rozwiń zwiń
Łukasz

Profil użytkownika: Łukasz

Wrocław Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 9 lata temu
7
Przeczytanych
książek
8
Książek
w biblioteczce
6
Opinii
32
Polubień
opinii
Wrocław Mężczyzna
Dodane| 1 ksiązkę
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Dawno nie czytałem tak trudnej książki. “Po” autorstwa Rachel Cusk jest opowieścią skomplikowaną, najeżoną trudnymi, gęstymi emocjami, pełną zakrętów. To nie jest książka, którą można przeczytać i o niej zapomnieć. Ta lektura potrafi wryć się w pamięć.

Rozstania z partnerem bolą. Teoretycznie każdy chce, aby jego aktualny związek był tym ostatnim, tym na całe życie. A jednak często bywa tak, jak powiedział Wiesław Myśliwski w wywiadzie dla “Gazety Wyborczej”. Oddając z grubsza sens jego myśli - ludzie jednoczą się w związku z nadzieją, czują się mocni i bliscy, a tak często ta początkowa radość prowadzi do osobistej tragedii rozstania czy rozwodu. Szczęśliwi ci, którzy tego nie przeżyli. Mądrzejsi ci, którzy przeżyli i dzięki temu stali się lepsi. Najszczęśliwsi ci, którzy to przeżyli, dzięki temu stali się lepsi, a później poznali miłość swego życia. I wiedzą, że blizny z przeszłości będą dla nich źródłem mądrości. I że teraz już na pewno nowa miłość będzie tą jedyną, na zawsze, tą prawdziwą. Coś o tym wiem.

Rachel Cusk dostarcza czytelnikowi brutalnie szczery opis tego, co dzieje się w głowie kobiety, gdy rozpada się jej małżeństwo. To książka przenikliwie głęboka. Byłoby obraźliwe nazwać ją banalnym określeniem strumienia świadomości. Bo “Po. O małżeństwie i rozstaniu” to przede wszystkim zapis momentami heroicznych prób odnalezienia siebie w nowej rzeczywistości. Na kartach jej książki aż jeży się od emocji, często tych skrajnych, ocierających się o dolne rejony emocjonalnej skali. Cusk prowadzi na oczach czytelnika operację na żywym organizmie, bo na sobie samej. Na swoim doświadczeniu, na swojej przeszłości, na swoim zakończonym małżeństwie, na swoich lękach o przyszłość, nad swoim “ja”, tak mocno poszarpanym przez rozpad związku i utratę poczucia przynależności. Autorka, aby zrozumieć siebie i sytuację, w której się znalazła, sięga nawet po grecką mitologię. Często zastanawia się, na ile związek dwojga ludzi może być pełną, twórczą i wzbogacającą relacją, a na ile - wymuszonym niejako - podporządkowaniem. Na ile mężczyzna może “rozpuścić się” w swojej kobiecie i w związku, który buduje (i odwrotnie), a na ile małżeństwo czy bliski związek to gra nieprzystających do siebie odrębności. I jak z tej odrębności, z tej oczywistej różnicy wydestylować to, co spaja i łączy, a nie to, co nieuchronnie podzieli.

To ważne pytania, na które Cusk często nie znajduje odpowiedzi. Ale czytelnik może sam odnieść je do swojej rzeczywistości, przeglądając się w myślach autorki jak w lustrze. To taka wiwisekcja na poglądach, która autorka bez skrupułów serwuje swoim czytelnikom - szczera, chwilami ocierająca się o brutalność. To duży atut tej książki, ale przy okazji element, który czyni ją wymagającą i trudną w odbiorze. Lekturę “Po. O małżeństwie i rozstaniu” niemal od pierwszej strony książki traktowałem jak wyzwanie i próbę, a nie tylko - jak przy wielu innych książkach - jak intelektualną podróż i poznawczą wyprawę do świata cudzych opinii. Rachel Cusk wymaga od swojego czytelnika, aby przysiadł na miejscu obok niej i jako w pełni zaangażowany gość przebył z nią podróż do wnętrza jej samej, do jej najskrytszych emocji. Dlatego jeśli ktoś oczekuje, że “Po. O małżeństwie i rozstaniu” może przypominać lekturę typowego poradnika o wspólnym życiu kobiety i mężczyzny, srogo się zawiedzie.

