Haruki Murakami i jazz

LubimyCzytać LubimyCzytać
23.01.2016

Chyba każdy, kto czytał książki Haruki Murakamiego, zauważył, że poza pisaniem ma on dwie inne wielkie pasje: bieganie i jazz. Bieganiu i temu, jak wpłynęło na jego rozwój jako pisarza, poświęcił jedną ze swoich książek O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Fascynacja jazzem pojawiła się w jego życiu wcześniej. Tuż po studiach otworzył nawet swój klub jazzowy.

Haruki Murakami i jazz

Murakami otworzył swój klub w Tokio w latach 70., niedługo po tym, jak skończył studia. Nosił nazwę Peter Cat.

Pisarz tak opowiada o swojej fascynacji jazzem:

Po raz pierwszy zetknąłem się z jazzem w 1964 roku, gdy miałem 15 lat. W styczniu tego roku w Kobe występowali Art Blakey and the Jazz Messengers. Dostałem bilet na ich koncert na urodziny. Wtedy po raz pierwszy tak naprawdę słuchałem jazzu i zwalił mnie z nóg, byłem oszołomiony.

Mimo że nie posiadał muzycznych zdolności, często czuł, że

Coś przypominającego muzykę od zawsze przelewa się we mnie silną falą. Zastanawiałem się, czy mógłbym tę muzykę zmienić w tekst. Tak zrodził się mój własny styl pisania.

Jego zdaniem tworzenie książek i jazzu wiąże się z podobnym wysiłkiem. W obu przypadkach potrzebne jest wyczucie stabilnego, naturalnego rytmu, melodii, która w literaturze oznacza taką aranżację słów, by wpasowały się w rytm, harmonii, wyczucia mentalnych dźwięków, które wspierają słowa, i swobodnej improwizacji, przy użyciu specjalnych kanałów, którymi historia może przeniknąć na zewnątrz. Murakami dodaje: Wszystko, czego potrzeba do pisania, to złapanie flow – tak samo jest w jazzie.

Gdy zamknął swój klub jazzowy, nie przestał interesować się jazzem. Wciąż kolekcjonował płyty, wciąż z pasją ich słuchał. Na temat tego gatunku muzycznego napisał zbiory esejów „Portrait in Jazz” i „Portrait in Jazz 2”. Poza tym często wplatał wzmianki o różnych jazzowych kawałkach do fabuł swoich książek. Robił to na tyle często, że czytelnicy zaczęli je spisywać i tworzyć na ich podstawie playlisty sygnowane jego nazwiskiem. Oto jedna z nich – kolekcja zebrana przez Ronny'ego Po, zatytułowana „Portrait in Jazz”. Posłuchajcie kilku utworów z tej składanki:

Chet Baker Quartet, „Let's Get Lost”:

Benny Goodman, Eddie Sauter, „Ramona”:

Charlie Parker, Dizzy Gillespie, „Bloomdido”:

Art Blakey, „No Hay Problema”:

Gdyby tego było Wam mało, to wysłuchajcie całej playlisty tutaj.

A gdyby jeszcze to było za małą dawką muzyki à la Murakami, zajrzyjcie tutaj – znajdziecie tu listę wszystkich utworów,nie tylko tych jazzowych, jakie pojawiły się na kartach powieści pisarza.


komentarze [5]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Paweł 23.01.2016 21:18
Czytelnik

... i whisk(e)y.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
magda 23.01.2016 21:03
Czytelniczka

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
NieFikcyjna 23.01.2016 11:45
Czytelniczka

Ojej, chciałabym się kiedyś nauczyć japońskiego, żeby móc przeczytać Murakamiego w oryginale i poczuć ten rytm. Bo w tłumaczeniach on pewnie zanika. Chociaż i tak czuć tę odmienność stylu, kiedy czyta się jego książki. :>

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
dymitrop 24.01.2016 14:14
Czytelnik

nie myśl sobie, że jakbyś otworzyła taką książkę w oryginale to miałabyś coś na wzór tekstu piosenki
często podobne przyrównania "stylizacyjne" są mocno przesadzone

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 22.01.2016 16:48
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post