Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Nowe idzie Michał Cetnarowski, Dawid Juraszek, Tomasz Kilian, Paweł Majka, Jakub Małecki, Andrzej Miszczak, Jewgienij T. Olejniczak, Adam Przechrzta, Piotr Rogoża, Joanna Skalska, Robert M. Wegner, Cezary Zbierzchowski
Ocena 6,0
Nowe idzie Michał Cetnarowski,...

Na półkach:

Przyszłość polskiej Fantastyki
Nowe Idzie –praca zbiorowa (zbiór opowiadań)
Do przeczytania „Nowe Idzie” skusiło mnie jedno nazwisko - Wegner. Znałem już owego autora i po lekturze jego trzech książek stwierdzam, że człowiek zaczyna poszukiwać więcej. Traf chciał by opowiadanie Roberta pojawiło się właśnie w tym zbiorze. Najlepsze w tym jest jednak to, że opowiadanie poprzedza wydanie „Opowieści z meeekhańskiego pogranicza”, co jest dodatkową gratką dla fana.
Cały zbiór opowiadań został wydany w 2008 roku z inicjatywą ukazania, do czego zmierza polska fantastyka. Nie pojawiło się tu ani jedno nazwisko przedstawicieli „starych wyjadaczy” jak Pilipiuk, Grzędowicz czy Sapkowski. „Nowe idzie” to jak sama nazwa wskazuje, zbiór opowiadań autorów, którzy nie byli wtedy jeszcze jasnymi gwiazdami w świcie polskiej fantastyki, ale zabłysnęli i mają predyspozycję wybicia się. Większość autorów w zbiorze na rok 2008 miało już opublikowane kilka opowiadań min w „Nowej Fantastyce” czy już nieistniejącej (niestety) „Science Fiction, Fantasy & Horror” część załapało się do jakiegoś zbioru, poniektórzy mają na koncie pierwszą książkę. Na ówczesny 2013 rok min Robert M. Wegner ma już trzy książki na swoim koncie i jest już całkiem znanym autorem w społeczności miłośników fantastyki.
W „Nowe idzie” możemy się zaznajomić z jedenastoma autorami, na każdego z nich przypada po jednym opowiadaniu. Książkę rozpoczyna krótki wstępniak Michała Cetnarowskiego, który zajmował się redakcją ów zbioru. Możemy w nim wyczytać, z jakich pobudek powstała ta książka - jak dla mnie wstępniak jak najbardziej na plus. Następnie zagłębiamy się w opowiadania, a o to lista naszych autorów- Juraszek, Kilian, Majka, Małecki, Miszczak, Olejniczak, Przechta, Rogoża, Skalska, Wegner, Zbierzchowski. Opisywanie każdego opowiadania z osobna mijałoby się z celem jednocześnie wydłużając recenzję do niewyobrażalnych rozmiarów. Wspomnę tylko, że natkniemy się na umierający XIX wieczny Paryż, przeniesiemy się do klimatów postapokaliptycznych, poczytamy o fantastyce religijnej, przemierzymy czas i kosmos oraz dużo więcej. Natrafimy na teksty pisane całkowicie na trudne tematy oraz na opowiadania pisane w pełni dla rozrywki czytelnika. „Nowe idzie” daje nam szanse zmierzyć się z różnymi tekstami. Dlatego mamy duże prawdopodobieństwo odnaleźć w zbiorze opowiadanie trafiające właśnie do naszego gustu.
W mojej głowie pozostały dwa opowiadania „Oko Cyklonu” Pawła Majka oraz „Najpiękniejsza historia wszystkich czasów” Roberta M. Wegnera. Dwa opowiadania w zupełności od siebie różniące się jednak i jedno i drugie przykuwa na dłuższą chwilę. Co do innych opowiadań większość czytało mi się naprawdę miło, niestety przy niektórych czułem niepełne wykorzystanie tematu lub nie mogłem odnaleźć się w ich koncepcji.
Zbiór kończy rozmowa Rafała Kosika, Macka Guzka oraz Łukasza Orbitowskiego na temat współczesnej fantastyki oraz zbioru „Nowe idzie”.
Podsumowując „Nowe idzie” to ciekawa inicjatywa, którą na pewno warto przeczytać może nie z względu na same opowiadania, które prezentują kilkanaście różnych stylów, ale dla samej inicjatywy. Myślę, że każdy miłośnik fantastyki znajdzie tu, chociaż jedno opowiadanie dla siebie.
Ocena końcowa dla samego pomysłu i jego ujęcia 9/10. Nie pokuszę się na ocenę treści gdyż każde opowiadanie powinno uzyskać osobną notę.
Harnaś

