Amerykańska psychoza. Książki pełne przemocy

Bartek Czartoryski Bartek Czartoryski
03.04.2022

Chiński cesarz Qin Shi Huang kazał spalić uczone konfucjańskie księgi, ponieważ chciał kontrolować bieg strumienia myśli, Owidiusza przegnano z Rzymu za „Sztukę kochania”, a Kaligula zakazał ponoć czytania „Odysei”, mając poemat Homera za dzieło wywrotowe.

Amerykańska psychoza. Książki pełne przemocy

Oczywiście ma to się nijak do krytyki, z jaką zderzał się Bret Easton Ellis, bo jego nikt nie próbował zakopać żywcem — a nie można wykluczyć, że taki los spotkał starożytnych chińskich myślicieli — choć i jemu przysyłano życzenia śmierci. Ba, musiał nawet podpisać specjalny dokument, który zwalniałby wydawcę z odpowiedzialności, gdyby faktycznie komuś przyszło do głowy go ubić. A to wszystko jeszcze przed ukazaniem się „American Psycho” na rynku.

Powyższe odwołania do dalekiej starożytności miały jedynie posłużyć podkreśleniu, że literatura zawsze bywała niewygodna i potrafiła zaleźć za skórę — z różnych przyczyn. Niegdyś były to, jak mi się wydaje, głównie szeroko pojęte sprawy polityczne i światopoglądowe, dzisiaj raczej kruszy się kopie zwykle o kwestie obyczajowe, społeczne i te dotyczące, po prostu, dobrego smaku.

Ellis stał się w tym świetle swoistym, jak to się mówi za oceanem, chłopcem z plakatu. Jego znakomite „American Psycho”, wydane na początku lat dziewięćdziesiątych, uosabiało wszystko to, o czym śnili koszmary nie tylko tak zwani obrońcy moralności, ale i krytycy literaccy z poważnych gazet i czasopism. Kiedy wydawnictwo Simon & Schuster ostatecznie zdecydowało się rozwiązać umowę z Ellisem, decyzję tę chwalił na łamach opiniotwórczego dziennika „New York Times” prominentny krytyk i literaturoznawca Roger Rosenblatt. Nie była to opinia odosobniona, bo „American Psycho” prasa gremialnie zjechała, a sam autor był przekonany, że to zwiastun końca jego kariery. Powieści zarzucano banał, epatowanie okrucieństwem i mizoginię.

Z czasem odbiór książki się zmienił i Ellisa namaszczono na swoistego enfant terrible literatury amerykańskiej. Nie bez słuszności. Zjadliwa krytyka żarłocznego kapitalizmu jest bowiem wyborna, jako że Patrick Bateman, bohater rzeczonej powieści, człowiek nie tyle bezduszny, co bez duszy, traktuje drugiego człowieka niczym produkt, który zjechał z fabrycznej taśmy ku jego uciesze. Bateman, będący mało wiarygodnym narratorem, to bowiem z jednej strony człowiek okropnie nudny, którego życie opiera się wyłącznie na kupowaniu i sprzedawaniu. Jest uosobieniem bezkrytycznego wyznawcy ślepego konsumeryzmu, zanurzonego tak głęboko w sztuczności plastikowego świata, że przestaje odróżniać jawę od snu. Ale ma też i mroczną drugą stronę, okrutnego, psychopatycznego mordercy, który niejako szuka oddechu od rzeczywistości poprzez fantazjowanie o czynach straszliwych, wykorzystywaniu innych ku swojej uciesze. Może to cokolwiek ryzykowne stwierdzenie, ale jego wyobrażone czyny to poniekąd krzyk pełen bezsilności, bo Bateman również jest produktem systemu, z czym nie może się pogodzić.

Książka ta dotyka szeregu intrygujących kwestii, które przed trzydziestoma laty zostały podczas odczytywania tej powieści praktycznie pominięte. Została jedynie przemoc. Ta istotnie jest sugestywna i wydumana, ale stanowi istotny aspekt treści książki. Sam Ellis utrzymywał, że brutalność „American Psycho” jest umyślnie przegięta i nie sposób brać jej na serio. Podobnie, co ciekawe, bronili się niegdyś przed zarzutami o demoralizację twórcy słynnych gier „Gran Theft Auto”; dodajmy, że dzisiaj seria ta ma status ikonicznego tekstu kultury. O książce Ellisa napisano już tyle, że trudno chyba byłoby dodać z dzisiejszej perspektywy cokolwiek nowego (co nie oznacza, że nie ma po co o niej pisać, bynajmniej!), ale z biegiem czasu powieść ta stała się swoistym probierzem tego, co literatura może znieść, albo co my możemy znieść w literaturze.

