rozwiń zwiń
edyta

Profil użytkownika: edyta

cork, irlandia Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 2 lata temu
102
Przeczytanych
książek
142
Książek
w biblioteczce
33
Opinii
279
Polubień
opinii
cork, irlandia Nie podano
Dodane| Nie dodano
Matka czwórce dzieci; żona swojemu mężowi; kobieta - z mnóstwem pomysłów, zainteresowań i ... z chronicznym brakiem czasu na ich realizację książkoholiczka - bez szansy na wyleczenie... Lubię rocznik 1980, kawę z mlekiem, herbatę owocową, kwiaty i ... wielokropki:) Polonistka z pasją poprawiająca błędy przede wszystkim u siebie - kocham język polski! Polka od kilku lat mieszkająca w Irlandii

Opinie


Na półkach:

O Alicji w Krainie Czarów słyszał chyba każdy. Może nie wszyscy znają ją z powieści Lewisa Carrolla, a bardziej z którejś z adaptacji, ale na pewno jest to postać niezapomniana i kultowa. Jej magiczna podróż do fantastycznej krainy odkąd pamiętam wzbudzała we mnie wiele emocji. Alicja stała się dla mnie na tyle ważna, że jej imię dałam córce. Moja Alicja też ma swój świat, do którego nie zawsze mam dostęp.
Ale dziś chciałam o innej Alicji. Księgopolskiej. Bohaterce powieści Ałbeny Grabowskiej. Jej Alicja skrywa się w krainie czasów. Jest owocem romansu hrabiego Jana Księgopolskiego oraz służącej Natalii. Jej pojawienie się na świecie było związane z wypowiedzeniem wielu zaklęć, wiarą w moc ziół, księżyca, z wielkim pożądaniem, ale i ze złymi urokami. Alicja to niezwykłe dziecko, które niestety nie zaznało miłości. Samotna dziewczynka ma swój świat - bacznie obserwuje, co się wokół niej dzieje, czyta, pyta, sama dla siebie zakłada kluby - opowiadaczy, poszukiwaczy, odkrywców, wyjątków. Jest ich prezesem i jedynym członkiem, ale ich istnieje pozwala jej porządkować myśli. Koniec XIX wieku to nie był dobry czas dla dziewczynki tak inteligentnej jak Alicja. Tylko dzięki jej uporowi, mądrej ciotce i guwernantce nauki nie skończyła na kursie haftowania. Uczyła się między innymi matematyki i chemii. Pomimo wielu przeczytanych książek i mądrych nauczycieli nie potrafiła zrozumieć, czemu otacza ją wrogość i pogarda; dlaczego rodzice jej nie kochają; czemu nie może uzyskać odpowiedzi na wiele pytań. Gdy w końcu dowiaduje się kim jest, wcale nie jest łatwiej. Wprost przeciwnie...
Zaklęty czas dzieciństwa Alicji Księgopolskiej to dla niej trudny czas, mroczny i niezrozumiały.
Nie pomogły Alicji ani baśnie, ani powieści Zoli czy Flauberta, ani nawet spotkanie z Henrykiem Sienkiewiczem. Nie pomogła znajomość języka francuskiego ani podręcznik z teorią Darwina - podjęła decyzję, która miała zmienić życie całej jej rodziny. Pierwszy tom trylogii tak się skończył, ze wprost nie mogłam się doczekać, kiedy sięgnę o drugi. I jest!