Przyszłość polskiej Fantastyki
Nowe Idzie –praca zbiorowa (zbiór opowiadań)
Do przeczytania „Nowe Idzie” skusiło mnie jedno nazwisko - Wegner. Znałem już owego autora i po lekturze jego trzech książek stwierdzam, że człowiek zaczyna poszukiwać więcej. Traf chciał by opowiadanie Roberta pojawiło się właśnie w tym zbiorze. Najlepsze w tym jest jednak to, że opowiadanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobrych ludzi już nie ma
Sztejer- Robert Foryś
Książka Roberta Forysia zainteresowała mnie szczególnie ze względu nawiązań do Wiedźmina Sapokowskiego. I owszem główny bohater jest samotnikiem, wyszkolonym zabójcą potworów zarabiającym przy tym trochę srebra. Jednocześnie jest odmieńcem odpornym na trucizny z diabelskim refleksem i szybkością. Tu kończą się nawiązania do Geralta gdyż Sztejer jest także strasznym dupkiem. Nie szanuje życia (poza swoim własnym), kobiet i wszystkiego wokół. Woli rozwiązywać wszelkie problemy nożem i ołowiem. Bohater wprost idealny. Kiedy o Geraldzie można powiedzieć, że nie jest święty to o bohaterze Forysia można powiedzieć, że z diabłem pije co noc. Oczywiście Sztejer ma także swoje dobre cechy, za które go polubimy (za te złe w sumie nawet bardziej) jest na przykład honorowy a swoją robotę wykonuje zawsze do końca.
Ważnym elementem w książce jest świat. Nie jest to jakaś tam kolejna kopia Śródziemia tylko swoista postapokaliptyczna gleba po zagładzie ludzkości. Jednak, niezwyczajna, do której przywykliśmy po filmach w stylu „Mad Maxa”. Główna różnica polega na tym, że od zagłady minęło już sporo czasu, ludzkość cofnęła się do poziomu średniowiecza zachowując tylko niektóre z osiągnięć cywilizacji min. broń palną. Nie spotkamy tu karabinków szturmowych tylko stare dobre dubeltówki. Po wielkich miastach pozostały ruiny penetrowane przez „wyklętych” a po całym świecie rozpełzły się mutanty. Na owe mutanty właśnie poluje nasz poćciwy bohater.
Autor umieścił tu sporo nawiązań nie tylko do Wiedźmina, ale także min do filmów „Krew bohaterów” czy „300”. Ja sam odczytałem to za przysłowiowe „oczko” do czytelnika.
Foryś stworzył książkę, którą można bez problemu nazwać czytadłem. Po lekturze nie zastanowimy się nad głębią świata ani nie powiemy „kocham tę książkę!”, mimo tego nie będziemy zawiedzeni. Na ponad 300stu stronach otrzymamy sporo akcji, całkiem niezłego humoru oraz dużo „mrugnięć do czytelnika”. Książka idealna dla młodych stażem miłośników fantastyki, dla starych wyjadaczy będzie dobrym odpoczynkiem od poważniejszych pozycji.
6/10
Harnaś

Dobrych ludzi już nie ma
Sztejer- Robert Foryś
Książka Roberta Forysia zainteresowała mnie szczególnie ze względu nawiązań do Wiedźmina Sapokowskiego. I owszem główny bohater jest samotnikiem, wyszkolonym zabójcą potworów zarabiającym przy tym trochę srebra. Jednocześnie jest odmieńcem odpornym na trucizny z diabelskim refleksem i szybkością. Tu kończą się nawiązania do...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Horror na Roztoczu. Koszmar spoza granicy snów Magdalena Godlewska, Inga Gumieniak, Łukasz Wiktor Izarowski, Ernest Kiełbasa, Renata Kiszczak, Gracjan Marlikowski, Karolina Skrzek, Kalina Śmigielska, Piotr Paweł Strugała, Marcin Wnuk, Marek Zychla
Ocena 6,8
Horror na Rozt... Magdalena Godlewska...

