rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Gdybym miała napisać o powieści „Kiedy ulegnę” w sposób metaforyczny, przyrównałabym ją do otwartej rany, która mimo iż spięta klamrą (okładką), delikatnie owinięta stronicami, nadal sączy się krwią i potrafi sprawić ból… Ja – czytelnik, mogłam jedynie ofiarować swoje towarzystwo, współczucie, refleksję. Choćbym chciała dopomóc bohaterom, ulżyć im w smutku i cierpieniu, w jakiś magiczny sposób uleczyć tą jedną wielką ranę –nie udało by mi się to. Dlatego, że wojna pozostawia piętno już na zawsze. Ukryte gdzieś głęboko, wszczepione, zagnieżdżone. Piętno, które co dzień na nowo daje o sobie znać i powoli, bez pośpiechu, niszczy, aż do momentu kiedy ulegniesz…

Chang-Rae Lee jest autorem bestsellera „Native Speaker” oraz laureatem wielu nagród. Jego twórczość usytuowała go w gronie najbardziej obiecujących powieściopisarzy nowego pokolenia. Tytułuje się go następcą Nabokova. Polscy czytelnicy mogą go poznać, dzięki publikacji „Kiedy ulegnę” (ukazała się nakładem wydawnictwa Świat Książki).

Powieść ta, potrafi chwycić za serce. Na niemalże pięciuset stronach ukazane są jednostkowe dramaty ludzi, którzy przeżyli wojnę. Każde z nich na swój sposób mierzy się z koszmarami przeszłości. Całość rozpoczyna historia June Han, która w chwili wybuchu wojny koreańskiej jest jeszcze dzieckiem. Kolejno traci ona członków swojej rodziny. Pozostawszy z dwójką młodszego rodzeństwa, o wszystko musi się troszczyć sama. Ich losy znaczy głód, nieustająca tułaczka i niepewność jutra. W ostatecznym punkcie wspólnej poniewierki, June staje przed wyborem – agonia w gronie bliskich, czy ratunek tylko dla siebie…? Za ten wybór pozostanie jej płacić do końca dni. Drugim bohaterem, jakiego poznajemy, jest Hektor –amerykański żołnierz, który zaciągnął się do wojska, by ukarać samego siebie. Podczas służby zetknął się chyba z każdym możliwym wymiarem okrucieństwa. Tych dwoje –June i Hector spotyka się w drodze do sierocińca „Nowa Nadzieja”. Tam poznają trzecią bohaterkę - Sylvie Tanner –żonę amerykańskiego misjonarza, która wraz z mężem prowadzi sierociniec. Niewielu wie, że ona także nosi w sobie wspomnienia wojennych bestialstw. Na wszelkie sposoby próbuje wymazać z pamięci koszmarną przeszłość –przez co jej życie zamienia się w narkotyczny trans i zgubną wegetację. Na plecach tej trójki nieustannie spoczywa widmo WOJNY, które dodatkowo niesie ze sobą tajemnice, okrutne, ale i pełne czułości sceny i nieomal zwierzęcy instynkt, po to by w końcu dostać rozgrzeszenie.

Lee w swojej książce próbuje odpowiedzieć na pytania, czy bohaterowie poddali się wobec życia po wojnie, czy też potrafili stawić czoła dawnym demonom i przeżyć swój żywot godnie. Buduje pełne napięcia relacje, porusza wątek miłości w wielu jej wymiarach, oraz ukazuje granice ludzkiej wytrzymałości. Niektóre opisy są nad wyraz sugestywne –nie brak w nich krwi, łez, bestialstwa, tortur, ale i pożądania, miłości fizycznej i duchowej, ciepła, przyjaźni, a także współczesnej codzienności.

"Kiedy ulegnę" zyskuje inny wymiar, gdy zagłębimy się w biografię autora. Wówczas jawi się ona jako próba rozliczenia z widmami przeszłości, odpokutowania za imigracyjny azyl (Lee urodził się ponad dekadę od zakończenia wojny i wraz z rodziną wyemigrował do Ameryki, o koreańskich dramatach jednak nie zapomniał). Gdy o wojnie koreańskiej pisze Azjata, dla którego ważne są etniczne korzenie, z pewnością jest to bardziej wymowne i szczere, tudzież intymne.

Choć powieść autorstwa Chang-Rae Lee nie należy do lektur łatwych i przyjemnych, to ma w sobie jakiś specyficzny rodzaj magnetyzmu, który przyciąga i wzbudza emocje. Z pewnością warto po nią sięgnąć. To książka, która zapada w pamięć na długo, skłania do refleksji i pozwala docenić uroki życia – życia naznaczonego wolnością, a nie przekleństwem wojny…

Gdybym miała napisać o powieści „Kiedy ulegnę” w sposób metaforyczny, przyrównałabym ją do otwartej rany, która mimo iż spięta klamrą (okładką), delikatnie owinięta stronicami, nadal sączy się krwią i potrafi sprawić ból… Ja – czytelnik, mogłam jedynie ofiarować swoje towarzystwo, współczucie, refleksję. Choćbym chciała dopomóc bohaterom, ulżyć im w smutku i cierpieniu, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Byłam w teatrze bez konieczności wyjścia z domu. Na sztuce „Mariola, moje krople…”. W owym spektaklu niczego mi nie brakowało. Była cała paleta ciekawych bohaterów. Były dekoracje rodem z okresu PRL. Były zabawne dialogi i scenki sytuacyjne. Bawiłam się wyśmienicie.

