Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Młody wrażliwy chłopak, wojna u bram rodzinnego miasta, pobór do wojska, oddziały, w których średnia przeżycia żołnierza wynosi 2 tygodnie. Chęć przetrwania, przeżycia, lęk przed wojną z jednej strony, a z drugiej miłość do matki, chęć pozostania w ojczyźnie, wstyd przed byciem tchórzem. Z takimi dylematami mierzy się alter ego autora w tej mającej wątki biograficzne, ale jednak będącej fikcją literacką powieści. Przynajmniej w jednej z wielu prowadzonych równolegle, przeplatających się narracji. Ten artystyczny zabieg pozwala nam spojrzeć na daną sytuację jednocześnie z kilku perspektyw, bo w powieści przeplata się dziennik głównego bohatera pisany już po jego emigracji z Bośni, w trakcie wojny, a także trzecioosobowa narracja, która przedstawia dzieciństwo, działania wojenne. Mnogość narracji, różne perspektywy komplikują lekturę, ale czynią ją jeszcze bardziej fascynującą, głębszą, życie bohatera składa się z odłamków, takich na jakie rozpadają się moździerzowe granaty w trakcie bombardowań.

Samych opisów wojny jest niewiele. Wielostronicowych opisów rzezi brak. Sama wojna kończy się w 1995 roku, a dziennik bohatera datowany jest na lata po 2000 roku. To przeraża. Ani emigracja, ani upływające lata nie pozwalają uciec przed wojną i jej konsekwencjami. Destrukcja siana przez wojnę bardzo subtelnie, niemalże niezauważalnie wkrada się w psychikę młodego chłopaka, jego matki, w jego życie rodzinne. Brak tutaj kul wrogich sił rozłupujących bohaterowi głowę, ale nawet upływ kilku lat i emigracja, czas i przestrzeń nie są w stanie uronić go od wojny.

Świetny profil psychologiczny. Ciekawa narracja. Barwne opisy. Niestety totalny brak pomysłu, na zakończenie książki, które jest bardzo sztuczne, nużące, ciągnie się w nieskończoność, przez co książka wiele traci.

Młody wrażliwy chłopak, wojna u bram rodzinnego miasta, pobór do wojska, oddziały, w których średnia przeżycia żołnierza wynosi 2 tygodnie. Chęć przetrwania, przeżycia, lęk przed wojną z jednej strony, a z drugiej miłość do matki, chęć pozostania w ojczyźnie, wstyd przed byciem tchórzem. Z takimi dylematami mierzy się alter ego autora w tej mającej wątki biograficzne, ale...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jako fan Lema jestem szczerze rozczarowany tą biografią. Przede wszystkim autor nie wykazał się ani dociekliwością, ani pracowitością. Większość zaprezentowanych informacji zaczerpnięta została z już wydanych i każdemu czytelnikowi dostępnych źródeł - 2 wywiadów rzek przeprowadzonych kolejno przez:Fiałkowskiego i Beresia; z autobiograficznej książki Lema Wysoki Zamek; z dziennika przyjaciela Lema - Szczepańskiego. Biografia jest niejako kompilacją powyższych publikacji ze sporą domieszką sugestii gdzie i jakie wątki biograficzne w powieściach Lema dostrzega Orliński. Gdzie praca dziennikarska, nowe dokumenty, nowi rozmówcy, świadkowie, cokolwiek do tej pory niewydanego?

Z powyższych powodów książka przyjmuje formę ciągnących się całymi stronami cytatów z każdemu fanowi Lema dobrze książek, głównie wyżej wymienionych.

Autor streszcza w bardzo obszerny sposób wiele książek Lema, co również jest zbędne, bo nie zawsze są tam wątki autobiograficzne.

Te dwie kwestie powodują, że książka puchnie do ponad 400 stron, ale nie dowiemy się z niej o takich smaczkach, z życia codziennego, jakie każdego fana ciekawią: jakie filmy Lem lubił, jaką muzykę, jakie powieści czytał, jak poznał swoją żonę i jak ich związek się kształtował itd.

Orlińśki żartobliwie mówi o lemologach, z pewnością z ich publikacji korzystał i obszernie ich dzieła cytował, ale go do lemologów zaliczać nie mogę - brak pogłębionych własnych badań.

Jako fan Lema jestem szczerze rozczarowany tą biografią. Przede wszystkim autor nie wykazał się ani dociekliwością, ani pracowitością. Większość zaprezentowanych informacji zaczerpnięta została z już wydanych i każdemu czytelnikowi dostępnych źródeł - 2 wywiadów rzek przeprowadzonych kolejno przez:Fiałkowskiego i Beresia; z autobiograficznej książki Lema Wysoki Zamek; z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor książki koncentruje się na sporze między teorią ewolucji i teorią inteligentnego projektu uznając tą konfrontację za centralną konfrontację w świecie naukowym i przekładając te spory na kwestie religii. Bezzasadnie.

