rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Tak to jest, jak obiecasz komuś na łożu śmierci, że napiszesz o was książkę. Potem piszesz i piszesz, i się nie klei, i nic z tego nie wynika, ale skończyć musisz. Opisana przez Patti Smith historia znajomości i związku z Robertem Mapplethorpem raz tonie w milionach zbędnych detali, by za chwilę ledwie półgębkiem napomknąć o sprawach najważniejszych. I niby mamy tu obraz dojrzewania artystów, ale pasjonującej historii brak, fabularnie opowieść się rozmywa. Pretensji nie mam, w końcu autorka karierę zrobiła na formach krótszych śpiewanych. Dla fanów Smith, Mapplethorpa lub dla osób mocno zainteresowanych artystycznym życiem Nowego Jorku na przełomie lat 60. i 70.

Tak to jest, jak obiecasz komuś na łożu śmierci, że napiszesz o was książkę. Potem piszesz i piszesz, i się nie klei, i nic z tego nie wynika, ale skończyć musisz. Opisana przez Patti Smith historia znajomości i związku z Robertem Mapplethorpem raz tonie w milionach zbędnych detali, by za chwilę ledwie półgębkiem napomknąć o sprawach najważniejszych. I niby mamy tu obraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dyskurs o mieście, jaki jest, każdy widzi. Miasto ma ściągać kapitał i umożliwiać ludziom przewiezienie dupy samochodem z domu do pracy, kościoła i centrum handlowego. Kult samochodu i neoliberalne pierdololo tak przeorały ludziom mózgi, że często popierają inwestycje utrudniające życie i dewastujące przestrzeń publiczną na dziesięciolecia. (Wciąż nie mogę się otrząsnąć po obejrzeniu filmiku z otwarcia okrągłej kładki dla pieszych w Rzeszowie.) Podwyżka cen biletów komunikacji miejskiej, likwidacja lub prywatyzacja stołówek szkolnych, cięcia w kulturze - w ostatnich latach przeszła to większość polskich samorządów, na które przerzucane są kolejne obowiązki, bez idących za nimi subwencji z centrali. Mieszkańcy reagowali krótkotrwałym oburzeniem, sporadycznymi protestami i ogólnym tumiwisizmem, bo przecież nie będziemy dokładali do plebsu zasuwającego śmierdzącymi autobusami, jeść to dzieci powinny w domu, a do kina sam se bilet kupię. No więc to wszystko ma się zmienić. Książka Nawratka to kolejna w ostatnim czasie zapowiedź rewolucji, która ma włączyć mieszkańców w procesy decyzyjne i zmienić dominujące postrzeganie miasta w kategorii zysku. Intelektualne podłoże już jest, teraz trzeba czekać.

Dyskurs o mieście, jaki jest, każdy widzi. Miasto ma ściągać kapitał i umożliwiać ludziom przewiezienie dupy samochodem z domu do pracy, kościoła i centrum handlowego. Kult samochodu i neoliberalne pierdololo tak przeorały ludziom mózgi, że często popierają inwestycje utrudniające życie i dewastujące przestrzeń publiczną na dziesięciolecia. (Wciąż nie mogę się otrząsnąć po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trudno w Polsce o bardziej obrośniętą miejskimi legendami tematykę niż HIV/AIDS. A jeszcze trudniej o kompendium, które by ten temat odczarowało za pomocą faktów i przystępnie opracowanych wyników badań naukowych. Książka Janiszewskiego też takim kompendium nie jest. Autor na początku zaznacza, że bardziej chodzi mu o pytanie niż udzielanie odpowiedzi. To raczej hifowa publicystyka wsparta historycznym rysem i kilkoma human stories; rzecz mocno autotematyczna, przez co bez szans na trafienie pod strzechy, choć biurowa klasa średnia mogłaby się książką zainteresować. Janiszewskiego znałem do tej pory przede wszystkim z radia, więc dodatkowy punkt za świetny język i erudycję.

Trudno w Polsce o bardziej obrośniętą miejskimi legendami tematykę niż HIV/AIDS. A jeszcze trudniej o kompendium, które by ten temat odczarowało za pomocą faktów i przystępnie opracowanych wyników badań naukowych. Książka Janiszewskiego też takim kompendium nie jest. Autor na początku zaznacza, że bardziej chodzi mu o pytanie niż udzielanie odpowiedzi. To raczej hifowa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niczego Chutnik wcześniej nie czytałem, a "Cwaniarami" jestem zachwycony. W sensie lekkiej lektury na ciepły letni wieczór gdzieś na mieście. Bo wojna toczy się tu właśnie o miasto - i to zakotwiczenie fabuły w realiach stolicy z jednej strony trochę przeraża, z drugiej pozwala przekłuć balon i z dystansu spojrzeć na dramatyczną przecież walkę o prawa lokatorek i lokatorów. To cenne, podobnie jak fakt, że przy takiej lekkości języka, całość nie została zbanalizowana naiwnym happy endem.

Niczego Chutnik wcześniej nie czytałem, a "Cwaniarami" jestem zachwycony. W sensie lekkiej lektury na ciepły letni wieczór gdzieś na mieście. Bo wojna toczy się tu właśnie o miasto - i to zakotwiczenie fabuły w realiach stolicy z jednej strony trochę przeraża, z drugiej pozwala przekłuć balon i z dystansu spojrzeć na dramatyczną przecież walkę o prawa lokatorek i lokatorów....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jakiś niezrozumiały odruch masochizmu kazał mi to czytać do końca. Dopiero później przypomniałem sobie się, że autor dostał Paszport Polityki. Wizy bym mu nie znosił. Fabularnie nie dzieje się tu nic, bohaterowie po prostu pogrążają się w swoich mało realistycznych natręctwach i idiosynkrazjach, o czym dowiadujemy się z osiadających na stylistycznej mieliźnie opisów poprzetykanych najprzeróżniejszymi cytatami - od Kingi Dunin, po Tove Jansson (że niby taki postmodernizm). Skupienie na "Lacanie", "poliamorii", "Facebooku" i innych słowach przez *pisarzy młodego pokolenia* uznawanych za popularne sprawia, że w gardle te "Ości" stają.

Jakiś niezrozumiały odruch masochizmu kazał mi to czytać do końca. Dopiero później przypomniałem sobie się, że autor dostał Paszport Polityki. Wizy bym mu nie znosił. Fabularnie nie dzieje się tu nic, bohaterowie po prostu pogrążają się w swoich mało realistycznych natręctwach i idiosynkrazjach, o czym dowiadujemy się z osiadających na stylistycznej mieliźnie opisów...

więcej Pokaż mimo to