Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Recenzja opublikowana po raz pierwszy na stronie Wszystko Gra. http://wszystkogra.tv/?p=348922

Remigiusz Mróz stał się w ostatnich latach jednym z najbardziej znanych polskich autorów kryminałów i pochodnych, a na pewno jest wśród nich najbardziej prężnym. Dzięki 21 tytułom wydanym na przestrzeni 4 lat (premiera kolejnej książki już 10 maja), zaczęto żartować, że w ciągu roku pisze więcej powieści, niż przeciętny Polak czyta. Do powieści sensacyjnych, historycznych czy thrillerów prawniczych tego autora dołączyła niedawno pierwsza powieść political fiction i jednocześnie początek nowego cyklu „W kręgach władzy”.

Jednym z bohaterów „Wotum nieufności” jest Daria Seyda, marszałek Sejmu, którą poznajemy, gdy pewnego poranka budzi się w pokoju podwarszawskiego motelu. Nie pamięta, jak tam się znalazła, ani co robiła w ciągu ostatnich kilkunastu godzin. Nie dane jest jej zająć się odkrywaniem tej tajemnicy, gdyż bardzo szybko upomina się o nią wielka polityka. Zwołane nagle spotkanie w Belwederze stawia ją przed największym w jej dotychczasowej karierze wyzwaniem. Dodatkowo będzie musiała się zmierzyć również ze swoim adwersarzem Patrykiem Hauerem, wschodzącą gwiazdą prawicy, który mimo młodego wieku bardzo sprawnie porusza się w niuansach politycznej gry. Świetnie radzi sobie z mediami tradycyjnymi oraz społecznościowymi i wykorzystuje je do realizacji swojego precyzyjnego planu, w czym pomaga mu równie ambitna małżonka. Tych dwoje polityków, pochodzących z różnych obozów i reprezentujących różne wizje władzy, połączy sprawa komisji śledczej oraz afery mogącej uderzyć w najważniejsze osoby w państwie.

W powieści brakuje scen czysto sensacyjnych (co najwyżej dzieją się one „poza kartami ”), ale akcja jest bardzo emocjonująca mimo, że przez większość czasu rozgrywa się w gabinetach, przy kawiarnianych stolikach czy w studiach TV. Pełne sześć rozdziałów poświęcono opisowi debat telewizyjnych!  Widać przy okazji dużą pracę redaktorską autora, wspartą na pewno jego wykształceniem (Mróz jest doktorem prawa). Opisy funkcjonowania państwa i działań polityków są bardzo zgrabnie napisane, a rozważania na temat istoty władzy co najmniej intrygujące.

Należy jeszcze wspomnieć, iż przedstawiona w książce scena polityczna jest oryginalnym wymysłem autora i raczej trudno doszukiwać się w niej analogii do obecnej sytuacji w Polsce, chociaż nie uniknie się podświadomych prób powiązania przedstawianych poglądów z rzeczywistymi partiami. Co ciekawe, pomimo tego, że Mróz dokłada wszelkich starań, aby wszystkie elementy składały się na niezwykle angażującą czytelnika fikcję literacką, odnoszę wrażenie, że obserwujemy tutaj politykę bardziej „normalną” niż to, co atakuje nas codziennie z mediów.

Zakończenie powieści jest bardzo satysfakcjonujące i w logiczny sposób łączy wiele wątków i wskazówek przewijających się od samego jej początku. Dodatkowo mamy do czynienia z zawieszeniem akcji godnym pierwszych sezonów najlepszych seriali. Otrzymujemy odpowiedzi, ale jednocześnie zostajemy z pytaniami, które każą nam niecierpliwie oczekiwać dalszych losów bohaterów, których zdążyliśmy już dobrze poznać.

„Wotum…” nie jest jednak książką idealną. Autor nie uniknął kilku wyraźnych potknięć. Bohaterom zdarza się w trakcie wspomnianych już rozważań wygłaszać oczywistości uderzające w ton średniej jakości publicystyki, dodatkowo podane w sposób znacznie odstający na tle reszty bardzo naturalnych dialogów. Również umieszczenie kilku napisanych w podobnym tonie scen jest wybitnie dyskusyjne. Gdy w ostatnich rozdziałach akcja zaczyna coraz szybciej zmierzać ku wyjaśnieniu, nagle otrzymujemy długą tyradę o efektach globalnego ocieplenia, co potrafi mocno zaburzyć rytm opowieści.