Weźmy jeszcze dwie inne powieści, swego czasu krytykowane za epatowanie pornografią lub przemocą, które jednak nie wywołały podobnie ogromnych kontrowersji — „Cząstki elementarne” oraz „Łaskawe”. Oczywiście ten brak skrajnie emocjonalnego podejścia prasy do owych pozycji może wynikać również z tego, że zdążyliśmy już, jako przebodźcowane społeczeństwo, i znieczulić się na pewne rzeczy, i nareszcie dojrzeć do poglądu, że sztuki nie należy cenzurować.

Powieść Michela Houellebecqa była przecież bestsellerem nagradzanym na lewo i prawo, mimo że niektórzy krytycy wskazywali na zupełnie ich zdaniem zbędne, sugestywne, ocierające się o pornografię opisy aktów seksualnych. A jednak prędko „Cząstki elementarne” doczekały się docenienia, bo, jak pół dekady wcześniej „American Psycho”, celnie chwytały ówczesny zeitgeist.

Drugą z przywołanych książek, naładowane scenami ekstremalnej przemocy „Łaskawe” pióra Jonathana Littella, mimo wysokiego stężenia brutalności, która jest, tak jak u Ellisa, nie celem, a środkiem, z miejsca okrzyknięto arcydziełem. Przynajmniej na Starym Kontynencie (może z wyłączeniem Niemiec, gdzie powieść była szeroko dyskutowana i krytykowana), bo po przekładzie na angielski kręcili na nią nosem krytycy „New York Timesa” i „Time’a”, wytykając jej, jakżeby inaczej, przede wszystkim ostentacyjną sensacyjność wynikającą z jej obrazowości.

W Wielkiej Brytanii, gdzie odbiór książki Littella przez krytykę był generalnie znacznie lepszy, publicysta dziennika „The Guardian”, powieściopisarz i poeta James Lasdun pisał nawet, że Max Aue, narrator „Łaskawych”, przynależy bardziej do „fikcyjnego uniwersum” stworzonego przez Breta Eastona Ellisa. Ostatecznie powieść, kupiona przez wydawcę, jak krąży plotka, za okrągły milion dolarów, sprzedała się w Stanach Zjednoczonych znacznie poniżej oczekiwań.

Ale wydaje się, że dzisiaj to nie przemoc najczęściej brana jest na celownik przez różnej maści pieniaczy, lecz kwestie społeczne i tożsamościowe. Powieści przeznaczone wyjściowo dla młodzieży, jak „Hate U Give. Nienawiść, którą dajesz”, „13 powodów” albo „Speak” były krytykowane między innymi za poruszanie tematu narkotyków, gwałtu, samobójstwa, a nawet i za mizoandrię. Z różnych przyczyn oprotestowywano też chociażby „Absolutnie prawdziwy pamiętnik”, i „George’a” (jako że książka porusza temat transpłciowości, tytuł zmieniono z czasem na „Melissa”). Przykłady można mnożyć. Zawsze znajdzie się jakiś powód, choć można chyba się zgodzić, że przemoc została jakby oswojona. Przynajmniej do następnej wydawniczej sensacji.


komentarze [13]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
PanLiterka  - awatar
PanLiterka 04.04.2022 09:51
Czytelnik

Jedno jest pewne: można napisać świetną książkę bez przesadnego rzucania mięsem i epatowania przemocą.

Mam jednak podobnie, jak wypowiadający się przede mną - za cenzurowaniem treści nie jestem.

Wiem za to, że w PRL rodziły się np. znakomite filmy. Trzeba było pewne rzeczy obejść, pozbawić dosłowności, tak, aby skutecznie mogły zostać zatwierdzone i wpuszczone do obiegu....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Gekon  - awatar
Gekon 08.04.2022 13:10
Czytelnik

Dobrym przykładem może być też PRL-owska scena kabaretu. Na przykład  Kabaret Tey.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Aguirre  - awatar
Aguirre 08.04.2022 17:52
Czytelnik

Przez to (a z dzisiejszego punktu widzenia dzięki temu) wszystko musiało być dopracowane.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Gekon  - awatar
Gekon 08.04.2022 23:15
Czytelnik

