Dominik

Profil użytkownika: Dominik

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 9 lata temu
44
Przeczytanych
książek
65
Książek
w biblioteczce
2
Opinii
20
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

"Kolonie" to szósty tom w dorobku poetyckim T. Różyckiego. Odnajdziemy tu 77 utworów przypominających swą budową sonet angielski (jednak bez sonetowego układu rymów), noszących egzotyczne – i „kolonialne” właśnie – tytuły, takie jak: "Kawa i tytoń", "Cynamon i goździki", "Ostrygi i daktyle", "Kość słoniowa i heban", "Kakao i papugi", "Perkal i korale", "Konopie i korzenie" ...
Rejestr tematów, motywów, obrazów zamkniętych w tym tomie, jest tak rozległy, że każde wyliczenie będzie niekompletne. Są tu wiersze o podróżowaniu – „wyjeżdżaniu” (s. 12) , „wypływaniu” (s. 20 i 29), „brodzeniu w poszukiwaniu śladów” (s. 39) i „lądowaniu” (s. 38), wiersze o byciu z drugą osobą, o miłości, która „codziennie wybawia od zguby” (s.37), wiersze o mieście, o dzieciństwie, wiersze o pisaniu wierszy. Najważniejsze jednak wydają się tytułowe „kolonie”.
Czym są „kolonie”? Znakiem oswajania i zawłaszczania przestrzeni... sposobem ujmowania świata właściwym wyobraźni dziecka, dla której charakterystyczne jest tworzenie / znaczenie terytoriów magicznych. Definiuje to postawę wobec świata (jak w wierszu "Węgorze elektryczne"):

"Oto nasze kolonie! Kuba je zaznaczył
za pomocą patyka, kamieni, bez granic

(...) Zawiesimy flagę
na patyku wbitym w piach. To, co nasze ciała
zajmą, będzie jej terytorium aż do rana,
dopóki nie nadejdą inni. (...)" (s. 14)

I ta postawa nie jest tylko postawą dziecka, jest na całe życie, stanowi prototyp każdej inicjacji. To przecież także kolonie:

"A to są nasze ulice, tutaj się kochaliśmy, to
jest nasz akademik, nasza stancja, pokój, to tutaj
są strychy, na których czyniliśmy miłość" (s. 34)

Myślenie kategoriami kolonii / kolonizacji, jest takim postrzeganiem świata, które prowadzi nieuchronnie do wzięcia tegoż świata w posiadanie, do zawłaszczania rozmaitych jego przejawów. U Różyckiego „tworzenie kolonii” to nie tylko ekspansja poznawcza, ale także poszukiwanie zakotwiczeń, ostoi ... prywatnej przestrzeni mitycznej. „Kolonizacja” jako siła tkwiąca w języku, ujawniająca się w poetyckim nazywaniu świata (jak w wierszu "Przeciwne wiatry"), nie jest tylko czynnością poety. Zostaje dokonana również na nim, a on zmuszony jest podporządkować się misjonarzom-kolonizatorom („którzy nie słuchają i nigdy nie słuchali (...) nie patrzą w oczy, których koniecznie / trzeba prosić o radę”, s. 11), zajmując pozycję „dzikiego” („urażonego, pominiętego, dotkniętego”, wiersz "Misjonarze i dzicy", s. 11).
Bycie poetą i pisanie wierszy określa pozycję zajmowaną wobec świata. Mówi o tym bardzo wiele... Już w pierwszym utworze tomu dokonuje takiej autoprezentacji: „jakiś dziwny upiór, wiecznie niewyspany, / o przezroczystej skórze, chodzący po mieście / jakby lekko naćpany, kładący najwcześniej / się razem z wściekłym brzaskiem” (s. 5). A później pisze o sobie na przykład tak: „troszeczkę umarły, który nie potrafi / wcale żyć na tym świecie” (s. 44). Jest autorem i ofiarą „durnych wierszy” (s. 5; lub inaczej: „tych potworków, wierszy, tego robactwa”, s. 44), mieszkańcem wymyślonego państwa, gdzie „codziennie odprawia swe modły” (s. 44). Pisanie wierszy „to taka choroba” (s. 31); jej symptomy to: „demony, zjawy, paranoje, omamy, obsesje” (s. 31) – znaki utraty więzi ze światem realnym i dającym się poznać pięcioma zmysłami. Balansowaniu na pograniczu światów / stanów towarzyszy poczucie wstydu i własnej głupoty („jak trzeba być głupim, / żeby dać się zarazić przez kontakty we śnie”, s. 31). Ma świadomość władzy słowa, które raz postawione „obrasta w światło, mięso, korę, przyjmuje ciało (...), wezwie ku pomocy niebo (...), czarnym językiem / będzie musiało co nocy czyjejś krwi skosztować” (s. 21). Zdaje sobie także sprawę z tego, iż słowa, które wypowiada zawłaszczają świat, a opisanie jest redukcją? kradzieżą?
(„każde moje słowo będzie zabierało / po kawałku ze świata, w zamian zostawiając / jedynie miejsca puste”, s. 15)
Różycki zakresla obszar prywatnej mitologii. Z odłamków kultury i egzystencji – tego wszystkiego, czemu dane było zaistnieć – rekonstruuje własny obraz świata. Świat ten jest labiryntem i nosi piętno miasta. Jest to świat zbudowany mocą wyobraźni, ale „zbudowany z przekory” (s. 69). Sytuacja „zamknięcia w mieście”, z którego „tyle razy śniło się wyjście i śliskie ulice skręcone / jak róg żółwia” (s. 70), nakłada się tu na świadomość nieustannego poruszania się po labiryncie, w którym „wiele jest pokoi / niezamieszkanych, pustych, i zabłąkanych / korytarzy, złych schodów, martwych zakamarków” (s. 69). Świat jawy i świat oniryczny przenikają się ze sobą – wspólnym mianownikiem jest ich labiryntowość („boję się, że którejś nocy spotkamy się we śnie / i nie poznamy, że wyjdziemy i nie znajdziemy drogi powrotnej”, s. 70).

