rozwiń zwiń

Warszawski twórca - wywiad z Pawłem Duninem-Wąsowiczem

LubimyCzytać LubimyCzytać
19.07.2023

W tym roku tytułem warszawskiego twórcy 16. Nagrody Literackiej m.st. Warszawy uhonorowano Pawła Dunina-Wąsowicza - pisarza, dziennikarza, krytyka literackiego, stypendystę m.st. Warszawy, założyciela wydawnictwa „Lampa i Iskra Boża”, autora przewodników literackich po dzielnicach Warszawy. Zapraszamy do lektury wywiadu z autorem.

Warszawski twórca - wywiad z Pawłem Duninem-Wąsowiczem  zdjęcie z gali wręczenia 16. Nagrody Literackiej m.st. Warszawy | Materiały 16. Nagrody Literackiej m.st. Warszawy, fot. Jessika Nadziejko

Na łamach Lubimyczytać opublikujemy wywiady ze wszystkimi laureatkami i laureatami Nagrody Literackiej m.st. Warszawy 2023. Już teraz zapraszamy do lektury rozmowy z Kamilą Janiak, wyróżnioną w kategorii „Poezja” za tomik poetycki „miłość” oraz  Anną Taraską i Dominiką Czerniak-Chojnacką,  autorkami „Dwóch słów” nagrodzonych w kategorii Literatura dziecięca. Kolejne wywiady pojawią się w naszym serwisie w najbliższym czasie.

Warszawski twórca – wywiad z Pawłem Duninem-Wąsowiczem

Anna Nowak: Na początek gratulujemy tytułu warszawskiego twórcy. Nagroda Literacka m.st. Warszawy ma dla pana szczególne znaczenie? Podczas jej odbierania był pan wyraźnie wzruszony.

Paweł Dunin-Wąsowicz: Jestem dzieckiem historyków. Ojciec, który zmarł dziesięć lat temu, zajmował się m.in. dziejami Warszawy od powstania styczniowego po II wojnę i sporo książek napisał o tym. Mama, choć zasadniczo jest specjalistką od historii gospodarczej XVI-XVII wieku, szczególnie miar ziemi (włóki, łany i inne takie), opracowywała też wydawnictwa wspomieniowe związane z prawobrzeżną stroną miasta, gdzie się wychowywała i kształciła. Tak więc była to pośrednio nagroda także dla moich rodziców. Całe życie mieszkam na Żoliborzu, choć w jego mało efektownych okolicach, genetycznie mam korzenie żoliborskie po mieczu i praskie po kądzieli. O tych dzielnicach napisałem pierwsze dwa przewodniki literackie – i właśnie za te książki (wyszedł jeszcze mokotowski, skończyłem też bielański) chyba w pierwszym rzędzie mnie nagrodzono.

Wracając do tytułu warszawskiego twórcy – wspomniał pan, że bardziej czuje się „przetwórcą”. Skąd to określenie i takie poczucie?

Większość moich publikacji żeruje na cudzej twórczości, autorskie bywa do niej podejście jak w przypadku „Polskiej Biblioteki Widmowej”, gdzie zebrałem książki zmyślone z różnych powieści i mniejszych form, oraz „Fantastycznego atlasu Polski”, gdzie scaliłem wyobrażenia o naszej ojczyźnie z kilkuset utworów SF i fantasy, porządkując wiedzę według reguł właściwych geograficznym atlasom. Oryginalne fikcje snułem tylko w debiutanckim powieściątku „Rewelaja” oraz napisanym wspólnie z Andrzejem Stefanem Rodysem przewodniku po Odczapowie – wyimaginowanej polskiej enklawie nad Morzem Czarnym, założonej przez Piastów wąchockich, gdzie Żydzi mają monopol na handel konopiami. Ale obie te książki ukazały się jeszcze w XX wieku.

Czytanie książek to dla pana zarówno zawód, jak i hobby? A co z pisaniem o Warszawie? To także zawód i hobby?

Tak, zawód i hobby. Do czasu sukcesu handlowego „Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną” pracowałem etatowo jako dziennikarz-redaktor, najpierw w „Życiu Warszawy” (gdzie m.in. wymyślałem tytuły), potem „Machinie” i „Przekroju”. Wydanie Masłowskiej pozwoliło mi na ciągnięcie przez 10 lat własnego miesięcznika literackiego „Lampa”. Ale z czasem zaczęło mnie męczyć zajmowanie się tym, a kusić własne pisanie. O Warszawie chciałem już pisać w 2004 roku, kiedy to drugim numerze „Lampy” opublikowałem wynik własnych łowów o wizerunku Warszawy w fantastyce, z osobiście wykonaną infografiką. Ale książka „Warszawa fantastyczna” ukazała się dopiero w 2011 roku (formalna data wydawnicza 2010), kiedy zebrało się źródeł do tego parę setek. Nawet publikacja ta znalazła się w finale Nagrody Literackiej m.st. Warszawy, ale niestety wówczas nie przyznawano nagród pocieszenia dla nominantów, jak teraz. No i tak jakoś płynnie w coraz mniejszym stopniu byłem redaktorem i wydawcą. a w większym – autorem.