Jeżeli w biologii zaakceptowalibyśmy teorię inteligentnego projektu, to pojawia się z marszu pytanie o status innych nauk - fizyki, chemii itd. Są to nauki bardziej podstawowe i dlaczego tam nie jest w pierwszej kolejności poszukiwany ślad inteligentnego projektanta?

Książka pełna jest insynuacji, a autor wedle własnego uznania wkłada w usta Darwina i Newtona dowolne słowa, myśli, a nawet bez cienia wątpliwości uznaje, że Darwin zaznajomiony z osiągnięciami genetyki i biologii molekularnej stałby się kreacjonistą. Taki ton insynuacji niczym niepodpartych jest permanentny.

Przywoływani są naukowcy wierzący w kreacjonizm, ale są to kazusy, a nie osoby licznie w nauce występujące, a takie wrażenie chciałby zbudować autor.

Autor książki koncentruje się na sporze między teorią ewolucji i teorią inteligentnego projektu uznając tą konfrontację za centralną konfrontację w świecie naukowym i przekładając te spory na kwestie religii. Bezzasadnie.

Jeżeli w biologii zaakceptowalibyśmy teorię inteligentnego projektu, to pojawia się z marszu pytanie o status innych nauk - fizyki, chemii itd. Są to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dwóch braci. Brat dobry i brat zły. Często stosowana figura artystyczna mająca pokazać różne ścieżki życiowe, różne światopoglądy, charaktery. Jeden z braci jest opanowanym i oschłym naukowym geniuszem, a drugi jest starzejącym się, sfrustrowanym, nieatrakcyjnym mężczyzną, którego myśli koncentrują się wyłącznie na seksie.

Houellebecq nie pozostawia nam złudzeń. Bez względu na charakter, światopogląd, karierę zawodową, wykształcenie każdy współczesny człowiek żyjący w kraju wysokorozwiniętym jest skazany na samotność, paniczną walkę ze starzeniem się, frustrację, emocjonalną i ideową pustkę.

Jak sam autor mówił nie pisze on o przeciętnym Europejczyku, bo przeciętny Europejczyk, jak ludzie w innych krajach, pochłonięty jest pracą, zarabianie pieniędzy na utrzymanie się na egzystencjalnym minimum, a także codzienną krzątaniną. Pisze on o klasie średniej i wyższej, której nie brakuje ani wykształcenia, ani czasu do głębszej refleksji, o ludziach, którzy potrzebują do szczęścia więcej niż przeciętny człowiek. Ich wykształcenie i inteligencja pozwalają im spojrzeć na własne życie z dystansem i dostrzec jego pustkę, która starają się wypełnić, ale nie potrafią. I właśnie ta pustka, brak celów, planów, wyższych wartości zderzony zostaje z zupełnie inną cywilizacją w innej powieści, "Uległości".

Powieść jest przerażająca, bo automatycznie budzi lęk, że może i my kiedyś znajdziemy się w takiej sytuacji, jak bohaterowie. Ich życie jest przerażająco nudne, monotonne, zwyczajne, mimo że podejmują rozmaite starania, aby dodać mu kolorytu, żeby zatrzymać czas, bo uwierzyli w kult młodości, piękna i seksualnej sprawności. Z tego powodu bohater jeździ na spotkania przypominające hippisowskie komuny. Jednak seksualna atrakcyjność przemija, a bohater nie potrafi się w takiej sytuacji odnaleźć. Żadna nowa idea nie jest w stanie zastąpić kultu młodości i seksualności.

Autor jest jednym z najbardziej zawziętych krytyków współczesność. Atakuje fundamenty naszej zbiorowej świadomości. Za aksjomat przyjmujemy, że młodość to wartość nadrzędna, że zdrowie jest czymś fundamentalnym, najistotniejszym, życie i sprawność należy wydłużać najlepiej w nieskończoność, a bycie atrakcyjną seksualnie, to dla wielu kobiet (ale także mężczyzn) niemal cel życia. Wystarczy pomyśleć o monstrach po dziesiątkach operacji plastycznych, setkach paraleków na zmarszczki, otyłość, porost włosów, aby dostrzec, że ów kult jest wszechobecny.

Właśnie w takim świecie genialny biolog pracuje nad stworzeniem bezpłciowych, ulepszonych ludzi.

Tematyka i bohaterowie typowi dla Houellebecq'a, czytelnicy znający tego autora z innych powieści mogą się lekko nudzić, ale jeżeli jest to czyjść pierwszy kontakt z tym najpoczytniejszym współczesnym francuskim pisarzem, to szok, przerażenie i spojrzenie na naszą cywilizację krytycznym okiem gwarantowane.

Dwóch braci. Brat dobry i brat zły. Często stosowana figura artystyczna mająca pokazać różne ścieżki życiowe, różne światopoglądy, charaktery. Jeden z braci jest opanowanym i oschłym naukowym geniuszem, a drugi jest starzejącym się, sfrustrowanym, nieatrakcyjnym mężczyzną, którego myśli koncentrują się wyłącznie na seksie.

