rozwiń zwiń

Co z tym gettem, czyli komiks a sprawa polska

Tomasz Pindel Tomasz Pindel
22.01.2014

Przeczytałem niedawno książkę Sebastiana Frąckiewicza zatytułowaną Wyjście z getta. Rozmowy o kulturze komiksowej w Polsce, i szczerze mówiąc ogromnie mnie ona obeszła. Jest to bowiem bardzo poważna – i odosobniona – publikacja poświęcona sytuacji komiksu w Polsce: książka składa się z kilkunastu wywiadów przeprowadzonych przez autora z ludźmi w ten czy inny sposób związanych z tym właśnie gatunkiem: są tu twórcy, wydawcy, krytycy i nawet kolekcjoner.

Co z tym gettem, czyli komiks a sprawa polska

Zasadnicza teza jawi się dość oczywiście już w tytule, choć to nawet trudno nazwać tezą. No bo że komiks w Polsce siedzi zamknięty w getcie, to po prostu fakt. Publikuje się niewiele tytułów i zdecydowana większość z nich adresowana jest do niewielkiej grupy odbiorców. Nakłady są niskie, za to ceny wysokie, tak samo zresztą jak edytorski poziom, bo nabywcy komiksów są może i nieliczni, ale za to zawzięci i lubią mieć śliczne zbiorcze edycje znakomitych światowych dzieł komiksowych. I tak o ile w świecie „normalnym” (w komiksowym sensie) zazwyczaj serie ukazują się, jak to serie, w odcinkach, tomach, częściach, i ewentualnie potem na rynek trafia ekskluzywne wydanie koneserów, u nas najczęściej od razu wydaje się rzecz kompletnie i kosztownie.

A nie zawsze tak przecież było. Powtarza się mantrycznie, że PRL patrzył na komiksy nieufnie, jako produkt imperialistyczny i zgniły, a jeśli już okazywał życzliwość, to tylko po to, by obrazkowe historyjki uczynić narzędziem niecnej propagandy. No ale z perspektywy mojego akurat pokolenia (czyli z grubsza takich, którzy czytelniczo wchodzili w świat w latach osiemdziesiątych) komiksy były zjawiskiem normalnym i codziennym: wszyscy czytaliśmy przecież Tytusy, Kajtki i Kokosze, Kleksy itd., a do tego trzy razy w tygodniu dostawaliśmy gazetę „Świat Młodych” z komiksami na ostatniej stronie. Pewnie, trzeba było o te komiksy zawalczyć, kiedy je „rzucili”, ale przecież z większością rzeczy tak było. No a potem przez chwilę zrobiło się w ogóle cudnie, bo przełom roku 1989 pociągnął za sobą wysyp komiksów zachodnich – i tak już miało zostać. Aż tu nagle, ni stąd ni zowąd, szlag wszystko trafił, zniknęły wydawnictwa komiksowe i ostał nam się ino Asteriks i Donaldy (Kaczory), czyli, bądźmy szczery, za mało.

To wtedy komiks polski wkroczył do getta i choć znów na przełomie tysiącleci wydawało się – za sprawą egmontowskiego Świata Komiksu, a potem nowych rodzimych wydawców – że jest szansa na normalność, to jednak getto znów wszystko połknęło: nawet twórcy tak obiecujących serii jak „Jerzy Jeż” i „Tymek i Mistrz” musieli zwinąć żagle, jak rozumiem dlatego, że jednak z robienia komiksów nie da się żyć.

Dlaczego tak jest i z czego to wynika – o tym w książce Frąckiewicza można sobie przeczytać sporo. Pojawia się tam też bardzo ważna kwestia – co zrobić, żeby z tego getta wyjść. I tu się robi wyjątkowo ciekawie, tu też bym z autorem popolemizował, bo wyraźnie lansowana jest tu idea, by włączyć komiks do obiegu „galeryjnego”, w sensie – galerii sztuki, a tym samym gatunek ów nobilitować, pokazać jego oryginalność i szlachetność. Szczerze mówiąc idea taka wydaje mi się co najmniej ryzykowna, zgadzam się tu ze słowami Jerzego Szyłaka – to zresztą świetny wywiad, bo między rozmówcami wyraźnie iskrzy, spierają się, ścierają – który wykrzykuje na to coś w rodzaju: Przecież to jest kolejne getto, tylko że prestiżowe, więc mniej ową gettowość widać. Ja tam się po prostacku trzymam wizji komiksu jako medium ściśle książkowego – to oczywiście nie jest literatura, tylko coś zupełnie innego, i wiadomo – warstwa plastyczna jest tu kluczowa, ale komiks przecież odbiera się tak jak książkę, tak samo publikuje i tam samo czyta/ogląda, tak samo dystrybuuje i mniej więcej tak samo opisuje.

