Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jan Tulik
8
6,5/10
Urodzony: 01.01.1951
Urodził się w 1951 w Gołęczynie k. Tarnowa – polski poeta, prozaik, dramatopisarz, eseista, publicysta, recenzent.
Autor trzynastu zbiorów wierszy, powieści: Doświadczenie i Furta (prestiżowa Nagroda Fundacji Kultury w 2001 r.),zbioru opowiadań Gry nieużyteczne, dramatu Kontynenty, a także monografii o wynalazcy Janie Szczepaniku i baśni/podań regionalnych. Pisał eseje, m.in. o Franciszku Piku-Mirandoli, recenzje, szkice, artykuły publicystyczne, słuchowiska radiowe (m.in. "Próba czytana", o Leopoldzie Lisie-Kuli). Jego największą pasją jest poezja, publikował w czasopismach "Kultura", "Poezja", "Twórczość", "Tygodnik Kulturalny". Był on również pierwszym redaktorem naczelnym krośnieńskiego czasopisma lokalnego, pt. "Nasz Głos", gdzie do dziś pisuje artykuły, w szczególności zdające sprawę z funkcjonowania krośnieńskiej biblioteki. Za swoją twórczość literacką otrzymał wiele nagród, w tym: Nagrodę im. Stanisława Piętaka, Nagrodę im. R. Milczewskiego-Bruno, Nagrodę Fundacji Kultury. Wielokrotny stypendysta Ministerstwa Kultury i Sztuki. W latach 1975-1999 pracownik Wojewódzkiego Domu Kultury w Krośnie (dziś Regionalne Centrum Kultury Pogranicza)na stanowisku kierownika Działu Kultury i Klubów oraz starszego instruktora ds. upowszechniania literatury. Obecnie łączy pasję z pracą zawodową na stanowisku dyrektora Saloniku Literackiego działającego przy Krośnieńskiej Bibliotece Publicznej. Jest organizatorem i prowadzącym spotkań z wybitnymi przedstawicielami polskiej literatury współczesnej m.in. Leszkiem Mazanem, Andrzejem Buszą czy Andrzejem Stasiukiem, na których frekwencja jest zawsze spora. W spotkaniach uczestniczą często inni utytułowani poeci Podkarpacia, tacy jak Piotr Sobota, Jan Belcik czy Józef Janowski. W związku z funkcją, jaką pełni w Krośnieńskiej Bibliotece Publicznej, jest jurorem w konkursach młodzieżowych (m.in. o Zbigniewie Herbercie).
Mieszka i tworzy w Krośnie.
Autor trzynastu zbiorów wierszy, powieści: Doświadczenie i Furta (prestiżowa Nagroda Fundacji Kultury w 2001 r.),zbioru opowiadań Gry nieużyteczne, dramatu Kontynenty, a także monografii o wynalazcy Janie Szczepaniku i baśni/podań regionalnych. Pisał eseje, m.in. o Franciszku Piku-Mirandoli, recenzje, szkice, artykuły publicystyczne, słuchowiska radiowe (m.in. "Próba czytana", o Leopoldzie Lisie-Kuli). Jego największą pasją jest poezja, publikował w czasopismach "Kultura", "Poezja", "Twórczość", "Tygodnik Kulturalny". Był on również pierwszym redaktorem naczelnym krośnieńskiego czasopisma lokalnego, pt. "Nasz Głos", gdzie do dziś pisuje artykuły, w szczególności zdające sprawę z funkcjonowania krośnieńskiej biblioteki. Za swoją twórczość literacką otrzymał wiele nagród, w tym: Nagrodę im. Stanisława Piętaka, Nagrodę im. R. Milczewskiego-Bruno, Nagrodę Fundacji Kultury. Wielokrotny stypendysta Ministerstwa Kultury i Sztuki. W latach 1975-1999 pracownik Wojewódzkiego Domu Kultury w Krośnie (dziś Regionalne Centrum Kultury Pogranicza)na stanowisku kierownika Działu Kultury i Klubów oraz starszego instruktora ds. upowszechniania literatury. Obecnie łączy pasję z pracą zawodową na stanowisku dyrektora Saloniku Literackiego działającego przy Krośnieńskiej Bibliotece Publicznej. Jest organizatorem i prowadzącym spotkań z wybitnymi przedstawicielami polskiej literatury współczesnej m.in. Leszkiem Mazanem, Andrzejem Buszą czy Andrzejem Stasiukiem, na których frekwencja jest zawsze spora. W spotkaniach uczestniczą często inni utytułowani poeci Podkarpacia, tacy jak Piotr Sobota, Jan Belcik czy Józef Janowski. W związku z funkcją, jaką pełni w Krośnieńskiej Bibliotece Publicznej, jest jurorem w konkursach młodzieżowych (m.in. o Zbigniewie Herbercie).
Mieszka i tworzy w Krośnie.
6,5/10średnia ocena książek autora
50 przeczytało książki autora
170 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Opowieści Niesamowite nr 3 (4) 2012 Jewgienij T. Olejniczak
7,0
Znacznie lepszy numer niż wszystkie poprzednie razem wzięte. Pismo zaczęło wreszcie wychodzić na prostą drogę, aczkolwiek zdechło na następnym numerze. Którego nie mam, więc nawet nie sprawdzę, czy jakość wciąż się podnosiła.
