Kawa, moja miłość. Od Balzaca do Childa

Bartek Czartoryski Bartek Czartoryski
30.03.2019

Trudno, mimo rozmaitych analiz i niemałego bólu głowy stojących za nimi badaczy, jednoznacznie orzec, czym był mitologiczny nektar, który popijali bogowie biesiadujący na Olimpie, zagryzając go ambrozją. Niejaki Homer utrzymywał co prawda, że chodziło o pękate amfory pełne przedniego czerwonego wina, lecz ośmielę się wysunąć pewną kontrpropozycję. Bo, skoro ten cudowny napój miał zapewniać niespożyte siły i nieśmiertelność, mogło chodzić jedynie o czarną kawę.

Kawa, moja miłość. Od Balzaca do Childa

I nie będę w owym sądzie odosobniony, gdyż orędownikami kawusi były całe pokolenia pisarzy i myślicieli różnej maści, od Balzaka do Lee Childa, choć akurat francuski artysta to może i zły przykład, bo zmarło mu się zaraz po pięćdziesiątce. Oczywiście trudno obwiniać za to oceany kawy, które wypijał, ale faktem jest, że cierpiał na bóle głowy powodowane najpewniej wysokim ciśnieniem, rozstrój żołądka i skurcze mięśni, a do grobu pomknął, gdy serce odmówiło mu posłuszeństwa. Jak głosi legenda, dziennie potrafił machnąć nawet i pół setki filiżanek ukochanego smolistego, mocnego nektaru. Znajdował na to czas, bo prawie nie sypiał (można się domyślać dlaczego), a pomiędzy drzemkami pisał. Dam sobie rękę uciąć, że nie trzasnąłby tyle tego wszystkiego, gdyby nie kawka. Zresztą, jak sam mówił, nie mógłby bez niej pisać, a bez pisania żyć, czyli wszystko jest jasne. Przy nim rzeczony mistrz sensacji Child, którego rekord to marne trzydzieści sześć kolejek czarnuli, wydaje się ledwie początkującym smakoszem. Voltaire, jak wieść gminna niesie, pijał tyle dzień w dzień (do tego jeszcze mieszając z czekoladą) i dożył osiemdziesięciu trzech lat, choć jego lekarz wieszczył, że na kawie daleko nie zajedzie. Ale nie zawsze liczy się ilość. Duński filozof Søren Kierkegaard raczył się cokolwiek osobliwą mieszanką, bo pierwsze co, to wypełniał filiżankę aż po same brzegi cukrem i dopiero wtedy zalewał gorącą kawą; tak przygotowany napój przechylał jednym haustem. A to nie koniec dziwacznych przyzwyczajeń, bo Beethoven przed porannym mieleniem odmierzał co rano dokładnie sześćdziesiąt ziarenek, a Goethe, choć miał problemy z zasypianiem, to kawy odstawić nie mógł i pijał podobno bezkofeinową, przygotowywaną przez przyjaciela, chemika Rungego.

Lecz nie o liczne przykłady tu chodzi, a o samą kulturę picia kawy przy pisarskim biurku, a ta jest tak stara, jak upowszechnienie się omawianego napoju pośród niekoniecznie zamożnych klas. Kawa pobudza, to żadne odkrycie, a jako że pisarski reżim wymaga dyscypliny, nie ma to jak szot z rana. A kto pije z kubka, ten przedłuża działanie kofeiny, bo zwykle sączy powoli, czyli kopniak może trwać dłużej. Nie bez powodu kawa to stymulant, nie jest to czcza gadanina, ale rzecz potwierdzona naukowo. Z czasem, rzecz jasna, można odczuć symptomy lekkiego uzależnienia i kompulsywną potrzebę wypicia kolejnej filiżanki, bo jedna czy dwie nie mają już tak silnego efektu, co jeszcze przed paroma laty, ale jak mawiała Gertrude Stein

[kawa] to coś więcej niż napitek, to wydarzenie.

Sama waga porannego rytuału jest niezwykle istotna, bo pomaga oswoić się z rutyną dnia powszedniego. Mówię to nie jako pisarz, którym nie jestem, ale tłumacz i krytyk, który na życie zarabia pisaniem o pisaniu, stąd moje domniemanie, że działamy w podobnej przestrzeni. Ba, nawet Jonathan Swift, który wyjątkowym amatorem kawy nie był, zrozumiał, że lepiej ją pić niż nie i raz w tygodniu raczył się filiżanką, przekonany, iż to dla pisania konieczne.

