Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać282
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Łukasz Orzechowski
3
6,2/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, horror
Łukasz Orzechowski (ur. 1987 w Gdańsku) - fotograf, grafik, pisarz i programista z zamiłowania, zawodowo tester.
Wychował się na Pomorzu. W 2007 ukończył Grafikę Komputerową, w 2014... BHP. Po ukończeniu grafiki postanowił zostać fotografem. Każdą wolną chwilę poświęca pasji tworzenia. Od grafik i modeli, poprzez książki, aż po aplikacje i gry. Wielki fan science fiction, horroru, dobrej muzyki i motocykli oraz... kotów.
Wychował się na Pomorzu. W 2007 ukończył Grafikę Komputerową, w 2014... BHP. Po ukończeniu grafiki postanowił zostać fotografem. Każdą wolną chwilę poświęca pasji tworzenia. Od grafik i modeli, poprzez książki, aż po aplikacje i gry. Wielki fan science fiction, horroru, dobrej muzyki i motocykli oraz... kotów.
6,2/10średnia ocena książek autora
5 przeczytało książki autora
16 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Ludzie Cienia Łukasz Orzechowski
6,0
Wydobyte z szuflady
"Od razu Krakowa nie zbudowano". Tak jak pisałam w osobnym poście o Wydawnictwie Książkożercy, by stać się pisarzem trzeba wykonać wiele pracy, zapłacić frycowe i walczyć. Dlatego tekstów debiutantów nie czyta się tak, jak tego, co wychodzi spod pióra „starego wygi”. Nie należy ich również w ten sam sposób oceniać… Trudno jednak wyzuć się całkowicie z emocji i nie rzucić czasem tabletem o ścianę. Dla recenzenta, to też wyzwanie i ważna nauka. Jest więc pan dla mnie panie Łukaszu ogromną lekcją.
Na stronie Książkożerców udostępniono antologię Łukasza Orzechowskiego. Z opisu e-booka wynika, że będziemy mieć do czynienia z fantastyką. Po lekturze mam wątpliwości. Pojawia się tutaj coś na kształt opisu wewnętrznych rozterek pisarza, który dzieli się z nami swoimi – niestety –nieodkrywczymi przemyśleniami, sci-fi, bajka, kryminał i trochę fantastyki.
Uznałam, że jeżeli jeden na szesnaście zaprezentowanych tekstów będzie dobry, to będę zadowolona z lektury. Na szczęście znalazła się ta perełka i jest nią opowiadanie "Pan Deszczu". Tekst zasługuje na uwagę, ze względu na podjętą w nim grę literacką, grę słowem, znaczeniem. Ten eksperyment pokazuje, że autor ma potencjał i ma szansę odnaleźć się na rynku wydawniczym. Póki co, reszta tekstów pokazuje nam nad czym ewidentnie powinien jeszcze popracować. Styl do poprawki całkowicie, maniera nachalnego moralizowania i patosu wyżerającego oczy musi zniknąć. Filozofia – i owszem w literaturze wskazana – ale sugestią, plazmoidalnie, z czuciem - nie z liścia w pysk! Niestety autor sprawia wrażenie, jakby zachłysnął się nową wiedzą i siłą chciał się nią z nami podzielić. A to nie tędy droga. Moralne wstawki i wykłady, to niezaprzeczalna wartość, ale wtedy, gdy są zgrabnie wtopione w tekst i nie rażą sztucznością.
Na kolejnych stronach spotykamy postacie, które się niczym od siebie nie różnią, chociaż występują w różnych przestrzeniach i czasie. Razi brak indywidualizacji, aż nader wyraźne jest, że każdy wypowiadający się w książce to sam autor, nie kreowana postać. Obce imiona (wyjątkiem jest opowiadanie o Cyprianie) też nie pomagają. Przecież nie dodają tekstom światowości(!),dlaczego więc nie postawić na polskie? Ewidentnie intrygujące wizje, rodzące się w umyśle twórcy, nie są wstanie zmieścić się w języku, którym ten na chwilę obecną dysponuje. Forma nie jest w stanie oddać jego wyobrażeń, przez co czytanie staje się męczące. Co ma budować napięcie, emocje, ma zaskakiwać – nie robi tego. Zakończenia też nie porywają, są płaskie.
Dodatkowo w tekstach w wielu miejscach zamiast przecinków są kropki (lub odwrotnie). Po kropkach zdania nie są rozpoczynane wielką literą. Poza tym pojawia się multum błędów stylistycznych, nieprawidłowa odmiana słów, zbytnio rozbudowane zdania, w sensie których gubi się najwyraźniej sam autor.
Postanowiłam napisać parę słów o każdym opowiadaniu. Niedociągnięcia, które odnotowuje w niektórych, tyczą się większej ilości tekstów, nie chcę jednak wszystkiego w kółko powtarzać. Błędy stylistyczne zamieszczone w recenzji nie są wszystkimi. To te, które akurat chciało mi się przepisać.