“Po. O małżeństwie i rozstaniu” to książka uniwersalna. Sądzę, że wiele kobiet - niezależnie od tego, co przeżyły w swoim życiu osobistym - doskonale zrozumie emocje, które targają autorką. Kolegom po płci też polecam tę lekturę. Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach obie płcie rozjeżdżają się sobie jeszcze bardziej niż zwykle. Zmieniają się oczekiwania kobiet wobec mężczyzn i odwrotnie, zmieniają się zasady odwiedcznej gry między płciami, zmieniają się wzorce męskości i kobiecości. Świat zaczyna być uformowany tak, że to kobiety lepiej sprawdzają się w roli jego gospodyń. Mężczyźni, którzy kiedyś mieli przywilej niemal wyłącznego kształtowania rzeczywistości, miejscami trzymają się na swoich szańcach, ale proces zmiany jest nieubłagany.

Mężczyzna ma być inny. Ma być męski, ale z pierwiastkiem kobiecym. Ma być jak zawsze twardy i dumny, pewny siebie, ale musi też zdobyć się na jeszcze więcej niż dotychczas otwartości. A przede wszystkim musi gonić. Kobiety są coraz lepiej wykształcone, coraz bardziej świadome siebie i swoich możliwości. Zrozumieć ten proces nie jest łatwo, odnaleźć się w nowej rzeczywistości jeszcze trudniej. Dlatego lektura książki Rachel Cusk może mężczyznom bardzo się przydać. Choćby jako materiał poglądowy na to, jak być dobrym partnerem, nie gościem w życiu kobiety, a jej oddanym towarzyszem. Nie bywalcem, ale partnerem. Nie wykładowcą, ale uczniem w tej samej klasie podczas trwającego bez przerwy kursu życia razem.

Jak napisał kiedyś prof. Zygmunt Bauman, dzisiejsze życie we dwoje to na ogół bycie razem i jednocześnie osobno. Bycie w cieniu wszechogarniającego konsumpcjonizmu, przez który partnerkę lub partnera oceniamy w kategoriach użyteczności, w taki - mówiąc łagodnie - praktyczny sposób, nie zaś jako żywego człowieka, z którym bliskość można zbudować tylko na otwartości, ale też wyrozumiałości. Dziś wielu ludzi żyje tak, jak opisywał to w swoich czarnych wizjach Michel Houellebecq - w pustce, czując, że “ja” jest deformowane przez setki różnych bodźców i królujących obecnie wartości, jak np. szkodliwego dążenia do autoekspresji, kultu indywidualizmu, a jednocześnie emocjonalnej pustki i strachu przed bliskością. Rachel Cusk pokazuje prostą rzecz, o której często zapominamy - że nie będziemy mogli żyć dobrze, jeśli nie będziemy żyć pogodzeni ze sobą, nie będziemy uciekali od najskrytszych emocji i od zaufania. “Po. O małżeństwie i rozstaniu” to książka odważna, na której kartach autorka prezentuje swoją emocjonalną nagość nie po to, żeby czytelnika zawstydzić, ale po to, by zachęcić do tego, by rozebrał się także przed sobą. I zrozumiał, że bliskość z drugim człowiekiem polega też na tym, aby odrzucić wszelkie listki figowe i plastry, którymi zakrywamy nasze rany.

Dawno nie czytałem tak trudnej książki. “Po” autorstwa Rachel Cusk jest opowieścią skomplikowaną, najeżoną trudnymi, gęstymi emocjami, pełną zakrętów. To nie jest książka, którą można przeczytać i o niej zapomnieć. Ta lektura potrafi wryć się w pamięć.

Rozstania z partnerem bolą. Teoretycznie każdy chce, aby jego aktualny związek był tym ostatnim, tym na całe życie. A...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lwowski cykl kryminałów Marka Krajewskiego z komisarzem Edwardem Popielskim w roli głównej robi się coraz ciekawszy. Po słabych “Eryniach”, wrocławski pisarz powoli odzyskuje formę, czego efektem są niezłe “Liczby Charona”. Nie jest to jeszcze być może Krajewski w swojej najlepszej formie, ale jego pisarstwo ewoluuje i staje się coraz dojrzalsze.


