Z troską i czułością
Przy okazji powracającej raz po raz dyskusji o wyższości książki papierowej nad e-bookiem (lub odwrotnie) wielu czytelników deklaruje ogromne przywiązanie do fizycznych cech książki, jej zapachu, ciężaru, faktury papieru, itd. Sam nie jestem nieczuły na te książkowe uroki i dobrze rozumiem apologetów tradycji. Tym jednak, co zwraca uwagę w niemal wszystkich pro-książkowych wypowiedziach, jest generalizowanie, czyli wskazywanie na cechy wspólne dla wszystkich książek. Tymczasem warto dostrzec w każdym tytule zestaw jego „znaków szczególnych”, tę często jedyną w swoim rodzaju kompozycję takich elementów jak projekt okładki, format, układ typograficzny, rodzaj użytego papier czy wreszcie zastosowaną technikę druku.
Często nie poświęcamy temu większej uwagi, stwierdzając oględnie, że książka jest „ładnie wydana” - i tyle. A przecież za każdym z jej elementów kryje się często ogromna praca wysokiej klasy fachowców, dla których wykonywany zawód jest nieraz, zupełnie jak dla pisarza, życiową pasją, a książka – dziełem, w którego materialny kształt inwestują swoją kreatywność, trud i emocje. O tym, że faktycznie właśnie tak się dzieje, przekonuje znakomity cykl wywiadów z ludźmi na ogół pozostającymi w cieniu wokółksiążkowych dyskusji: projektantem, wydawcą, drukarzem, korektorką, redaktorem, ilustratorką. O oddanie im głosu pokusił się magazyn internetowy dwutygodnik.com, w ramach cyklu wywiadów „Projekt Książka”. Efekt jest rewelacyjny poznawczo i znacznie wykracza poza kwestie czysto techniczne.
Jednym z najciekawszych rozmówców okazał się drukarz (a przy okazji współwłaściciel drukarni) – pan Jan Piotrowski. Nieco podobny do Jerzego Pilcha, sympatycznie uśmiecha się ze zdjęcia nad artykułem, pomimo że nastroje w jego branży są raczej minorowe. Z rozmowy dowiadujemy się mnóstwa interesujących faktów, np. że koszt druku egzemplarza książki przy nakładzie 1000 sztuk wynosi tylko 3,60 zł, za to niezła maszyna drukarska kosztuje prawie milion euro. Z każdego zdania rozmowy przebija przywiązanie pana Jana do książek i „ginącego zawodu” drukarza. Dlatego zaskoczył mnie niewzruszony stoicyzm, z jakim opowiada on, bez słowa skargi czy żalu, o marnych perspektywach całej branży: Kto wie, czy za 5 czy 15 lat ludzie będą jeszcze czytać książki papierowe?. Następnie kontynuuje swoje rozważania - rzeczowo, niczym analityk z branży high-tech: Gdyby ktoś wymyślił taki nośnik, który by wyświetlał mi tekst przed oczami w postaci na przykład hologramu... Myślę, że to tylko kwestia czasu. I dodaje: docelowo książki znikną. Ktoś w końcu wymyśli taki nośnik, który okaże się przełomem. Bo te dotychczasowe to tylko wprawki.
Innym pasjonatem jest kolejny rozmówca, projektant Przemek Dębowski. Autor trzystu okładek, współwłaściciel wydawnictw Karakter. Troska, jaką poświęca projektowaniu, a następnie realizacji projektu w druku, jest niezwykła. W wywiadzie omawia on etapy „przenoszenia projektu ze świata cyfrowego do świata realnego” na przykładzie książki Myśl to forma odczuwania. Susan Sontag w rozmowie z Jonathanem Cottem. Na pozór okładka jest dość prosta i skromna: na tle wczesnego, czarno-białego zdjęcia Susan Sontag, widzimy tytuł książki i fragment tekstu. Trzeba jednak przeczytać wywiad, żeby sobie uświadomić, jaki ogrom pracy został włożony w morderczo precyzyjną realizację dokładnie takiego właśnie projektu, jaki autor sobie wymarzył. Jakim problemem było choćby uzyskaniem idealnej bieli liter na kremowym kartonie okładki, jak ważny był dobór optymalnego papieru i techniki druku, czy wreszcie wybór właściwej drukarni. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze nieunikniony element nieprzewidywalności, powodujący czasem konieczność osobistych interwencji projektanta: Dostaję na przykład telefon o drugiej w nocy: „Panie Przemku, proszę przyjechać”. Wsiadam w samochód, po 15 minutach jestem na drugim końcu Krakowa, akurat w chwili, gdy mogę jeszcze zareagować, coś zmienić. Przeprowadzająca wywiad Agnieszka Sowińska zadaje w tym momencie całkowicie zasadne pytanie: Warto się tak trudzić dla jednej książki? Uzyskuje równie zasadną, a jak dla mnie – wręcz imponującą odpowiedź: Warto. Rezultat jest taki, że oto pojawia się na świecie coś bardzo ładnego, wykonanego z dużą troską i czułością.