Po „Wotum nieufności” bez wahania sięgną już oddani fani twórczości Remigiusza Mroza. Jest to również dobre miejsce do rozpoczęcia znajomości z prozą autora. Nie przypominam sobie podobnej historii osadzonej w polskich realiach, z wieloma odniesieniami do obecnej sytuacji politycznej na świecie. Fabuła jest bardzo umiejętnie skonstruowana i wciąga do samego końca. Dawno po lekturze nie miałem takiej ochoty natychmiastowego rozpoczęcia kolejnego tomu.

Recenzja opublikowana po raz pierwszy na stronie Wszystko Gra. http://wszystkogra.tv/?p=348922

Remigiusz Mróz stał się w ostatnich latach jednym z najbardziej znanych polskich autorów kryminałów i pochodnych, a na pewno jest wśród nich najbardziej prężnym. Dzięki 21 tytułom wydanym na przestrzeni 4 lat (premiera kolejnej książki już 10 maja), zaczęto żartować, że w ciągu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja opublikowana po raz pierwszy na stronie Wszystko Gra http://wszystkogra.tv/?p=349441

„Księżyc eksplodował bez uprzedzenia i bez żadnego widocznego powodu.” Takimi słowami może się zacząć bardzo dobra albo bardzo zła historia. Tym razem jest to opowieść, którą z wielu powodów można nazwać „twardą”. Czy każdemu czytelnikowi wystarczy sił, aby przebić się przez jej skorupę i zostać świadkiem zagłady całej planety, co postarał się opisać Neal Stephenson w powieści „7EW”?

Na wstępie uczciwie przyznaję, że nigdy dotąd nie przeczytałem jakiegokolwiek dzieła tego autora. Nie ze względu na objętość, chociaż ich wydania w twardej oprawie zawsze kojarzyły mi się z potencjalnymi narzędziami zbrodni. Pod koniec 2015 roku, gdy buszowałem po liście bestsellerów Amazona w poszukiwaniu wartych uwagi powieści s-f, na listę trafiło „Seveneves”. Jak to często w moim przypadku bywa, tytuł wypadł mi z głowy na długie miesiące i dopiero przy okazji polskiej premiery postanowiłem zmierzyć się z tym 900-stronicowym dziełem.
Neal Stephenson

Kilka słów przywołanych na samym początku tego tekstu przypieczętowuje los jakichś 7 miliardów ludzi. Części naszego satelity oddziałują ze sobą i nieuchronnie zderzają tworząc jeszcze więcej fragmentów. Za dwa lata doprowadzi to do Białego Nieba i Kamiennego Deszczu, jak zostają nazwane zjawiska, które podpalą Ziemię i uczynią ją niezdatną do zamieszkania na tysiące lat. Na szczęście już od kilkunastu lat człowiek jest stale obecny w przestrzeni kosmicznej. Rodzi się plan, aby wysłać więcej ludzi i sprzętu, aby powiększyć Międzynarodową Stację Kosmiczną i przekształcić ją w „Arkę w Chmurach”, gdzie niewielki odsetek ludzkości (zaledwie 1500 osób) będzie mógł nadal żyć. Wszystko to zostaje ustalone na pierwszych stronach powieści, więc całe napięcie skupia się na tym, czy i jak plan zostanie zrealizowany w wyznaczonym terminie oraz kto przeżyje kataklizm. Obok opisów polityki, która diametralnie zmieniła swój kierunek, i działań na orbicie dostajemy też czasami zabawne opowieści o tym, jak życie w czasach ostatecznych wpływa na globalną kulturę.

Niezwykła koncentracja Stephensona na każdym aspekcie sytuacji jest imponująca, następnie staje się nieco przytłaczająca, aby ostatecznie wciąż zdumiewać czytelnika, który zastanawia się, kiedy autor przestanie opisywać przedmioty i zacznie opisywać ludzi. Jednocześnie staje się wtedy jasne, że takie podejście jest najwłaściwsze dla opisywanej sytuacji. W tych niezwykle dziwnych i wrażliwych warunkach drobiazgi mogą stanowić różnicę między wyginięciem a kontynuacją bytu jako gatunku. Chodzi o fizykę i logistykę; sama natura ludzka ma ograniczone znaczenie, istotne tylko w zakresie, w jakim wpływa na prawdopodobieństwo przetrwania.