“Liczby Charona” to już trzecia książka Marka Krajewskiego, której bohaterem jest lwowski komisarz Edward Popielski, a zarazem druga, w której gra on pierwszoplanową rolę. Bo w “Głowie Minotaura” autor skrzyżował jego losy z przygodami swojego wcześniejszego bohatera (który stał się literacką gwiazdą), tropiącego kryminalistów w przedwojennym Breslau Eberharda Mocka. Później akcja kryminałów Krajewskiego na stałe trafiła do Lwowa i okolic, a sam autor zarzeka się, że do postaci Mocka już nie wróci.

Poprzednia książka Krajewskiego, zatytułowana “Erynie”, solidnie rozczarowała. Autor, mając dobrą okazję do tego, by wraz z radykalną zmianą scenerii i obsady swoich kryminałów mocno odświeżyć też swój pomysł na fabułę, ogrywał znane już wcześniej schematy. Efekt? Wyszło dość wtórnie, choć Krajewskiemu nigdy nie wolno odmówić językowej elegancji i talentu do odtwarzania topografii miast, w których toczy się fabuła jego książek. Przedwojenne Breslau przenicował, jak tylko się dało, również tajemnice dawnego Lwowa nie były dla niego twierdzą nie do zdobycia. Ale sęk w tym, że u Krajewskiego to wszystko już grali.

W “Liczbach Charona” takich oczywistości już nie ma. Krajewski znów, rzecz jasna, daje popis językowego “ucha”, świetnie odtwarzając lwowski slang i potoczności. Jego Lwów ma swój specyficzny klimat, gęsty, wręcz namacalny. To żywe miasto, w zaułkach którego lepiej uważać, z kimś się rozmawia...

Samą fabułę Marek Krajewski poprowadził zaś nieco inaczej, niż zazwyczaj. Jest tajemnicza zbrodnia - ginie brutalnie zamordowana starsza kobieta, później na listę ofiar trafia też młoda lwowska prostytutka. Zabójca zostawia policji znaki w postaci tajemniczych, napisanych po starohebrajsku znaków, które po odkodowaniu okazują się być wskazówkami ocierającym się o zaawansowaną matematykę. Za tropienie sprawcy zabiera się Edward Popielski, tyle, że jako prywatny detektyw zwolniony z policji za obrazę szefa. Były komisarz gra o powrót do pracy, ale też o miłość i prywatną zemstę. W tej zapętlonej nieco fabule “Liczb Charona” nie ma wielu oczywistości, Krajewski prowadzi czytelnika to prostą drogą, to wąskimi zaułkami, by po chwili - jak po ostrym wirażu - wrócić na szlak łagodniejszej narracji. To wszystko czyni najnowszą powieść Krajewskiego dawną solidnej kryminalnej lektury. O tyle ciekawszej, że fabularnie pomysłowo połączonej przez autora z wątkiem przedwojennej tradycji lwowskiej szkoły matematycznej.

Po lekturze "Liczb Charona" można odnieść wrażenie, że Marek Krajewski jest na etapie intensywnego twórczego dojrzewania. Widać to po choćby sposobie prowadzenia fabuły, gdzie oszczędza sobie i czytelnikowi efekciarstwa, dostarczając za to solidnej językowo literatury. Można to też odczuć po sposobie, w jaki Krajewski nakreślił tym razem komisarza Popielskiego. W "Liczbach Charona" to mężczyzna jeszcze mocniej doświadczony przez życie, niż we wcześniejszych tomach, przeżywający coś w rodzaju męskiego fin de siecle, szukający miłości, trochę wątpiący w przyszłość. Czyżby Popielski był literackim alter ego autora?