Oczywiście pojawiają się nierzadko głosy, że kawa zapewnia jedynie sztuczny przypływ energii i iluzoryczną kreatywność (blokując tę część mózgu, która usilnie przypomina nam, że jesteśmy przecież śmiertelnie zmęczeni), bo to niewdzięczna bestia i co daje, to zaraz odbierze, a haj okupimy nagłą ospałością. Ale ja odpowiem im tak: tuziny geniuszy pióra mylić się przecież nie mogą. Kawa pobudza mózg do działania, zachęca do inicjatywy i jeśli według ciebie nie ma w tym nic magicznego, to ja w podobnie mugolskie gadki nie wchodzę. No i, jeszcze odnośnie do tego rytuału, lepiej jest co kilka minut sięgać po kubek, niż minimalizować edytor tekstu i zaglądać co rusz na Messengera. Niby można popijać przy pracy cokolwiek, choćby, o zgrozo, herbatę, ale wodą organizmu nie oszukasz, jak rzekł kiedyś mojemu koledze sprzedawca, stawiając na ladzie pół litra.

Czytałem gdzieś niedawno, że kawy może za parę lat zabraknąć, bo chlejemy ją na potęgę. Dlatego skorzystam z tej okazji i wystosuję apel: przestańcie ją pić. Zostawcie więcej dla pisarzy, toć przecież chcemy dalej czytać dobre książki. I pomyślcie też czasem o tych, którzy je tłumaczą.


komentarze [78]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Lilith 04.04.2019 09:01
Czytelnik

Najbardziej w kawie lubię jej zapach. Smaku nigdy nie lubiłam, nigdy mi też nie dawała zastrzyku energii. Dlatego rzuciłam ją kilka miesięcy temu i nie odczuwam jej braku w swoim życiu.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Marcin Rakowicz 02.04.2019 12:49
Czytelnik

Ech, chciałbym dołączyć do grona wszystkich tych entuzjastów kawy i czytelników-kawoszy... niestety specjał ów nawet w niewielkich ilościach wywołuje u mnie problemy natury gastrycznej!!!

(jakby komukolwiek ta informacja była do czegokolwiek potrzebna) XD

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Beata-Chiara 01.04.2019 01:51
Bibliotekarka

Kawa jest dobra, ale stanowczo wolę herbatę. Uwielbiam herbaty kupowane w herbaciarni- w woreczkach z egzotycznymi nazwami, o rozmaitych smakach i zapachach oraz działaniu. Jest nawet herbata pobudzająca, co najmniej tak samo jak kawa :). Jednak ja najbardziej gustuję w Earl Grey i czarnej herbacie z owocowymi dodatkami. Z pozostałych "kolorowych" lubię też białą, czasem...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Monika 01.04.2019 17:33
Czytelnik

Zielonej "czystej" też polubić nie mogę, ale pasują mi aromatyzowane dodatkami: jaśminowa i miętowa, a jakby się trafiła różana (kwiaty, nie owoce!), to też chętnie spróbuję, bo różaną czarną uwielbiam.
Ja z kolei absolutnie bez dodatków owocowych. Mogą być kwiatowe, korzenne, ziołowe, ale nic kwaśnego. Najchętniej i najczęściej czarna, ale z różną częstotliwością wszystkie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Guzikowianka 01.04.2019 17:34
Czytelniczka

O tak, zdecydowanie herbata. Polecam „Sen Prowansji” - Earl Grey z lawendą...idealny do czytania.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Monika 01.04.2019 17:37
Czytelnik

No nie, dla mnie lawenda nie. Lawenda to jest dobra zamiast naftaliny, a nie do spożycia.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Guzikowianka 01.04.2019 17:51
Czytelniczka

Złe skojarzenia z naftaliną mam. Przed oczami od razu pasterka i „odstrzelone” panie w futrach z głębi szafy..

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jatymyoni 01.04.2019 19:29
Bibliotekarz

Też lubię mieszanki ziołowe, ale bez lawendy,mięty i lukrecji. Lubię natomiast zieloną herbatę. Ostatnio kupiłam w Tyńcu herbatę z zielem owsa. Dziwny smak.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Beata-Chiara 01.04.2019 21:53
Bibliotekarka

A ja miętę akurat (nawet samą, ale lekko osłodzoną) uwielbiam. Lawendowej jeszcze nie próbowałam. Najdziwniejsza i jednocześnie najbardziej efektowna herbata jaką dotąd piłam była przywieziona z Chin przez przyrodnią siostrę- z kwiatem lotosu, w dodatku kiedy się ją zaparzało (w dzbanku, najlepiej przezroczystym że względu na widok) rozkwitał ten kwiat lotosu podczas gdy...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
jatymyoni 02.04.2019 11:49
Bibliotekarz

