-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2023-08-10
Album z ładnymi zdjęciami pań, które mają na twarzach wymalowane czaszki. Absolutnie najgorsze zdjęcie wybrano na okładkę, niektóre decyzje mnie bardzo zaskakują, ale to nie pierwsza taka sytuacja. Mały format, zdjęcia bardzo ładne. Nie jest to must have, ale można mieć, jak się lubi albumy.
Album z ładnymi zdjęciami pań, które mają na twarzach wymalowane czaszki. Absolutnie najgorsze zdjęcie wybrano na okładkę, niektóre decyzje mnie bardzo zaskakują, ale to nie pierwsza taka sytuacja. Mały format, zdjęcia bardzo ładne. Nie jest to must have, ale można mieć, jak się lubi albumy.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-21
Bardzo lubię zdjęcia, nagie kobiece zdjęcia to już całkiem, gdyby jeszcze miały tatuaże to byłoby bosko, ale potrafię docenić też ładne kobiece ciała saute. Mimo iż album jest bardzo stary, to fotografie są magiczne, zakochana w nich jestem, mają klasę, a modelki są naprawdę cudowne. Sesje zrobione ze smakiem, ciekawe ujęcia, poziom artyzmu jest dokładnie taki jak lubię, jest, ale nie udaje, że chodzi tu o coś innego niż ciało i nagość. Wyjątkowo lubię takie zdjęcia, gładkie ciała, dużo wody, lata, kropelki na skórze, bosko.
Bardzo lubię zdjęcia, nagie kobiece zdjęcia to już całkiem, gdyby jeszcze miały tatuaże to byłoby bosko, ale potrafię docenić też ładne kobiece ciała saute. Mimo iż album jest bardzo stary, to fotografie są magiczne, zakochana w nich jestem, mają klasę, a modelki są naprawdę cudowne. Sesje zrobione ze smakiem, ciekawe ujęcia, poziom artyzmu jest dokładnie taki jak lubię,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-19
Lubię sztukę, lubię fotografię, bardzo lubię akty, erotykę. Co mnie zniesmaczyło w tym albumie to bliskość zdjęć nagich ludzi i zdjęć dzieci, ja wiem, ja rozumiem koncept, że to jest ukazanie pewnego rodzaju ciągłości, cudu stworzenia, ale jednak dzieci nie lubię, zdjęcia niemowląt i małych dzieci są zwyczajnie brzydkie. Wartość estetyczna albumu spada. Idziemy dalej -> nagie męskie ciała są ok, ale to nie jest coś, co lubię oglądać, wolę zdecydowanie kobiece, tutaj sporo tej męskiej nagości i nie trafia ona w mój gust. Już absolutnie ostatni minus to bardzo dużo włosów na ciele, mam na myśli ciała kobiet, zwłaszcza miejsca intymne, też nie jestem fanką. Ponarzekałam sobie, ale w końcu to jest całkowicie subiektywna opinia, albumy, sztukę oglądam, bo jest ładna i sprawia mi przyjemność, tutaj tego piękna mi zabrakło.
Lubię sztukę, lubię fotografię, bardzo lubię akty, erotykę. Co mnie zniesmaczyło w tym albumie to bliskość zdjęć nagich ludzi i zdjęć dzieci, ja wiem, ja rozumiem koncept, że to jest ukazanie pewnego rodzaju ciągłości, cudu stworzenia, ale jednak dzieci nie lubię, zdjęcia niemowląt i małych dzieci są zwyczajnie brzydkie. Wartość estetyczna albumu spada. Idziemy dalej ->...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-16
Lubię erotykę, ale chyba bardziej starożytną, średniowieczną, renesansową, a nie współczesną. Lubię też erotykę w fotografii i lubię kiedy jest ładna, a nie śmieszna i groteskowa. Erotyka w albumie to obrazki przaśne, prześmiewcze, satyryczne, a także w dużej mierze obrzydliwe. Nic fajnego, chyba tylko dla prawdziwych pasjonatów.
Lubię erotykę, ale chyba bardziej starożytną, średniowieczną, renesansową, a nie współczesną. Lubię też erotykę w fotografii i lubię kiedy jest ładna, a nie śmieszna i groteskowa. Erotyka w albumie to obrazki przaśne, prześmiewcze, satyryczne, a także w dużej mierze obrzydliwe. Nic fajnego, chyba tylko dla prawdziwych pasjonatów.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-12
Piękny album, portrety, niestety pozbawione koloru, polskich artystów w Ameryce. Postaci wybitne, wyjątkowe, fotografie na pierwszy rzut oka zwyczajne, ale już po chwili widać, że absolutnie magiczne. Nie wiem co mnie tak ciągnie do Mirona Białoszewskiego, ale patrzę na jego portret, często to robię i czuję, że mi spogląda w duszę. Jego twarz i oczy mają tyle wyrazu, coś abstrakcyjnego.
Warto zwrócić uwagę, że wśród artystów umiejscowiono też piosenkarzy, miało to sens, Krzysztofa Krawczyka, Ewę Demarczyk, Urszulę Dudziak, i innych, nie wyobrażam sobie, że można byłoby tam umieścić współczesnych piosenkarzy, niestety.
Taka dekadencja, ładnie wydany album, warto mieć w zbiorach, oglądać, dumnie polsko może się nawet komuś zrobić. Klasę czuję.
Piękny album, portrety, niestety pozbawione koloru, polskich artystów w Ameryce. Postaci wybitne, wyjątkowe, fotografie na pierwszy rzut oka zwyczajne, ale już po chwili widać, że absolutnie magiczne. Nie wiem co mnie tak ciągnie do Mirona Białoszewskiego, ale patrzę na jego portret, często to robię i czuję, że mi spogląda w duszę. Jego twarz i oczy mają tyle wyrazu, coś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-06-22
Książka pomieszanka, bo jest to album do oglądania, ale też sporo treści do czytania, co w ogóle nie jest fajne, bo to twarda okładka, nieporęczna, czcionka tak mała, że aż mi głupio.
Sama treść poprawna, bardzo szczegółowa, napisana poprawnym stylem. Wolałabym mieć sam tekst w formie ebooka czy audiobooka i wtedy mogłabym pewnie nawet dać 10 gwiazdek, ale zwyczajnie było mi ciężko czytać i ciągle wytężałam oczy. Nieprzyjemnie.
Dobór zdjęć poprawny, ale papier matowy, niezbyt estetyczny, jak na album.
Dowiedziałam się, że występ Gagi z Metallicą poszedł źle, dlatego zespół wrzucił do sieci film z przygotowań, lubię ten występ, bez tej książki bym nie miała pojęcia! A tak poza tym to nie miałam wątpliwości, nigdy przenigdy, że Gaga to wielka artystka, kobieta sukcesu. Jestem metalem, nie słucham popu, ale do Gagi mam szacunek, za to jaka jest, za to co robi i jak to robi.
Myślę sobie, że dla fanów to pozycja obowiązkowa, dla całej reszty - jak macie sokoli wzrok albo chcecie bardziej pooglądać obrazki.
Książka pomieszanka, bo jest to album do oglądania, ale też sporo treści do czytania, co w ogóle nie jest fajne, bo to twarda okładka, nieporęczna, czcionka tak mała, że aż mi głupio.
Sama treść poprawna, bardzo szczegółowa, napisana poprawnym stylem. Wolałabym mieć sam tekst w formie ebooka czy audiobooka i wtedy mogłabym pewnie nawet dać 10 gwiazdek, ale zwyczajnie było...
2023-01-13
Bardzo specyficzna tematyka. Tekst wyłącznie po angielsku i w sumie jest go bardzo dużo, jestem trochę zawiedziona, bo spodziewałabym się większej ilości prac wizualnych, plakatów/obrazów/grafik. Niestety, wiele z nich jest przedstawionych w bardzo małym formacie, przez co nawet nie można się tak skupić na szczegółach. Ja akurat bardzo lubię sztukę i często szczegóły są dla mnie ważne, lubię cieszyć oczy ładnymi obrazami. Tutaj nie do końca było mi to dane, to bardziej książka o historii, nie przedstawia aż tak wielu dzieł. Ten rodzaj sztuki, ta tematyka też nie są moimi ulubionymi.
Bardzo specyficzna tematyka. Tekst wyłącznie po angielsku i w sumie jest go bardzo dużo, jestem trochę zawiedziona, bo spodziewałabym się większej ilości prac wizualnych, plakatów/obrazów/grafik. Niestety, wiele z nich jest przedstawionych w bardzo małym formacie, przez co nawet nie można się tak skupić na szczegółach. Ja akurat bardzo lubię sztukę i często szczegóły są dla...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-01-13
Mega nie podoba mi się okładka tego albumu, wygląda jak zaprojektowana na kolanie, a czcionka to w ogóle jak z painta wersji podstawowej. No, ale pewnie taki był zamysł, w końcu to street art, ciężka sztuka uliczna.
W środku na szczęście lepiej, mało do czytania, dużo do oglądania, a to cenię sobie w albumach, bo po to przecież są.
Nie wszyscy artyści przypadli mi jakoś wyjątkowo do gustu, street art często ociera się o kicz, przaśność i jakikolwiek brak wyczucia, mimo wszystko jednak znaczna większość prezentowanych prac jest w dobrym guście, z treścią, głęboką, czasem nawet wzruszającą. Wiele prac to są prawdziwe dzieła sztuki, aż szkoda, że są wykonane w przestrzeni publicznej, gdzie każdy może je zniszczyć. Poza tymi pięknymi tworami jest też masa nie-sztuki, czyli typowe graffiti, jakieś napisy, które krzyczą, totalny bezsens jak dla mnie, ale co się komu podoba.
Album warto mieć/przejrzeć, bo to zdecydowanie dobry materiał, jest go sporo, mimo tego, że okładka odstrasza, w środku jest pięknie.
Mega nie podoba mi się okładka tego albumu, wygląda jak zaprojektowana na kolanie, a czcionka to w ogóle jak z painta wersji podstawowej. No, ale pewnie taki był zamysł, w końcu to street art, ciężka sztuka uliczna.
W środku na szczęście lepiej, mało do czytania, dużo do oglądania, a to cenię sobie w albumach, bo po to przecież są.
Nie wszyscy artyści przypadli mi jakoś...
2022-12-10
Są jeszcze inne, jest książka penisów, pośladków, nóg, biustów, obstawiam, że wszystkie inne podobałyby mi się bardziej.
Co mi się nie podoba? Wszystko.
To nie są akty, to nie jest fotografia artystyczna, erotyczna fotografia też mi się bardziej podoba ta z Playboya, Maxima czy innych tego typu. To są po prostu zdjęcia cipek, trzaśnięte od niechcenia, między robieniem prania, a gotowaniem obiadu. Nie podoba mi się to, że w zdjęciach nie ma dbałości o szczegóły, modelki mają brudne stopy, a jak mają buty, to często ich podeszwy są brudne/bardzo zniszczone.
Większość modelek jest całkowicie nieogolona, co oczywiście jest ich sprawą, tylko... często gęsto niczego nie widać. Włosy na nogach też nie są moją ulubioną rzeczą do oglądania w albumach, za to zaskakująco nieogolone pachy nie robią mi różnicy. Cóż, każdy ma swój gust i upodobania. Może fanom retro się spodoba?
Jak się wpisze dowolne ulubione hasło w google grafikę(incognito mode, of course) to pierwsze 100 zdjęć prawdopodobnie wyjdzie o wiele ładniejsze i ciekawsze niż w tej książce.
Najdziwniejsze jest to, że kuszą mnie teraz te pozostałe z serii, bo mam wrażenie, że "najgorsza" mi się trafiła.
Wstęp też mi się nie spodobał, taki przaśny.
Dziękuję @Lis Gracki z LC za przesłanie swojego egzemplarza:*
Są jeszcze inne, jest książka penisów, pośladków, nóg, biustów, obstawiam, że wszystkie inne podobałyby mi się bardziej.
Co mi się nie podoba? Wszystko.
To nie są akty, to nie jest fotografia artystyczna, erotyczna fotografia też mi się bardziej podoba ta z Playboya, Maxima czy innych tego typu. To są po prostu zdjęcia cipek, trzaśnięte od niechcenia, między robieniem...
2022-10-06
Do tej pory jakoś niezbyt interesowały mnie samochody, mogłam ewentualnie powiedzieć, że któryś jest ładny lub brzydki, that's it. Wszystko zmieniło się podczas mojego pobytu w USA, a nawet mogę powiedzieć, że się jedynie wyzwoliło, bo już jakiś czas wcześniej zaczęło mi sprawiać frajdę wynajmowanie kozackich samochodów. Ale po kolei.
Nie mam samochodu, nie dlatego, że mnie na niego miałoby nie być stać, wręcz przeciwnie, jak już coś kupuję (skrajna minimalistka, ale też lekki snob) to jest to dobre, drogie i takie, żeby sprawiało mi radość. Nie ma takiej możliwości, żebym ja jeździła przeciętnym autem, to byłby merol, tesla czy inne tego typu. Już nawet raz postanowiłam, że kupuję, doradziłam się u tatusia i okazało się, że... zdecydowanie nie potrzebuję auta. Mieszkam na tyle w centrum, że wszędzie mam do 10 minut na nogach, a uwielbiam chodzić i słuchać mocnego metalu na słuchawkach. Do pracy przed pandemią chodziłam godzinę w jedną stronę na nogach, a wszystko po to, żeby posłuchać audiobooka. Potrzebuję auta od czasu do czasu i wtedy właśnie wjeżdża wynajem. Od kilku lat wynajmuję auta, na dobę, dwie, w zależności od planów. I biorę po prostu najlepsze i najdroższe auto jakie w danym momencie dana firma ma we flocie. Moje ulubione jak do tej pory to Mercedesy, Mazda 6 (ta najnowsza) i... zapomniałam resztę.
Pojechałam do USA na delegację, poznałam multum ludzi (ileż tam jest metali! kraj dla mnie! a ileż tam ludzi wytatuowanych jak ja albo chociaż prawie jak ja!) i okazało się, że całkiem sporo z nich interesuje się autami, potrafi rozpoznać konkretny model po dźwięku silnika i w ogóle ma zajawkę. Jest sporo kolekcjonerów albo pasjonatów konkretnych aut z konkretnych lat, co mnie wbiło w fotel, miałam przyjemność kolegować się człowiekiem, który był specjalistą od Corvette z lat tam jakichś tam do jakichś tam (przestrzał 20 lat). No i tenże człowiek miał właśnie ten album (i inne), które pozwoliłam sobie przeczytać/pooglądać.
Czytałam w języku angielskim i tę wersję oceniam, nie wiem jak tłumaczenie. Po angielsku książka jest bardzo zwięzła, ale i napisana z jajem, przyjemny papier, spory format samego albumu, ciężka, taka porządna bym rzekła. Są obrazki przedstawiające każdy model z boku, z przodu i opis modelu. Dla laika jak dla mnie to była frajda.
Po tym jak się woziłam w USA truckami (nie cierpię), Dodżami (nie jestem fanką), Mustangami (mrrrrrr; ponoć najtańsze auto z serii szybkich aut, które wcale nie jest szybkie, ale aj don't give a f*ck, aj lajk it) i najnowszymi BMW prosto z salonu, śmiało mogę powiedzieć, że temat aut zaczął sprawiać mi przyjemność. To uczucie w klatce piersiowej jak przyspiesza? Nie do opisania, nie do zastąpienia.
Kto by pomyślał, no kto by pomyślał.
Do tej pory jakoś niezbyt interesowały mnie samochody, mogłam ewentualnie powiedzieć, że któryś jest ładny lub brzydki, that's it. Wszystko zmieniło się podczas mojego pobytu w USA, a nawet mogę powiedzieć, że się jedynie wyzwoliło, bo już jakiś czas wcześniej zaczęło mi sprawiać frajdę wynajmowanie kozackich samochodów. Ale po kolei.
Nie mam samochodu, nie dlatego, że...
2022-10-06
Bardzo mi się ten album podoba, jako iż zaczęłam niedawno mieć mgliste pojęcie o samochodach, oglądanie ich, a zwłaszcza jeżdżenie nimi sprawia mi przyjemność. Wielką przyjemność. Ten album jest drugim z kolei, który użyczył mi kolega bardzo zainteresowany motoryzacją, kierowca kilku szybkich aut, a do tego pasjonat, mechanik, doradca i nie wiem sama co jeszcze. W USA kultura samochodowa jest zupełnie inna niż w Europie/Polsce i fascynuje mnie ona. No kto by pomyślał, że mi się kiedyś spodoba cokolwiek amerykańskiego! Poza sporą dozą amerykańskiej muzyki metalowej, zakochałam się też w samochodach, a konkretnie w podejściu amerykanów do motoryzacji, cannot help it!
Album jest fenomenalny, świetnie leży w dłoni. Śliski papier, duży format. W środku zdjęcia, grafiki, ciekawe opisy, w tym takie w stylu "samochód dla całej rodziny", sprawiało mi radość przeglądanie tych stron, te modele są po prostu piękne! Takie urocze, klimatyczne, rzekłabym. Kompletnie się nie dziwię, że ludzie wsiąkają w to hobby, jak się złapie bakcyla, trudno się oprzeć.
Bardzo mi się ten album podoba, jako iż zaczęłam niedawno mieć mgliste pojęcie o samochodach, oglądanie ich, a zwłaszcza jeżdżenie nimi sprawia mi przyjemność. Wielką przyjemność. Ten album jest drugim z kolei, który użyczył mi kolega bardzo zainteresowany motoryzacją, kierowca kilku szybkich aut, a do tego pasjonat, mechanik, doradca i nie wiem sama co jeszcze. W USA...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-07-21
Poezja w języku angielskim i irlandzkim, na szczęście teksty w języku irlandzkim są przetłumaczone na język angielski na końcu książki (no, nie wszystkie, ale przynajmniej część). Obok wierszy są grafiki, bardzo wymowne. Całość dotyczy niewolnictwa w ujęciu irlandzkim właśnie. Wiedziałam, że to będzie coś pięknego, kiedy przeczytałam pierwszy wiersz. Taki prosty, a tak mocny, coś jak Obertyńska, bym rzekła, ze swoją "tartą różą". Są tutaj zebrane wiersze różnych poetów i grafiki różnych artystów. Niby są różne, ale całość czyta się jak dzieło jednego autora, tak bardzo są spójne. Bez tego zaplecza kulturowego nie jest tak prosto wejść w te słowa, ale da się, mnie się udało i bardzo to polecam.
Czytam te wiersze, spoglądam na te ciemne obrazki i mam ciarki. Ludzie ludziom, wszędzie i zawsze jest tak samo.
Dziecięce wyliczanki, sama nie wiem, czy to jeszcze słowna zabawa, czy zew, skowyt dorosłego.
Wiersze Simona Jacksona Warrena są podobne do wierszy Szymborskiej, czuję tego ducha.
Wyzwanie czytelnicze LC lipiec 2022: Przeczytam cienką książkę (mającą maksimum 200 stron) (25)
Poezja w języku angielskim i irlandzkim, na szczęście teksty w języku irlandzkim są przetłumaczone na język angielski na końcu książki (no, nie wszystkie, ale przynajmniej część). Obok wierszy są grafiki, bardzo wymowne. Całość dotyczy niewolnictwa w ujęciu irlandzkim właśnie. Wiedziałam, że to będzie coś pięknego, kiedy przeczytałam pierwszy wiersz. Taki prosty, a tak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-07-21
Lubię sztukę współczesną, lubię instalacje artystyczne, podoba mi się to co widzę na stronach THE GAME. Książka przedstawia fotografie z wystawy artysty/koncepcje i instalacje artystyczne. Przyjemne dla oka. Jeszcze nie jestem na tyle wprawiona, żeby wiedzieć jaką historię artysta chce mi przekazać, ale wiem, że tam jest.
Piękne te kształty, piękna kolorystyka. Przenikanie się jest tutaj widoczne, tak, na pewno chodziło o przenikanie, ale zarazem zachowanie różnorodności. Ładnie.
Wyzwanie czytelnicze LC lipiec 2022: Przeczytam cienką książkę (mającą maksimum 200 stron) (24)
Lubię sztukę współczesną, lubię instalacje artystyczne, podoba mi się to co widzę na stronach THE GAME. Książka przedstawia fotografie z wystawy artysty/koncepcje i instalacje artystyczne. Przyjemne dla oka. Jeszcze nie jestem na tyle wprawiona, żeby wiedzieć jaką historię artysta chce mi przekazać, ale wiem, że tam jest.
Piękne te kształty, piękna kolorystyka. Przenikanie...
2022-07-21
Ten czas Beksińskiego lubię najmniej, jest taki ostry, oszczędny, brutalny w swoim pesymizmie, najmniej tej sztuki w sztuce. Lubię jego malowniczość, historie, które opowiada, fantasy jego umysłu, tutaj tego nie znajdziemy.
Podobają mi się tylko portrety z początku, z roku 1948 i kilka obrazów z 1969, które bardziej już można nazwać obrazami, a nie szkicami właśnie.
No nic, takiego Beksińskiego nie lubię i już.
Wyzwanie czytelnicze LC lipiec 2022: Przeczytam cienką książkę (mającą maksimum 200 stron) (23)
Ten czas Beksińskiego lubię najmniej, jest taki ostry, oszczędny, brutalny w swoim pesymizmie, najmniej tej sztuki w sztuce. Lubię jego malowniczość, historie, które opowiada, fantasy jego umysłu, tutaj tego nie znajdziemy.
Podobają mi się tylko portrety z początku, z roku 1948 i kilka obrazów z 1969, które bardziej już można nazwać obrazami, a nie szkicami właśnie.
No nic,...
2022-07-21
Przyznaję, że już mam przesyt Beksińskiego, był taki czas, że był wszędzie, ale prawda jest taka, że po prostu świetny artysta. Chodzi bardziej o to, że jest tak wiele poza nim, a ludzie często fiksują się na nim i już nie wychodzą poza jego świat. Te zdjęcia są dobre, początkowo miałam takie odczucia, że no może takie zwykłe, że w zasadzie to takie o, ale nie. Po zapoznaniu się z całością widać jeden zamysł artystyczny, jedną konwencję, w tym wszystkim jest sporo pomyślunku estetycznego, to ta sama historia opowiadana wciąż na nowo, niestety smutna. Beksiński miał uważne oko, widział więcej, czuć jego ducha w tym albumie. Polecam.
Wyzwanie czytelnicze LC lipiec 2022: Przeczytam cienką książkę (mającą maksimum 200 stron) (22)
Przyznaję, że już mam przesyt Beksińskiego, był taki czas, że był wszędzie, ale prawda jest taka, że po prostu świetny artysta. Chodzi bardziej o to, że jest tak wiele poza nim, a ludzie często fiksują się na nim i już nie wychodzą poza jego świat. Te zdjęcia są dobre, początkowo miałam takie odczucia, że no może takie zwykłe, że w zasadzie to takie o, ale nie. Po...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-07-21
Podoba mi się ta książka, ale uważam, że jest dość cienka. Twarda oprawa, śliski papier, wiadomo, jak w tego typu wydawnictwach. Zdjęcia piękne, ale ja czuję sentyment, bo to moje rejony, tutaj się wychowałam. Szkoda, że nie są na całą stronę, teraz są 2-4 na jednej stronie i przez to album ma mniejszą objętość. Na minus też dział "wydarzenia", kompletnie mnie takie zdjęcia nie interesują i tylko psują cały album.
Wyzwanie czytelnicze LC lipiec 2022: Przeczytam cienką książkę (mającą maksimum 200 stron) (21)
Podoba mi się ta książka, ale uważam, że jest dość cienka. Twarda oprawa, śliski papier, wiadomo, jak w tego typu wydawnictwach. Zdjęcia piękne, ale ja czuję sentyment, bo to moje rejony, tutaj się wychowałam. Szkoda, że nie są na całą stronę, teraz są 2-4 na jednej stronie i przez to album ma mniejszą objętość. Na minus też dział "wydarzenia", kompletnie mnie takie zdjęcia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-07-21
Pięknie wydany album, twarda okładka, śliski papier, to głównie zdjęcia pięknych krajobrazów (niestety nie ma zwierzątek), tekstu jest mało, co bardzo mi odpowiada. Jedyna rzecz, która jest nieakceptowalna to edycja tekstu, jego łamanie. Jest sobie kolumna po polsku i ona zachodzi na kolumnę tekstu po angielsku. Ja wiem, że to ma tak być, z tyłu na okładce też tak jest, ale to fatalny pomysł, w żadnym języku jest teraz nieczytelnie.
Wyzwanie czytelnicze LC lipiec 2022: Przeczytam cienką książkę (mającą maksimum 200 stron) (20)
Pięknie wydany album, twarda okładka, śliski papier, to głównie zdjęcia pięknych krajobrazów (niestety nie ma zwierzątek), tekstu jest mało, co bardzo mi odpowiada. Jedyna rzecz, która jest nieakceptowalna to edycja tekstu, jego łamanie. Jest sobie kolumna po polsku i ona zachodzi na kolumnę tekstu po angielsku. Ja wiem, że to ma tak być, z tyłu na okładce też tak jest, ale...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-07-21
Nie jestem fanką tej książki. Jest ładnie wydana, twarda okładka, szkice i poezja, ale tak naprawdę nie podobają mi się ani te szkice, ani ta poezja. Jedyne wiersze, które przypadły mi do gustu to wiersz bez tytułu Ernesta Brylla ze str. 168, "Płaczący koń" Tadeusza Nowaka ze str. 170 oraz wszystkie Różewicza, ale to mój ulubiony poeta, więc nie ma się co dziwić.
Szkic (jedyny!) to ten ze str. 57.
Po prostu ta poezja taka romantyczna, archaiczna, nie dla mnie.
Wyzwanie czytelnicze LC lipiec 2022: Przeczytam cienką książkę (mającą maksimum 200 stron) (19)
Nie jestem fanką tej książki. Jest ładnie wydana, twarda okładka, szkice i poezja, ale tak naprawdę nie podobają mi się ani te szkice, ani ta poezja. Jedyne wiersze, które przypadły mi do gustu to wiersz bez tytułu Ernesta Brylla ze str. 168, "Płaczący koń" Tadeusza Nowaka ze str. 170 oraz wszystkie Różewicza, ale to mój ulubiony poeta, więc nie ma się co dziwić.
Szkic...
2022-07-21
Takie wydawnictwa z reguły krytykuję, coś tam zawsze wymyślam, bo 1000 to sporo, bo subiektywne, a tutaj się okazuje, że dostaliśmy coś wspaniałego. Malarstwo polskie na tle światowym bardzo się wyróżnia, i nie piszę tego z powodu jakiegoś wymyślonego umiłowania do ojczyzny, każdy kto mnie zna wie, że go we mnie nie ma, jestem obiektywna w swoim subiektywizmie. Przynajmniej pod względem geografii. Książka podzielona została na okresy, Romanizm i Gotyk to w ogóle nie moje klimaty, toteż Renesans, Manieryzm i Barok tak naprawdę wprowadzają mnie w nastrój i tam zaczynam podróż, kiedy biorę ten album do ręki. Tutaj się rozgrzewam, bo sporo jest obrazów o tematyce religijnej, bitewnej. Klasycyzm zapowiada coś wspaniałego, to takie nieśmiałe preludium. Piękne kolory na płótnie, piękne portrety, całkiem wprawiam się w nastrój. Romantyzm, Historyzm i Realizm zaczynają sprawiać, że uśmiecham się, nie mogę zachować kamiennej twarzy pod ciężarem takiego