Bez zgody pisarza

Joanna Janowicz Joanna Janowicz
31.05.2013

Co pewien czas wybuchają na nowo. Żarliwe jak poprzednio. Zacietrzewione jak ostatnio. Dyskusje o tym, czy po śmierci pisarza jego niedokończone zapiski należy spalić czy publikować. Palić rękopisy czy ocalać je od zapomnienia?

Bez zgody pisarza

Po zerwaniu z narzeczoną Felicją Bauer w 1914 roku Kafka zaczął pisać krótkie opowiadanie na temat konfliktu ojca z synem. Cóż, przynajmniej w zamierzeniu miało ono przybrać taki kształt. W toku dość chaotycznych prac (pisarz prawdopodobnie napisał pierwszy i ostatni rozdział, potem stopniowo uzupełniał kolejne rozdziały przeskakując pomiędzy nimi swobodnie) Kafka rozwinął je do powieści, którą znamy dziś jako Proces. Nie znalibyśmy tego dzieła jednak wcale, gdyby nie decyzja przyjaciela Franza, Maxa Broda, który wydał ją wbrew woli autora. Ten prosił go o spalenie jej w przypadku jego śmierci. Pomimo tego Brod zdecydował się pójść z nią do wydawcy. I musimy przyznać, że dobrze się stało - nie mógł Max podjąć lepszej decyzji.

Co pewien czas jednak zdarzają się sytuacje, w których powtarza się ten sam dylemat: pisarz umiera, a jego rodzina i przyjaciele, poproszeni o zniszczenie zapisków, nie są tego w stanie zrobić. Zamiast tego przechowują niedokończone rękodzieła, najpierw jedynie jako pamiątkę, ostatecznie jednak najczęściej je wydając w formie książki.

Tak było w przypadku Oryginału Laury, ostatniej anglojęzycznej powieści Vladimira Nabokova, której pisarz nie zdążył dokończyć - w 1977 roku prace nad nią przerwała jego śmierć. Zanim zmarł, Nabokov poprosił swoją żonę, Vérę, o spalenie rękopisu. Rodzina nie spełniła jego prośby. Liczący 138 kart manuskrypt przechowywany był przez 32 lata w banku w Montreux. W listopadzie 2009 roku publikacją tego, co w zamierzeniu autora miało być "Oryginałem Laury", zajął się i doprowadził do finiszu syn pisarza, Dmitri Nabokov.

Właśnie ta decyzja Dmitrija doprowadziła do najgłośniejszych w ostatnich latach dyskusji o tym, kto może dysponować twórczością zmarłego pisarza. Czy jego życzenia dotyczące zniszczenia powieści powinny być uhonorowane mimo wszystko? Czy takie decyzje mogą pozostać w gestii najbliższych twórcy? Jak to ocenić? Czy da się o tym jednoznacznie i bez wątpliwości zadecydować?

Dmitri tłumaczył, że Véra nie była w stanie spalić niedokończonego dzieła męża, co było spowodowane jej „słabością, wiekiem i niezmierną miłością”.

Ostatnio spory te odżyły na polskim gruncie, gdzie światło dzienne ujrzały właśnie prywatne zapiski Gombrowicza, opatrzone przez niego tytułem Kronos. Choć nie okazały się ani w połowie tak skandalizujące, jak obiecywały reklamy wydawnictwa, można jednak zrozumieć po ich lekturze, że żona pisarza, Rita, mogła nie życzyć sobie ich opublikowania. Czy miała prawo podjąć decyzję o tym, by ich jeszcze nie wydawać? Miała. Co ją zatem skłoniło do tego, by opublikować „Kronosa” teraz? Jak sama przyznaje we wstępie do książki, chciała mieć kontrolę nad jej losami i nad przebiegającymi nad nią pracami redakcyjnymi. Czy powinna w ogóle wydawać „Kronosa”? Po zalewie krytycznych uwag recenzentów skarżących się na to, że „Kronos” to nie literatura, tylko prywatna kronika codzienności pisarza, wielu odpowiedziałoby może wręcz kategorycznie: nie powinna wydawać! nie takiego Gombrowicza znamy i nie takiego chcemy znać!

