Ada i Eryk w Krainie Przeklętej Korony Beata Gołembiowska 8,3
ocenił(a) na 918 tyg. temu Tam cieniutka książeczka zwiera zaledwie 164 strony, ale niesie za sobą wielką opowieść, którą
naprawdę warto przeczytać. Dla mnie żółty kolor ma wyjątkową i pozytywnie nasyconą energię,
dlatego z ogromnym entuzjazmem podeszłam do tej powieści. Tytuł „Żółta sukienka” przyciągnął
mnie automatycznie, ze względu na kolor i moją pasję do żółtych książek. Nie wiem czego się
spodziewałam, ale dziękuję, że mogłam poznać tę historię.
Anna, główna bohaterka od dwudziestu lat mieszka w Montrealu, ale jej codzienne życie jest
naznaczone pięknem traumatycznego dzieciństwa spędzonego w Polsce. Kobieta nie potrafi
zapomnieć tego ogromu cierpienia, którego doświadczyła i które kładzie się cieniem na jej
teoretycznie nowe kanadyjskie życie.
Pewnego dnia na drodze Anny pojawia się Paul, a los sprawia, że tych dwoje połączy coś
wyjątkowego. Dla Anny ta znajomość będzie swego rodzaju motorem do rozliczenia się z
przeszłością. Postanawia wrócić do Polski do miejsc z dzieciństwa, żeby definitywnie uwolnić się
od stale nękających ją koszmarów.
„Po cierpieniach rany nie goją się tak nagle. To wymaga czasu.”
Czy Annie się to uda i co z tym wszystkim ma wspólnego tytułowa żółta sukienka, tego oczywiście
tutaj nie zdradzę. Mogę jednak zapewnić, że pomimo traumatycznych przeżyć głównej bohaterki,
to powieść czyta się z rosnącym zainteresowaniem. Fabuła jest raczej nieśpieszna, ale w tym
przypadku taka też powinna być, słaniająca do refleksji i przemyśleń.
„Żółta sukienka” nie jest typową powieścią i nie tylko ze względu na ograniczoną ilość stron, bo
zaledwie 164. Śmiało można stwierdzić, że to swego rodzaju dłuższe opowiadanie, gdzie opis
bohaterów czy konstrukcja świata są mniej istotne. Mam wrażenie, że autorka chciała uwagę nas
czytelników skupić głównie na emocjach, co z pewnością jej się udało. Pokazała, jak bardzo
traumatyczne przeżycia z dzieciństwa nie tylko kierują naszym już dorosłym życiem, ale kładą się
cieniem, który na krok nie odstępuje.
Autorka naprawdę z dużym wyczuciem wykreowała zarówno główną postać, jak i towarzyszące je
emocje. Siłę rażenie mam wrażenie rozłożyła proporcjonalnie do umykających stron, co sprawiło,
że ja nie mogłam się oderwać od każdej przeczytanej strony. Książka wywarła na mnie ogromne
wrażenie i jeszcze długo po przeczytaniu nosiłam ją w sobie. Autorka, bowiem porusza trudnym
temat, nasyconym traumatycznymi przeżyciami, a emocje z tym związane oczywiście udzielają się
czytającemu. Miałam jednak cały czas nieodparte wrażenie, że to wszystko niesie za sobą jakąś
nadzieje, zarówno dla Anny jak i czytającego.
„Żółta sukienka” autorstwa Pani Beaty Gołembiewskiej to jej pisarski debiut i moim zdanie wielce
udany. Z ogromną zatem przyjemnością sięgnę po kolejne książki spod pióra Pani Beaty. Bardzo
lubię powieści debiutujących autorów, ponieważ niosą ze sobą niespodziankę. Ostatnio mam też
do nich czytelnicze szczęście i jak widać intuicja mnie nie zawodzi, pewnie dlatego tak je lubię.
Dziękuję również portalowi Sztukater, bo to właśnie tam znalazłam tę powieść.
„Żółta sukienka” Pani Beaty Gołębiewskiej to książka godna polecenie, ponieważ pomimo swej
małej objętości, niesie ze sobą dużo wartości. Czytając miałam wrażanie, że jest dokładnie
przemyślana i dopracowana pod względem ładunku emocjonalnego. Niesie ze sobą cały ich
wachlarz, ale i przede wszystkim nadzieję na lepsze jutro.
Ściskając ją cały czas w dłoni polecam Waszej uwadze, tę drobną ale jednocześnie wielką rzecz.
Polecam serdecznie
Zaczytana Joana