apetyt_na_ksiazki

Profil użytkownika: apetyt_na_ksiazki

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 8 lata temu
3
Przeczytanych
książek
3
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
15
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Czarne skrzydła to kolejna powieść autorki Sekretnego życia pszczół, czyli książki, którą wspominam bardzo dobrze. To była lektura, który chwyta za serce, śmieszy i wzrusza. Do nowej książki Sue Monk Kidd podeszłam zatem z dużymi oczekiwaniami. Być może nieco za dużymi, co sprawiło, że trochę się rozczarowałam. Oczywiście warto przeczytać tę powieść, warto, bo jest ciekawa, bo porusza ważna tematy. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że czegoś Czarnym skrzydłom brakuje... Historia z ogromnym potencjałem nie została do końca wykorzystana. Tak mi się wydaję.

Tym razem Sue Monk zabiera nas w podróż do Stanów Zjednoczonych XIX wieku. Kraju pełnego konrastów i skrajności. Kraju, który jednocześnie prężnie się rozwija, w pwnych kwestiach pozostając wciąż zacofany. Kraju, gdzie ściera się stare i nowe. Kraju Północy i Południa. Kraju pierwszej konstytucji i praw obywatelskich, w którym nadal sprawnie fukcjonuje niewolnictwo.

Kraju gdzie biali są panami, a czarni nie wiedzą, co to wolność i godne życie.

Historia opisana w Czarnych skrzydłach osnuta jest wokół dwóch kobiet. Pierwsza z nich to Sara, córka bogatego plantatora, a druga to czarnoskóra niewolnica Szelma. Choć dzieli je ogromna przepaść, nawiązuje się między nimi wyjątkowa więź. Wszystko zaczyna się w dniu jedenastych urodzin Sary, kiedy młoda panienka dostaje nietypowy prezent- Szelmę owiniętą wstążką. Od tej chwili ma być ona osobistą niewolnicą Sary. I pewnie wszystko potoczyłoby się tak jak zwykle... Sara jest jednak wrażliwą osobą i dobrą obserwatorką. Widzi swoją matką wymierzającą surowe kary niewolnikom, widzi ich cierpienie i przede wszystkim widzi w nich ludzi... Wie, że niewolnictwo jest złe i, że nie można się na nie godzić.

Książka Sue Monk Kidd zyskuje głównie dzięki temu, że zainspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami. Sara Grimke i jej siostra Nina faktycznie żyła, a ich działalność, choć teraz nieco zapomniana, była na tamte czasy rewolucyjna. Ich odwaga w walce z absurdalnym niewolnictwem, a także w walce o prawa kobiet, zdecydowanie zasługuję na pamięć, dlatego dobrze, że amerykańska pisarka odświeżyła Amerykanom i innym ich sylwetki. Te kobiety nie powinny zostać zapomniane.

Jednocześnie mam do Sue Monk Kidd pewien żal. Tak jak już wspomniałam, mam wrażenie, że nie do końca wykorzystała potencjał tej historii. Postać Sary zdaje się być trochę "płaska". Mogę sobie tylko wyobrazić, ile kosztowała ją jej trudna działalność w ówczesnych czasach, z jak ogormnymi dylematami musiała się mierzyć... W książcę wszystko to zostało opisane w dosyć powierzchowny sposób, bardzo uproszczony, w ogóle cały świat w powieści amerykańskiej autorki wydaje się być zbyt uproszczony, zbyt czarno-biały... Pomiędzy dobrem, a złem istnieje widoczna granica, której nikt nie przekracza. Szelma, Sara i Nina są dobre, matka Sary, ich siostra Mary są natomiast po tej złej stronie mocy... To trochę razi.

Książka jest dobra, ale mogłaby być lepsza, gdyby pisarka pozbyła się pewnych uproszczeń i poświęciła więcej uwagi zgłębieniu psychiki głównej bohaterki. Tak, tej powieści zdecydowanie czegoś brakuje. Mimo to, bardzo cieszę się, że ją przeczytałam, że mam ją na półcę. Warto było dowiedzieć się o istnieniu Sary Grimke i jej siostry. Warto było trochę się wzruszyć, czytając o pięknej więzi Szelmy i jej matki, warto było dać porwać się lekturze.

J.