Los rzuca Alicję do Wiednia. Tam spotyka Zygmunta Freuda, który zauważa w niej ogromną moc i niezwykły intelekt. To on pomoże Alicji zrozumieć jej kobiecość, jej siłę i zdolności. To dzięki niemu pozna wiedzę dostępną do tej pory wyłącznie mężczyznom. Alicja - kobieta bez domu i bez ojczyzny, bez rodziny odnajduje w Wiedniu przyjaciół. Pomimo różnorodnych przeszkód podejmuje pracę i chce być traktowana z szacunkiem - jak kobieta świadoma swoich możliwości i ograniczeń.
Stabilną sytuację Alicji burzy zamach w Sarajewie. Niespokojna staje się cała Europa. Młoda kobieta nie wie, czy zostać w Austrii, czy wracać do rodzinnego Kodorowa - czuje, że trudno jej będzie znaleźć swoje miejsce - tam niekochana, tu obca... Bliska staje się tylko dla swoich współlokatorek - słucha ich historii, które utwierdzają w niej wiarę w kobiecą siłę oraz moc opowieści.
Gdy podejmuje decyzje o powrocie do ojczyzny, pakuje tylko jeden kufer, w który wkłada zdobyte dyplomy, listy od ciotki, swoje zdjęcia rokrocznie robione w pobliskim studio fotograficznym, muślinową suknię, w której była w Operze Wiedeńskiej oraz dwie książki: "Madame Bovary" oraz "Alicję w krainie czarów". Powieść o jej imienniczce "przypominała jej nie tylko o tym, ze warto chcieć iść dalej, ale że warto zbaczać z wytyczonych ścieżek, aby podążać za marzeniami albo za tym, co podsuwa nam los". Jednak znów dzieje się coś takiego, co burzy jej plany i każe podążyć w zupełnie inną stronę. Nie chcę zdradzać dalszych losów Alicji; dość powiedzieć, że wyobraźnia Ałbeny podsunęła bohaterce pracę woltyżerki, modelki, stylistki i pielęgniarki, a miejscem zamieszkania uczyniła Paryż, gdzie Alicja odnalazła miłość i poznała między innymi Coco Chanel i Josephine Baker.

Drugi tom powieści "Alicja w krainie czasów. Czas opowiedziany" czytałam na plaży. Słuchając fal, ich szumu, a czasem nawet huku, myślałam o historiach, które opowiedziała lub usłyszała Alicja. Te opowieści pojawiały się w jej życiu jak fale na brzegu - przychodziły, by za każdym razem zmieniać rzeczywistość. Jedne były spokojne, długie, kojące. Inne pojawiały się gwałtownie, mocno i po ich wysłuchaniu było już całkiem inaczej. Umiejętność opowiadania była darem, który Alicja wykorzystywała, by łagodzić czyjś ból, smutek; aby poprawiać humor, uspokajać.
Umiała pięknie opowiadać, ale też wzbudzała zaufanie i potrafiła słuchać. Usłyszała historię smutnej Ofelii, tragiczną opowieść Florence z Normandii; przypominającą baśń dramatyczną opowieść Emily. Poznała smutny los Domenico, Ivy, Carla, Girolama, małego Franka; wzruszającą tajemnicę Magury - Bułgara uważanego za Węgra, według którego Alicja powinna nosić imię Ałbena. Ciekawe, ile ze swojej osobowości autorka oddała głównej bohaterce?

"Alicja w krainie czasów" to kolejna wspaniała powieść Ałbeny Grabowskiej. Zapadająca głęboko w serce. Poruszająca. Napisana piękną, staranną polszczyzną; przemyślana i inteligentna. O ile pierwszy tom wzrusza historią niezwykłego, niekochanego dziecka; wprowadzeniem elementów magicznych, bogactwem i różnorodnością świata polskiej arystokracji końca XIX wieku, o tyle drugi tom to obraz początku wieku dwudziestego. Wiedeń, owładnięta szałem pierwszej wojny Europa, Paryż okresu międzywojennego. Drugi tom także wzrusza, ale przede wszystkim fascynuje. Alicja to silna, mądra pewna siebie kobieta. Poznaje wielu ciekawych ludzi, staje przed wieloma trudnymi wyborami. Szuka swojego miejsca w świecie pamiętając o swoim pochodzeniu, mając świadomość swojej wyjątkowości. Walczy o swoje szczęście, a trzeba pamiętać, że kobietom taka walka zawsze była utrudniana. Ałbena w swojej powieści pokazała kilka kobiet, które są w stanie wiele zaryzykować dla szczęścia. Pokazała, iż te kobiece szczęście to niekoniecznie dom, mąż, dzieci, ale przede wszystkim godność, niezależność, poczucie własnej wartości.
Z okładki spogląda piękna, wspaniale wystylizowana, pewna siebie kobieta. Trzeba wejść do stworzonej przez nią magicznej krainy czasu, by poznać jej wrażliwość, talent, wyobraźnię.
Ałbeno - chapeau bas!