Houellebecq nie pozostawia nam złudzeń. Bez...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Lepiej być niezadowolonym Sokratesem, niż zadowolonym głupcem", jak mawiał John S. MIll. Czy na pewno? Lepiej być nafaszerowanym tuzinem substancji chemicznych, które wprawią nas w anielski nastrój, dzięki którym świat wydaje się być Rajem, które niwelują smutki i cierpienia, a potęgują przyjemność i radość, czy może lepiej jest znać prawdę, mimo że jest ona smutna, przygnębiająca i pełna cierpień? Czy ważniejszy jest utylitaryzm, jak największa ilość szczęścia, dla jak największej liczby ludzi, czy może prawda i możliwość wyboru?

Lem w tym wielowarstwowym opowiadaniu, o skomplikowanej fabule udaje się w podróż do wyimaginowanej krainy powszechnego dobrobytu, a także w krainę marzeń i labirynty naszej psychiki. Konstrukcja opowiadania jest fascynująca i w pewnym momencie nie można oddzielić prawdy od fałszu, rzeczywistości od halucynacji. Stajemy się przez to podobni do bohaterów książki, tyle tylko, że nam nie potrzeba środków chemicznych, aby doznać innych stanów świadomości - wystarczy geniusz Lema.

Opowiadanie przypomina bardziej bajkę, powiastkę filozoficzną, a nie typowe dzieło Lema trzymające się ściśle faktów naukowych. Książka obfituje w absurdalne, groteskowe i zabawne idee i opisy.

"Lepiej być niezadowolonym Sokratesem, niż zadowolonym głupcem", jak mawiał John S. MIll. Czy na pewno? Lepiej być nafaszerowanym tuzinem substancji chemicznych, które wprawią nas w anielski nastrój, dzięki którym świat wydaje się być Rajem, które niwelują smutki i cierpienia, a potęgują przyjemność i radość, czy może lepiej jest znać prawdę, mimo że jest ona smutna,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyobraźmy sobie, że zamiast jednego Słońca mamy kilka święcących z ogromną jasnością gwiazd w naszym układzie planetarnym. Co by się wtedy stało? Jak wyglądałby świat? Jak potoczyłaby się nasza historia?

Opowiadanie Asimova opowiada o ludzkiej cywilizacji nieznającej mroku, bo ciągle oświetlanej przez jakieś słońce. Niczym w trakcie dnia polarnego nigdy nie nastaje mrok. Z tego powodu ludzie panicznie boją się ciemności, tak jak my panicznie boimy się braku tlenu. A zbliża się katastrofa - tytułowe nastanie nocy.

Autor pokazuje nam, jak bardzo warunki zewnętrzne wpływają na nasze zachowanie, ile mamy wbudowanych w toku ewolucji automatycznych lęków i zachowań. I fantastycznie gdyba na temat naszej fizyki i astronomii, które rozwijałyby się w świcie, w którym nikt nigdy nie ujrzał gwiazd z powodu ciągle panujące dnia. Jak wtedy zdefiniowalibyśmy swoje miejsce we Wszechświecie, gdyby kosmos jawił nam się, jako coś malutkiego, ograniczonego do kilku słońc?

Wyobraźmy sobie, że zamiast jednego Słońca mamy kilka święcących z ogromną jasnością gwiazd w naszym układzie planetarnym. Co by się wtedy stało? Jak wyglądałby świat? Jak potoczyłaby się nasza historia?

Opowiadanie Asimova opowiada o ludzkiej cywilizacji nieznającej mroku, bo ciągle oświetlanej przez jakieś słońce. Niczym w trakcie dnia polarnego nigdy nie nastaje mrok. Z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeżeli ktoś chce dowiedzieć się czegoś i naukach przyrodniczych, to bezwzględnie powinien sięgnąć po tą książkę, która moim zdaniem jest jedną z najlepszych książek popularnonaukowych.

Napisana została przez laika, jeśli chodzi o nauki przyrodnicze, więc autor spogląda na naukę w podobny sposób, jak czytelnik - z ciekawością, zafascynowanie i świeżym spojrzeniem.

Bill Bryson nie ogranicza się do opisu praw przyrody, tłumaczenia nam jak działa świat, ale skupia się na najbardziej fascynującym pytaniu - skąd oni to wiedzą? Każdy wie, że wnętrze ziemi składa się z ciekłego niklu i żelaza. Ale skąd to wiadomo? Oceany są słone, a wielkie jeziora nie. Dlaczego? Dinozaury żyły kilkaset milionów lat temu, banał. Ale jak to odkryto?

Autor prezentuje nam eksperymenty i rozumowanie, które doprowadziło do szeregu najważniejszych odkryć. Od fizyki kwantowej, przez geologię, aż do teorii ewolucji. Tłumaczy nam skąd naukowcy wiedzą rozmaite rzeczy.

