Tomasz

Profil użytkownika: Tomasz

Nie podano miasta Nie podano
Status Autor
Aktywność 1 dzień temu
46
Przeczytanych
książek
46
Książek
w biblioteczce
7
Opinii
76
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Alberto Caeiro to jedno z licznych fikcyjnych nazwisk, heteronimów, pod którymi ukrywał się Fernando Pessoa, zastawiając pułapki na interpretatorów. Istnieje jednak zasadniczy powód, dla którego Caeiro wymaga szczególnego zainteresowania: Wielki Portugalczyk ten odprysk swojej osobowości, tę część siebie nazywał własnym mistrzem.
Trudno powiedzieć, czy sam Pessoa potrafił doświadczać świata tak jak Caeiro, czy też był to wyłącznie literacki eksperyment, fantazja o ideale. Niezależnie jednak od tego, należy powiedzieć wprost, że kontakt z poezją Caeiro daje niemal wyzwoleńczy, epifaniczny efekt. Podczas lektury dowolnie wybranego utworu ma się wrażenie bezpośredniego wglądu w umysł świętego.
Caeiro nazywany jest poganinem, lecz historia religii nie zna tak radykalnego pogaństwa. Niewątpliwie, jest kimś w rodzaju mistyka, choć w jego świecie nie ma ani jednego symbolu. Nie ma też ani jednej myśli metafizycznej. Nie ma ani mitologii, ani teologii. Nie ma wreszcie Boga. Skoro tak, to jak jest możliwy jego zachwyt nad Wszystkim?
Dlatego że ten mędrzec poznał pewną prawdę: rzecz jest tylko rzeczą, kamień jest tylko kamieniem, drzewo jest tylko drzewem, rzeka jest tylko rzeką, kwiat jest tylko kwiatem, słońce jest tylko słońcem, gwiazdy są tylko gwiazdami, ziemia jest tylko ziemią. Jeśli Bóg istnieje w kamieniu, drzewie, rzece, to nie ma potrzeby mówić o Bogu; należy mówić o kamieniu, drzewie, rzece. Nie ma żadnej tajemnicy, która wymaga medytacji. Dzięki temu objawieniu należy zamknąć oczy i kategorycznie przestać w ogóle myśleć. Ewentualnie można patrzeć na cokolwiek, ale najlepiej nic nie mówić. Wszystko bowiem, w swojej różnorodności i konkretności, jest w sposób wręcz niepojęty cudowne. Śmierć jest ideą bez znaczenia - ponieważ jest właśnie ideą. Niestety, według Caeiro niewielu to rozumie, nie zrozumiała tego żadna cywilizacja, żadna kultura, a z pewnością nie zachodnia.