U nas też już można kupić tego rodzaju herbatę z kwiatem lotosu lub innych. Pięknie to wygląda w dzbanku. tyle tylko, że rzadko parzę herbatę w dzbanku.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Katharine 31.03.2019 19:56
Czytelnik

Każda dobra książka zawdzięcza swoje powstanie filiżance kawy;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Monika 01.04.2019 16:54
Czytelnik

Czyli jak kiedyś jakąś książkę napiszę, to na pewno dobra nie będzie... Zniechęcające :(

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
ewka_beer 31.03.2019 10:44
Czytelniczka

W związku z tym, że czytam ten tekst w niedzielny poranek ( o zgrozo ktoś w nocy zabrał jedną godzinę spania !) zaraz wstanę i zaparze sobie kawę...Miłego dnia z książką i filiżanka dobrej kawy...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ambrose 31.03.2019 10:07
Bibliotekarz

Żeby lepiej wczuć się w kawowy klimat polecam piosenkę:

https://www.youtube.com/watch?v=NooMzmbE0xc

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Małgosia 30.03.2019 23:26
Czytelniczka

Kawa to chwila tylko dla mnie. A jeśli kawa, to aromatyczna, z kardamonem lub wanilią. Do tego bezwzględnie książka. A później już można brać się z życiem za bary :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
30.03.2019 19:04
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

allison 30.03.2019 19:11
Czytelniczka

Kilka razy w życiu wypiłam kawę rozpuszczalną - niestety, ani mi nie smakowała, ani nie pobudziła, raczej wywróciła żołądek do góry nogami:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
30.03.2019 19:11
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

allison 30.03.2019 19:17
Czytelniczka

@LetMeRead - jasne:) Może po prostu nie miałam szczęścia, bo tą kawą zawsze mnie częstowano, sama nigdy jej sobie nie serwowałam; jeśli jednak wziąć pod uwagę, że wśród częstujących była moja teściowa, paskudny smak i efekt wcale mnie nie dziwi:))

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
30.03.2019 20:05
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Fragola 30.03.2019 22:15
Czytelnik

Historia pewnej miłości............

Pewnego dnia, po kolejnym spotkaniu z nią.... postanowiłem zakończyć nasz związek. Definitywnie, owszem będzie bolało, ale mówi się trudno, jakoś to przeżyję w końcu czuje się silny i zdecydowany na ten ostateczny krok. Dorosłem do takiego rozwiązania. Decyzja została podjęta.
Następnego dnia spotkaliśmy się znowu i na odchodne po...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
jatymyoni 30.03.2019 22:37
Bibliotekarz

@Fallenangelv Świetny tekst.
Jak już nie mam wyjścia to piję rozpuszczalną, ale to nie to.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Fragola 30.03.2019 22:52
Czytelnik

Picie kawy rozpuszczalnej uważam za karę :)
Nie pasuje mi jej ani smak, ani wygórowana cena, ani skład chemiczny, bo nie wierzę, że tam nie ma ,, dodatków ''

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
31.03.2019 06:03
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

jatymyoni 31.03.2019 12:14
Bibliotekarz

Zgadzam się, że kawa rozpuszczalna to sztuczny twór. Natomiast nie znoszę i kojarzy mi się z PRL, kawa sypana do szklanki i zalewana wrzątkiem. Mój żołądek tego nie toleruje.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
01.04.2019 05:57
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

jatymyoni 01.04.2019 11:48
Bibliotekarz

Z takiego ekspresu kawa jest świetna, ale bardzo mocna. Ja wtedy rozlewam do dwóch kubków i każdy dolewa sobie wrzątku według własnego gustu. Też mam i zabieram z sobą jak wiem , że nie będzie ekspresu. Natomiast mój Mąż jest miłośnikiem kawy rozpuszczalnej i pije ją w dużych ilościach.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Monika 01.04.2019 16:48
Czytelnik

@Fallenangelv
Fajny tekst. Gratuluję pozostania po swojej stronie mocy.
A jakbyś kiedyś chciał usłyszeć gratulacje za wytrwałość i zwycięstwo, to proponuję odwyk wspomagany okolicznościami.
Ja pierwszy odwyk od herbaty zrobiłam niejako przypadkowo, wybrałam się na wakacje w dziczy, a odkąd jeździłam na wycieczki niezorganizowane, był to pierwszy raz bez nieuleczalnie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Monika 01.04.2019 16:52
Czytelnik