Tylko kto ma rację w tym sporze? Te konflikty mogliby rozstrzygnąć tylko autorzy niedokończonych lub nietworzonych z myślą o publikacji dzieł. Niestety, z nimi trudno jest się skontaktować. 


komentarze [16]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Andrew Vysotsky - awatar
Andrew Vysotsky 03.06.2013 10:44
Bibliotekarz

Trochę mnie dziwią takie problemy. Może ktoś nie ma o czym pisać i dlatego je tworzy? Każdy, kto ma choć trochę oleju w głowie, wie, iż jeśli chce, by jego wolę po śmierci spełniono, musi ją zawrzeć w testamencie, podobnie jak każde rozporządzenie majątkiem. W końcu wartość intelektualna to też majątek o konkretnej wartości. Inne prośby zawsze będą traktowane tylko jako...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Maciej Markisz - awatar
Maciej Markisz 02.06.2013 13:51
Czytelnik

Na ten temat może zostać napisanych bardzo wiele różnych opinii i co z tego? Nikt nikogo nie przekona, to i tak zawsze pozostanie kwestią wyborów i kwestią smaku rodzin i przyjaciół "zainteresowanych" autorów. Śmierć dla mnie osobiście ma niewielkie znaczenie w przypadku pisarzy, artystów, bo gdy ten decyduje się na pisanie w życiu, a nie pracę szewca czy bankiera -...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Mateusz Nazwisko - awatar
Mateusz 02.06.2013 11:26
Czytelnik

Ludzkość nie zwykła obdarzać swoich ulubieńców sławą tak za friko. Tak jak popularnym celebrytkom robią z zaskoczenia zdjęcia, kiedy te rozkraczają się wychodząc z samochodów, tak i uznany pisarz musi się liczyć, że zwęszą każdą jego najdrobniejszą notatkę i opublikują drukiem. I jeszcze jakiś uczony wytłumaczy współczesnemu czytelnikowi, co autor miał wówczas na myśli....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Aesir  - awatar
Aesir 31.05.2013 21:14
Czytelnik

Podjęty w powyższym artykule temat dotyczy dylematu pomiędzy publikacją, a zniszczeniem dzieł danego autora post mortem, a czy zdarzały się przypadki przywłaszczenia, albo wręcz kradzieży dzieł zmarłych pisarzy?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
missly  - awatar
missly 31.05.2013 20:41
Bibliotekarka

Hubert: Indianer:
To podobnie jak z czytaniem dzienników. Normalnie też zaglądasz do cudzych listów i diariuszy (jeśli uznać, że ktoś je jeszcze pisze), Hubercie? ;)

Ludzi żyjących? Nie, mogliby mieć coś przeciwko. Zmarłych? Nie zdarzyło mi się, ale raczej nie miałbym oporów.

No, ja też nie miałabym oporów :p ale co innego jeśli chodzi o publikację

Wydaje mi się, że...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
sinner  - awatar
sinner 31.05.2013 20:03
Czytelniczka

Szkice do książek, niedokończone opowieści - wg mnie owszem, mogą być publikowane.
Ale prywatne dzienniki? Czy pisarz nie ma prawa do prywatności? Śmierć nie oznacza tego, że rodzina nabywa prawo do czytania jego najintymniejszych zapisków. Czy może to zrobić? Oczywiście, że może. Jednak sądzę, iż oznacza to brak szacunku wobec tej osoby, a decyzja publikacji jest...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Hubert Lewiński - awatar
Hubert Lewiński 31.05.2013 20:00
Czytelnik

Indianer:
To podobnie jak z czytaniem dzienników. Normalnie też zaglądasz do cudzych listów i diariuszy (jeśli uznać, że ktoś je jeszcze pisze), Hubercie? ;)


Ludzi żyjących? Nie, mogliby mieć coś przeciwko. Zmarłych? Nie zdarzyło mi się, ale raczej nie miałbym oporów.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
awatar
konto usunięte
31.05.2013 16:30
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Monika  - awatar
Monika 31.05.2013 14:05
Czytelnik

Jak dla mnie najważniejsza jest tu różnica pomiędzy niedokończonym dziełem literackim, a zapiskami całkowicie prywatnymi.

W przypadku utworów od początku przeznaczonych do publikacji czy chociażby ich szkiców bądź samych pomysłów, szczególnie jeśli są kontynuacją rozpoczętej już serii lub w dowolny inny sposób zostały już czytelnikom przez autora obiecane, uważam za...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Mateusz Cioch - awatar
Mateusz Cioch 31.05.2013 12:56
Czytelnik

Hubert: Mateusz:Myślę, że jeśli autor wydał takie a nie inne dyspozycje, to chamstwem jest niespełnienie jego woli

No tak, jeszcze wstanie z grobu i powie nam, co o tym myśli, albo nie wiem, nasika na trawnik. Prześmieszne jest wydawanie dyspozycji ludziom, co mają zrobić po śmierci dyspozytora. Skoro gryzie glebę, to już go nic nie ruszy.

Chodzi o zwykłą przyzwoitość...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej