rozwiń zwiń

Kamila Janiak – laureatka Nagrody Literackiej m.st. Warszawy za tomik poetycki „miłość”. Rozmowa

Remigiusz Koziński Remigiusz Koziński
07.07.2023

Kobieca poezja o miłości to nie róż i plusz. Dlaczego wiersze są bezbronne? Jakie stereotypy wiążą się z kobiecym pisaniem o miłości? Matka jest obrazem czy doznaniem? I jeszcze: czy rumianek i stokrotka są do siebie podobne? O tym między innymi rozmawiają Kamila Janiak i Remigiusz Koziński.

Kamila Janiak – laureatka Nagrody Literackiej m.st. Warszawy za tomik poetycki „miłość”. Rozmowa Materiały 16. Nagrody Literackiej m.st. Warszawy, fot. Ola Walków.

[Opis – Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu] W „miłości” Kamili Janiak życie nowego człowieka rozpoczyna się od państwowej instytucji, pierwszego krzyku i krwi. To niełatwe uczucie, i jeśli zdarza się, że opowieść o nim przez chwilę przypomina setki innych oraz wydaje, że za chwilę padniemy ofiarami hormonalno-ckliwego szantażu, natrafiamy na kontry: wypadek samochodowy, myśli samobójcze, przywiązanie podszyte paranoicznym lękiem, wyobrażone ucieczki… W końcu także: przewidywania socjalizacji i indywiduacji dziecka, podpatrywanie innych rodzin w inny, zmieniony już sposób.

Wszystko to w chłodnej, surowej stylistyce montażu, która od lat jest znakiem firmowym warszawskiej poetki.

Podmiotka za pomocą kontrastów, surrealistycznych wizji wypowiada doświadczenie, które do tej pory nie było dość obecne w literaturze. (...) Bólu nie widać, nikt w to nie uwierzy, nie potraktuje poważnie. Tymczasem ta książka nie daje się uciszyć, wypowiada z niezwykłą poetycką siłą ukrytą traumę głosami wielu kobiet: „miała na imię anna, alicja, marta, magda, mewa, /jakoś tak”.

Fragment laudacji dla Kamili Janiak

Wywiad z Kamilą Janiak, laureatką Nagrody Literackiej m.st. Warszawy za tomik poetycki „miłość”

Przygotowując się do tej rozmowy, nie tylko czytałem, ale również słuchałem. Nasunęło mi się w związku z tym pytanie, przepraszam, jeśli naiwne: czy Kamila Janiak i Daisy Kowalsky to dwie zupełnie różne artystyczne osobowości? A jeśli rzeczywiście różne, to czym się różnią?

Stworzyłam Daisy Kowalsky, żeby oddzielić pisanie wierszy od muzyki, którą robię. Nie chciałam, żeby jedno z drugim było powiązane. Wiadomo, kto się dokopie, to się dokopie, natomiast bardzo zależało mi na tym, aby to było oddzielnie traktowane. Na przykład żeby na koncertach nie było napisane, powiedzmy, Kamila Janiak – poetka, i w drugą stronę, że Kamila Janiak, która wydaje nowy tomik, to też jest wokalistka. Oczywiście było to dość naiwne, bo trudno oddzielić jedno od drugiego.

Zerkam na skrzydełko w najnowszym tomiku „miłość” i jest tu napisane wyłącznie o Kamili Janiak jako autorce tomików poetyckich. Nie ma słowa o Daisy Kowalsky, „Das Moon”, niczym takim.

No tak. Może wzięło się to też z tego, że bardzo długo nie mogłam się przyzwyczaić do nazwania siebie poetką, do tego, że piszę wiersze. Zawsze po prostu pisałam teksty i jakoś trudno mi się było odnaleźć w tych kategoriach i definicjach. Ale człowiek dojrzewa. Teraz jest już tylko Kamila Janiak, jako że już nie śpiewam. Nie jest mi potrzebne to oddzielanie. Została Kamila Janiak – połączona. (śmiech)

Kamila i Daisy to w sumie podobne kwiatostany. Rumianek i stokrotka, z żółtym koszyczkiem i białymi płatkami.

W wywiadzie dla rockarea.pl powiedziała pani – wracając jeszcze do tej muzycznej części twórczości – że wiersze są bardziej delikatne niż teksty piosenek. Dlaczego pani tak uważa?

W piosence nie jest się samemu. Ma się cały zespół do pomocy. Piosenka to jest warstwa muzyczna, warstwa performerska. Jest scena, jest ten cały szum, akcesoria, muzyka, melodia wokalu, można powtarzać, bawić się, są wokalizy.

Wiersz jest wszystkim, jest bardziej bezbronny, bardziej nasycony emocjami, czego nie musi mieć według mnie piosenka czy jej tekst. Piosenka ma cały ten zestaw akcesoriów, o którym mówiłam wcześniej. Tekst może się za nimi schować. Weźmy choćby interpretację – można śpiewać raz bardziej agresywnie, raz spokojniej. Ta sama piosenka może mieć różne oblicza, natomiast wiersz jest wierszem i wierszem zostanie.

Ale wiersz można interpretować.

Można, pewnie, że można. Można też wiersz inaczej, po swojemu, rozumieć. Można mieć interpretacje nie tylko werbalne. Natomiast z mojej perspektywy, osoby piszącej, wiersz jest wszystkim. Jeśli publicznie czytam moje wiersze, czytam je zawsze tak samo. Nie interpretuję ich w jakiś sposób. Nie czytam tak, jak aktorzy je czytają. Można to nazwać czytaniem neutralnym. Same słowa są tu najważniejsze, sam tekst, a nie ich interpretacja aktorska czy performerska.
Jest to całkowicie mój, bardzo osobisty punkt widzenia. Możemy to nazwać „widzimisię”. Nie rozlewa się to absolutnie na innych twórców.

Pierwsza moja reakcja, kiedy nie miałem jeszcze książki w ręku i usłyszałem: poetka, tomik wierszy „miłość” – pojawił mi się w głowie stereotyp, który można pokrótce zdefiniować hasłem „kobiece wiersze o miłości”. Z różem i pluszem. Pierwsze przeczytanie i stereotyp drugi: o, jedzie po bandzie, zrywa z „kobiecym pisaniem o miłości”. Drugie przeczytanie i pierwsze przemyślenie – w głowie same znaki zapytania. Trzecie i czwarte przeczytanie, drugie przemyślenie – kurczę, to są kobiece wiersze o miłości! Jednak. Czy zgodzi się pani z tym stwierdzeniem?

Oczywiście, że są kobiece. Są pisane dla wszystkich, ale z myślą o kobietach, z myślą o matkach.
Są takie stereotypy, sama im ulegałam. Starałam się pisać uniwersalnie. Może nie tak, że zmuszałam się do tego, ale miałam w głowie tematy czy przemyślenia, które można by zdefiniować jako uniwersalne. Potem jednak stwierdziłam, że nie, po co. To jest oszukiwanie samej siebie.

Jestem kobietą, bardzo specyficzną, bo to bycie kobietą nie jest proste. W tym sensie, że są różne kobiety. Nie ma jakiejś uniwersalnej definicji. To, że jestem kobietą i piszę wiersze, sprawia, że są to kobiece wiersze niezależnie od tego, jak bardzo uniwersalnie chciałabym o tym myśleć. Przestałam uciekać od określenia: poetka. Przestałam uciekać od określenia: wiersze. Także od tego, że piszę jak kobieta. Biorę to na klatę i mi się to od wielu lat bardzo podoba. Reasumując: tak, są to wiersze kobiece, ale dla wszystkich.

W tomiku „Wiersze przeciwko ludzkości” traktowała pani bycie matką, czy matkę w ogóle, jako rodzaj symbolu. W „miłości” ten symbol z abstrakcyjnej formy przeszedł w formę bardziej konkretną. Czy to wynikało z jakichś doświadczeń, obserwacji jako poetki?

Jako poetki i jako człowieka. Skoro człowiek dostał jakieś nowe doświadczenia, to człowiek-poetka też.
W poprzednich tomikach symbol matki istnieje. To był dla mnie bardzo silny symbol, ważna osoba. Czy to chodziło o moją matkę, matkę podmiotek i podmiotów moich wierszy, matkę tradycyjnie widzianą w społeczeństwie, czy wreszcie wyobrażenie podmiotek moich wierszy – matki, którą się nie jest, którą się będzie, którą się było.

Oczywiście po doświadczeniu macierzyństwa, które teraz mam, ten symbol stał się realny. Mam doświadczenie bycia matką, ono jest moje, nie globalne, więc mogę coś konkretnego na ten temat powiedzieć. Najpierw to był symbol, fantazja, może jakiś sentyment. Teraz jest to absolutnie namacalne, jest prawdą, jest życiem. Jestem bardzo zadowolona z tego doświadczenia, bo byłam, jako człowiek, bardzo niesprawiedliwa wobec tego symbolu.

Miłość w „miłości” jest przedstawiona jako doświadczenie często bolesne. Owoc miłości rodzi się w bólach. A może owoc miłości z samą miłością nie ma nic wspólnego. Jest jej owocem, i to wszystko. Są to rzeczy rozdzielne. Czy ten ból jest w miłości konieczny?

Gdyby się rozejrzeć, że tak powiem, „po miłościach”, to jest ich sporo: miłość partnerska, miłość do rodziców, dziadków, braci, sióstr, miłość do dziecka. Nie ma jednej miłości. To jest bardzo skomplikowane uczucie. Nawet w miłości partnerskiej jest bardzo dużo ciężaru i bólu. To jest cały czas jednak ścieranie się jednostek i dochodzenie do rozwiązań jest osiąganiem szczęścia. Jest to jednak cały czas sytuacja dynamiczna, która sprowadza ból.

Momentami bardzo dużo bólu, momentami mniej. To zależy od jednostek, od rozwiązań, od umiejętności komunikacji. W przypadku dziecka nie może być inaczej. Miłość nie jest ani tylko „super”, ani tylko „beznadziejna”. Jest to mieszanina i od wielu czynników zależy, czego będzie więcej – od wsparcia, od pomocy, od stanu psychicznego, fizycznego, od miejsca zamieszkania, od wielu, wielu czynników. Czy to się da oddzielić? Uważam, że jest to część miłości. Nie wiem też, czy chciałabym się w ogóle zastanawiać nad tym, czy to należałoby oddzielać. Kiedy człowiek sobie uświadomi, że trudne sytuacje są nierozerwalnie związane z uczuciem, miłością, to wtedy jest troszkę łatwiej. Jeśli ma się taką fantazję, że miłość to jest samo dobro i szczęście, to potem można się bardzo rozczarować i nie odnaleźć się w tej sytuacji.

To też jest pewien stereotyp – te fantazje o szczęściu. Czy to znaczy, że miłość jest procesem?

Oczywiście, dla mnie tak. Każdy rodzaj miłości. Czy to miłość partnerska, czy miłość do dziecka. To uczucie do jednostek, które też się zmieniają. Dziecko dorasta, partner, partnerka też nie są tacy sami.
Uczą się, rozwijają się albo zwijają. Przeżywają ciężkie chwile i dobre chwile. To wszystko wpływa na relacje, bo te jednostki są częścią tej relacji. Tak, miłość zdecydowanie jest procesem. Można ją ocenić, będąc jej częścią. Nie będę się wypowiadać na temat miłości innych. Mogę tylko pokazywać przykłady z najbliższego otoczenia.

Jeśli poruszam jakiś temat, to jest on bardziej prawdą, którą przeżywałam, którą usłyszałam, którą mi opowiedziano, a nie fantazją.

Wiersz jest formą dość skondensowaną. W tomiku wiersze mają różną długość, od prawie haiku po nieco dłuższe formy. Wymagają jednak pewnej kondensacji – choćby emocji. Czy jeśli powstaje tomik, który zawiera kilka utworów, to wtedy łatwiej jest owe emocje opisać, bo można je porozdzielać między różne utwory?

Forma wiersza jest dla mojego mózgu dosyć naturalna. Kiedyś pisałam trochę bardziej rytmicznie, trochę bardziej emocjonalnie – w tym sensie, że było to bardziej konfesjonalne, rozedrgane. Po czym stwierdziłam, że łatwiej mi się pisze i przekaz jest jaśniejszy, kiedy myśli są bardziej uporządkowane.

Dla mnie ubieranie w słowa tego, co mam w głowie – tych obrazów czy jakby inaczej to nazwać… Opisywanie ich w skondensowanej formie, bo piszę czasami bardzo krótkie teksty, jest dla mnie satysfakcjonujące. Może to jest lepsze słowo niż: łatwiejsze. Nigdy bowiem nie było to dla mnie trudne, natomiast bardzo satysfakcjonuje mnie ubranie tego w jasne i proste ramy, bez rozedrgania.

Pytam o to między innymi dlatego, że podczas lektury odniosłem wrażenie, że wewnątrz tomiku były zawarte minicykle. Zaczynamy od bardzo krótkich: „jesteśmy ludźmi”, „szkoły rodzenia”, potem „miłość” przeprowadza nas do „szpitali”, które są zdecydowanie dłuższymi formami, potem przechodzimy do kolejnych wierszy, z inną znów formą – dni tygodnia. Ten zabieg jest zamierzony? Ma jakieś znaczenie?

Może to będzie bardzo niedobra odpowiedź, ale powiem – tak wyszło. (śmiech) Nie było to tak, że sobie usiadłam i zastanawiałam się, co i jak umieścić w tym tomiku. U mnie to jest raczej tak, że te dwa cykle, które są może najbardziej widoczne – „się napisały”. Siadłam, pisałam i „się napisało”. Mój mózg miał potrzebę, żeby podrążyć temat. W jednym tekście trochę o tym, w drugim niby o tym samym, ale trochę z innej perspektywy. Kiedy temat się wyczerpał, przerzucałam się na kolejny wiersz czy – nazwijmy to – cykl, a może po prostu inną tematykę, inne miejsce.

I tak to wyszło, bardzo naturalnie. Może zawiodę kogoś, kto sądził, że siedziałam i zastanawiałam się, co umieszczę w cyklach. Po prostu tak wyszło. U mnie wiele rzeczy jest bardzo naturalnych. Nie jest tak, że siedzę nad tekstami trzy lata. One są napisane i idę dalej. Stąd te cykle wychodzą jakby same z siebie. Kiedy powstanie więcej tekstów, mogę się zastanowić, czy jakieś należałoby ewentualnie wyrzucić. To jednak następuje dopiero po napisaniu. Idzie to naturalnie.

Czyli tak jak wiersz zamykający tomik – „jakoś tak”.

Tak, jakoś tak. Nie siedziałam nad tym latami. Oczywiście później jest redakcja, rozmowa o tym, co zostawić, co wyrzucić, o liczbie tekstów. Natomiast tomik „się napisał” i już.

I jakoś tak wyszło bardzo dobrze, tak przynajmniej stwierdziło jury Nagrody Literackiej Miasta Stołecznego Warszawy. Bardzo dziękuję za rozmowę.

O autorce

Kamila Janiak (ur. w 1984 r.), poetka. Autorka książek poetyckich: „frajerom śmierć i inne historie” (2007), „kto zabił bambi” (2009), „zwęglona jantar” (2016), „wiersze przeciwko ludzkości” (2018) i „zakaz rozmów z osobami nieobecnymi fizycznie” (2020). Nominowana do Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej (2019), laureatka Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2021) oraz Nagrody Literackiej m.st. Warszawy (2023). Mieszka w Warszawie.

Laureatki i laureaci 16. Nagrody Literackiej m.st. Warszawy.

--
Artykuł sponsorowany


komentarze [6]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Gocha 07.07.2023 20:06
Czytelniczka

Podmiotka ?! 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Remigiusz Koziński 08.07.2023 10:46
Redaktor

Rodzaj żeński od podmiotu. Poetka w ten sposób określa żeński podmiot liryczny swoich wierszy. Dlaczego nie?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Gocha 08.07.2023 11:10
Czytelniczka

No... Ja tam wolę być podmiotem niż podmiotką. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
beatyfiksacja 10.07.2023 18:48
Czytelniczka

Części mowy: ona - rzeczowniczka opisana epitetką w postaci przymiotniczki.
Nie jestem przeciwniczką feminatywów, ale  dochodzimy do absurdów. Język musi ewoluować w sposób naturalny.
Ojciec - ojczka??? ;) 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Remigiusz Koziński 13.07.2023 16:13
Redaktor

Ok. Ale poetka :) uznała, że w ten sposób będzie określać. Poetom ( i poetkom :) ) wolno więcej. Tak mi się przynajmniej wydaje.  Nawiasem: "rzeczowniczka opisana epitetką w postaci przymiotniczki" - brzmi uroczo.
  

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 07.07.2023 09:30
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post