Dobrze wyjść z pisarzem: Lawrence Durrell i Henry Miller
Trzymaj się zen. Pieprz pisanie. Takiej porady Henry Miller korespondencyjnie udzielił młodszemu koledze po fachu, Lawrence'owi Durrellowi. Historia ich przyjaźni otwiera nowy cykl tekstów na LC, w których zobaczymy, jak i z kim pisarze lubili spędzać czas.
Nagle jesteśmy coś warci, gdy mądrzymy się w książkach, a w życiu, TU I TERAZ, nie stać nas na uśmiech – pisał z kolei Lawrence Durrell do Henry'ego Millera.
Co jak co, ale po załączonym zdjęciu nie możemy mieć najmniejszych wątpliwości, że ci dwaj pisarze lubili się uśmiechać i śmiać i robili to często, choć ze względu na dzielące ich kilometry niekoniecznie do siebie, przynajmniej nie bezpośrednio.
Ich przyjaźń zaczęła się od listu. Młody Anglik marzący o karierze pisarza, Lawrence Durrell, w 1935 roku przeczytał Zwrotnik Raka. Książka tak bardzo mu się spodobała, że napisał do jej autora – wówczas czterdziestoparoletniego Henry'ego Millera. Był to list pełen zachwytów i entuzjastycznych pochwał. Miller odpisał: Jest Pan pierwszym Anglikiem, który napisał coś sensownego o tej książce. Tak zadzierzgnęła się między nimi znajomość, która wkrótce przeistoczyła się w bliską przyjaźń, udokumentowaną trwającą bez mała pół wieku korespondencją dwóch przyjaciół-pisarzy. Przerwała ją dopiero śmierć Millera w 1980 roku.
Autorzy początkowo głównie do siebie pisali, w dwa lata po wymianie pierwszych listów doszło do spotkania na żywo. Później, gdy obaj zyskali sławę jako pisarze, odwiedzali się w swoich domach – Miller przyjeżdżał na Korfu do Durrella, Durrell przylatywał do Big Sur w Kalifornii. Zdjęcie pochodzi z jednych ze wspólnie spędzonych przez autorów amerykańskich wakacji.
W swoich listach panowie pisali do siebie o wszystkim. Ze względu na październikową pogodę, jaką widzimy za oknem, polecam takie widokówki:
Lawrence Durrell do Henry'ego Millera:
Dziś mamy słońce. Wyniosłem maszynę do pisania na taras i siedzę w cieniu winogronowych liści. Wzburzone niebieskie morze. Jaszczurki wygrzewają się w słońcu na ścianie. Powoli zaczyna się wiosna.
Henry Miller do Lawrence'a Durrella:
Dziś, siedzący przy dużym oknie z widokiem na basen, zobaczyłem nagle ptaka pikującego na ziemię w poszukiwaniu okruchów chleba. Byłem wdzięczny losowi, że mimo ślepoty mogłem zobaczyć tego ptaka.
Durrell i Miller nie ograniczali się jedynie do rozmów o pogodzie i krajobrazach. To, co ich głównie łączyło, to, jak łatwo się domyślić, literatura. Temat, który nigdy się nie wyczerpywał. Pisarze wzajemnie się krytykowali, w przeważającej mierze jednak wspierali się, doceniając talent korespondenta.
Niezależnie od tego, kim jest pisarz, po wnikliwym, obiektywnym i uczciwym przestudiowaniu jego twórczości okazuje się, że artysta i jego dzieło stanowią jedność. Gdyby było inaczej, planety wypadłyby z orbit - Henry Miller.
W Polsce zbiór ich korespondencji ukazał się w 2001 roku nakładem Noir sur Blanc jako Listy. 1935-1980. To dokument ukazujący, na czym w istocie polega proces twórczy, a w wypadku Durrella proces stawania się pisarzem. Warto przeczytać – rzecz napisana błyskotliwie (wymiana myśli między dwoma wybitnymi indywidualnościami itd.) i z jajem, bo obaj pisarze odznaczali się ogromnym poczuciem humoru. Ostatnie słowa niech należą do Henry'ego Millera, który bez wahania konkluduje:
Co innego życie wieprza, co innego poety.
komentarze [3]
Na pewno warto przypominać o pisarzach takich jak Miller i Durrell. To, że nie ma ich na listach nowości i bestsellerów wcale nie znaczy, że powinno ich zabraknąć również w naszych biblioteczkach.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postKsiążkę posiadam, ale jeszcze nie zabrałem się za lekturę. Czytałem za to Korespondencja 1934-1979. 45 lat przyjaźni i mogę jak najbardziej polecić. Z Cendrarsem Miler tworzy równie ciekawy duet.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post