Na początku zaproszono mnie do gabinetu Jana Zbytka, dyrektora teatru. Poczęstowano mnie kieliszkiem koniaku, miłym słowem. Potem zwiedziłam bufet –dość dobrze zaopatrzony, jak na czasy ‘pustych półek’... Następnie, całkiem niechcący zahaczyłam o kotłownię, a tam… najprawdziwsza świnia zajadała jabłka! Wzięłam to za omam i w pośpiechu udałam się na widownię. Po drodze mijałam co rusz nowych gości – jakieś tajne służby, Francuza z dziwną walizką, kobietę w gipsie, towarzysza Martela, kontrolerów NIK, malarza, dość nerwowego hydraulika, oj dużo, dużo tych gości było. Przyznam, iż zdziwiłam się, że oni wszyscy przyszli na przedstawienie –jednakowoż sami mogliby zrobić konkurencyjne show. Tak się na nich zapatrzyłam, że całkowicie zapomniałam, o celu mojej wizyty. W ogólnie powstałym zamieszaniu, wylądowałam w małym pokoiku z powielaczem i plikiem kartek, a co tam się działo –to niech już pozostanie tajemnicą.

Życzę sobie więcej takich przygód i takich produkcji. W iście doborowym towarzystwie, jeszcze z dozą niepewności i adrenaliny. Na dodatek okraszonych klimatem rodem z filmu Barei i dobrym stylem pisarskim. Z niecierpliwością czekam na nowy spektakl pani Gutowskiej -Adamczyk. Przybędę na pewno! Tymczasem powspominam sobie ten Zbytkowy galimatias…

-Dziękujemy Państwu za uwagę. Proszę się powoli kierować w stronę wyjścia. Dla chętnych czekają pamiątkowe pocztówki w teatralnym holu. Zapraszamy ponownie i życzymy dobrej nocy!

KONIEC.

Byłam w teatrze bez konieczności wyjścia z domu. Na sztuce „Mariola, moje krople…”. W owym spektaklu niczego mi nie brakowało. Była cała paleta ciekawych bohaterów. Były dekoracje rodem z okresu PRL. Były zabawne dialogi i scenki sytuacyjne. Bawiłam się wyśmienicie.

Na początku zaproszono mnie do gabinetu Jana Zbytka, dyrektora teatru. Poczęstowano mnie kieliszkiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dla mnie to realizm magiczny, dlatego, że wprowadza elementy irracjonalne i niezwykłe. Czyta się z przyjemnością.

Dla mnie to realizm magiczny, dlatego, że wprowadza elementy irracjonalne i niezwykłe. Czyta się z przyjemnością.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na początku pomyślałam -dziwna historia... Dziecko raczkując dociera do cmentarza i dzięki temu ratuje swoje życie. Potem cmentarz, przedstawiony jako dom, miejsce bliskie sercu, miejsce dzieciństwa -wciąga niesamowicie. Dla tych, co lubią mroczne aleje -polecam!

Na początku pomyślałam -dziwna historia... Dziecko raczkując dociera do cmentarza i dzięki temu ratuje swoje życie. Potem cmentarz, przedstawiony jako dom, miejsce bliskie sercu, miejsce dzieciństwa -wciąga niesamowicie. Dla tych, co lubią mroczne aleje -polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Od tej książki wszystko się zaczęło... Seria 'Szkoła przy cmentarzu' była ulubioną serią czasów mojej małoletności ;) Książki są wciągające, szybko się je czyta, posiadają element paranormalny -po prostu idealna lektura na podwieczorek :)

Od tej książki wszystko się zaczęło... Seria 'Szkoła przy cmentarzu' była ulubioną serią czasów mojej małoletności ;) Książki są wciągające, szybko się je czyta, posiadają element paranormalny -po prostu idealna lektura na podwieczorek :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Tajemnicza, klimatyczna. Chcesz poznać mroczne sekrety Heathcliffa i poczuć klimat Drozdowych Wzgórz, przeczytaj, na prawdę warto.

Tajemnicza, klimatyczna. Chcesz poznać mroczne sekrety Heathcliffa i poczuć klimat Drozdowych Wzgórz, przeczytaj, na prawdę warto.

Pokaż mimo to

Okładka książki Piękne istoty Kami Garcia, Margaret Stohl
Ocena 6,7
Piękne istoty Kami Garcia, Margar...