Co drażni w "Liczbach Charona", to nieznośny momentami seksizm. W jakiejś mierze można to zrozumieć, bo przecież taki był pomysł autora, by swoje kryminały osadzić w mocnej, maczystowskiej wręcz scenerii gliniarzy działających często na granicy prawa. W takich ramkach dla wyrazistych kobiet wiele miejsca nie zostaje. Ale u Krajewskiego kobiece postaci często są redukowane do roli obiektów seksualnych, istot słabych, które można (i trzeba?) dowolnie wykorzystywać, ale też po rycersku bronić. Za dużo tego i za często.

Recenzent tygodnika "Polityka" napisał niedawno w recenzji najnowszej powieści Marka Krajewskiego, że o los lwowskiego cyklu jest spokojny. I coś w tym jest. "Liczbom Charona" brakuje nieco do poziomu, do którego Krajewski przyzwyczaił w swoich książkach z Eberhardem Mockiem w roli głównej. Ale po niezłych "Liczbach Charona" widać, że wrocławski autor ma coraz lepszy pomysł na to, jak kreować losy Popielskiego w scenerii Lwowa.

Marek Krajewski, “Liczby Charona”, wydawnictwo Znak, Kraków 2011.

www.ksiazkowisko.blogspot.com

Lwowski cykl kryminałów Marka Krajewskiego z komisarzem Edwardem Popielskim w roli głównej robi się coraz ciekawszy. Po słabych “Eryniach”, wrocławski pisarz powoli odzyskuje formę, czego efektem są niezłe “Liczby Charona”. Nie jest to jeszcze być może Krajewski w swojej najlepszej formie, ale jego pisarstwo ewoluuje i staje się coraz dojrzalsze.


“Liczby Charona” to już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Wydana przez „Krytykę Polityczną” mała, czerwona książeczka pod tytułem „Przewodnik Lewicy” równie dobrze mogłaby się nazywać „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o lewicy, a boicie się zapytać”. To świetne kompendium, wyjaśniające postulaty, wartości i hasła tzw. nowej polskiej lewicy.

Czym jest lewica? W świecie późnej nowoczesności, trudno o jednoznaczną odpowiedź na to pytanie. Cechą charakterystyczną współczesnych demokracji jest bowiem wędrówka zarówno prawicy, jak i lewicy do centrum politycznego spektrum. I nie wiadomo w zasadzie, kto jest z jakiej politycznej bajki.

Pytanie: „Czym jest lewica?” ma szczególny wymiar w Polsce. W naszym kraju lewicowość obrosła w stereotypowe, odstręczające wielu obywateli narośle. Lewicowiec w powszechnym odbiorze kojarzy się jako zwolennik recydywy PRL, bądź - w najlepszym wypadku - jak cyniczny, chciwy i skorumpowany postkomunista o nalanej twarzy i podejrzanym spojrzeniu. Lewicowiec kojarzy się z osobnikiem dzierżącym w dłoni czerwony sztandar z sierpem i młotem, za plecami mającego trumny Stalina, Mao i Lenina, marzącego o odbudowie gułagów, do których wtrącałby normalnych, zdrowych moralnie Polaków-katolików.

„Przewodnik Lewicy” pozwala zrewidować te stereotypy. Ta mała czerwona książeczka (pyszna analogia do Mao i jednocześnie drwina z mainstreamu!) to całościowa wykładnia tożsamości lewicowej i wartości bliskich osobom związanym z lewą stroną sceny politycznej. Autorzy unikają typowego dla tradycyjnej lewicy moralizatorstwa. Piszą: - Nie rościmy sobie pretensji do jedynej słuszności na lewicy. Część prezentowanych tu idei i rozwiązań wykracza zresztą poza lewicową identyfikację. Nie ma też w „Przewodniku…” haseł nawołujących do walki ze zgniłym imperializmem USA i podobnych reliktów przeszłości. Siłą tej książki jest, iż autorzy wykładają rzeczowo i spokojnie - a jednocześnie stanowczo - czym ich zdaniem jest i czym powinna być lewica w realiach XXI wieku.

W książce zostały poruszone kwestie zarówno ze sfery ideologii (rozdział „Wolność i liberalna demokracja”), gdzie autorzy dokopali się do samych korzeni lewicowych poglądów i w skrócie zaprezentowali lewicową wizję polityki i społeczeństwa, jak i tak szczegółowe zagadnienia, jak rola organizacji pozarządowych w budowie zdrowego społeczeństwa obywatelskiego. Nie zapomniano również o dylematach płynących z realiów współczesnego społeczeństwa informacyjnego.