Czytanieedyty.blogspot.ie

O Alicji w Krainie Czarów słyszał chyba każdy. Może nie wszyscy znają ją z powieści Lewisa Carrolla, a bardziej z którejś z adaptacji, ale na pewno jest to postać niezapomniana i kultowa. Jej magiczna podróż do fantastycznej krainy odkąd pamiętam wzbudzała we mnie wiele emocji. Alicja stała się dla mnie na tyle ważna, że jej imię dałam córce. Moja Alicja też ma swój świat,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

- Cześć, co u ciebie słychać?
- A... jakoś się żyje. Nic ciekawego. Po staremu...
Zazwyczaj taka zaczepka, gdzieś na ulicy nie rozpoczyna niczego ważnego, najczęściej rzucamy kilka takich formułek, nie dowiadując się zbyt wiele i rozchodzimy się w swoje strony. Z jednej strony cieszymy się, że kogoś interesuje, jak wygląda nasze życie, a z drugiej jesteśmy zadowoleni, że nie musimy zdradzać naszych osobistych spraw. Irlandczycy takie rozmowy najczęściej kierują ku zagadnieniu pogody. O tym można tu rozmawiać zawsze i wszedzie.
Inaczej to pytanie zadaje się w Polsce, inaczej na wyspach. Inne słyszy się odpowiedzi - inna mentalność, ale nie o tym mam pisać. Takie pytanie zadaje Zuzanna, bohaterka najnowszej książki Magdaleny Witkiewicz. Zadaje je dawno nie widzianemu mężczyźnie - Pawłowi, swojemu byłemu chłopakowi. Nie powiem Wam, co on jej odpowiada i co dzieje się dalej, ale na stronie wydawnictwa Filia i w zapowiedziach Empiku bez problemu można znaleźć informację, że czasem takie standardowe pytanie może być niebezpieczne.

"Dziś wiem i widzę już nieco więcej. Nauczyłam się patrzeć, ale umiem też przymykać oczy. Ze strachu, że popełnię błąd.
Jestem taka jak inne, to wiem na pewno. Matki, żony i kochanki. Kobiety w połowie życia. Mądrzejsze niż 20 lat temu, ale za to z bagażem doświadczeń.
Pełne głęboko skrywanych tajemnic, o które nikt nas nie podejrzewa.
Czasem tęsknię za czymś, czego nie potrafię nazwać, uśmiecham się do ludzi, chociaż w sercu mam bałagan. Może coś tracę, zyskując spokój.
Bardzo dbam, by nie padły słowa, których nie można wymazać."

Kolejna powieść Magdy Witkiewicz. Już nie wiem która. Ale wiem, że kolejna świetna. Mam to szczęście, iż czytam książki Magdy jeszcze przed redakcją i korektą i musicie mi uwierzyć, że Magda ma niesamowicie lekkie pióro. Kto śledzi autorski profil pisarki wie, że niesamowicie przeżywa dedlajny, ale wiem też, iż jest wtedy maksymalnie zafiksowana na punkcie pisania. Żyje życiem swoich bohaterów, wczuwa się w ich emocje To niesamowita umiejętność i za to ją podziwiam, że potrafi w ten sposób pracować.
I tworzy kapitalne historie. Zastanawiałam się, w czym tkwi ich siła i po raz kolejny stwierdzam, iż w ich autentyczności. Magda nie kombinuje, nie tworzy skomplikowanej akcji, nie szuka tajemnic w przeszłości ani egzotycznych miejsc akcji. Siłą jej powieści jest ich prawdopodobieństwo.
Znam wszystkie książki Magdy i tak sobie myślę, że każdą z bohaterek mogłabym spotkać na ulicy; sytuacje, o których pisze mniej lub bardziej znam. Magda pisze o przyjaźni, miłości, potrzebie bliskości, o samotności, problemach małżeńskich, zdradach, kłopotach z dziećmi. O kobiecych troskach, radościach, kompleksach, tęsknotach...
O czym napisała tym razem?
O sytuacji, o której nieraz się zastanawiałam. W dobie facebooka i naszych klas wyszukanie kontaktu do znajomych sprzed lat staje się proste. Kilka kliknięć i możemy podejrzeć koleżankę ze szkolnej ławki; sprawdzić, jak ułożyło się życie pierwszej miłości. I napisać: cześć, co słychać?
Co by było, gdybym nawiązała kontakt ze swoim chłopakiem z czasów liceum? Czy szczęśliwa żona, matka, kobieta prawie czterdziestoletnia może jeszcze za czymś tęsknić? Czy pomimo szczęśliwego pożycia może jej czegoś brakować? Czy w kobiecie w stałym związku znika potrzeba emocji, wrażeń, pokus? Pewnie wszystko zależy od charakteru... Już słyszę te głosy oburzenia - jak mężatka może w ogóle myśleć o innym facecie, to już podchodzi pod zdradę, Powinna się z tego wyspowiadać i nie grzeszyć więcej. A co, jeśli nie ma ochoty grzeszyć, a po prostu powspominać przy kawie dawne czasy? A co, jeśli przez chwile, chce poczuć się młoda? Nie ma w tym nic zdrożnego, jeśli potem wraca do domu, do obowiązków żony i matki. Jeśli docenia to co ma, z kim jest - łatwo z tego nie zrezygnuje. Dopóki jest pewna swoich uczuć i swojego partnera nie rzuci się w nieznane. Gorzej, jeżeli związek nie jest zbudowany na zbyt mocnych fundamentach lub nie dzieje się w nim dobrze, wtedy robi się niebezpiecznie. W książce Magdy pokazane są problemy kilku koleżanek i każda z nich inaczej sobie radzi z własnymi emocjami.