Moim zdaniem – żadne to odkrycie, wiem – wyjść z getta można tylko w jeden sposób: poszerzając ofertę komiksową i pozyskują nowych czytelników. Wiadomo doskonale, że choć większość uważa komiksy za formę właściwą dla dzieci, to akurat komiksów dziecięcych jest u nas jak na lekarstwo: tłumaczy się malutko, a już rodzima produkcja – leży zupełnie. Kolejne pokolenia konsumentów komiksów nie mają się na czym wychowywać, bo przecież zanim będą rujnować się na smakowite edycje zbiorcze światowej klasyki muszą się wciągnąć w czytanie opowieści obrazkowych właściwszych swojemu wiekowi. Próby wydawania komiksów masowych kończyły się jednak jak dotąd porażką.

Natomiast zgadzam się z pełni z Frąckiewiczem w jego apelach o to, by objąć komiksy jakąś kulturalną protekcją, by stworzyć warunki do pracy dla twórców: skoro uważamy teatry czy kinematografię za dziedzinę sztuki godną opieki i wsparcia, to dlaczegoż komiksy nie mają się cieszyć analogicznym uznaniem? Przecież komiks to nie jest forma lektury dla leniwych, tylko pełnoprawna dziedzina sztuki, w której naprawdę aż roi się od arcydzieł. Proszę sobie zerknąć na Portugalię Pedrosy, albo na Kota rabina Sfara, albo na Habibi Craiga Thomasa, albo na Kroniki birmańskie Guy Desisle’a, albo na albumy Tadeusza Baranowskiego, albo na Uzbrojony ogród Davida B., albo… - długo tak można.

No bo, sapristi, porządny komiks polski po prostu nam się należy!


komentarze [10]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
missly 21.02.2014 13:59
Bibliotekarka

Ostatnio miałam ochotę na Sandmana, ale chyba będę musiała tu i tam popytać bo w księgarniach online nie ma pierwszego odcinka. A i ceny rzeczywiście powalające

Za dzieciaka przepadałam za WITCH, wysiadywanie z koleżankami na ślizgawce i przeglądanie kolejnych gazet, co za czasy:D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
davros 29.01.2014 17:26
Czytelnik

do "Wyjścia..." podchodziłem z entuzjazmem, ale wyszedłem z tej lektury mocno rozczarowany. Warto bylo przeczytać wywiad ze Śledziem i Szyłakiem, natomiast denerwowało mnie usilne wciskanie komiksu do galerii i to bynajmniej nie handlowych. Tymczasem komiks powinien znaleźć się głownie właśnie w takich galeriach - żeby każdy czytelnik mógł się z nim oswoić. Fakt, komiks...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
kpr 26.01.2014 15:30
Czytelnik

sam nie wiem. w dzisiejszym świecie wszystko czego potrzebuję leży na amazonie. i jeżeli chodzi o komiks to wolę w oryginale, lub w tłumaczeniu z oryginału na angielski niż po polsku.

jednakże zmiana w postrzeganiu komiksu w Polsce jest jak najbardziej potrzebna.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Keti 23.01.2014 10:24
Czytelniczka

Uwielbiam komiksy, ale częściej czytam u znajomych niż kupuję. Głównym czynnikiem jest tu właśnie cena, nawet tych 30 zł jak w przypadku ostatniej pozycji czasem nie mam. Moje propozycje:


http://lubimyczytac.pl/ksiazka/22649/marzi-1-dzieci-i-ryby-glosu-nie-maja
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/41645/persepolis-historia-dziecinstwa
...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Kazik 22.01.2014 22:03
Czytelnik

PS Jeszcze się wypowiem krótko w temacie cen za komiksy. Obczaiłam właśnie "Kota Rabina" na Księgarni PWN, cena to 100 zł z groszami. I tak ze zniżką, bo przecenili ze 112 zł.
Jak się ma komiks rozwijać przy tak diabolicznych cenach?!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Brethil 23.01.2014 09:09
Czytelniczka

I właśnie to jest główny powód- kupowałoby się, czytałoby się gdyby nie to, że przy cenach jakie trzeba zapłacić za komiks od razu się odechciewa.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Kazik 22.01.2014 21:59
Czytelnik

Ech, dawno nie miałam w ręce komiksu, o zakupie szkoda gadać (co to było? Bodaj "Hellboy"). Ceny, niestety, nie na moją kieszeń, choć na oku mam niezłą ofertę "Maus". Na razie zostają mi internetowe paski z "Dilbertem"...

O znikomej popularności komiksów w Polsce świadczy chociażby zainteresowanie na LCz - wystarczy spojrzeć na ilość recenzji czy ocen. Co poradzić... Choć...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Sylwia 22.01.2014 17:30
Czytelniczka

świetny artykuł, zgadzam się z autorem należy nam się dobry, polski komiks! :D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
zajkas 22.01.2014 12:54
Czytelniczka

Zgadzam się z autorem artykułu. Sama pamiętam jak w dzieciństwie z niecierpliwością czekałam na każde kolejne wydanie "Giganta" :). Komiksy są potrzebne!Szkoda, że u nas tak trudno "wybić się" z tego rodzaju publikacjami. Mam jednak nadzieje, że przyjdą takie czasy gdy każde dziecko i wielu dorosłych nie będzie mogło odmówić sobie dobrego komiksu każdego dnia:)!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Tomasz Pindel 22.01.2014 11:13
Autor/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post