Kolejnym gigantycznym atutem tej książki jest przedstawienie tła historycznego i społecznego odkryć. Bryson opisuje, jakie poglądy panowały, gdy wybitni naukowcy dokonywali odkryć, na jakim poziomie znajdowała się nauka, co sądzili ich koledzy po fachu. Nie brakuje także krótkich biografii tych tytanów nauki, którym tyle zawdzięczamy. Okazuje się, że obraz szalonego naukowca, to nie wymysł reżyserów i pisarz, bo prawie każdy naukowiec był nietuzinkową, ekscentryczną, czasami szlachetną, a czasami podstępną osobą. Pojawia się cała masa niezwykłych i zabawnych anegdot.

Książka porusza temat teorii względności, wieku Wszechświata, wieku Ziemi, teorii Newtona, ewolucji, fizyki kwantowej, więc rzeczywiście jest to historia o wszystkim.

Jeżeli ktoś chce dowiedzieć się czegoś i naukach przyrodniczych, to bezwzględnie powinien sięgnąć po tą książkę, która moim zdaniem jest jedną z najlepszych książek popularnonaukowych.

Napisana została przez laika, jeśli chodzi o nauki przyrodnicze, więc autor spogląda na naukę w podobny sposób, jak czytelnik - z ciekawością, zafascynowanie i świeżym spojrzeniem.

Bill...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ile memów dziś widzieliście? A wiecie komu i jakiej książce zawdzięczacie słowo "mem"? Właśnie tej. To właśnie Dawkins ukuł ten termin zanim nawet powstał internet. A był to metafora ukazująca działanie innych memów, biologicznych, zwanych genami, które w podobny sposób się rozprzestrzeniają.

Richard Dawkins, tytan naukowy w dziedzinie biologii, dziś obecnie kojarzony głównie z wojującymi ateistami, "Bogiem urojonym" i walką z religią, wybił się do naukowego panteonu i zdobył sławę właśnie dzięki "Samolubnemu genowi". I lepiej dla dziedzictwa Dawkinsa by było, gdyby to głównie z tą pozycją był kojarzony.

Nie jest to czysto popularnonaukowa książka. W książkach popularnonaukowych wkład autora ogranicza się do klarownego i ciekawego opisania doskonale znanych teorii naukowych, czasami do jakiś wycieczek futurologicznych. Prof. Dawkins w "Samolubnym genie" rozwija, uzupełnia, a w dużej mierze od nowa tworzy hipotezę samolubnego genu - to znaczy,że jednostką podlegającą doborowi naturalnemu jest nie osobnik, a gen. Czy Ty drogi czytelniku, jeżeli jesteś testowany przez warunki zewnętrzne i jeśli przetrwasz w "walce o byt" i doczekasz się potomstwa, to czy oznacza to, że Ty podlegałeś doborowi naturalnemu? Nie. Ty giniesz. Jedynie niektóre z Twoich genów przetrwają.

Teza książki przerażająca - tak opisał ją jeden z profesorów na wykładzie, który miałem okazję wysłuchać. Przerażająca i fascynująca. Jesteśmy konglomeratem genów, które walczą między sobą o skuteczne przetrwanie, o dostanie się do zwycięskiego plemnika lub komórki jajowej. Stąd np. śmieciowe DNA. Pełni ono pewne funkcje regulacyjne i strukturalne, ale w dużej mierze są to geny nic nie kodujące, a jedynie dobrze się replikujące, niczym wirus komputerowy.

Książka dość trudna, ale warta przeczytania.

Ile memów dziś widzieliście? A wiecie komu i jakiej książce zawdzięczacie słowo "mem"? Właśnie tej. To właśnie Dawkins ukuł ten termin zanim nawet powstał internet. A był to metafora ukazująca działanie innych memów, biologicznych, zwanych genami, które w podobny sposób się rozprzestrzeniają.

Richard Dawkins, tytan naukowy w dziedzinie biologii, dziś obecnie kojarzony...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Na dnie oceanu, w kompletnym mroku, pod ogromnym ciśnieniem, w otoczeniu niezliczonej liczby morskich bestii znajduje się podwodna baza, w której grupka zmodyfikowanych społecznych wyrzutków prowadzi badania dla korporacji. Tak prezentuje się świat "Rozgwiazdy". Wiele osób sprowadziło tutaj "Ślepowidzenie". Nie będą one zawiedzione, bo Peter Watts, biolog morski, ukazuje nam ten tajemniczy, nieznany świat dna oceanu. Ile książek, które czytaliście miało fabułę osadzoną w kosmosie? Ile wiedzie o odległych galaktykach? A ile razy akcja rozgrywała się na dnie oceanu? Sami widzicie, że tą książkę trzeba przeczytać.

Świat przedstawiony przez Watts'a jest mroczny, tajemniczy, smutny. Bohaterowie to społeczne wyrzutki, które zostały oddelegowane do tak niewdzięcznej pracy, która wymaga siedzenia w podwodnej bazie całymi miesiącami. Akcja trylogii dopiero się zawiązuje w tym tomie i ostatnie strony działają, jak narkotyk i zaraz chce się przejść do następnego tomu. Świat, w którym międzynarodowe korporacje mogą używać broni jądrowej.

Książka warta przeczytania, bo ukazuje podwodny świat oceanów, który jest mniej znany, bardziej tajemniczy, niż kosmos.