Jestem pewna, że ta historia będzie papierkiem lakmusowym dla wielu kobiet. Będą takie, które będą krzyczeć - nieprawdopodobne! Naiwna i głupia ta Zuza! Będą takie, które będą Magdzie w prywatnych wiadomościach opowiadać swoje prywatne historie. Będą się zwierzać i pisać, jakie one podjęły decyzje. Będą też takie, które nie zrozumieją, bo, aby tę opowieść docenić, trzeba wiedzieć, czym jest życie w związku.

Dużym atutem książek Magdy jest to, że świetnie się je czyta - lekko i szybko. Niektórzy mówią, iż nawet za szybko. Jeszcze większym atutem jest to, iż pomimo pozornej lekkości na długo zostają w pamięci. Dobrze, że Magda już myśli nad kolejną!

- Cześć, co u ciebie słychać?
- A... jakoś się żyje. Nic ciekawego. Po staremu...
Zazwyczaj taka zaczepka, gdzieś na ulicy nie rozpoczyna niczego ważnego, najczęściej rzucamy kilka takich formułek, nie dowiadując się zbyt wiele i rozchodzimy się w swoje strony. Z jednej strony cieszymy się, że kogoś interesuje, jak wygląda nasze życie, a z drugiej jesteśmy zadowoleni, że...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Księżyc myśliwych Julita Bielak, Katarzyna Krenz
Ocena 6,5
Księżyc myśliwych Julita Bielak, Kata...

Na półkach:

"Księżyc myśliwych" to książka dwóch autorek, które poznały się w internecie - Katarzyny Krenz i Julity Bielak. Nie widziały się, nie wiedziały zbyt wiele o swoim życiu, ale spotkały się na kartach stworzonej przez siebie powieści. Obie wyjątkowo wrażliwe, nie śpieszące się, wpatrzone w księżyc, znaki, wsłuchane w głosy. Stworzyły niepokojącą opowieść z mnóstwem odwołań do książek, muzyki i filmów - zwłaszcza Bergmana, gdzie rzeczywistość jest nierzeczywista.
"Księżyc myśliwych" to przede wszystkim piękna proza, subtelna i klimatyczna, misterna i skomplikowana, niełatwa i wymagająca, ale wywołująca wiele emocji. To książka pełna niedopowiedzeń, a jednocześnie tak pełna znaczeń, że aż gęsta.

