Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Teorie literatury XX wieku. Podręcznik Anna Burzyńska, Michał Paweł Markowski
Ocena 7,4
Teorie literat... Anna Burzyńska, Mic...

Na półkach: , , ,

Dziwnie się czuję, wystawiając ocenę podręcznikowi, ale cóż... Doceniam to obszerne w wiedzę dzieło. Zgromadzone teorie literatury, które rozkwitały w ubiegłym wieku, zostały naprawdę treściwie przedstawione.

Tak treściwie, że aż dodatkowo musiałam sprawdzać znaczenie używanych (całkiem niepotrzebnie!) słów. Albo rozkładać na czynniki pierwsze co któreś zdanie – mam tutaj na myśli w szczególności rozdziały napisane przez Markowskiego, bo te Burzyńskiej były jeszcze całkiem przyjemne, nawet jeśli nie szło ich przeczytać na raz. Markowski chyba niestety skupił się tutaj na zaprezentowaniu swojego szerokiego zasobu słownictwa. Szkoda, bo bardzo ucierpiała na tym zrozumiałość i przejrzystość tekstu, a to w podręczniku powinno być najważniejsze. W celu poznania bogatej terminologii, całkiem zbędnej do wyłożenia teorii literatury, sięgnęłabym do słownika. Bynajmniej nie oczekiwałam tego od tego podręcznika.

Niemniej pozycję uznaję za fundament do poszerzania wiedzy o teoriach, jakie powstawały w ciągu minionego stulecia. Mogłoby być 8/10 (choć chyba nie więcej – do tego zabrakło przykładów, na których dałoby się zaprezentować problematykę, co znacząco ułatwiłoby zrozumienie danego zagadnienia), gdyby tylko wyciąć z tego wszystko, co niepotrzebne. Słowem: jest poprawnie, jest całkiem nieźle, mogłoby być lepiej. Podręcznik broni się głównie brakiem konkurencji.

Z całego serca liczę na dodruk, abym mogła kiedyś nabyć własny egzemplarz (w ludzkiej cenie).

Dziwnie się czuję, wystawiając ocenę podręcznikowi, ale cóż... Doceniam to obszerne w wiedzę dzieło. Zgromadzone teorie literatury, które rozkwitały w ubiegłym wieku, zostały naprawdę treściwie przedstawione.

Tak treściwie, że aż dodatkowo musiałam sprawdzać znaczenie używanych (całkiem niepotrzebnie!) słów. Albo rozkładać na czynniki pierwsze co któreś zdanie – mam tutaj...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Każde zdanie z osobna – jak kamień na kamieniu – buduje tę książkę. Coś pięknego.

Każde zdanie z osobna – jak kamień na kamieniu – buduje tę książkę. Coś pięknego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Minęło już sporo czasu odkąd zakończyłam ten cykl i kiedy tylko przypomnę sobie o kierunku, w jakim podążył, zastanawiam się: dlaczego?

Minęło już sporo czasu odkąd zakończyłam ten cykl i kiedy tylko przypomnę sobie o kierunku, w jakim podążył, zastanawiam się: dlaczego?

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie jestem typem osoby przepadającej za latem ani upałami, zatem mrożący do szpiku klimat Zakonu Inayari oraz rozpętanej wokół niego śnieżycy kusił jak mało co. Oj, jak bardzo się myliłam, sądząc że chłodno jest tam tylko przez tę pogodę.

Wraz z główną bohaterką, Rayn — postacią z krwi i kości, ale posiadającą także swoje słabości i lęki, skrzętnie skrywane pod maską silnej runicznej — szybko wpadamy w wir tańca pomiędzy prawdą a kłamstwem, zaufaniem a zdradą oraz tajemnicami, jakie skrywają przerażające Zakazane Komnaty Zakonu Inayari.

Uwielbiam chemię Rayn i Aidena, a żeby powiedzieć, że jest ona jedynie romantyczna, należałoby skłamać. W więzi, jaka splata tych dwoje, kryje się coś więcej, a ich wątek szybko okazuje się znacznie głębszy niż mogłoby się wydawać — szczególnie, gdy na jaw wyjdzie, że w życiu Rayn to Mojry maczają ręce. No i trzeba koniecznie dodać, że absolutnie nie jest to ckliwa historyjka miłosna, jakich wiele. Relacja Rayn oraz Aidena ma do zaoferowania znacznie więcej, a ja jestem ciekawa, jak ich wątek zostanie poprowadzony w następnych częściach.

Kocham również poboczne postacie — Aurorę, Elys, Mirię. Jednakże to Sander najbardziej przykuwa moją uwagę. Jestem ciekawa jego historii, a także tego, jak rozwinie się jego osoba i z całej brygady to właśnie on osiadł w moim serduszku najmocniej.

Książka obleczona jest w świetny klimat, dynamiczne relacje między bohaterami, masę tajemnic, poczucie humoru (dialogi Rayn i Aidena to złoto, a i napisano je ze smakiem i umiarem) przełamujące mrok czający się po kątach i naprawdę dobre postacie, których dalszych losów jestem ogromnie ciekawa.

Z minusów to tak od strony technicznej: nie obraziłabym się, gdyby rozdziałów było więcej, a krótszych. Na nieco ponad 300 stron jest 7 rozdziałów, za to solidnych, a jednak wydaje mi się, że rozdrobnienie ich byłoby wygodniejsze... ale jest to akurat moja osobista preferencja, może komuś innemu akurat taki układ przypadnie do gustu. No i na szczęście w środku rozdziałów są podziałki na poszczególne sceny (a w tym i różne narracje, bo siedzimy nie tylko w głowie Rayn).

Czekam na więcej ze świata "Mojry"!

Nie jestem typem osoby przepadającej za latem ani upałami, zatem mrożący do szpiku klimat Zakonu Inayari oraz rozpętanej wokół niego śnieżycy kusił jak mało co. Oj, jak bardzo się myliłam, sądząc że chłodno jest tam tylko przez tę pogodę.

Wraz z główną bohaterką, Rayn — postacią z krwi i kości, ale posiadającą także swoje słabości i lęki, skrzętnie skrywane pod maską...

więcej Pokaż mimo to