Na dnie oceanu, w kompletnym mroku, pod ogromnym ciśnieniem, w otoczeniu niezliczonej liczby morskich bestii znajduje się podwodna baza, w której grupka zmodyfikowanych społecznych wyrzutków prowadzi badania dla korporacji. Tak prezentuje się świat "Rozgwiazdy". Wiele osób sprowadziło tutaj "Ślepowidzenie". Nie będą one zawiedzione, bo Peter Watts, biolog morski, ukazuje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Hannah Arendt spojrzała na sprawę procesu Eichmanna okiem filozofa, a nie historyka i efekt jest genialny. Autorka nie trzyma się szablonowych ocen, utartych schematów, cudzych opinii. Opisuje zbrodnie hitlerowskie w sposób oryginalny, zarówno pod względem tez i wniosków, jak i stylu - pełnego ironii, dystansu, ukazującego absurd wielu sytuacji i postaw.

Centralny problem dla autorki to oskarżony - jego prawdziwa rola w Holocauście (wyolbrzymiona przez oskarżycieli, a także przez relacje innych zbrodniarzy, chcących zrzucić winę na Eichmanna, ukrywającego się aż do 1960 roku), a przede wszystkim jego motywy, intencje, charakter, możliwości zrozumienia i ocenienia procesu, którego był koordynatorem (transport Żydów z Zachodu do obozów na Wschodzie). Właśnie analiza osobowości Eichmanna prowadzi filozofkę do sformułowania wniosku o banalności zła. Człowiek współodpowiedzialny za wymordowanie milionów ludzi, jako główny, ale nie niezależny (w rzeczywistości podlegający wielu przełożonym, nie należący do elity III Rzeszy) koordynator i organizator transportów, okazuje się nie być demonicznym geniuszem zła, ale zwyczajnym człowiekiem. Wychowany według tradycyjnych wzorców, należący do szeregu organizacji o hierarchicznej strukturze, łagodny w obejściu, żonaty, szanujący podwładnych, oddany pracy i posłuszny prawu do granic możliwości, a przy tym pozbawiony wykształcenia i niezbyt błyskotliwy. Oto prawdziwy zbrodniarz. Takich w Niemczech były tysiące, jeśli nie setki tysięcy, zwykłych obywateli, którzy uczestniczyli w ludobójstwie. Banalność zła polega na tym, że w potężnej maszynie biurokratycznej III Rzeszy, gdzie w związku z hierarchiczną strukturą odpowiedzialność się rozpływała, nikt nie czuł, że jest ośrodkiem decyzyjnym, a jedynie posłusznym urzędnikiem, popełnianie zbrodniczych czynów stawało się bezmyślne, łatwe, niezauważalne, jakby konieczne. Naziści stworzyli warunki, w których rzesze zwykłych obywateli, również innych państw, bezboleśnie przeradzali się w ludobójców, bo wszystko działo się w sterylnych warunkach komór gazowych, gdzie nie trzeba było własnoręcznie kogoś uśmiercać, okłamani Żydzi sami wchodzili do pociągów, a wszystko było podparte społeczną cichą aprobatą i szeregiem aktów prawnych.

Hannah Arendt spojrzała na sprawę procesu Eichmanna okiem filozofa, a nie historyka i efekt jest genialny. Autorka nie trzyma się szablonowych ocen, utartych schematów, cudzych opinii. Opisuje zbrodnie hitlerowskie w sposób oryginalny, zarówno pod względem tez i wniosków, jak i stylu - pełnego ironii, dystansu, ukazującego absurd wielu sytuacji i postaw.

Centralny problem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Skrajne sytuacje, takie jak uwięzienie w obozie, zmaganie się z głodem, chorobami, agresją strażników i współwięźniów zmuszają ludzi do sprawdzenia swojej wytrzymałości fizycznej i psychicznej, ale także moralnej. Radzenie sobie z katorżniczą pracą, głodem i chorobami - to codzienność obozów jenieckich, do której przywykliśmy, dzięki literaturze i filmom. Ale problemy moralne są nie mniej przygniatające i właśnie z nimi mierzy się autor w książce "Król szczurów". Jest to świetna opowieść o różnych postawach ludzi w obliczu wielkiego zagrożenia i cierpienia. Są tam szlachetne postawy, jest zwykły strach i konformizm, jest wreszcie egoizm, chęć utrzymania się przy życiu kosztem innych. Szlachetni ludzie, honorowi oficerowie wojsk Sprzymierzonych okazują się być niewiele więcej warci moralnie od przeciętnego szeregowego.
Tytułowy Król szczurów to genialnie stworzona postać, jakby uosobienie wszelkich pożądanych w Stanach Zjednoczonych tamtych lat cech - bystrość, praktyczne podejście, indywidualizm. Jego małe królestwo rozkwita, ale jest ono zbudowane na wątpliwej moralnie podwalinie.

