Przybysz z planety Llyrdis

Okładka książki Przybysz z planety Llyrdis Leigh Brackett
Okładka książki Przybysz z planety Llyrdis
Leigh Brackett Wydawnictwo: Stalker Books Seria: Klasycy Amerykańskiej SF fantasy, science fiction
212 str. 3 godz. 32 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Klasycy Amerykańskiej SF
Tytuł oryginału:
The Starmen of Llyrdis
Wydawnictwo:
Stalker Books
Data wydania:
2024-01-15
Data 1. wyd. pol.:
2023-06-28
Liczba stron:
212
Czas czytania
3 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367223560
Tłumacz:
Tadeusz Markowski
Tagi:
fantastyka amerykańska fantastyka obcy hybrydy obcych podróże kosmiczne
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2975
122

Na półkach: ,

Bardzo fajna opowieść z 1952 roku, z elementami space opery. Niestety, przekład jest chropawy, z licznymi błędami językowymi i stylistycznymi, jakby tłumacz (i ewentualny redaktor, którego tu zapewne nie było) jeszcze w szkole był marny z polskiego i już nigdy zaległości nie nadrobił, co zdecydowanie psuje przyjemność podczas lektury. I last but not least, tytuł jest absurdalny, ponieważ bohater urodził się i wychował na Ziemi. Tytuł oryginalny to po prostu Astronauci z Llyrdis.
I jeszcze uwaga: Jak w dawniejszej sf, kosmici są praktycznie tożsami z ludźmi, co sprawia, że możliwy jest nie tylko seks międzygatunkowy, ale i poczęcie i urodzenie potomka obu ras. Ale tutaj, podobnie jak w cyklu Ekumena Ursuli Le Guin, zakłada się wspólne pochodzenie humanoidalnych kosmitów i ludzi. W takich sytuacjach wahałbym się jednak, czy nazywać kosmitów ludźmi, chyba że w przenośni. W języku angielskim "men" and "women" w odniesieniu do przedstawicieli nie-Homo sapiens oznacza przede wszystkim płeć, a nie to, że mieliby być ludźmi, mogą być co najwyżej humanoidalni. Ludzie w anglojęzycznej sf to humans. Mianem "people" określa się zarówno ludzi, jak i kosmitów. Co też stwarza pewne trudności w przekładzie.

Bardzo fajna opowieść z 1952 roku, z elementami space opery. Niestety, przekład jest chropawy, z licznymi błędami językowymi i stylistycznymi, jakby tłumacz (i ewentualny redaktor, którego tu zapewne nie było) jeszcze w szkole był marny z polskiego i już nigdy zaległości nie nadrobił, co zdecydowanie psuje przyjemność podczas lektury. I last but not least, tytuł jest...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
201
202

Na półkach: ,

--- Michael Trehearne ma geny i wygląd Varddów - kosmicznych podróżników i handlarzy, jedynych we wszechświecie, potrafiących znosić przeciążenia przy prędkościach nadświetlnych. Będąc bękartem urodzonym i wychowanym na Ziemi, w wieku trzydziestu kilku lat udaje mu się odnaleźć rodowitych Varddów i z ich pomocą dostać na planetę Llyrdis, skąd pochodzi jego rasa. Po pokonaniu licznych przeszkód zaczyna w końcu wymarzoną pracę jako podróżnik-handlarz odwiedzający odległe gwiazdozbiory, mgławice i planety...
--- Przystępny język, zwarta, jednowątkowa fabuła, dość szybkie tempo narracji i sprawnie wplecione w akcję dylematy moralne sprawiają, że lektura nie nudzi. Do końca kibicujemy też bohaterowi w jego dojrzewaniu jako Vardda i jako mężczyzna, w konflikcie z głównym antagonistą powieści czy narastających wątpliwościach co do słuszności monopolu Varddów na gwiezdne podróże... Sama końcówka zaś i finał to zupełna jazda bez trzymanki jak w najlepszym dreszczowcu!

--- Michael Trehearne ma geny i wygląd Varddów - kosmicznych podróżników i handlarzy, jedynych we wszechświecie, potrafiących znosić przeciążenia przy prędkościach nadświetlnych. Będąc bękartem urodzonym i wychowanym na Ziemi, w wieku trzydziestu kilku lat udaje mu się odnaleźć rodowitych Varddów i z ich pomocą dostać na planetę Llyrdis, skąd pochodzi jego rasa. Po...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
928
166

Na półkach: , , ,

Zręcznie skonstruowana historia obcego, który czuł się co prawda kimś innym niż mieszkańcy Ziemi, ale niczym się od nich nie różnił. Przynajmniej, jeśli chodzi o wygląd. Katalizatorem „inności” stało się dopiero spotkanie niby przypadkowe, a w istocie mające rozdmuchać tlący się się żar tajemnicy pochodzenia. Od tego miejsca fabuła rozwija się wartko, ale i przewidywalnie. Nie jest to jednak w żaden sposób ujmą dla przyjemności gwiezdnej przygody. Dalej to już musicie sami.

Klasyka Złotego Wieku amerykańskiej SF. Z Ziemi ku gwiazdom, międzygwiezdne podróże, kasta (zasadniczo rasa) gwiezdnych wędrowców (zasadniczo handlarzy) przygarnia znajdę. Ten zaś niby z ich plemienia, ale już był przesiąkł poczuciem krzywdy kastowego monopolu na gwiazdy. To co najpierw z lekka ćmi, jak bolący ząb, w miarę postępu akcji staje się irytującym gwiezdnym rasizmem. Tylko handlarze mogą latać do gwiazd, to ich wyłączne prawo i innym wara od tego. Są lepsi, bo tylko im pozwala na to ich biologiczna natura. I nic to, że nie było im to przyrodzone, ale sami się takimi uczynili odmawiając tej mutamorfozy innym. Brzmi znajomo przecież jakże ziemsko ten (nie)ziemski apartheid.

W szafarzu fantastyki naukowej mamy więc tu w ręku krytykę relacji społecznych i organizacji społecznej polegających na systemowym wypychaniu i poniżaniu innych niż my. Pytanie tylko, czy to świadomie, czy może przyprawa mająca wyostrzyć gwiezdną przygodę. Tak, czy inaczej dobra lektura, choć nie piszę, że lekka. Sprawna, z dobrym tempem, intryga przyciąga. Fajnie się czytało, to były dobre dwa dni.

Zręcznie skonstruowana historia obcego, który czuł się co prawda kimś innym niż mieszkańcy Ziemi, ale niczym się od nich nie różnił. Przynajmniej, jeśli chodzi o wygląd. Katalizatorem „inności” stało się dopiero spotkanie niby przypadkowe, a w istocie mające rozdmuchać tlący się się żar tajemnicy pochodzenia. Od tego miejsca fabuła rozwija się wartko, ale i przewidywalnie....

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    4
  • Chcę przeczytać
    3
  • Posiadam
    3
  • (F) Klasycy amerykańskiej SF
    1
  • Na półce
    1
  • Fantastyka
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Przybysz z planety Llyrdis


Podobne książki

Przeczytaj także