Wszystkie wywiady są warte uwagi, przynosząc nieznane przeciętnemu czytelnikowi, a przecież fascynujące, fachowe spojrzenie na projekt zwany książką. Jeden z wywiadów okazał się jednak nie tylko interesujący, ale też przygnębiający, i to nawet bardziej niż ten z drukarzem - realistą. Mam na myśli rozmowę z wydawczynią, panią Krystyną Bratkowską z wydawnictwa Nisza. Pani Krystyna wydaje głównie literaturę polską, do tego ambitną. Nie unika też książek debiutantów. To są trzy dowody na to, że praca jest jej pasją, ale też, niestety, trzy powody, dla których jej działalność wymaga determinacji godnej kamikaze. Niesamowite są opisane przez nią problemy choćby z biurokracją, z powodu których jej wydawnictwo nie tylko nie otrzymuje państwowych dotacji, ale – z przyczyn formalnych – nawet nie może o nie występować. Relacje z księgarskimi gigantami, a nawet pojedynczymi księgarniami, to także droga przez mękę. No i wreszcie fragment, który szczególnie mnie poruszył. Prowadząca rozmowę Agnieszka Sowińska mówi optymistycznie: Pani książki są doceniane, po czym wymienia nagrody i nominacje dla wydających w Niszy pisarzy: Piotra Pazińskiego, Magdaleny Tulli i Michała Sobali. Wspomina też o debiutującej w roli powieściopisarki Annie Augustyniak, nominowanej w tym roku do Nagrody Literackiej dla Autorki Gryfia, za powieść „Kochałam, kiedy odeszła”. Na tę wyliczankę Krystyna Bratkowska odpowiada z rezygnacją: nie wiem, czy sprzedałam nawet 50 egzemplarzy Ani Augustyniak.
Dziennikarka nie dowierza, więc wydawczyni prezentuje w pigułce brutalne zasady gry rynkowej, gdzie w przypadku współczesnej polskiej prozy debiutant jest traktowany jak zadżumiony. Zarówno przez księgarzy, jak i przez recenzentów, a w rezultacie – również przez czytelników (na LC przy wydanej w ubiegłym roku powieści Augustyniak liczby są wymowne: 1 ocena i 1 opinia). Pozostaje pytanie, gdzie są biblioteki? Można by też zapytać, gdzie ambitni czytelnicy? I czytelniczki? W końcu Gryfia to nagroda dla autorek, więc można chyba oczekiwać szczególnego zainteresowania dla nominowanych przynajmniej ze strony piękniejszej części czytającej mniejszości. Tak sobie myślę, że gdyby chociaż co setna z czytających pań, podejmujących wyzwanie skalpela Ewy Chodakowskiej, podjęła również wyzwanie śledzenia nowości polskiej literatury kobiet (nie mylić z literaturą kobiecą – tej akurat powodzi się doskonale), to powieść Anny Augustyniak niezawodnie miałaby się znacznie lepiej.
Zachęcam do lektury wszystkich wywiadów z serii „Projekt książka”, jak również wspomnianych tam powieści. Namawiam też do czytelniczego patriotyzmu, który jest wprawdzie mniej efektowny niż zbiorowe skandowanie na stadionach, ale na pewno nie mniej sensowny i potrzebny.
komentarze [39]
oczywiscie ze pirackich :D wczoraj skonczylam czytac ksiazke syrena ksiazka swietna ale ebook sciagniety z chomika straszny czytanie to byla meczarnia katorga. Wiele czytalam ebookow to na cala ksiazke bylo moze z 5 bledow a ta ksiazka byla wyjatkowa bo na jednej stronie bylo nawet do 10 bledow!!
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postniestety czasem ceny książek zabijają dlatego wiele osób (jak ja) sięga po e-booki dostępne w internecie, chociaż fakt, że nie zawsze znajdę to co szukam, wtedy przeglądam sklepy z najniższymi cenami żeby kupić książkę, niestety e-booki mają duża wadę nie wszystkie co prawda ale wiele z nich jest tak kiepsko napisana ma tyle błędów na jednej stronie że czasem nie wiadomo co...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Przypadkiem nie masz na myśli pirackich e-booków?
W tych owszem przy kiepskiej konwersji roi się od błędów. Jednak w legalnych e-bookach nie spotkałem się aż z tak licznymi błędami.