Osobną ciekawą kwestią jest organizacja obozu. Powieść opiera się na faktach i sposób, w jaki Japończycy przekazali władzę nad obozem samym jeńcom jest realistycznie oddana. Jest to zaskakujące, a z drugiej strony przerażające, że kilka tysięcy osób, silnych i zdrowych mężczyzn, może być kontrolowany jedynie przez kilkunastu/kilkudziesięciu strażników. Agresywni żołnierze pokornieją, stają się bezładną masą, którą może zarządzać garstka Japończyków.

Kto czytał "Inny świat", niech nie liczy na to samo przerażenie, szok, niedowierzanie. W tamtej książce rzeczywiście ukazany jest inny świat, skrajnie brutalny, pozbawiony nadziei, prymitywny, złowrogi."Król szczurów" nie przeraża, o wiele częściej bawi i śmieszy. Może dlatego, że widzimy obóz w dużej mierze oczami "króla", a nie poddanego? A może dlatego, że w "Królu szczurów" lęk jest mniej namacalny, jest to lęk, jak zdehumanizować się może człowiek, aby móc przeżyć.

Skrajne sytuacje, takie jak uwięzienie w obozie, zmaganie się z głodem, chorobami, agresją strażników i współwięźniów zmuszają ludzi do sprawdzenia swojej wytrzymałości fizycznej i psychicznej, ale także moralnej. Radzenie sobie z katorżniczą pracą, głodem i chorobami - to codzienność obozów jenieckich, do której przywykliśmy, dzięki literaturze i filmom. Ale problemy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Tatarkiewicz, jak nikt inny potrafi usystematyzować wiedzę i nawet najobszerniejszy i najbardziej skomplikowany temat przedstawić prosto i logicznie. Świetna książka przedstawiająca rozmaite filozoficzne, literackie, psychologiczne punkty widzenia na temat tego, czego wszyscy pragniemy, czyli szczęścia. Książka w dzisiejszym natłoku książek parapsychologicznych będących poradnikami wyjątkowa, bo dająca nam opis tego, czym jest szczęście, a nie starająca się nam wskazać prosta do niego drogę.

Tatarkiewicz, jak nikt inny potrafi usystematyzować wiedzę i nawet najobszerniejszy i najbardziej skomplikowany temat przedstawić prosto i logicznie. Świetna książka przedstawiająca rozmaite filozoficzne, literackie, psychologiczne punkty widzenia na temat tego, czego wszyscy pragniemy, czyli szczęścia. Książka w dzisiejszym natłoku książek parapsychologicznych będących...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Arcydzieło literatury science-fiction. HAL 9000 jest jedną z najoryginalniejszych postaci literackich, istnym majstersztykiem. Bo chyba można go nazwać postacią, ten potężny komputer, o wielkiej mocy obliczeniowej, zupełnie autonomiczny w podejmowaniu decyzji. HAL 9000 jest przerażającą i zarazem piękną wizją. Ludzie są w stanie stworzyć myślącą i czującą maszynę, która nawet lęka się śmierci, czyli odłączenia od zasilania. Z drugiej strony lęk budzi autonomia komputera, jego niezależność i niebywała potęga, jego zdolności intelektualne są nieskończenie większe nawet o ludzi pokroju Einsteina. Czy dynamiczny rozwój procesorów zgodnie z prawem Moor'a nie przyniesie nam w najbliższej przyszłości realnego HAL 9000?

Ogrom Wszechświata szokuje i wymyka się pojmowaniu. Autor cudownie opisał lot statku kosmicznego, z rozmachem nakreślił jak taki lot by wyglądał. Czytając go dech zapiera w piersiach, jak wielki, jest nasz układ słoneczny, a cóż dopiero wszechświat.

I wreszcie spotkanie Obcego. Obcy są niebywale odmiennie, niepojmowalni, do tego stopnia, że zakończenie książki może rozczarować. Chyba tylko tytan Lem stworzył bardziej abstrakcyjną wizję pierwszego kontaktu w książce "Solaris". Ale czy zakończenie może dziwić? Czy mamy prawo spodziewać się spotkania istot podobnych do nas, z którymi możemy porozmawiać, komunikować się? Ziemia jest pełna życia opartego na tym samym DNA, a czy z jakimkolwiek zwierzęciem możemy porozmawiać?

Książka pobudzająca intelektualnie i estetycznie. A ekranizacja w reżyserii Kubrick'a jest jednym z najbardziej estetycznie dopracowanych filmów w historii.

Arcydzieło literatury science-fiction. HAL 9000 jest jedną z najoryginalniejszych postaci literackich, istnym majstersztykiem. Bo chyba można go nazwać postacią, ten potężny komputer, o wielkiej mocy obliczeniowej, zupełnie autonomiczny w podejmowaniu decyzji. HAL 9000 jest przerażającą i zarazem piękną wizją. Ludzie są w stanie stworzyć myślącą i czującą maszynę, która...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Profesor Dawkins, który z ogromną pasją popularyzuje naukę, nie zmienia swojego stylu pisania i także w "Bogu urojonym" serwuje nam lekki, przyjemny, niezbyt dogłębny wywód na temat religii i ateizmu.

