S.N.U.F.F. Wiktora Pielewina fascynuje, wciąga i porywa

LubimyCzytać LubimyCzytać
01.10.2018

To nie Homer wpadł na pomysł opowiadania historii, które się wydarzyły, ale zrobił to nadzwyczaj pięknie. Dzięki niemu pozostały piękne po wsze czasy, choć okrutne historie. Z kolei to nie Orwell wpadł na pomysł opowiadania historii, które się wydarzą. Jednak właśnie za jego sprawą „Wielki Brat patrzy”, przyszłość ma jego twarz i śledzi nas jego oczami. Niewiele tam piękna, a cała reszta stoi na głowie.

S.N.U.F.F. Wiktora Pielewina fascynuje, wciąga i porywa

Wiktor Pielewin opowiada historię, która się wydarzyła i wydarzy, a robi to w sposób fascynujący, wciągający i porywający – w takiej właśnie kolejności: fascynuje, wciąga i porywa.

S.N.U.F.F. odsłania strona po stronie jego wizję: świat się zmienił, ale nie człowiek. Wizję ze znakiem zapytania: jak to możliwe? Ludziom się wydaje, że znają wszystkie części, z jakich się składa i będzie składał ten świat (u Pielewina: real), ale gdy go zepsują i złożą z pozostałych kawałków, stanie się inny, całkiem obcy. I człowiek dla tego świata jest ciałem obcym, choć w takim kształcie sam go stworzył. Autor porusza się w nim jak wśród paradoksów starożytnych Greków, które wydają się odpowiednim kluczem do najbardziej skomplikowanego organizmu. Odczytując je na nowo, przykłada jak miarę do tego, co widzi: już nie jeden świat, ale dwa – na dole i na górze, czyli jednocześnie dawny i nowy. W tych dwóch wymiarach prowadzona jest – równolegle – akcja powieści. Żeby dać jej przedsmak, można przywołać taki obraz: „Londyn w naszych czasach to tylko widok za oknem. Żaden inny Londyn już nie istnieje od stuleci”.

W opanowanym przez technologię „nowym świecie” – Big Biz – dominuje przekaz, dlatego autor mówi przez bohatera: „żyjemy w społeczeństwie wizualnym”. Informacja ta ma u Pielewina wydźwięk pejoratywny – to narkotyk. Społeczeństwo jest od niego całkowicie uzależnione. Na tym kolejnym poziomie rozwoju – autor nazwie go „postinformacyjnym” – rządzi już jednak nie informacja, ale właśnie przekaz, opierający się na dezinformacji. Inne pojęcia przydatne do jego opisu to: reglamentacja, manipulacja, inwigilacja. Brzmią znajomo, ale Pielewin nie byłby sobą, gdyby nie używał neologizmów bazujących na tym, co wydaje się dobrze znane i oswojone, a pod swoją nową postacią robi się złowieszcze: demarchia (demokracja monarchiczna), demokratura (demokratyczna dyktatura), liberatywny (liberalno-konserwatywny).

Wykorzystując filmowaną rzeczywistość, tworzy się jej odpowiednio spreparowaną wersję dla odbiorców. Podstawowym narzędziem tej manipulacji jest snuff. „Po co ludzie kręcą snuffy?” – to pytanie wielokrotnie pada w powieści. Poszukiwanie przez czytelnika odpowiedzi na nie, jak również na to, czym są snuffy i jaki przynoszą skutek, to wędrówka nie tylko po kartach książki, ale też po znanej z mediów współczesności – takiej, jaka została stworzona i jaka już pozostanie w pamięci, utrwalona na taśmie filmowej. Ale z perspektywy powie się o niej: „Filmowano nieprawdę i nikt w nią nie wierzył. Niewiara prowadziła do nienawiści. W wyniku tego cały świat runął”.

Wygląda znajomo? Nic dziwnego. To świat alternatywny – jeden z możliwych, utworzony ze znanych dzisiaj dobrze trendów i jeszcze lepiej znanych doświadczeń. Nie może być całkiem obcy tylko dlatego, że rozwinięte i doprowadzone do skrajności zostały masowe techniki najbardziej skuteczne, jeśli chodzi o wpływ na ludzi. Skoro już dziś dominuje przekonanie, że w skali masowej umysłami rządzą media, zwłaszcza obrazkowe (telewizja, kino, Internet), będzie okazja się przekonać, jak to wygląda po kolejnej, 221 Świętej Wojnie, sfilmowanej szerokim planem dla korporacji CINEWS, która ją udostępni wszystkim chętnym. Czytelnicy zapewne zwrócą wtedy uwagę na drobną, ale charakterystyczną modyfikację ujawniającą dwa filary wszechświata informacyjnego: film i wiadomości.

Tak o tym mówi Pielewin: „Ludzie […] dobrze zapamiętali, że wojny się rozpoczynają, kiedy filmy i wiadomości zamieniają się miejscami. Dlatego ci, co przeżyli, postanowili połączyć je w jedną całość, by nigdy już nie miało miejsca takie fałszerstwo. […] postanowili stworzyć »kinowości« – uniwersalny real, który jak żywa arteria połączy real i fantazję, sztukę i informację. Ta nowa rzeczywistość miała być trwała i stała. Prawdziwa jak samo życie i na tyle jednoznaczna, by nikt jej nie mógł odwrócić czy postawić na głowie. Miała łączyć dwie główne energie życia ludzkiego – miłość i śmierć, ukazane prawdziwie. Tak powstały snuffy i zaczęła się epoka postinformacyjna, w której żyjemy”.

W powieści S.N.U.F.F. jest wiele odniesień, które jak przyprawy nadają smak i powab całości. Tyle że nie jest ona kompilacją różnych motywów, ile raczej dialogiem prowadzonym z nimi w trakcie podróży. Jednoczesnej wędrówki w przyszłość i przeszłość po znajomych (albo i nie) śladach, jak to mają zwyczaj czynić eseiści, począwszy od Montaigne’a (pojawiającego się zresztą u Pielewina, ale pod nową, intrygującą postacią i w nowej roli), rozważający wszelkie tajemnice natury człowieka – nawet te wydobyte z najbardziej mrocznej głębi i ciemnej strony mocy.

Książkę w przedsprzedaży można nabyć tutaj. A więcej o książce dowiecie się na stronie wydawnictwa.

artykuł sponsorowany


komentarze [2]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 01.10.2018 14:13
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Jinryo 02.10.2018 15:08
Czytelnik

Autor projektu okładki chyba mocno inspirował się logiem serii Gears of War:

https://banner2.kisspng.com/20180823/cvz/kisspng-gears-of-war-4-xbox-one-video-games-logo-gears-of-war-vector-www-imgarcade-com-online-ima-5b7f6435c1cf76.3481836415350753817939.jpg

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się