Zapraszam na bloga: apetyt-na-ksiazki.blogspot.com

Czarne skrzydła to kolejna powieść autorki Sekretnego życia pszczół, czyli książki, którą wspominam bardzo dobrze. To była lektura, który chwyta za serce, śmieszy i wzrusza. Do nowej książki Sue Monk Kidd podeszłam zatem z dużymi oczekiwaniami. Być może nieco za dużymi, co sprawiło, że trochę się rozczarowałam. Oczywiście warto przeczytać tę powieść, warto, bo jest ciekawa,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po raz kolejny zachwyciła mnie proza Joanny Bator, pisarki, która porusza tematy trudne i bolesne oraz nie boi się obnażać największych wad polskiego społeczeństwa. Z charakterystyczną dla siebie wnikliwością, przedstawia jego specyfikę. Tak było i tym razem w Piaskowej Górze, która jednocześnie smuci i porywa. I choć czasami poziom przygnębienia podczas lektury sięgał zenitu, to i tak ciężko było się od niej oderwać.

Akcja Piaskowej Góry osadzona jest na przestrzeni wielu lat. Mamy tu historię z czasów wojny, ale przede wszystkim szeroką panoramę lat okresu Polski socjalistycznej. Jest tu wszystko, co moim rodzicom kojarzy się z tamtą, minioną już epoką- wielkie, szare blokowiska, przydziały żywieniowe, serial o Izaurze i słynne maluchy. Wszystko to sprzyja rodzącemu się wśród bohaterów smutkowi i poczuciu beznadziei, które przewijają się przez wszystkie strony powieści. Próżno szukać tu osób szczęśliwych i spełnionych, wszystko jest brzydkie i nijakie, szczytem marzeń są kryształy i niemiecki mąż.

Trzy główne bohaterki to Zofia, Jadzia i Dominika- trzy pokolenia, trzy różne, ale wzajemnie przenikające się historie. Zofia to kobieta prosta, a mimo to nieodgadniona. Mieszka w wiejskiej chacie, żyjąc przeszłością i szczelnie ukrywając swoją tajemnicę. Jadzia, jej córka, nieszczęśliwa i rozczarowana swym losem, próbuje zapewnić sobie pozory szczęścia. Ogląda latynoską telenowelę, gnieździ się w swoim mieszkaniu na Piaskowej Górze i marzy o zięciu z RFN. I wreszcie Dominika. Powiew świeżości. Dziewczyna, która zdaje się wyróżniać spośród jednolitej, szarej masy ludzkiej zamieszkującej wałbrzyskie osiedle. Istne fiksum dyrdum! (zaczerpnięte z jadzinego słownika). Ale to nie tylko one tworzą tą wspaniałą powieść. Joanna Bator powołała do życia cały wachlarz barwnych i fascynujących postaci, których historie na długo pozostają w pamięci.

W książce ukazana jest cała brzydota świata i wszystko to, o czym wolelibyśmy nie myśleć. Jest bieda, nieszczęście, samotność i przede wszystkim niezrozumienie. Ludzie są zamknięci, przerażeni jakąkolwiek formą odmienności, zwalczają ją, co nierzadko jest tragiczne w skutkach. Bator nie boi się trudnych tematów. Pisze o tym, co jest odwiecznym problemem nie tylko polskiego społeczeństwa. Strach przed odmiennością to zjawisko powszechne i częste, czego liczne dowody możemy znaleźć w historii.

To, co po raz kolejny zachwyciło mnie u Bator to język i styl, w jakim pisze. Niesamowicie barwny i obrazowy. To dzięki temu czyta się tak dobrze jej powieść. Podziwiam również jej umiejętność pokazywania zależności między przeszłością, a tym, co dzieje się teraz. Podobnie jak w Ciemno, prawie noc, tak i tutaj stare przenika się z nowym.

Mogłabym długo jeszcze pisać o tym, dlaczego warto przeczytać Piaskową Górą. Wystarczy już jednak moich zachwytów. Pozostaje mi tylko zachęcić was do zapoznania się z Piaskową Górą. Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, sięgnijcie koniecznie!


J.

Zapraszam na bloga: apetyt-na-ksiazki@blogspot.com

Po raz kolejny zachwyciła mnie proza Joanny Bator, pisarki, która porusza tematy trudne i bolesne oraz nie boi się obnażać największych wad polskiego społeczeństwa. Z charakterystyczną dla siebie wnikliwością, przedstawia jego specyfikę. Tak było i tym razem w Piaskowej Górze, która jednocześnie smuci i porywa. I choć czasami poziom przygnębienia podczas lektury sięgał...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki „Twoje listy chowam pod materacem”. Korespondencja 1971–2002 Astrid Lindgren, Sara Schwardt
Ocena 7,3
„Twoje listy c... Astrid Lindgren, Sa...