Na półkach: ,

Koszmar przekraczający senną jawę.
Od pewnego czasu informujemy Was, co nowego dzieje się w projekcie „Horror na Roztoczu” jednak dla tych osób, które jeszcze nie zdecydowały się na przeczytanie pierwszej książki wydanej pod tym samym tytułem przygotowaliśmy specjalną recenzję.
Swój egzemplarz „Horroru na Roztoczu” zakupiłem podczas jej premiery zorganizowanej w ramach „Biesiad Literackich” w Książnicy Zamojskiej. Autorzy zainteresowali mnie nie samą tematyką książki, ale bardziej formą jej tworzenia oraz ogromem prac nad całym projektem związanym z wydawaniem autorskiej książki. Tematyka może zainteresować miłośników Stefana Dardy, który jako pierwszy przetarł drogę powieści grozy osadzonej na pięknym, ale niebezpiecznym roztoczu. Sami autorzy projektu przyznali, że proza Dardy wpłynęła na ich własną publikację. Czemu jednak mnie bardziej zainteresowała forma książki?
„Horror na Roztoczu” jest zbiorem 17 opowiadań stworzonych przez 11 autorów i 13 ilustratorów. Wszystkie historie oraz grafiki są oparte na koszmarach inicjatora projektu Łukasza Kiełbasę. To właśnie on stworzył kompletne zapiski swoich snów i oddał je autorom (w większości debiutantom) do ubrania w słowa. Jak to wszystko wyszło?
Książkę zaczyna opowieść wpleciona między opowiadania. W tzw. intro bohater odnajduje tytułową książkę i dowiaduje się coraz więcej robiąc nam smak na resztę publikacji.
Recenzja książki to nie praca magisterska, dlatego nie będę pokrótce opisywał Wam każdego opowiadania. Minęłoby to się z celem tym bardziej, że prace nie są specjalnie długie ani wielowątkowe. Większość prac są napisane schludnym, całkiem przyjemnym do czytania językiem. Czasami aż trudno uwierzyć, że niektóre opowiadania zostały napisane przez innych autorów. Tematyka jest bardzo różnorodna od opowiadań podchodzących pod dreszczowiec po mutanty i potwory schowane w ciemności. Jak dla mnie najbardziej wybijającymi się opowiadaniami są „Szambo”, „Pająk”, „Z pamiętnika Kamerzysty”, „Willa Zapomnienia” i „Świadomość”. Osobiście jednak sądzę, że czasami opowiadania są ciut za krótkie nie wszystkie pomysły zostały do końca przez to wykorzystane. Uważam także, że przy niektórych pracach autorzy projektu mogliby dać trochę większą swobodę debiutantom, co do kreowania fabuły. Senny koszmar często jest odpowiedni do stworzenia pierwszego pomysłu, ale nie zawsze nadaje się od początku do końca na całą historię.
W samym „Horrorze na Roztoczu” jednak najbladziej brakuje mi samego roztocza. W części opowiadań zostały użyte nazwy miast i ulic jednakże nic po za tym.
Patrząc jednak na piękną okładkę ciekawy projekt oraz całkiem równy poziom prac „Horror na Roztoczu” uważam za lekturę wartą do przeczytania. Najbardziej jednak zachęcam by brać udział w licznych spotkaniach autorskich z inicjatorami projektu są one zawsze bardzo ciekawe oraz pozwalają spojrzeć na przeczytaną książkę z innego punktu.
Samą książkę można także porównać do takiej publikacji jak „Nowe Idzie” wydawnictwa Powergraph.
Harnaś

Koszmar przekraczający senną jawę.
Od pewnego czasu informujemy Was, co nowego dzieje się w projekcie „Horror na Roztoczu” jednak dla tych osób, które jeszcze nie zdecydowały się na przeczytanie pierwszej książki wydanej pod tym samym tytułem przygotowaliśmy specjalną recenzję.
Swój egzemplarz „Horroru na Roztoczu” zakupiłem podczas jej premiery zorganizowanej w ramach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Rycerza Kielichów” czyta się bardzo sprawnie nie tylko dlatego, że składa się z 336 stron, ale także, dlatego, że Piekara operuje bardzo przyjemnym i lekkim „piórem”. Często w czasie lektury utożsamiałem się z bohaterem, który jest zwykłym człowiekiem takim jak my. Autor tak jak zawsze w swoją powieść wplata sceny humorystyczne, dzięki którym książkę czyta się jeszcze bardziej przyjemnie. Jedynym małym minusem książki jest bardzo statyczne tępo akcji.