Przez dwie trzecie powieści otrzymujemy ogrom wiedzy na temat fizyki i przebywania w kosmosie: pracy, spania i rozmnażania, niepewności życia na łasce promieniowania kosmicznego. Ale przeważnie uczymy się zagadnień z mechaniki orbitalnej. Perygea, apogea, niebezpieczeństwa związane z posiadaniem sześciu stopni swobody. Cała groza, ironia oraz brutalne fakty wynikające z życia w obniżonej grawitacji. Nawet proste inercyjne konsekwencje uderzenia kogoś w twarz.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna w dniu zero.

W „7EW” znajdziemy również opisy emocji – samotność, miłość, momenty, w których bohaterowie zmuszeni są zmierzyć się z faktem, że wszystko i wszyscy na Ziemi umrą. Często jednak wydają się to być sprawy zupełnie drugorzędne i nigdy nie przychodzą bez dokładnego opisu sposobów komunikowania się pomiędzy bohaterami i pozycjonowania ich w obrębie ograniczonej przestrzeni, w jakiej się aktualnie znajdują.

W pewnym momencie Dinah, kobieta inżynier robotyki na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, przyszłym rdzeniu nowego domu ludzkości, próbuje dać tabliczkę czekolady innej kobiecie o imieniu Tekla, zajmującej się rozbudową konstrukcji w przestrzeni kosmicznej, zamieszkującej nadmuchiwaną bańkę na zewnątrz okna kabiny Dinah. To chwila na przyjrzenie się bohaterkom, pokaz bliskich relacji między dwiema ważnymi postaciami. I wszystko w porządku, z wyjątkiem tego, że Stephenson wykorzystuje w tym momencie kilkanaście stron, aby opisać historię i funkcjonowanie mechanizmu, który pozwala Tekli przemieścić się między jej kosmicznym kombinezonem a bańką. Wszystko to jako sposób na powiedzenie, że transfer czekolady między dwiema kobietami jest trudny i wymaga niemało sprytu (i pomocy robotów).

Choć większość pisarzy hard s-f zajmuje się wyłącznie wyjaśnianiem jak niszczyciele gwiezdne skaczą w nadprzestrzeń, Stephenson podjąłby dyskusję (prawdopodobnie na jakieś 20 stron), jak uchronić personel Gwiazdy Śmierci przed osteoporozą. Tam, gdzie większość twardej s-f naprawdę oznacza „mnóstwo laserów, a potem trochę o tunelach nadprzestrzennych”, on zasypuje czytelnika twardą balistyką, twardą genetyką i twardą socjologią. I ostatecznie nie robi tego w sposób irytujący, ale niezwykle interesujący. Opowiada o milionach rzeczy, które mogą zabić w kosmosie i o dwóch lub trzech, które naprawdę inteligentni ludzie mogą zrobić, aby pozostać przy życiu.

Nie opisałem tutaj jeszcze wielu elementów, które można odnaleźć w tej powieści, czy to podane wprost, czy też pozostawione czytelnikowi do głębszej refleksji. Jeżeli zdecydujecie się po nią sięgnąć, obiecuję, że na pewno nie raz Was ona zaskoczy. Jeśli kiedykolwiek Księżyc zasypie niebo swoimi odłamkami, może nie będzie to dzieło, które trafi na szczyt listy wartych zachowania dla potomności. „7EW” będzie za to jednym z niezłych sposobów spędzenia czasu w oczekiwaniu na koniec świata.

Recenzja opublikowana po raz pierwszy na stronie Wszystko Gra http://wszystkogra.tv/?p=349441

„Księżyc eksplodował bez uprzedzenia i bez żadnego widocznego powodu.” Takimi słowami może się zacząć bardzo dobra albo bardzo zła historia. Tym razem jest to opowieść, którą z wielu powodów można nazwać „twardą”. Czy każdemu czytelnikowi wystarczy sił, aby przebić się przez jej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to