Na półkach:

Twoje listy chowam pod materacem, książka zawierająca korespondencję pomiędzy Astrid Lindgren, a młodą Sarą, zachwyca pod wieloma względami. Jest absolutnie wyjątkowa, bo i wyjątkowe są autorki listów, a także sama ich relacja. Poznajemy dwie kobiety, które dzieli bardzo wiele. Przede wszystkiem wiek i etap życia, na jakim się znajdują. Okazuje się jednak, że to nie stanowi przeszkody, bo pomimo istotnych podziałów, łączy je serdeczna przyjaźń oraz cicha i wzruszająca więź porozumienia.

Jest rok 1972, kiedy Sara wysyła swój pierwszy list do ukochanej pisarki Astrid. Ma zaledwie 12 lat. Lindgren, mimo nawału listów od swych czytelników, odpisuje Sarze w bardzo osobisty sposób. Jak to się stało, że spośród tysięcy piszących do niej dzieci, wybrała akurat ją? Sarę- niepokoroną, zbuntowaną, krytykującą jej ostatnie książki, a także ich ekranizacje.



Astid Lindgren miała jednak wyczucie i intuicję, jakimi są obdarzeni nieliczni. Zobaczyła w młodej korespondentcę osobę, która potrzebuje wsparcia i rady. Potrzebuje przyjaciela. Zobaczyła zagubioną, szukającą odpowiedzi i zrozumienia, młodą osobę. Przede wszystkim zaś ujrzała dziewczynkę bystrą i zdolną do naprawdę głębokich jak na swój wiek przemyśleń.



Choć obydwie autorki listów są postaciami bardzo interesującymi, moją uwagę szczególnie przykuła jednak Astrid. Spotkać osobę tak mądrą i ciepłą na swej drodze to szczęście. Wszystkie jej listy są dowodem na to, że szwedzka pisarka była człowiekiem pełnym empatii i nie pozostawała obojętna na problemy ludzi wokół niej, a także problemy całego społeczeństwa (z książki dowiadujemy się, że Lindgren była zaangażowana z wiele akcji charytatywnych, np. obroinę zwierząt czy praw dzieci). Poznajemy ją również jako zwykłego człowieka, z krwi i kości. Nie mamy do czynienia z legendą szwedzkiej literatury, obcujemy ze starszą już kobietą, która jak każdy zmaga się ze swoimi smutkami, kobietą, która z każdym kolejnym listem wydaje się być coraz bardziej przygnieciona świadomością upływającego szybko czasu i odchodzeniem kolejnych, bliskich jej osób. Mimo to- jest. jest cały czas jest dla Sary, odpisuje na jej listy, zawsze znajduje dla niej dobre słowo, jest i chce być obecna w życiu dojrzewającej, zmieniającej się dziewczyny.

Za najtrudniejsze okresy w życiu człowieka uważam wczesną młodość i starość. Pamiętam swoją młodość jako coś melancholijnego i trudnego (ale dzieciństwo jako czyste światło). Starość nie zaczęła mi jeszcze przysparzać cierpień, ponieważ, dzięki Bogu, mam takie zdrowie, ale widzę, jak wielu cierpi i jak im trudno.


Astrid i Sara nigdy się nie spotkały. Ich relacja opierała się jedynie na wspólnej korespondecji. Ale ile te listy znaczyły, w szczególności, dla Sary? Jak ona sama pisze, Astrid była w owym jej jedynym przyjacielem. Na życie dziewczynki, dziewczyny, a potem kobiety miała prawdopodobnie ogromny wpływ. Wsparciem, dobrym słowem i przede wszystkim zrozumieniem oraz akceptacją, pomagała jej uporać się z problemami i lękami.

Piękna to książka! Piękna jest Astrid. Cały czas jestem pod wrażeniem jej osoby. Wrażliwej, dobrej, pełnej zrozumienia, młodej duchem, nierzadko dowcipnej i niepodporządkowanej.


J.

Zapraszam na bloga: apetyt-na-ksiazki@blogspot.com

Twoje listy chowam pod materacem, książka zawierająca korespondencję pomiędzy Astrid Lindgren, a młodą Sarą, zachwyca pod wieloma względami. Jest absolutnie wyjątkowa, bo i wyjątkowe są autorki listów, a także sama ich relacja. Poznajemy dwie kobiety, które dzieli bardzo wiele. Przede wszystkiem wiek i etap życia, na jakim się znajdują. Okazuje się jednak, że to nie stanowi...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika apetyt_na_ksiazki

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
3
książki
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
15
razy
W sumie
wystawione
3
oceny ze średnią 8,3

Spędzone
na czytaniu
20
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]