Spokojny, pewny ton tej książki to z pewnością jej wielka siła. Autorzy nie wzywają nikogo na barykady do walki z kapitalistami czy imperialistami. Oni próbują podważyć ideologiczną hegemonię neoliberalizmu od strony jego dogmatów. Wskazują jego oczywiste słabości, podsuwają konkretne rozwiązania. Mówiąc kolokwialnie, pokazują, gdzie poskrobać tynk, by odpadła cała warstwa.

Prezentują też spójną, uporządkowaną wizję lewicowej tożsamości. Która niesie odpowiedzi na rozmaite pytania. Taka propozycja może skusić wiele osób, które może i miałyby ochotę przyznać się do sympatii lewicowych, ale wciąż kojarzą je z topornym socjalizmem a'la PRL.

W Polsce dyskurs publiczny został zawłaszczony przez przez dwa języki. Gdy mowa o wartościach, niejako automatycznie narzuca się język konserwatywny. O sprawach gospodarki nie mówi się zaś inaczej, jak tylko językiem liberalnym. To „zakotwiczenie” debaty publicznej między konserwatyzmem i liberalizmem po wyborach w 2005 roku znalazło odbicie na scenie politycznej, gdy zwyciężyły dwie partie prawicowe: narodowo-populistyczny PiS oraz konserwatywno-liberalna PO. Dla języka lewicowego, i tak marginalizowanego, zabrakło zupełnie miejsca w debacie publicznej, polityczną lewicę skompromitował zaś lewicowy tylko z nazwy SLD.

Środowisko „Krytyki Politycznej” od paru lat konsekwentnie próbuje przełamać ten impas. Korzystając ze wskazówek Karola Marksa, „KP” dba o budowę bazy. Oprócz lewicowo-liberalnego kwartalnika, publikuje - wspólnie z wydawnictwem Ha!art - książki takich autorów, jak Slavoj Żiżek czy Alain Badiou. „KP” otworzyła też w Warszawie RED-akcję, która wyrosła na tętniący życiem ośrodek dyskusyjno-kulturalny.

„Przewodnik Lewicy” jest kolejnym krokiem środowiska „Krytyki Politycznej” w stronę rozbicia ideologicznego status quo na polskiej scenie publicznej. „Przewodnik…”, choć jest małych rozmiarów, może przynieść naprawdę duże owoce. W XXI wieku lewica jest jedyną siłą, która na poważnie chce podjąć dylematy współczesności. Ale jej głos jest - jak dotąd - za słaby. Nie dociera do szerokich mas, słyszy go może garstka zatwardziałych lewaków.

Ten problem jest szczególnie palący w Polsce. Nasze elity po 1989 roku zachłysnęły się mocno ideologią TINA (There Is No Alternative; nie ma alternatywy dla neoliberalnego kapitalizmu - przyp.aut.) i w tym duchu reformowały kraj, doprowadzając do sporego rozwarstwienia społecznego i powstania sporych enklaw dziedzicznej biedy. U nas lewicowy głos jest szczególnie potrzebny. Takie inicjatywy jak „Przewodnik Lewicy” sprawią, że lewica zamiast cicho i nieśmiało, zacznie mówić mocnym i pewnym siebie głosem."

Krytyki Politycznej przewodnik lewicy, Warszawa 2007.

www.ksiazkowisko.blogspot.com

"Wydana przez „Krytykę Polityczną” mała, czerwona książeczka pod tytułem „Przewodnik Lewicy” równie dobrze mogłaby się nazywać „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o lewicy, a boicie się zapytać”. To świetne kompendium, wyjaśniające postulaty, wartości i hasła tzw. nowej polskiej lewicy.

Czym jest lewica? W świecie późnej nowoczesności, trudno o jednoznaczną odpowiedź na...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Łukasz Maślanka

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
7
książek
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
32
razy
W sumie
wystawione
7
ocen ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
21
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]