Arcydzieło "Samolubny gen" odegrało ogromną rolę, nie jako praca naukowa, ale jako inspiracja dla setek biologów, informatyków, matematyków i ewolucjonistów, a nawet badaczy kultury. Podobnie jest z "Bogiem urojonym". Nie jest to skomplikowany i zawiły wywód teologiczny, czy filozoficzny, a książka popularyzująca ateizm. Bez wątpienia zmienia on spojrzenia na religię, zmusza do zadania sobie wielu pytań, w sposób prosty i logiczny Dawkins wykazuje absurdy religii. Książka odgrywa swoją rolę - jest świetnym zarysem sporów na linii religia-ateizm. Książka bez wątpienia obrazoburcza dla ludzi wierzących, ale stanowiąca również wyzwanie - czy osoba wierząca jest w stanie odeprzeć argumenty Dawkinsa? Dla ateistów, czyli również dla mnie, wartość tej książki jest ogromna, pozwala usystematyzować spojrzenie na religię, odkryć nowe aspekty absurdalności religii i przypomnieć sobie, dlaczego kiedyś, porzuciliśmy przekazywaną nam religię.

Profesor Dawkins, który z ogromną pasją popularyzuje naukę, nie zmienia swojego stylu pisania i także w "Bogu urojonym" serwuje nam lekki, przyjemny, niezbyt dogłębny wywód na temat religii i ateizmu.

Arcydzieło "Samolubny gen" odegrało ogromną rolę, nie jako praca naukowa, ale jako inspiracja dla setek biologów, informatyków, matematyków i ewolucjonistów, a nawet badaczy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jako student medycyny mogę powiedzieć, że Oliver Sacks nie tylko potrafił w swoich książkach pokazać piękny i skomplikowany świat ludzkiego mózgu, ale również dać lekcję etyki lekarskiej i podejścia do pacjenta. Ten zbiór historii nie powstałbym, gdy Sacks, przede wszystkim lekarz, nie potrafił indywidualnie podejść do każdego pacjenta, a wrażliwość i empatia stały się wręcz jego metodą badawczą, dzięki której potrafił dogłębnie zrozumieć każdego pacjenta.
Nasz mózg jest czymś cudownym i zagadkowym. Sacks odkrywa przed nami część tajemnic. Ukazuje nam świat klasycznej neurologii, w którym prosta metoda łącząca zanik pewnych funkcji umysłowych wiąże z uszkodzonymi, konkretnymi obszarami. Afazje i apraksje, a także inne deficyty pokazują, że nasz umysł jest podzielony na funkcjonalne moduły.
Poza tym opowieści te pokazują, nie wprost, ale w sposób niewypowiedziany, że nasza osobowość, nasze zdolności, charakter, a nawet świadomość,wszelki umysłowe funkcje zwane umysłem nie są niczym innym, jak emanacją działania mózgu. Nie jesteśmy niczym innym, niż tymi 1300 gramami tkanki nerwowej.
Ponadto na uwagę zasługuje fakt plastyczności ludzkiego mózgu. Wręcz nieskończonej kreatywności i możliwości dostosowania się w obliczu choroby, utraty pewnych funkcji umysłowych. Mężczyzna nieporadny w wyniku choroby, gdy zaczyna nucić może znów radzić sobie z wieloma czynnościami. Ludzie chorzy, z defektami, uciekają w świat muzyki, sztuki i znajdują sposoby, aby mimo choroby czerpać radość z życia.
Książka bogata, jak kariera Sacks'a i godna polecenia.

Jako student medycyny mogę powiedzieć, że Oliver Sacks nie tylko potrafił w swoich książkach pokazać piękny i skomplikowany świat ludzkiego mózgu, ale również dać lekcję etyki lekarskiej i podejścia do pacjenta. Ten zbiór historii nie powstałbym, gdy Sacks, przede wszystkim lekarz, nie potrafił indywidualnie podejść do każdego pacjenta, a wrażliwość i empatia stały się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

W początkowej fazie czytanie książki pojawia się szok i niedowierzanie. My, ludzie, twórcy cywilizacji i kultury, mamy być opisani, jak jakieś zwierzęta? Tak, tak ewolucja, Darwin i tak dalej, ale jednak jesteśmy wyjątkowi i niepowtarzalni. Dzisiaj ludzie interesujący się biologią takich słów nie powiedzą, bo nasiąkli psychologią ewolucyjną i teorią ewolucji, która unifikuje wszystkie nauki biologiczne. Ale spojrzenie Morrisa jest tak rewolucyjne i nietuzinkowe, a zarazem przekonujące, że po przeczytaniu tej książki nie można myśląc o ludziach, ich zachowaniach i osiągnięciach cywilizacyjnych bez uwzględnienia naszej ewolucyjnej przeszłości. Niby oczywistością jest, że jesteśmy zwierzętami, ssakami blisko spokrewnionymi z szympansami, z którymi dzielimy wspólnych przodków, ale Naga Małpa dobitnie podkreśla ten fak i ukazuje nam, w których naszych zachowaniach, minach, gestach, rytuałach przeszłość daje o sobie znać. Stawia to też proces socjalizacji w nowym świetle. Na ile jesteśmy w stanie zmienić nasze dzieci, a na ile są one zdeterminowane w swoich działaniach. Na ile kultura jest swobodnym wytworem naszej nieograniczonej wyobraźni, a na ile jest limitowana naszą biologią. Na te pytania odpowiedzi nie znajdziemy w książce, ale przeczytawszy ją głęboko się nad nimi zastanowimy i to jest największy walor tej książki. Biologiczne spojrzenie na człowieka i rodzące się z tego spojrzenia pytania. Mimo, że Morris mylił się w wielu szczegółach, to jednak myśl przewodnia - fakt, że biologia i ewolucyjna spuścizna kształtują nas w znacznej mierze, nie traci na aktualności.