„Rycerza Kielichów” czyta się bardzo sprawnie nie tylko dlatego, że składa się z 336 stron, ale także, dlatego, że Piekara operuje bardzo przyjemnym i lekkim „piórem”. Często w czasie lektury utożsamiałem się z bohaterem, który jest zwykłym człowiekiem takim jak my. Autor tak jak zawsze w swoją powieść wplata sceny humorystyczne, dzięki którym książkę czyta się jeszcze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Spopielić Zaświaty
Kossakowska to autorka szczególna z różnych względów. Ci, którzy czytali jej cykl książek o Zastępach Anielskich wiedzą, że pisarka potrafi stworzyć znakomity klimat, zbudować wyborną fabułę i wykreować prawdziwych bohaterów z krwi i kości. Nie zawiodła moich oczekiwań swoją nową książką.

„Ruda Sfora” to powieść oparta na mitologii jakuckiej rozgrywająca się na terytorium Syberii. Młody szaman Ergis przechodzi swą inicjację w niespokojnych czasach. Zaświaty, w których dusze szamanów w czasie swego wtajemniczenia uczą się odpędzać demony i leczyć najgroźniejsze choroby, są uwikłane w wyniszczającą wojnę. Potężna armia bestii pokrytych rdzawą, zakrzepłą krwią niszczy wszystko, co stanie na jej drodze. O jej sile może świadczyć to, że nawet demony Abaasy z dolnych światów łączą swoje siły z mieszkańcami ośmiu niebios, aby przeciwstawić się niebezpieczeństwu. Co najgorsze armia zwana Rudą Sforą pochodzi z nieznanego świata, a ich motywacja do niszczenia jest całkowicie obca dla obrońców. Rdzawe potwory nie biorą jeńców, nie zabierają kosztowności ani pożywienia. Ich jedyny sens to destrukcja wszelkiego życia. Rudej Sfory nie mogą powstrzymać wojska wojowników ani niebiańscy szamani. To opowieść o czasach, w których nawet bogowie są zagrożeni unicestwieniem.

Jak to zazwyczaj bywa, ocalenie świata spocznie na naszym młodym Ergisie. Jednak młodzieniec nie wyruszy na śmiercionośną misję sam. Oprócz swojego szamańskiego kulawego konika zwanego Bębenkiem, bohater spotka przygłupiego tupilaka Iwaszka – demona stworzonego z ludzkich kości, skór i ubrań, który miał być zły, ale nie potrafił, a także Elleja, Syna Wilka wielkiego wojownika Drugiego Świata oraz Tujaryme Kuo, jedną z córek boga ognia. Wszyscy razem staną do misji uratowania swojego świata.

Charaktery bohaterów, dość wyraźnie zarysowane, tworzą różnorodną gamę cech. Dzięki temu każdy z czytelników może odnaleźć kogoś podobnego do siebie. Jednocześnie każdą z postaci można polubić na swój osobliwy sposób.

Kossakowska nie prowadzi fabuły wytyczoną ścieżką. Akcja ma wiele zwrotów i zakrętów, o których czytelnik będzie dowiadywał się przy każdej kolejnej stronie. Kossakowska, jak zawsze, operuje sprawnym i przyjemnym piórem, dzięki czemu w „Rudej Sforze” nie zanudzimy się przy wielokartkowych opisach natury. Do jednych z największych plusów książki należy zapoznanie się z odrębną kulturą i mitologią. Autorka nie narzuca nam tu na siłę mitologii jakuckiej, ale wplata ją w swoją powieść tak umiejętnie, że czytelnik po jej przeczytaniu bez problemu zna podstawy obcych wierzeń.

„Ruda Sfora” jest dobrą książką i godną polecenia wszystkim miłośnikom fantastyki. Jednak każdy, kto czytał „Siewcę Wiatru” po przeczytaniu „Sfory…” zauważy pewne podobieństwa między tymi dwoma książkami. Jednocześnie nasuwa się pytanie, czy „Sfora” odklei od Kossakowskiej miano autorki Angel Fantasty? Osobiście uważam, że niejedna jeszcze pozycja w dorobku artystycznym autorki będzie porównywana do jej „anielskich” książek, tak jak nieustannie Andrzej Pilipiuk kojarzony jest z Jakubem Wędrowyczem, a Andrzej Sapkowski z Wiedźminem.
Harnaś
http://pwszzamosc.pl/skafander/?p=6454

Spopielić Zaświaty
Kossakowska to autorka szczególna z różnych względów. Ci, którzy czytali jej cykl książek o Zastępach Anielskich wiedzą, że pisarka potrafi stworzyć znakomity klimat, zbudować wyborną fabułę i wykreować prawdziwych bohaterów z krwi i kości. Nie zawiodła moich oczekiwań swoją nową książką.

„Ruda Sfora” to powieść oparta na mitologii jakuckiej rozgrywająca...

więcej Pokaż mimo to