Na półkach:

Książka jest magiczna! Klątwa, uczucie, sekrety, sny na jawie... To wszystko było zgoła niezwykłe, a więc i wciągające. Główni bohaterowie to postacie bardzo barwne. Lena – dziewczyna pojawiająca się znikąd, inna, tajemnicza. Etan –chłopak mieszkający w Gatlin przez całe życie, a jednak różniący się od pozostałych mieszkańców... Kim są owe piękne istoty i co takiego potrafią? Każdy powinien się dowiedzieć sam! POLECAM i czekam na kolejną część!

Książka jest magiczna! Klątwa, uczucie, sekrety, sny na jawie... To wszystko było zgoła niezwykłe, a więc i wciągające. Główni bohaterowie to postacie bardzo barwne. Lena – dziewczyna pojawiająca się znikąd, inna, tajemnicza. Etan –chłopak mieszkający w Gatlin przez całe życie, a jednak różniący się od pozostałych mieszkańców... Kim są owe piękne istoty i co takiego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Interesująca... Nie będę się rozpisywać, jest to jedna z lepszych części. Uwaga, taka mała rada dla przyszłych czytelników --- koniecznie przeczytajcie do samiusieńkiego końca, bo tam wiele, oj wiele się wyjaśni :)

Interesująca... Nie będę się rozpisywać, jest to jedna z lepszych części. Uwaga, taka mała rada dla przyszłych czytelników --- koniecznie przeczytajcie do samiusieńkiego końca, bo tam wiele, oj wiele się wyjaśni :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

To moja ulubiona część. Trafiłam na nią całkiem przypadkowo podczas spontanicznych zakupów w księgarni. I tak to się zaczęło... Cała przygoda z magicznymi Wrotami Czasu, Willą Argo i masą tajemnic. POLECAM! Mnie klimat niezwykłego starego domu wciągnął bez reszty...

To moja ulubiona część. Trafiłam na nią całkiem przypadkowo podczas spontanicznych zakupów w księgarni. I tak to się zaczęło... Cała przygoda z magicznymi Wrotami Czasu, Willą Argo i masą tajemnic. POLECAM! Mnie klimat niezwykłego starego domu wciągnął bez reszty...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomylona Luna jest najlepsza! Co oprócz tego... "ŻADEN NIE MOŻE ŻYĆ, GDY DRUGI PRZEŻYJE..." -fragment przepowiedni. Profesor Trawenly w tarapatach -nawet wróżenie z fusów tu nie pomoże. A na dokładkę szalona kuzynka Syriusza -Bellatrix Lestrange, czy rodzinne spotkanie okaże się być miłe, czy wręcz przeciwnie... Kolejna fascynująca część losów magicznych istot. POLECAM!

Pomylona Luna jest najlepsza! Co oprócz tego... "ŻADEN NIE MOŻE ŻYĆ, GDY DRUGI PRZEŻYJE..." -fragment przepowiedni. Profesor Trawenly w tarapatach -nawet wróżenie z fusów tu nie pomoże. A na dokładkę szalona kuzynka Syriusza -Bellatrix Lestrange, czy rodzinne spotkanie okaże się być miłe, czy wręcz przeciwnie... Kolejna fascynująca część losów magicznych istot. POLECAM!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W tej części - błądząc po wspomnieniach pewnego Mrocznego Pana, dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy z jego przeszłości... Z kolei, dzięki wspomnieniu nowego nauczyciela eliksirów, Harry i Dumbledor odkrywają, w jaki sposób Voldemort zdołał przeżyć - nie zginął dzięki swoim horkruksom, w których poukrywał cząstki własnej duszy. Harry Potter i Książe Półkrwi to niesamowita opowieść. Pełno w niej nieoczekiwanych zwrotów akcji, smutnych wydarzeń, miłości i... po prostu przeczytaj czytelniku! Sza!

W tej części - błądząc po wspomnieniach pewnego Mrocznego Pana, dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy z jego przeszłości... Z kolei, dzięki wspomnieniu nowego nauczyciela eliksirów, Harry i Dumbledor odkrywają, w jaki sposób Voldemort zdołał przeżyć - nie zginął dzięki swoim horkruksom, w których poukrywał cząstki własnej duszy. Harry Potter i Książe Półkrwi to niesamowita...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mistrzostwa świata w quidditchu, podróże za pomocą świstoklików, Turniej Trójmagiczny, Szalonooki Moody, wszystko byłoby piękne, ale… Mistrzostwa i przygotowania do nich to nudne kilkanaście stron. Świstokliki –kolejne akcenty zwyczajności w zaczarowanym świecie. Turniej –zamieszanie, masa nowych dziwnych wątków, jacyś obcokrajowcy, a na tle tego tracący na swej niezwykłości Hogwart. Nie zauroczył mnie IV tom Pottera.

Mistrzostwa świata w quidditchu, podróże za pomocą świstoklików, Turniej Trójmagiczny, Szalonooki Moody, wszystko byłoby piękne, ale… Mistrzostwa i przygotowania do nich to nudne kilkanaście stron. Świstokliki –kolejne akcenty zwyczajności w zaczarowanym świecie. Turniej –zamieszanie, masa nowych dziwnych wątków, jacyś obcokrajowcy, a na tle tego tracący na swej...

więcej Pokaż mimo to