Ta małpa poszła do nieba Gosia Kulik 7,3
ocenił(a) na 82 lata temu Gdyby dziś ktoś kazał mi wskazać jeden polski komiks, który koniecznie trzeba przeczytać poleciłbym z pewnością „Ta małpa poszła do nieba” Gosi Kulik. Nie chcę przez to powiedzieć, że to najlepszy polski komiks ostatnich lat (takiego nie umiałbym wskazać),ale za to idealnie wpisuje się on w kategorię „koniecznie trzeba przeczytać”.
Po pierwsze „koniecznie trzeba...” bo na poziomie graficznym jest to rzecz unikalna i fantastyczna. Autorka z jednej strony bawi się tu konwencją „niedbałej”, komiksowej kreski, a z drugiej czerpie pełnymi garściami z mistrzów awangardy. Potrafi znaleźć tę czułości z jaką sztuka nowoczesna lubi obchodzić się z „brzydotą”. Po szybkim przekartkowaniu można by odnieść wrażenie, że ten komiks nie jest do „podobania się”. Nic bardziej mylnego, bo już podczas pierwszej lektury, przekonujemy się że tu wszystko się zgadza. Niby jest niedbale, nerwowo – ale na poziomie kompozycji, ruchu, koloru wszystko jest perfekcyjnie poukładane. Ja co chwil zawieszałem wzrok na poszczególnych kadrach, bo nie mogłem się oderwać. Było to mocno zaskakujące. Chociażby scena bójki, wywarzania drzwi, seksu itd. - to rewelacja w skondensowanej postaci.
Podobnie przy pierwszym kontakcie może wydawać się, że to opowieść graficzna, gdzieś na pograniczu komiksu. Nietypowy sposób dzielenia kadrów, bardzo różne fory dymków, sam układ rysunków – to wszystko nasuwa raczej skojarzenie ze zbiorem osobnych grafik. I znów podczas lektury to wrażenie błyskawicznie pryska, bo okazuje się, że jest tu bardzo klasycznie. Narracja jest przejrzysta, klarowna. Fantastyczni trzyma się rytm układu kadrów (niby dominują cztery kadry na stronie, ale zmiany na trzy, dwa i jeden pojawiają się kiedy graficznie i fabularnie jest to konieczne). Niesamowitą robotę robią tu koloru, które z jednej strony dzielą stronę, a z drugiej zaskakująco dynamizują całą opowieść. Gosia Kulik udowadnia, że można bawić się w komiks na różne sposoby. Jestem olbrzymim fanem.
Po drugie „koniecznie trzeba...” bo fabularnie to historia zarazem absurdalna, groteskowa jak i bardzo na serio. Głównymi bohaterami jest małżeństwo, które nie potrafi poradzić sobie z żałobą po małej małpce. Nie mogli mieć oni dzieci, więc w wyniku kuriozalnej sytuacji przygarnęli człekokształtnego zwierzaka. A gdy umarł wszystko się roztrzaskało. Jest tu mocno surrealistycznie, ale nie przeszkadza to, by wczuć się w dramaty, które tam się rozgrywają. Bo „Ta małpa poszła do nieba” to przejmująca opowieść o miłości, rozpadzie związku, straconych marzeniach i szansach oraz obezwładniającym smutku. Z tym, że za każdym razem jak za bardzo zaczynałem się wczuwać autorka przypominała mi, że mamy tu do czynienia z opowieścią bizarną. I tak sobie balansowaliśmy przez te 144 stron.
en komiks ma już kilka lat, ale ja najpierw troszkę przysypałem przy premierze, a potem zniknął on z rynku. Udało mi się go kupić dopiero w ostatnie wakacje. A potem niestety na kilka miesięcy wylądował na mojej komiksowej kupce wstydu i to zdecydowanie był błąd. Dlatego apeluję Wy go nie popełniajcie. Złapcie „Tę małpę...” od Gosi Kulik gdzie się da i zczytajcie od razu!