W początkowej fazie czytanie książki pojawia się szok i niedowierzanie. My, ludzie, twórcy cywilizacji i kultury, mamy być opisani, jak jakieś zwierzęta? Tak, tak ewolucja, Darwin i tak dalej, ale jednak jesteśmy wyjątkowi i niepowtarzalni. Dzisiaj ludzie interesujący się biologią takich słów nie powiedzą, bo nasiąkli psychologią ewolucyjną i teorią ewolucji, która...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Fiasko plasuje się w dokonaniach Lema w absolutnej czołówce, jedynie wzbijające się na wyżyny abstrakcji, która jest testem dla wyobraź, Solaris może przebić to pesymistyczne dzieło.
Na uwagę zasługuje zakamuflowana parodia i krytyka wszelkich probabilistycznych rozumowań, czyli wszelkie statystyczne obliczenia, na których opiera się załoga statku podejmując działania. Podobnie Lem skrycie parodiuje rozumowania z dziedziny teorii gier i doprowadza do absurdu niezliczone symulacje, na podstawie których załoga chce oprzeć swoje decyzje.Lem tym sposobem pokazuje ograniczenia w przewidywaniu przyszłości, pokazuje, że jest to nieprzewidywalna zagadka, której nawet najpotężniejsze komputery nie są w stanie odgadnąć.
Drugą godną uwagi rzeczą jest istna paranoja, w jaką popadają członkowie wyprawy. Paranoja w obliczy Innego. Wyprawa kończy się fiaskiem w momencie, w którym statkowi i załodze nie grozi żadne niebezpieczeństwo, w momencie, w którym są oni panami sytuacji, w chwili ich absolutnej władzy. Podejmują szereg gwałtownych, nieracjonalnych decyzji, bo stanęli w obliczu czegoś tak odmiennego, innego, niepojmowalnego, że nie są w stanie poradzić sobie z tym emocjonalnie. Nie intelektualnie, a emocjonalnie. Czy nie przypominam to nam, że jesteśmy dziećmi sawanny żyjącymi w małych, hermetycznych stadach? Ksenofobia, rasizm, antysemityzm - nawet w erze statków kosmicznych nasza wrogość i nieumiejętność zrozumienia inności nie zniknie. To jest najbardziej pesymistyczne przesłanie dzieła Lema. Bo czy ludzie nie dokonali masowego mordu Obcych?

Fiasko plasuje się w dokonaniach Lema w absolutnej czołówce, jedynie wzbijające się na wyżyny abstrakcji, która jest testem dla wyobraź, Solaris może przebić to pesymistyczne dzieło.
Na uwagę zasługuje zakamuflowana parodia i krytyka wszelkich probabilistycznych rozumowań, czyli wszelkie statystyczne obliczenia, na których opiera się załoga statku podejmując działania....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak wspaniały materiał, na książkę, jakim było życie o dokonania Thatcher zostały zaprzepaszczone przez autora, który nawet nie sili się na obiektywną oceną rządów Żelaznej Damy. Miejscami sympatia do byłej premier Wielkiej Brytanii przyjmuje formę graniczącą z religijnym uwielbieniem. Bez wątpienia dokonania Żelaznej Damy są ogromne i warto je docenić, jednak popełniła ona szereg błędów i warto przynajmniej o niektórych wspomnieć. Margaret Thatcher uległa mitologizacji, zarówno przez zwolenników, jak i przeciwników, co skutkuje biografiami tego rodzaju, pisanymi z perspektywy fanatycznego zwolennika (albo dla odmiany zajadłego przeciwnika). Poza tym żałuję, że temat został potraktowany tak powierzchownie, w wielu momentach książki miałem ochotę dokładniej poznać tło wydarzeń i ich przebieg.

Tak wspaniały materiał, na książkę, jakim było życie o dokonania Thatcher zostały zaprzepaszczone przez autora, który nawet nie sili się na obiektywną oceną rządów Żelaznej Damy. Miejscami sympatia do byłej premier Wielkiej Brytanii przyjmuje formę graniczącą z religijnym uwielbieniem. Bez wątpienia dokonania Żelaznej Damy są ogromne i warto je docenić, jednak popełniła ona...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to