Jakie są pańskie ulubione książki o tematyce warszawskiej, takie do których wraca pan po latach i wciąż chętnie czyta?

Takie, które były zawsze w domowej bibliotece ojcowej, jak antologia reportażu o międzywojennej Warszawie „Niepiękne dzielnice”, czy „Gwara warszawska dawniej i dziś” Bronisława Wieczorkiewicza. Także proletariackie pamiętniki Sękowskiego czy Dobiasza, wydawane na początku lat 80. przez LSW w serii redagowanej przez Rocha Sulimę, obecnego profesora, którego magistrantami byli m.in. Muniek Staszczyk i Krzysztof Varga. Sulima jest autorem bardzo warszawskiej „Antropologii codzienności” o grupach spotkaniowych (pijaczkowie pod sklepem), syrenkach, ogródkach działkowych i fenomenie Józefa Tkaczuka – ale ona ukazała się już dużo później. Trzy razy kupowałem i nie mam, pożyczałem, zapominałem komu, i nie oddawali.

Jako inteligenciak byłem tego ciekaw jako egzotyki, tak jak dla Wandy Melcer w latach 30. była egzotyką dzielnica żydowska, o której zbiór reportaży zatytułowała zresztą „Czarny ląd – Warszawa”.

Fenomenalne są wspomnienia Zbigniewa Pakalskiego wydane w połowie lat 90. – miasto swego dzieciństwa (też międzywojnie) opisał dosłownie detalicznie. Jest o tym, ile razy chodził dziennie po domach listonosz i o tym, jak wyglądała torba konduktora tramwajów. O beletrystyce się nie wypowiem, bo to temat rzeka. „Lalka”, „Lalka”, „Lalka”...

A najlepsze książki o Warszawie, na które trafił pan w ciągu ostatnich lat? Co w nich pan odnalazł dla siebie i swojej twórczości?

Zdecydowanie „Kamienice czynszowe Warszawy 1864-1914” Aleksandra Łupienki. Genialne połączenie wątków architektonicznych, ekonomicznych i społecznych, masa nawiązań do literatury pamiętnikarskiej, ale i do tej pięknej. Są nawet plany typowych mieszkań z podziałami na strefy prywatne i te dla gości. Poznałem schemat mieszkania z Hożej 42, gdzie moja „Lampa” miała w latach 2003-2011 siedzibę, kątem w Galerii Raster. Teraz z nagrody kupię sobie wycinarkę laserową i będę budował modele takich kamienic-studni – taką twórczość zamierzam uprawiać, to „odnalazłem dla swojej twórczosci”. Nomen omen świetna jest też osobista książka Pawła Kłudkiewicza „Hoża – moja ulica” (nominowana do 16. Nagrody Literackiej m.st. Warszawy w kategorii książka o tematyce warszawskiej – przyp. red.).

Z drugiej strony rysownik Maciej Sieńczyk podarował mi dwie nieznane książki o warszawskich slumsach, opublikowane w latach 60., jedna bardziej urbanistyczna, druga bardziej prawnicza.

Fajny jest właśnie wydany zbiór felietonów Doroty Masłowskiej „Mam tak samo jak ty” – bardzo spójny obraz miasta, replika wobec przesłodzonego wizerunku Warszawy z seriali i komedii romantycznych. Super jest powieść Zyty Rudzkiej „Ten się śmieje, kto ma zęby” (laureatka 16. Nagrody Literackiej m.st. Warszawy w kategorii proza – przyp. red.)., choć trochę zawiodłem się brakiem konkretów z bazaru na Wolumenie (pierwszy pisał o nim Białoszewski), o inspiracji którym autorka mówiła w wywiadzie.

Czy wciąż odkrywa pan w Warszawie coś nowego dla siebie? Jaki jest pański ulubiony sposób poznawania Warszawy – w jakich okolicznościach odkrywa pan najciekawsze miejsca, historie warszawskie?

