chcę jeszcze tylko poprosić, żeby nie odbierać tego co napisałam, jako złośliwości. Zdaję sobie sprawę z tego, że autorka książki jest bardzo młoda, a także, że jest to jej debiutancka powieść (czego strasznie jej zazdroszczę i gratuluję spełnienia marzeń). Nie chciałam, po prostu, pisać kłamstw i zachwycać się nad książką, która należy raczej do tych z dolnej półki.
Joanna Baster