@Aguirre tak to prawda. Jednak zdarzało się Smoleniowi czasem wyjść poza cenzurę. Nie pamiętam tytułu skeczu. Był dialog Smolenia i Laskowika:
-Kto ty jesteś?
-Bieda.
-Skąd idziesz?
-Z Bangladesz.
-Dokąd idziesz?
Smoleń odpowiada. Po co pytasz skoro wiesz.
W tym samym skeczu pojawia się określenie Szkieletczyzna. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Gekon  - awatar
Gekon 03.04.2022 21:53
Czytelnik

Łaskawe czytałem i jest to pozycja bardzo dobra. Ocieka przemocą i wulgarnością. Jednak jest to fikcja literacka. Dużo bardziej brutalne są relacje byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Na zajęciach z historii sztuki usłyszałem jedną rzecz: jeżeli dane dzieło wywołało w odbiorcy jakiekolwiek emocje (w tym negatywne) jest dobre. Po to czytamy czy oglądamy coś, aby móc...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
PedroP  - awatar
PedroP 03.04.2022 18:59
Czytelnik

"American Psycho" to prorocza wizja, która się ziściła. Wtedy Ellis opisywał tylko zblazowane środowisko maklerów z Wall Street, dziś w tym obrazie może się przejrzeć praktycznie każdy użytkownik mediów społecznościowych, internetu, w mniejszym lub większym stopniu. Ilu takich Patricków Batemanów chodzi po ulicy w wydaniu męskim i żeńskim? Zapewne wielu.
Powieść Littella to...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Mac  - awatar
Mac 03.04.2022 16:16
Czytelnik

Tekst ciekawy, ale zaledwie zahaczający o temat. Ja zawsze będę bronił wolności słowa, wyrażania myśli, póki realnie nie przyczynią się do krzywdy innych. Zresztą historia nieraz pokazała, iż cenzura to nie jest dobra droga. A co jeśli jakieś dzieło nas oburza? Po prostu tego nie czytajmy. Dla mnie wszystkie post Greyowe romansidła to szkodliwe ścierwa, ale absolutnie nie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
czytamcałyczas   - awatar
czytamcałyczas 03.04.2022 10:16
Czytelnik

Kiedyś ludzie bardziej byli odważni.
 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
EsterilThyssen  - awatar
EsterilThyssen 03.04.2022 11:14
Czytelnik

Kiedyś tak taki Nabukov i Lolita. Teraz próbuje się wmówić takimi zachowaniami(aby nie urazić), że brutalność jest passe. W kryminałach zbrodnia niekiedy musi być brutalna. Przede wszystkim musi być dobrze napisana i nie chodzi o same hektolitry rozpływających flaków. W 2021 taki typowy influancer A.Szaja z SmakKsiażki napędził hejt na książkę B. Rojny - Parafil, w której...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Jerico  - awatar
Jerico 03.04.2022 12:30
Czytelnik

Nie wiem, czy akurat w szczególności kobiety, ale fakt, że dziś każdego wszystko obraża, umiejętność odróżniania fikcji od rzeczywistości zanika i autor musi zastanowić się 10 razy nad każdym słowem, które napisze. Sporo tu niestety winy współczesnej technologii. Kiedyś zbulwersowany czytelnik mógł sobie co najwyżej ponarzekać znajomym, ewentualnie skrobnąć zjadliwy list do...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Virgo13  - awatar
Virgo13 03.04.2022 13:37
Czytelnik

@Jerico @EsterilThyssen Moim zdaniem wina tu wydawców, którzy patrzą na pieniądze, a nie pracują dla idei. "Pani/e, ja tego nie wydam. Kto to kupi? Wypisujesz pan tu o pedałach, asfaltach... w dzisiejszych czasach? Strasznie ofensywny język. A gdzie silna bohaterka? Gdzie bohater o supermocach w sukni zamiast w pelerynie i masce?".

Pamiętam niektóre opinie o książce...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
EsterilThyssen  - awatar
EsterilThyssen 03.04.2022 16:30
Czytelnik

@Jerico Pamiętam też jak jakaś instaMadka (specjalnie tak napisałem) miała pretensje to Maxa Czornyja, gdzie w pewnej książce tego autora (nie pamiętam tytułu)napisał dialog,w którym jedna z postaci mówi dosyć źle o dziecku z syndromem Downa. Sedno problemu tej Pani, która wg jej słów sama opiekuje się takim dzieckiem, jest takie że jej zdaniem w ogóle nie można mówić/pisać...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Bartek Czartoryski - awatar
Bartek Czartoryski 03.04.2022 10:01
Tłumacz/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post