Całość opinii tutaj: http://niedramatyzujmy.blogspot.com/

Alberto Caeiro to jedno z licznych fikcyjnych nazwisk, heteronimów, pod którymi ukrywał się Fernando Pessoa, zastawiając pułapki na interpretatorów. Istnieje jednak zasadniczy powód, dla którego Caeiro wymaga szczególnego zainteresowania: Wielki Portugalczyk ten odprysk swojej osobowości, tę część siebie nazywał własnym mistrzem.
Trudno powiedzieć, czy sam Pessoa potrafił...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety, Leonora Carrington, jeśli jest u nas kojarzona, to wyłącznie z baśniowo-ezoterycznym malarstwem albo malowniczym romansem z Maxem Ernstem, ewentualnie pojawia się jako bohaterka anegdot o skandalach czy ekscentryzmach surrealistycznej awangardy - tej ograniczonej świadomości wypada przeciwdziałać wszelkimi możliwymi środkami; popularyzacja faktu, że Carrington należała jeszcze do pokolenia wszechstronnych geniuszy - dla których w wyrażaniu treści absolutnych nie stanowiło większej różnicy, czy posługują się pędzlem, dłutem albo piórem - jest godna każdego wysiłku. Powieść "Trąbka do słuchania" zachwyca wszystkim, co wchodzi w jej skład: cudowna, mistycyzująca wyobraźnia autorki; wszechobecność archetypowych symboli; przyjazny, lekki i życzliwy światu humor, pomimo jego okropności; surrealistyczne, dowcipne trawestacje mitologii biblijnych, amerykańskich oraz legendy o św. Graalu; wreszcie długa galeria postaci, głównie wspaniałych starszych pań.
Główną bohaterką "Trąbki do słuchania" jest Marion, dziewięćdziesięciodwuletnia staruszka, nieco już niesłysząca i niepotrafiąca łączyć wydarzeń, w których uczestniczy, w spójną całość, ale zawsze dbająca o zachowanie wiktoriańskiej galanterii - co, dodajmy, nie jest takie łatwe, kiedy się prawie nie posiada zębów. Życie ma raczej ustabilizowane: od pięćdziesięciu lat mieszka z synem i głównie przesiaduje na podwórku, marząc oraz kontemplując przyrodę, głaszcząc koty oraz karmiąc kwokę. Rodzina, niezbyt sympatyczna, postanawia ją jednak oddać do domu opieki; równocześnie Marion otrzymuje od przyjaciółki Carmeli, trudniącej się przede wszystkim słaniem szalonych, niepodpisanych listów do nieznanych osób z całego globu, tytułową trąbkę, dzięki której powraca zmysł słuchu wraz z możliwością uczestnictwa w zewnętrznych wydarzeniach. Tak zaczyna się właściwa akcja powieści.
Przytułek, do którego trafia Marion, nazwany Przybytkiem Światła, jest miejscem szalonym, ale też magicznym; Carrington wzoruje go na Instytucie Harmonijnego Rozwoju Gurdżijewa, ale robi to wyłącznie w celach parodystycznych. Każdej pensjonariuszce przydzielony jest fantazyjny budynek, np. jeden przypomina czerwonego muchomora w żółte plamy (aby się dostać do domu, jedna ze staruszek musi wspinać się po drabinie). Każda pensjonariuszka to również bardzo ujmująca osobowość. Niektóre mówią językiem Gurdżijewa albo teozofii Heleny Bławatskiej, posiadają podejrzane zdolności mediumiczne, sugerują, pomimo własnej wiekowości, że są prześladowane seksualnie przez młodego dyrektora ośrodka; wszystko to bardzo podwyższa poziom komizmu. W ciężkich sytuacjach, które pojawiają się w toku rozwoju powieści, bohaterki prześcigają się w coraz to cudaczniejszych rozwiązaniach kryzysów; są też bardzo dziarskie. Bardziej szczegółowo wspomnę może tylko o wyjątkowo przeze mnie cenionej, sędziwej markizie Claude de la Checherelle, która lubiła wspominać, jak to razem z kapitanem i własnym batalionem, w błocie po szyję, z przebitymi kulami kepi, zmusiła do odwrotu niemieckie tanki po dwudziestu czterech godzinach nieprzerwanego ognia.