piękna, Wańkowicz, który tak naprawdę tkwi w klasycyzmie jedną nogą (a nawet jedną i pół), sporo pejzaży, martwej natury (Murzynowski, Kolasiński!), fantasy (Kwiatkowski i jego Syreny, jak żywcem wyjęte z gry komputerowej, podobnie Nimfa Siemiradzkiego), a "Szlachic z papugą" Simmlera (jeden z moich ulubionych obrazów) to taki flirt z odbiorcą, szlachic wygląda jak pirat, a papuga jak żywa. Bitwy, krajobrazy, konie. Młoda Polska bardzo mi bliska, wszak Malczewski jako artysta rodzi się właśnie w Młodej Polsce, chociaż czasem odnoszę wrażenie, że to odwrotnie, że to właśnie Młoda Polska rodzi się na płótnach Malczewskiego. Specyficzny Wyspiański (nigdy nie mogę się zdecydować, czy jestem fanką, czy też nie), Podkowiński (oczywiście, że jest Szał, ale i nie tylko; osobiście kocham Szał, ale uważam, że poza tym malarz nie ma mi wiele do zaoferowania). Jakieś powolne impresje, pacnięcia pędzlem, portrety ociekające kolorem, pejzaże takie, że można pomylić z fotografią, nagie, bardzo nieidealne ciała. A może idealne, normalne, tylko bez fotoszopa, po prostu. Ekscentryczny Axentowicz i jego rude piękności, bohomazy Krzyżanowskiego, Wojtkiewicza, Karpińskiego, Gwozdeckiego, Szczyglińskiego, Czajkowskiego i innych - proszę nie zrozumieć mnie źle, ja po prostu nie lubię tej maniery, tego specjalnego braku precyzji, to jest dla mnie nieładne. Międzywojnie jest plastikowe, kolorowe, uśmiechnięte na siłę, przez ból i łzy. Graficzny Pronaszko, nowoczesny Witkiewicz, rysujący od linijki Wdowiszewski, ukochane moje: ludowa Stryjeńska i kwadratowa, nieco ostra Łempicka. Rodzi się tu abstrakcyjna sztuka współczesna, nie jestem jej fanką. Ona dopiero raczkuje, ale nie przekonuje mnie (Hiller, Stażewski, Strzemiński). Nie kocham też Czapskiego oraz Makowskiego i ich nieco "dziecinnego" stylu pędzla, za to Zak już bardzo mi pasuje, jest bardziej kreskówkowy, ale dojrzały, czysty w formie (Kobieta z królikiem). Obrazy w Międzywojniu żyją, np. Kramsztyk, Lam malują tak, że ma się ochotę w to płótno wskoczyć. Współczesność to obszerna kategoria, pomieści wiele, niemniej, nawet jeśli coś mi się subiektywnie nie podoba, nie mogę powiedzieć, że w albumie znalazło się cokolwiek, co na to nie zasłużyło. Wspaniali Wróblewski, Kantor, Mikulski, Fangor, Korolkiewicz bardzo bliscy mi Hasior i Sasnal.
Warto mieć i sobie oglądać, żeby czuć.
Takie wydawnictwa z reguły krytykuję, coś tam zawsze wymyślam, bo 1000 to sporo, bo subiektywne, a tutaj się okazuje, że dostaliśmy coś wspaniałego. Malarstwo polskie na tle światowym bardzo się wyróżnia, i nie piszę tego z powodu jakiegoś wymyślonego umiłowania do ojczyzny, każdy kto mnie zna wie, że go we mnie nie ma, jestem obiektywna w swoim subiektywizmie. Przynajmniej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ładne czarnoskóre kobiety, album bez większego ładu i składu. Panie tak mocno instagramowe, że nie do końca wiadomo, czy się ogląda jedną czy wiele. Źle wydany, w formie kwadratu, zdjęcia średnio ostre. Nie polecam, pod żadnym pozorem. Stroje kąpielowe ładne, tu się jedynie można zainspirować.
Ładne czarnoskóre kobiety, album bez większego ładu i składu. Panie tak mocno instagramowe, że nie do końca wiadomo, czy się ogląda jedną czy wiele. Źle wydany, w formie kwadratu, zdjęcia średnio ostre. Nie polecam, pod żadnym pozorem. Stroje kąpielowe ładne, tu się jedynie można zainspirować.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to