Choć owszem, błędy też się zdarzają. Korekta zdaje się nie zarobiła.
Ja zawsze zwracam uwagę na jakość wydania książki, gramaturę papieru, jakość papieru, okładki, co oczywiście nie jest podstawowym powodem mojego zakupu. Przede wszystkim jest nim(jak wiele osób wcześniej zauważyło) cena i chęć przeczytania danej pozycji. Cena determinuje moją chęć zakupu książki - gdy widzę cenę np. 39,90 albo 44,90zł to dostaję gęsiej skórki, dlatego...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejCałkowite zniknięcie książek jest raczej niemożliwe, niezależnie od przyszłych wynalazków. Dobrą analogią jest płyta winylowa. Pomimo płyt CD, a później plików, winyl nadal funkcjonuje w swojej niszy, a wystarczy sprawdzić na Allegro, że jest to nisza całkiem pokaźna. Wiele nowych tytułów również jest wydawanych zarówno jako CD jak też LP.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Nie sądzę, by książki papierowe całkowicie zniknęły. Staną się jednak w przyszłości pewnie dobrem luksusowym i będą dopiero wtedy kosztować majątek.
Mam czytnik. Lubię na nim czytać. Ale to nigdy mi nie zastąpi książki. I mając wybór - czytanie na czytniku książki, a w papierze, wybiorę to drugie. Zawsze :)
W coraz większej ilości książek pojawiają się błędy. Mimo, że czasami korektorzy są w Wydawnictwie od kilku lat ci sami zdarzają się nawet rażące literówki.
Oprócz tego książka musi po prostu ładnie wyglądać żeby też przyciągnąć zainteresowanie ludzi, którzy po niej oceniają książkę. Jednak coraz mniej ludzi kupuje ksiażki ze względu na cenę. Gdyby książki były choć trochę...
Wydania dzielę na świetne, neutralne i beznadziejne (i pośrednie między tymi punktami). Teoretycznie wydania kieszonkowe są budżetowe czyli "słabe", ale dla mnie niejednokrotnie są "neutralne".
Ładnie wydana książka zwraca moją uwagę, np. wydany z czułością i troską cykl "Flawia de Luce" (wyd. Vesper, druk i oprawa: Abedik):
Tych cieni oczy znieść nie mogą
Nie wiem jak jest teraz, bo ze względu na to, że wyjechałam za granicę a do tego finansowo wybitnie mi się nie przelewa, to nie kupuję książek papierowych zwłaszcza po polsku (bo dostawa krocie), ale wcześniej byłam zawsze zachwycona wyglądem książek wydawnictwa Fabryka Słów. Błędów raczej tam nie znajdywałam, a jakość wydania była bardzo dobra, okładki w większości super,...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Może nie na temat trochę, ale podam przykład odnośnie rzeczy, która mimo wszystko zniechęca... sprawdzone sprzed paru godzin :D
Salon Empik. "Pokuta Gabriela" w cenie 39,99zł. Taką cenę przyjdzie zapłacić klientowi za tę książkę. A ile zapłacił za to Empik? Otóż, dokładnie za ten jeden egzemplarz sieć zapłaciła 22,09zł.
I gdzie tu sprawiedliwość? Niby tylko 17,90zł na...
@BagatElka - nie mam dostępu do tego, po ile profit24 zakupiło ową książkę. Dziś mi tylko sprawdzono w Empiku.
W matras.pl - ta sama książka jest po 29,99zł
W taniaksiazka.pl - 33,99zł.
Jak widać po przykładach różnych księgarni - opłaca się sprzedawać nawet za 27zł. Zatem ile naprawdę wszystkich kosztuje taki egzemplarz, za który my - klienci - musimy tyle płacić?
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Łańcuszek wygląda tak: wydawca - hurtownia - księgarnia - klient. Na każdym etapie są udzielane odpowiednie rabaty i każdy chce zarobić. Wydawca ustala cenę detaliczną tak, żeby mógł jeszcze coś zarobić, gdy udzieli hurtowni między 30-40% rabatu (a może i więcej). A i tak nie ma pewności, że za parę miesięcy (w zależności od umowy) książki do niego nie wrócą.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Dzięki wielkie za te linki do poszczególnych wywiadów. Bardzo interesujące rozmowy, które pozwalają popatrzeć na proces narodzin książki z szerszej perspektywy oraz uzmysławiają jak wiele pracy i trudu trzeba poświęcić, żeby wydać dobrą lekturę.
Pozytywnych przykładów jest oczywiście co niemiara. Ja polecam szczególnie wznowienie książki Jestem kotem
Niestety, nigdzie nie jest pięknie, rynek wydawniczy nie jest tu wyjątkiem. Błędy w tekście, tak, bo zwolniono korektorów. Brzydki papier, bo jest tańszy. Nieładna okładka, bo grafiką zajmują się niewłaściwe osoby. To tylko ogólne przykłady jak sprzedać po niskim koszcie.....Pracuję w tej branży i znam ją od podszewki. Jedak, jak długo się da, nie zrezygnuję z książki...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
W Wydawnictwie Amber widzę od pięciu lat te same nazwisko korektorów i coraz więcej błędów...
Ehh...
Gdybym ja w pracy tak nawalała za każdym razem, już dawno szefostwo wywaliłoby mnie na pyszczek.
I tak... nie zamierzam zrezygnować z książki papierowej... pomimo, że mam mojego kochanego Onyxika ;) Nic nie zastąpi książki papierowej... tego zapachu, dotyku, szelestu każdej odwracanej strony... gładzenia codziennie grzbietów ślicznie prezentujących się na regałach w sypialni... to wyjątkowe uczucie posiadania, dbania i cieszenia oka za każdym razem, gdy nań spojrzę :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postSprzedać po niższym koszcie? Książki są wg mnie coraz droższe nie tańsze, a skoro koszt coraz niższy znaczy to, że coraz więcej pieniędzy wędruje do czyjejś kieszeni.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@daria, zgadzam się, to co się dzieje z cenami książek jest zatrważające. Pamiętam kilka lat temu szłam do empiku mając 30 zł w kieszeni i wiedziałam, że coś kupie, a teraz? Z taką sumą mogłabym szukać szczęścia co najwyżej w antykwariacie. Nawet Wiedźmin wspomniany (jak zakładam) przez @Bosego_Antka mnie ostatnio zszokował, w antykwariacie ciężko na niego trafić, więc...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
@SatsukiYO - a kto chodzi do empiku kupować książki? Za bogata jesteś? ;) Te same pozycje można dostać w sieci Matras lub matras.pl z rabatem 25%. Podobnie jest z taniaksiazka.pl :)
Poza tym nie dziwi nikogo jak można sprzedawać jedną książkę za 40zł w jednej księgarni i za 30zł w drugiej - a wciąż jest to opłacalne? Ile zatem naprawdę ona kosztuje? Nikt przecież nie...
@MagdaLena No właśnie już od dłuższego czasu nie kupuję w empiku, poza paroma wyjątkowymi sytuacjami. Zarówno ja jak i mój portfel zakochaliśmy się w magii używanych książek (choć oboje z różnych powodów ;)). Tylko od czasu do czasu, jak trzeba mi kupić jakąś nowość, to jakoś tak ciężko się robi... ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@SatsukiYO - dlatego ja zamawiam w matras.pl.... nie dość, że w przedpremierą dostanę u nich 25% rabatu, to dodatkowo mogę sobie go powiększyć pisząc wcześniej jakąś recenzję/rekomendację/opinię książkową. Gorąco polecam owy sposób
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postBardzo lubię księgarnie Matras, nie wiem czemu wcześniej nie zainteresowałam się ich internetową wersją. Dziękuję Ci, na pewno przy najbliższej okazji skorzystam ;D
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPolecam dyskont internetowy Aros, w przypadku większych zamówień to już w ogóle opłacalność, bo dostawa jedna itp., a książki też tanie.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Nawet jak podam pozytywny to i tak jego koniec jest negatywny.
Pewna trylogia.
Dwa pierwsze tomy wspaniale wydane. Piękne okładki, papier też, tekst bez błędów. I nagle wydawnictwo stwierdza, że nie wyda ostatniego tomu.
To jakim cudem ja mam nie oszaleć? Jak ma mnie szlag nie brać? I tym sposobem tracą wydawnictwa nabywców. Ja już na pewno nie kupię jakiejś serii puki nie...
A co powiesz o Wydawnictwie Mag, które wypuściło serię "Zapadlisko" Kim Harrison... a pomimo iż wykupione, przetłumaczone i gotowe do druku mają tomy czwarty i piąty, to co chwila zmieniają daty wydania, obiecując, że w przyszłym kwartale lub półroczu na pewno wydadzą. A tu proszę - mija już ile, pięć - sześć lat?!!!!!! I wciąż przesuwają premierę. Obiecując kolejne...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejUgh, nie ma nic bardziej irytującego, niż rezygnacja w połowie, albo co gorsza tuż przed końcem serii D:
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMagdaLeno, pozwolę sobie stanąć w obronie jednego z moich ulubionych wydawnictw, o ironio, właśnie za szacunek do czytelników. Nie sądzę, na jego forum znajdzie się kilka przykładów jak całkiem poważnie traktowane są uwagi pojedynczych czytelników. Może wejdź i sama wypytaj o ten cykl?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post