Nie wiem. Może tak, może nie? Jeden sposób to czytanie, drugi rowerowanie. Czasem solo, czasem w duecie, tej wiosny ukonstytuował się kwartet – na razie zaliczyliśmy rowerowo Szmulki i Targówki, a pieszo cmentarze ewangelickie na Woli; czaszki i auta na nagrobkach. Dwoje z nas jest żoliborzaninami z korzeniami żoliborskimi, dwoje import z wschodniej Polski, ale chyba już z większością życia spędzoną w Warszawie.

Spisuje pan te odkrycie, w jakiś sposób kataloguje? Czy wykorzystuje je pan, planując swoje kolejne książki?

Tak, mam w komputerze tabelki z literackimi źródłami do planowanych przewodników literackich po Woli, Ochocie, Powiślu, linii otwockiej... Natomiast rowerowo raczej weryfikuję już przeczytane, choć na przykład z Targówka z książek Jerzego Grzymkowskiego i Barbary Jantz niewiele pozostało.

Po jaką literaturę najchętniej sięga dziś Paweł Dunin-Wąsowicz?

Sięga się dla przyjemności, ja czytam zawodowo, przyjemności zdarzają się tylko przy okazji. Był moment, jak uległem manii kupowania książek o okrętach podwodnych, gdy była przecena w Dedalusie, lecz chyba wyczytałem już całą serię.

Co w polskiej literaturze szczególnie pana zaintrygowało w ciągu ostatnich 5 lat? Autorki? Autorzy? Kto napisał najciekawsze pańskim zdaniem książki przez ten czas?

Chętniej powiedziałbym co mnie zirytowało, ale nie wypada po nazwiskach. Podobały mi się „Dropie” Matalki Suszczyńskiej i „Projekt” Anny Sudoł, bo sprawy nieśmieszne zostały opisane z wesołym poczuciem humoru. Obie autorki mocno eksponują ekonomiczne uwarunkowania, mistrzynią tematu była Pola Gojawiczyńska. Natomiast staram się opierać fali prozy o depresji i problemach tożsamości płciowej, chyba przecenianej przez jurorów prestiżowych nagród.

Intryguje mnie ostatnio twórczość Marcela Mossa (to nie nazwisko, tylko pseudonim, więc mogę), który pisze jak Żulczyk, ale pozbawiony jego talentu literackiego. Kapitalny był serial telewizyjny „Pajęczyna”, nawiązujący do polskiego programu atomowego z czasów Gierka, współscenarzystą był świetny poeta Dariusz Suska, o którym wiem, że studiował fizykę, więc gwarantował kompetencje. Przepadła natomiast profetyczna wobec rozchwiania pandemiczno-wojennego katastroficzna powieść mojego ulubionego pisarza Piotra Wojciechowskiego (rocznik 1938) „Zły wiatr”.

Zdarza się panu wciąż otrzymywać rękopisy młodych pisarzy i pisarek do zaopiniowania?

Niestety tak.

A kiedy możemy spodziewać się premiery nowej książki Pawła Dunina-Wąsowicza? Jakie są losy „Leksykonu detektywów warszawskich”?

Ta książka ma pecha. Jak tylko dostałem miejskie stypendium na ten projekt, wybuchła pandemia i pozamykali mi na dłuższy czas biblioteki. Kiedy zaś półtora roku temu dogadałem się z wydawcą w sprawie aktualizacji, to owszem, dał zaliczkę i jakby zapomniał o tym. Ale ostatnio się sobie przypomnieliśmy, tyle że potrzebowałbym co najmniej miesiąc, albo i dwa, na aktualizację z tych kryminałów, co wyszły przez ten czas.

Szybciej pewnie ukaże się „Bielański przewodnik literacki”, który również swoje czeka. Mam też właściwie gotową książkę o wizerunku warszawskich Żydów w literaturze fantastycznej (także miejskie stypendium było na to) ale potrzebowałbym na finisz zupełnego wyciszenia i tygodnia pracy, a także motywacji. Myślałem, że sam to wydam jako Lampa i Iskra Boża, ale się nie chce, nie ma mnie kto poganiać.

Nad czym obecnie pracuje warszawski prze-twórca? Wspomniał pan niedawno w wywiadzie o książkach poświęconych kotom i maszynom do pisania… Ale na pewno ma pan w głowie znacznie więcej wątków i pomysłów na książki. Zdradzi nam Pan kilka szczegółów?

Nic nie zdradzę.

Laureatki i laureaci 16. Nagrody Literackiej m.st. Warszawy.

--
Artykuł sponsorowany, który powstał we współpracy z organizatorami nagrody


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 19.07.2023 10:00
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post