Ponoć bardzo smaczna kawa jest z tej zaparzarki, którą się wstawia na gaz i gotuje.
Ponoć jest smaczna, mama bardzo sobie chwali, a i ja, która kawy niemal nie pijam, a już nigdy czarnej i gorzkiej, czuję różnicę w aromacie pomiędzy taką a badziewiem rozpuszczalnym.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jatymyoni 01.04.2019 18:22
Bibliotekarz

Ja jednak zawsze w plecaku miałam herbatę. Nawet przychodząc do schroniska kupowaliśmy tylko wrzątek (taniej) i samemu robiło się herbatę. Natomiast nigdy w górach nie odczuwałam braku kawy.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Monika 01.04.2019 18:50
Czytelnik

Ja teraz często herbatę mam, dawniej nie miałam, bo w grupie zawsze kto inny dbał o prowiant, ja do dźwigania miałam i nadal mam namiot.
Ale jak herbaty nie mam, to sobie radzę, tyle smakowitego zielska wszędzie rośnie, że jak mnie woda źródlana nie zadowala, jak chcę wypić coś gorącego, to mam co w tym schroniskowym wrzątku zaparzyć, co najmniej miętę, zależnie od warunków...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
jatymyoni 01.04.2019 19:24
Bibliotekarz

Podejrzewam schronisko na Wetlinie. Ktoś z grupy wpadł na pomysł, że musi się wieczorem umyć i został wyśmiany. Umyć się można, ale w źródle na dole. Jest ciemno i mgła, a GOPR-owcy mają ciekawsze zajęcie niż szukać czyścioszka. Teraz już mi się nie chce. Zresztą urlop spędzam zawsze u Córki w Alpach, a tam się inaczej chodzi.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
02.04.2019 03:05
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

jatymyoni 02.04.2019 11:32
Bibliotekarz

Ale dlaczego rzucać kawę? To nie papierosy, nie ma syndromu odstawienia. Piłam wyłącznie kawę, zupełnie z innych względów odstawiłam z dnia na dzień i przez ponad rok nie piłam kawy. Nie miałam żadnego syndromu odstawienia. Yerbę też nie mogłam pić bo zawiera kofeinę. Teina, która znajduje się w herbacie ma podobne właściwości i też działa pobudzająco.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Monika 02.04.2019 22:28
Czytelnik

@jatymyoni
Nie trafiłaś, Chatka Puchatka na Wetlińskiej to jedyne schronisko, w którym kiedyś za wrzątek zapłaciłam - raz, bo za pierwszym pobytem nie byliśmy świadomi, jakie tam warunki panują. A z koleżanką i tak się umyłyśmy, jako jedyne z grupy, przy tym właśnie źródełku poniżej i nie tylko twarz i ręce, ale umyłyśmy się porządnie, nie przejmując się tym, że ktoś inny...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
allison 30.03.2019 18:57
Czytelniczka

Pobudzająca moc kawy to w dużej mierze autosugestia. Przekonałam się o tym na własnej skórze (w raczej na własnym podniebieniu:)).

Kiedyś pijałam kawę nałogowo, zaczynałam od niej dzień i nie wyobrażałam sobie pracy bez aromatycznej filiżanki (może to jakieś zboczenie, a może kolejna autosugestia, ale nigdy nie smakowała mi kawa z kubka czy szklanki, o plastikowych...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
jatymyoni 30.03.2019 22:31
Bibliotekarz

Wolę wytrawne wino. Kawa to jest codzienność. Wytrawne czerwone wino to przyjemność.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
31.03.2019 05:59
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

natanna 31.03.2019 11:59
Czytelniczka

W młodości uważałam, że kawa mi szkodzi pobudzając system nerwowy.Później zaczęłam pić ją do towarzystwa a teraz piję jej dużo i chciałabym z niej zrezygnować, bo w zasadzie najbardziej "smakuje" mi jej aromat jaki wydobywa parzenie....w trakcie picia bywa różnie....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jatymyoni 31.03.2019 12:21
Bibliotekarz

Piję dwie, góra trzy kawy dziennie, a więc nie zamierzam się od nich odzwyczajać. Głownie jednak piję różnego rodzaju herbaty, oprócz czarnej. Piję też Yerba Mate, która też zawiera kofeinę. Teina w herbatach też jest środkiem pobudzającym.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Airain 30.03.2019 18:38
Czytelniczka

Jest jeszcze zbożówka, jakby co... >.<

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post