http://niedramatyzujmy.blogspot.com/

Niestety, Leonora Carrington, jeśli jest u nas kojarzona, to wyłącznie z baśniowo-ezoterycznym malarstwem albo malowniczym romansem z Maxem Ernstem, ewentualnie pojawia się jako bohaterka anegdot o skandalach czy ekscentryzmach surrealistycznej awangardy - tej ograniczonej świadomości wypada przeciwdziałać wszelkimi możliwymi środkami; popularyzacja faktu, że Carrington...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka francuskiego mistrza składa się z dwóch historii, dwóch warstw, które wzajemnie się przeplatają: pierwsza z nich jest autobiograficzna ("wspomnienie z dzieciństwa"); druga jest fikcyjna ("W"), oparta na pomyśle, który jest fascynujący sam w sobie: to swobodna rekonstrukcja opowiadania, powstałego, gdy pisarz miał trzynaście lat, lecz które później prawie w całości zapomniał.
Życie Georges'a Pereca, potomka warszawskich żydów, w sposób nieskończenie okrutny i przygnębiająco trwały określiła wojna: ojciec zginął od kuli, gdy pisarz miał raptem cztery lata; niedługo potem naziści zabrali matkę, która umarła prawdopodobnie w Auschwitz. Perec pisze jednak o swoich wczesnych latach raczej beznamiętnie; wydaje się być chłodnym kronikarzem własnego dzieciństwa, któremu przygląda się z zewnątrz. Przyczyna przyjęcia takiej perspektywy jest dość niesamowita i wyjątkowa: pisarz właściwie nie dysponuje pamięcią dotyczącą opisywanego w książce okresu. Jego wspomnienia składają się z jakichś drobnych obrazów, migawkowych odprysków świata, którego już nie ma, często o znaczeniu wyłączenie anegdotycznym, co do których prawdziwości jest zresztą tylko rzadko przekonany: nieliczne wspomnienia mogły być zmyśleniem albo zapożyczeniem. Pozostało jeszcze tylko kilka rodzinnych fotografii albo wypowiedzi babci bądź ciotek (ale czy poprawnie zapamiętanych?). Opierając się na tym skromnym materiale, Perec stara się odtworzyć chronologię swojego życia. Te niepewne próby stanowią treść pierwszej z warstw książki.
Historię fikcyjnej wyspy W należy podzielić również na dwie części, wyraźnie odseparowane. Pierwsza jest bardzo wciągającą zapowiedzią opowieści przygodowej, pełnej atmosfery tajemnicy, bardzo zagadkowej i szyfrowanej, biorącej za przedmiot wariację na temat poszukiwanie tożsamości; niewiele więcej można o niej powiedzieć, aby nie odebrać przyjemności czytelnikom.
Druga cześć jest opisem życia samej tytułowej wyspy, położonej gdzieś w okolicach Ziemi Ognistej, która wszystkie swoje prawa i obyczaje podporządkowała jednej niewinnej aktywności, której nazwy również nie chcę zdradzić. Początkowo wygląda to uroczo i zabawnie, ale w miarę gdy Perec, z nieugiętą konsekwencją, rozpisuje kolejne implikacje obranego przez społeczność W sposobu życia, pojawiają się kolejne zaskakujące fakty: względnie szybko pojawia się patafizyczny absurd; chwilę później robi się groteskowo; nagle czujemy, jakbyśmy czytali reportaż Henriego Michaux z jednej z wyśnionych przez niego, okrutnych i nadrzeczywistych krain; wreszcie odkrywamy, że świat W, na pierwszy rzut oka tak sympatyczny, to w rzeczywistości czysty koszmar i groza, niekończący się strach i terror. Dodajmy tylko na koniec, że na wyspie mówi się po niemiecku.


Całość opinii można znaleźć tutaj: https://www.facebook.com/niedramatyzujmy

Książka francuskiego mistrza składa się z dwóch historii, dwóch warstw, które wzajemnie się przeplatają: pierwsza z nich jest autobiograficzna ("wspomnienie z dzieciństwa"); druga jest fikcyjna ("W"), oparta na pomyśle, który jest fascynujący sam w sobie: to swobodna rekonstrukcja opowiadania, powstałego, gdy pisarz miał trzynaście lat, lecz które później prawie w całości...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Tomasz Wiśniewski

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [4]

Raymond Queneau
Ocena książek:
7,4 / 10
16 książek
1 cykl
Pisze książki z:
47 fanów
Flann O'Brien
Ocena książek:
7,2 / 10
7 książek
1 cykl
Pisze książki z:
13 fanów
Italo Calvino
Ocena książek:
7,2 / 10
42 książki
5 cykli
Pisze książki z:
237 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
46
książek
Średnio w roku
przeczytane
4
książki
Opinie były
pomocne
76
razy
W sumie
wystawione
46
ocen ze średnią 9,5

Spędzone
na czytaniu
170
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
3
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]