Całość recenzji i opis poszczególnych tekstów na: http://alicyawkrainieslow2.blogspot.com/2014/06/wydobyte-z-cienia-szuflady-ludzie.html
Strach Łukasz Orzechowski
6,3
http://alicyawkrainieslow2.blogspot.com/2014/07/mozna-zrobic-wielkie-oczystrach-ukasz.html
Pamiętacie antologię "Ludzie cienia" Łukasza Orzechowskiego? Dziś chciałabym podzielić się z Wami przemyśleniami o jego opowiadaniu "Strach", wydanym przez Książkożerców. Dla mnie bezlitosny chłód zimy, to piękno absolutne. Dlatego z pełnym zaangażowaniem wczytywałam się w kolejne zdania, poszukując zapierającej dech atmosfery. Co z tego wyszło? Już piszę.
Można pokusić się o interpretacje tekstu, jako metafory ludzkiego życia – samotnego, pełnego niebezpieczeństw i kompletnie odrealnionego w kontekście unikatowych map rzeczywistości. Czy to peron, czy to bohater staje się samotną wyspą, pośrodku niczego, czyli nieświadomości? W każdym razie na krańcach zrozumienia powstaje piekło, w którym dopadają go jego własne paranoje. Umysł zaszczuwa się dziwnymi konstruktami. A pociąg świadomości, jak na złość nie nadjeżdża. Można ten tekst zinterpretować jako skrót, streszczenie ludzkiego życia, zderzonego z absolutem. Ukazuje wtedy naszą gonitwę za życiowymi celami, która w rzeczywistości jest biernym oczekiwaniem na to "cokolwiek". Nasuwa mi się także porównanie do "Matrixa", złudnego bytu/jestestwa z którego zostajemy wyrzuceni na taką małą stację, by stać się świadkiem prawdziwego widowiska życia i śmierci.
Orzechowski postanowił zastosować pewien sprytny literacki zabieg, którym jest wejście w interakcję z czytelnikiem. Ma on wprowadzić czytającego w głęboki stan emocjonalny, porwać z bezpiecznego miejsca i rzucić w wir niepewności, lęku i niespełnień. Wyrazisty tekst, gra oniryczną konwencją znad krawędzi szaleństwa i ułudy, stał się mimo tych starań tylko literackim popisem. Popisem ciekawym i intrygującym do pewnego momentu – bowiem zaoferowana nam forma wyczerpuje się po około 10 stronach i potem pozostaje się nam z tekstem męczyć. Dlaczego, skoro idea i koncept nie są złe? Głównym winowajcą pozostaje brak napięcia. Fabuła aż prosi się grozę, która przecież tak wyraźnie obłapia bohatera, poprzez sprawdzone elementy: zapomniany peron, gdzieś na końcu świata, z którego nie można się wydostać; mróz; samotność i świadomość obecności „czegoś”; natłok niszczących myśli. Nie udało się jednak mimo całej interaktywności przenieść tych emocji na czytelnika. Brak napięcia wywołany został przez rytm opowiadania – który przypomina cienką, prostą linię, sygnalizującą kres życia pacjenta. Prawdopodobnie autor zamierzał tylko osłabić naszą czujność, by potem ze zdwojoną siłą mógł nas przerazić i zabrać na ekscytującą przejażdżkę roller-costerem. Niestety monotonia tylko usypia. Zakończenie tej historii jest także dosyć przewidywalne, co również nie wywołuje wypieków na twarzy. Mimo to go nie zdradzę – przeczytajcie sami.
"Strach" jest sprawniej napisany niż czytany przeze mnie wcześniej zbiór opowiadań Orzechowskiego i lepiej się go czyta. Nie jest jeszcze idealnie. Oprócz braku napięcia i upartego mieszania strachu z lękiem (jestem zwolenniczką oddzielania tych pojęć),stylistyka znów zaciemnia i niszczy głębię przekazu. Często pojawia się błędne użycie zaimka: "Krew mrozi się Tobie w żyłach…"; "Szarpiesz się, niczym opętany, smażony w ogniu piekielnego kotła, nie pomaga to Tobie, jest jeszcze gorzej". I nie wiem też czy to nielogiczność, czy takie małe – nie intuicyjne dla czytelnika stopniowanie: "Wzdrygasz się na samą myśl, nie boisz się jednak. Jesteś tak przerażony, że nie możesz ruszyć się z miejsca". Aż się ciśnie na usta pewne pytanie… W kwestiach technicznych też mam wątpliwość - tekst nie został wyjustowany, czy mój tablet mi dziwnie reaguje?
Opowiadanie to nadal pozostaje w kręgu tekstów, których nie można polecić szerszemu gronu czytelniczemu. Podobnie jak poprzednio to wprawka i ćwiczenie, a może także zalążek pisarskiej kariery? Jeśli chcecie zobaczyć jak to jest odważnie wystawić się na krytykę i przy okazji zachęcić innych, by też nie bali się pokazywać tego, co tworzą, bo tylko dzięki temu się uczą i rozwijają- zapraszam do lektury.
Stonowana i budząca niepokój - poprzez świetnie dobrany i rozplanowany element pustki - okładka, wprowadziła moją wyobraźnię w błąd – myślałam, że tekst będzie jakąś space operą, albo kosmicznym sci-fi. W każdym razie widziałam tam „coś” o podróżach międzygwiezdnych. Dopiero w trakcie lektury, niedowierzając przyjrzałam się dokładniej i odkryłam, że nie mam do czynienia z elementem stacji kosmicznej na tle wszechświata, tylko czymś zupełnie innym. A czym? Przyjrzyjcie się.