Wyspa na Morzu Północnym - wyspa Sylt, ale to mało istotne - wyspa, ograniczona przestrzeń, gdzie czas ma nieco inne znaczenie. "Wyspa jest jak plansza do gry, w której zaszłości są równie istotne jak przewidywania na przyszłość." Garstka ciekawych bohaterów spokojnie żyjących z dala od wielkiej cywilizacji; zaczynających dzień w miejscowym barze samotną kawą przy swoim stoliku. W barze tym obsługuje niewidomy właściciel Johannes, a uczciwości płacących pilnuje jego pies. Najczęściej przebywa tam Francuz - Vincent, matematyk i malarz; każdego dnia w drodze do pracy bywa tam wdowa Eva Waltzer, czasem zagląda komisarz Herzog.
Spokój tej wyspy zakłóca incydent - ktoś pobił turystę - Cyryla. Chłopak nie pamięta kim jest. Potem czytelnik dowiaduje się o tajemnicy zaginięcia Thomasa Waltzera - oceanografa, nie wiadomo też co dzieje się z jego córką. Do miasteczka przybywają kolejni ludzie - studentka filmoznawstwa Jasmina oraz tajemniczy dziennikarz. Niby chcą te zagadki rozwiązać, ale przynoszą kolejne. Na tę niewielką wyspę pada też cień drugiej wojny światowej. Jednak aby połączyć wszystkie wątki nie wolno stracić czujności, bowiem wątek kryminalny nie jest tu dominujący.

I jeszcze te listy... Odrywające od fabuły, a jednocześnie nierozerwalnie związane. Spowalniające akcję, ale też wyjaśniające i komentujące, interpretujące i wzbogacające. Wprowadzenie listów jest grą, którą autorki podjęły z czytelnikiem. Bardzo podobała mi się ta gra:)
"Gra idzie o granice - czy raczej o ich zacieranie - między rzeczywistością a fikcją, między jawą a snem, gdzie różne rzeczy tylko nam się wydają, bo nie dość wyraźnie je widzimy."
Są też odpływy i przypływy, wiatr i szum wody, cisza o wschodzie słońca i porywisty wiatr.
"Księżyc myśliwych" jest jak ocean - jak jego pływy. Książka tak samo niepokojąca, jak zadziwiająca.
Kilka godzin na plaży i obserwacji jak zmienia się ocean, jak zmienia się pod jego wpływem wybrzeże wystarcza, by zwątpić w stabilność i pewność świata, a z drugiej strony, by docenić jego potęgę, moc i siłę. Uwielbiam. Każdą wolną chwilę mogłabym spędzić na plaży - lubię patrzeć na wodę. Lubię też chodzić po plaży, gdy woda się cofa, stąpać jakby po dnie oceanu i mieć świadomość, że moje ślady za chwilę zginą bezpowrotnie, iż za kilka godzin w tym samym miejscu znów będzie woda. Uwielbiam ten stan zawieszenia, oderwania od rzeczywistości. Cudnie realistyczny i metafizyczny. Puste irlandzkie plaże mi na to pozwalają. To niezapomniane chwile.

"Bez kontekstu morza, bez jego rozległej przestrzeni, bez tej jedynej w swoim rodzaju zawsze dalekiej linii horyzontu nasz świat byłby o wiele uboższy, nie uważasz? Morza nigdy nie ujarzmisz, jest żywiołem nieokiełznanym, jak piszą poeci. (...) Powinniśmy je odczytywać jak książki albo, jeszcze lepiej, jak listy miłosne. O ile naturalnie, uruchomimy serce i wyobraźnię przed wciśnięciem migawki."
czytanieedyty.blogspot.ie

"Księżyc myśliwych" to książka dwóch autorek, które poznały się w internecie - Katarzyny Krenz i Julity Bielak. Nie widziały się, nie wiedziały zbyt wiele o swoim życiu, ale spotkały się na kartach stworzonej przez siebie powieści. Obie wyjątkowo wrażliwe, nie śpieszące się, wpatrzone w księżyc, znaki, wsłuchane w głosy. Stworzyły niepokojącą opowieść z mnóstwem odwołań...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika edyta

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [2]

Magdalena Witkiewicz
Ocena książek:
7,2 / 10
68 książek
8 cykli
1532 fanów
Katarzyna Hordyniec
Ocena książek:
5,4 / 10
1 książka
0 cykli
Pisze książki z:
5 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
102
książki
Średnio w roku
przeczytane
7
książek
Opinie były
pomocne
279
razy
W sumie
wystawione
95
ocen ze średnią 6,9

Spędzone
na czytaniu
610
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
8
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]