-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać352
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Biblioteczka
2016-02-01
opinia jak z Wizażu, voila:
plusy:
autor jest totalnym geekiem, ze świetną wyobraźnią, fajnym językiem i stylem, generalnie książka płynnie wchodzi, ma dobre tempo, autor jest inny, jest ciekawy i jest świeży. to jest bardzo na tak.
minusy:
edytor powinien był go miejscami przytemperować i przystopować. ostatnio czego nie kupię z nowości, to książka ma fajny, cierpki, bardzo lubialny, wyrazisty język, ale- przepraszam- jakby autorzy po dobrych recenzjach poprzednich książek kompletnie gubili dystans i wyczucie.
jest wiele miejsc, gdzie chciałoby się powiedzieć "stop! jeszcze trochę i sam przestaniesz to ogarniać, co dopiero ja". czyta się to, jakby autor się nieźle rozpisał, a później już w ogóle do tekstu nie wrócił- albo trochę za dużo pewności siebie, albo redaktor się zadurzył :P Wiśniewski niejeden raz ciągnie dobry motyw za daleko, przez co epizod traci wyraz i robi się zupa.
trochę więcej umiaru, trochę mniej fruwania i będziemy się lubić ;) less is more.
Debiutu nie czytałam, ale myślę spróbować, bo mimo rozczarowania tą pozycją dałam się zaintrygować :)
opinia jak z Wizażu, voila:
plusy:
autor jest totalnym geekiem, ze świetną wyobraźnią, fajnym językiem i stylem, generalnie książka płynnie wchodzi, ma dobre tempo, autor jest inny, jest ciekawy i jest świeży. to jest bardzo na tak.
minusy:
edytor powinien był go miejscami przytemperować i przystopować. ostatnio czego nie kupię z nowości, to książka ma fajny, cierpki,...
2017-01-22
Nic specjalnego, ale łatwo wchodzi.
Relu jest niby fajny i męski, bo zblazowany. Wszyscy są w tej książce zblazowani, ale Relu jest przy tym bardziej Zen (uuu). No i wie wszystko o kobietach (łał). No i to możnaby już uznać za streszczenie.
Wg. okładki ma być samotność i zagubienie, ale książka wchodzi bez wywołania żadnych uczuć, bo żadna postać nie wydaje się prawdziwa. Wszyscy są w swoim malkontenctwie i znudzeniu podobni i strasznie płascy, a kobiety szczególnie. W dialogach każdy przedstawia na powitanie swoją filozofię życiową (nawet rozmówcom, których szczerze nienawidzi), czego kompletnie nie kupuję. Po tym filozoficznym wstępie postaci już w ogóle się nie rozwijają, a Relu prowadzi dalej wykład pt. "widziałem już wszystko" w formie zbitki haseł i aforyzmów.
Czytelnik przy tym nie musi nic myśleć, ma tylko spijać "mądrości" głównego bohatera. Jeżeli jednak mamy potraktować Relu z ironią i pożałowaniem (bo to, że poza nim wszyscy to straceńcy, jest aż nadto dobitnie przekazane), przydałoby się do tego chociaż trochę dystansu i komizmu, czegoś, dzięki czemu dałoby się go lubić, a tego nie ma.
Liczyłam, że Julka będzie w książce punktem przełomowym, który uczłowieczy Relu, i pokaże jakieś smutne podobieństwo pokoleń, czy w ogóle coś pokaże, ale niestety, Julka jest jeszcze bardziej nudna niż on, kompletnie kompletnie nie wiem, po co ona w ogóle tam jest. Myślałam, że będzie mu wiercić dziurę w brzuchu, a ten się otworzy i zmięknie, ale figa.
Styl pisania całkiem mi podchodzi, ale nie wystarcza do nadrobienia braków książki.
Szybko się czyta i równie szybko zapomina. Do samolotu w sam raz.
Nic specjalnego, ale łatwo wchodzi.
Relu jest niby fajny i męski, bo zblazowany. Wszyscy są w tej książce zblazowani, ale Relu jest przy tym bardziej Zen (uuu). No i wie wszystko o kobietach (łał). No i to możnaby już uznać za streszczenie.
Wg. okładki ma być samotność i zagubienie, ale książka wchodzi bez wywołania żadnych uczuć, bo żadna postać nie wydaje się...
Dobrze zebrane reportaże, uzupełnione prawdopodobnymi fabularnymi historiami. Sporo w tej książce taniego i miejscami niezgrabnego dramatyzowania (np. "ktoś znienacka przyszedł po jej życie jak sąsiad po sól" albo "dyskretny niczym John Doe - Kevin Spacey w filmie Davida Finchera 'Siedem'"). Takie zabiegi zamiast podtrzymywać nastrój grozy, mnie rozbawiały. Zdecydowanie przydałoby się skompresować opisy wątków prawnych, szczególnie w przypadku Krystiana Bali. Jego sprawa, mimo międzynarodowego wymiaru, dla mnie w ogóle nie była ciekawa.
Ponadto, z tego co wiem, nie ma (wymienianej w książce) ul. Mikołaja, chodzi zapewne o ul. św. Mikołaja. W cytatach rozumiem, okej ("idziemy na Mikołaja"), ale w tekście nie.
Dobrze zebrane reportaże, uzupełnione prawdopodobnymi fabularnymi historiami. Sporo w tej książce taniego i miejscami niezgrabnego dramatyzowania (np. "ktoś znienacka przyszedł po jej życie jak sąsiad po sól" albo "dyskretny niczym John Doe - Kevin Spacey w filmie Davida Finchera 'Siedem'"). Takie zabiegi zamiast podtrzymywać nastrój grozy, mnie rozbawiały. Zdecydowanie...
więcej Pokaż mimo to