Pomijając bełkotliwy fragment kryminału Monsa Kallentofta, stanowiący zaprzeczenie reklamy książki (po jego lekturze z większą chęcią sięgnę po instrukcję obsługi pompy cyrkulacyjnej niż po to dziwo),a także absolutnie zbędną relację z Polconu we Wrocławiu, praktycznie tekst w tekst jest więcej niż dobrze.
"Druga szansa" Kułakowskiej ładnie eksploruje wątek wymiaru snów, rządzonego przez Bastet. "Babcia" Agnieszki Chodakowskiej-Gyurics, mimo że oparta na dość popularnym pomyśle, potrafi wzruszyć prostotą potraktowania tematu i krągłością języka. Troszkę słabiej wypada "Dobranoc" Januszewskiej, z podobnie popularnym pomysłem, tyle że potraktowanym z mniejszą finezją. Szczęście, że tekst jest krótki. Dobrze też czyta się "Jezioro" Iwony Jensz-Stawowczyk (fobia przed wodą i mąż uwielbiający żagle),a wręcz bardzo dobrze "Głos morza" Jarosława Klonowskiego. Opowiadanie - interesująco klimatyczne, mroczne, z lekkim tchnieniem Lovecrafta, choć i z lekkimi potknięciami stylistycznymi - zostało potem rozszerzone w powieść i wydane w 2016 roku przez wydawnictwo Perspektywa.
Niestety, po bloku tekstów dobrych i bardzo dobrych - z wyłączeniem pominiętego w tej wyliczance "W potrzasku" Kyrcza, rzeczy ani fantastycznej, ani w ogóle ciekawej (seryjny morderca zakochuje się w pasażerce pociągu) - następuje blok, za przeproszeniem, odrzutów. Rozczarowuje Olejniczak ze "Spotkaniem" (sążniste opisy życia dzieciaka w czasach Świętopełka, jego wychodzenie z wioski, ogólnie otoczka, po czym - chlup!, i puenta nie z tej bajki, wrzucona byle jak). Denerwuje Owczyńska z niejasnym, bełkotliwym "MotHelL" (kierowca nocuje w motelu, który... no, ma balujące duchy, albo mszę satanistyczną, albo w ogóle jest Piekłem). Irytuje Szlachetko z uciętym ni w pięć, ni w dziewięć, niedorobionym "Naszyjnikiem", wcale niekoniecznie mającym związek z elementami nadprzyrodzonymi. Tak samo zresztą irytują "Śmieszny Franio i czarny pies" Jana Tulika (co to za pies? co to za wypadek? czemu hycel miałby mieć związek z intrygą?) oraz "Pora milczenia" Jana Żerańskiego (doprawdy, trudno uporać się z logiką pomysłu obejmującego śmierć małżonka).
Szczęśliwie Enerlich nie próbowała już udawać, że pisze prozę, i wylądowała na końcu numeru, z opowieścią o Erichu Sobottce, obok w miarę zgrabnego eseju o Wiśniewskim-Snergu.
Gdyby nie ten kłąb kiepskich opowiadań, nadgryzający satysfakcję płynącą z lektury wcześniejszych tekstów, to możnaby nie uwierzyć, że ma się w rękach twór wypączkowany z "Czwartego Wymiaru"...
Furta Jan Tulik
6,8
"Furta" posiada jedną z najgłupszych not okładkowych, jakie dane mi było dotąd widzieć. Składa się ona z kilku pierwszych zdań książki oraz bezsensownego stwierdzenia, że "spodziewać się można baśniowych (...) historyjek z dzieciństwa, ale jest inaczej." Niby na jakiej podstawie można się spodziewać baśniowych historyjek? Ani tytuł, ani zacytowane zdania nic takiego nie sugerują. Po co robić takie zwody, żeby zaraz potem napisać, że jest inaczej, bo "proza to gęsta, psychologiczna"?
Przyznam, że kiedyś mnie ta "baśniowość" zaniepokoiła, a ponieważ książka kosztowała w Empiku całą złotówkę (a i tak leżała tam latami; żeby było ciekawiej, pierwotnie krzyczano za nią prawie 35 złotych!),nabyłem dzieło i po kilku podejściach wreszcie zmęczyłem do końca. Tylko po to, by mieć pewność, że faktycznie żadna baśniowość nie wchodzi w grę. I rzeczywiście - nie wchodzi. To miałka, nieciekawa proza stworzona bez głębszej potrzeby, nie posiadająca fabularnego kręgosłupa i zakończona w sposób lekko dyskusyjny. Jedyny plus, to gładki, chwilami nawet więcej niż przyzwoity język, jakim została napisana. Ale to za mało, by się nią zachwycić, i by o niej pamiętać.
O czym zaś jest? O młodzieńcu, który poszedł do klasztoru i siedzi tam, wsiąkając w koleżeńskie układy i układziki, marząc o swojej byłej dziewczynie i zastanawiając się, czy kocha jedną z zakonnych nauczycielek. Oprócz tego odbywa jeszcze spacery w parku, obserwując pływającego po jeziorze Łabędzia Wdowca, który uparcie wyławia z dna jeziora wrzucony tam kiedyś przez bohatera nóż. I tak do samego końca, z lekkim urozmaiceniem w postaci pożaru. Doprawdy, lektura, którą można sobie swobodnie darować...