Wszystkie cytaty według wydania:
T. Różycki, Kolonie, Kraków 2006.

"Kolonie" to szósty tom w dorobku poetyckim T. Różyckiego. Odnajdziemy tu 77 utworów przypominających swą budową sonet angielski (jednak bez sonetowego układu rymów), noszących egzotyczne – i „kolonialne” właśnie – tytuły, takie jak: "Kawa i tytoń", "Cynamon i goździki", "Ostrygi i daktyle", "Kość słoniowa i heban", "Kakao i papugi", "Perkal i korale", "Konopie i korzenie"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka niezwykła. Historia miłości, która jest wyzwaniem rzuconym społeczeństwu, której droga jest na wspak wszelkim "uświęconym" normą scenariuszom i która musi mieć swoją cenę... taki skrótowy zapis pierwszych myśli, bezpośrednio po lekturze, mógłby sugerować schemat fabularny typowego romansu, ale tak oczywiście nie jest.

Pod względem rozwiązań narracyjnych "Dzikie palmy" nie są tak nowatorskie jak najgłośniejsze powieści Faulknera ("Wściekłość i wrzask", "Światłość w sierpniu" czy "Absalomie, Absalomie"). Niemniej styl, temperament narratora oraz klimat opowieści - ten sam. Faulknerowskie frazy są nie do podrobienia:

"Żyłem w stanie jakiegoś zaćmienia (...) Istniałem poza czasem. Byłem z nim jeszcze związany, podtrzymywany przez czas (...), ale nie w czasie, po prostu spoczywający na czasie, nie przewodzący bezpośrednio jego prądu, jak wróbel odizolowany przez własne martwe łapki od linii wysokiego napięcia, czasu, który biegnie poprzez pamięć, istniejąc tylko jako funkcja tej drobiny rzeczywistości, którą znamy (...) To coś takiego jak świadomość dziewictwa: fakt, stan, który właśnie istnieje tylko w tym momencie, kiedy się wie, że się go traci." (s. 120)
"Samotność, jaką człowiek może znieść i nie umrzeć, ma granice tak samo jak napięcie elektryczne" (s. 121)

Można odnieść wrażenie, że Faulkner całe życie pisał jedną książkę, uporczywie wracał do tych samych przeklętych problemów.
A zatem co nowego? Chociażby problem aborcji pokazany w nowy jak na tamte czasy (książka z roku 1939) sposób. Zapętlenie moralne głównego bohatera (ojcostwo, którego nie jest w stanie przyjąć; wybór, którego musi dokonać jako lekarz) jest na miarę postaci biblijnych czy bohaterów Dostojewskiego. Faulkner buduje kolejną przypowieść, ale klucz etyczny, chociaż jest, nie jest tu wcale oczywisty. Najwyższą wartością pozostaje miłość.

Powieść czyta się jednym tchem, co jest niewątpliwie zasługą tłumaczki - Kaliny Wojciechowskiej, cenionej m.in. za świetne przekłady literatury iberoamerykańskiej (Marquez, Rulfo, Carpentier). Ta powieść Faulknera miała w ogóle szczęście do tłumaczy. W 1940 (rok po wydaniu oryginalnym) ukazał się przekład hiszpański autorstwa... J.L. Borgesa (który tłumaczem bywał niezwykle rzadko, bo oprócz "Dzikich palm" przetłumaczył tylko esej "Własny pokój" i powieść "Orlando" Virginii Woolf, "Kopistę Bartleby" Melville'a oraz "Barbarzyńcę w Azji" H. Michaux).

Ostatnie zdanie powieści ("Jeśli mam wybierać między smutkiem a nicością, wybieram smutek") pojawia się w kultowym filmie francuskiej Nowej Fali - "Do utraty tchu" J.-L. Godarda w rozmowie Patricii (Jean Seberg) i Michela (J.-P. Belmondo):
http://www.youtube.com/watch?v=Ew-i08Uu12k

wszystkie cytaty według wydania
W. Faulkner, Dzikie Palmy, Warszawa 1993 (Prószyński i S-ka)

Książka niezwykła. Historia miłości, która jest wyzwaniem rzuconym społeczeństwu, której droga jest na wspak wszelkim "uświęconym" normą scenariuszom i która musi mieć swoją cenę... taki skrótowy zapis pierwszych myśli, bezpośrednio po lekturze, mógłby sugerować schemat fabularny typowego romansu, ale tak oczywiście nie jest.

Pod względem rozwiązań narracyjnych "Dzikie...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Dominik

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [9]

Bolesław Leśmian
Ocena książek:
7,8 / 10
129 książek
1 cykl
Pisze książki z:
425 fanów
Doris Lessing
Ocena książek:
6,4 / 10
36 książek
3 cykle
209 fanów
Robert Lowell
Ocena książek:
7,7 / 10
6 książek
1 cykl
Pisze książki z:
5 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
44
książki
Średnio w roku
przeczytane
3
książki
Opinie były
pomocne
20
razy
W sumie
wystawione
37
ocen ze średnią 6,9

Spędzone
na czytaniu
203
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
3
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]