Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Orbitowski nie jest "polskim Kingiem", ale nie dlatego, żeby był od niego w czymś gorszy. Ja zwyczajnie nienawidzę stwierdzenia, że ktoś jest "polskim kimś tam" ;) Choć kilka podobieństw do Kinga dostrzegam. King maluje nam stan Maine, Orbitowski- krakowski Kazimierz. Słowa, które wypowiada nieprzypadkowy duch chłopca w pierwszej części przywodzą zaś na myśl skojarzenia z "TO". Genialnie skonstruowane postacie to kolejne podobieństwo do Kinga i na tym chyba koniec. Ale ad rem, jak to mówią ci, którym się wydaje, że znają łacinę :) Nie jest Orbitowski "polskim Kingiem", nie jest w ogóle niczyim odpowiednikiem. On stworzył coś własnego. Może i pożyczył parę utartych schematów, ale rozwinął je po swojemu. W ten sposób otrzymujemy trzy historie połączone osobami dwóch kumpli, Kuby i Konrada, którzy... Tak, moi Drodzy, oni "widzą więcej" :P. Dodam, że to trzy naprawdę niebanalne historie. Osadzone w realiach Polski lat 90. i pierwszej połowy lat dwutysięcznych. Niezapomniany klimat moich lat dziecięcych przeplata się tu z magicznym światem jezior. Wszystko zaczyna się od tajemniczej śmierci zapijaczonego woźnego Hadały. Niby facet był już w takim stanie, że w sumie mógł się zapić na śmierć, ale to chyba jednak nie to... Śledztwo w sprawie śmierci woźnego połączy Kubę- wrażliwego, nieśmiałego chłopca zakochanego w książkach i piszącego wiersze. "Dzika natura" Kuby ujawnia się tylko w muzyce i książkach- słucha metalu, czyta horrory, a w swoich wierszach i rysunkach jest najmroczniejszym z mrocznych. Taki jegomość w ostatnich klasach szkoły podstawowej łatwego życia mieć nie może- żadnej dziewczyny, żadnych kumpli, tylko wiecznie te książki i nawet obronić się toto nie potrafi, kiedy się nad nim koledzy znęcają... Do grupy gości "umilających" Kubie szkolne życie, zanurzając jego głowę w wucecie, opluwając przeżutymi kanapkami (z miłością przygotowanymi w domu przez mamę Kuby) i stosując podobnie wymyślne tortury należy Konrad, cwaniaczek z bram krakowskiego Kazimierza, niby chuligan, ale do ocalenia, z potencjałem. W pewnym momencie okazuje się, że obaj dysponują pewną wiedzą dotyczącą śmierci Hadały, ale takiej wiedzy nikt o zdrowych zmysłach nie przekaże raczej policjantom... Duch zapijaczonego woźnego otwiera przed nimi krainę Jezior, miejsce, gdzie zmarli chadzają sobie normalnie wśród nas, często nawet nie wiedząc, że nie żyją. Daje to także początek pięknej, męskiej przyjaźni. Tymczasem kolejne dwie historie pokazują, że sprawa śmierci Hadały była dla Kuby i Konrada tym, czym dla gwiazd rocka młodzieńcze brzdąkanie w garażu, pierwsze opowiadania w gazetce szkolnej dla sławnego pisarza itepe itede. Takie początki, rozgrzewka. Oczytany intelektualista i chłopak z nizin społecznych, których mariaż przypieczętowały hektolitry wypitego wspólnie alkoholu, widzenie umrzyków, a wcześniej- "trudna" relacja w podstawówce, zmierzą się jeszcze z groźną sektą pod wodzą pijanego i szalonego samozwańczego proroka, Neojakuba od Wielkiego Dzwonu (pijaków ci w ogóle tutaj dostatek) oraz trzecią, już kompletnie odjechaną historią, której już nie zdradzam. Zakończenie naprawdę... Dziwne, innych słów nie znajduję. W pakiecie dostajemy jeszcze niesamowitą,niebanalną historię miłosną "Fryca i blondyny" oraz barwny opis lat 90. i połowy dwutysięcznych. Przymierzam się także do innych powieści i opowiadań Orbitowskiego, ale mam wrażenie, że nie będzie to tak dobre.

Orbitowski nie jest "polskim Kingiem", ale nie dlatego, żeby był od niego w czymś gorszy. Ja zwyczajnie nienawidzę stwierdzenia, że ktoś jest "polskim kimś tam" ;) Choć kilka podobieństw do Kinga dostrzegam. King maluje nam stan Maine, Orbitowski- krakowski Kazimierz. Słowa, które wypowiada nieprzypadkowy duch chłopca w pierwszej części przywodzą zaś na myśl skojarzenia z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powiem szczerze, że niezłą mam zagwozdkę z tą książką. Podobała mi się, ale zastanawiam się, czy faktycznie jest dobra. Czekałam na nią. Długo czekałam. Chciałam być na premierze w Empiku i chciałam mieć ją od razu, gdy pojawiła się w Polsce, ale zawartość mojej karty bankomatowej i działania w celu owej zawartości zwiększenia (czytaj: praca zarobkowa :P) nieco pokrzyżowały te plany. Pewnego pięknego dnia wreszcie udało mi się do niej dorwać. Na początek wielkie rozczarowanie. "Co to? Faktycznie było za wiele szumu o nic? Góra porodziła mysz?" Później zarywałam noce nad tą książką. Nie chcę robić tu chamskich, ordynarnych spoilerów, ale... Dorosła Jean Louise przeżyje tu coś, co można spokojnie chyba nazwać... Hmmm... Doświadczeniem granicznym? Więcej nie zdradzę, ale bardzo chciałam dowiedzieć się, o co w ogóle chodzi z tym Atticusem. Poza tym nie zabrakło wzruszeń, śmiechu i paru pięknych, mądrych cytatów do sztambucha :). Książkę czyta się trochę jak szkic "Zabić drozda", jakbyśmy podglądali Harper Lee, która gdzieś tam kreśli na kartce: "Scout- taka i taka", "Atticus- taki i owaki, robi to i to", "Jem- taki to a siaki, zrobi to i to"... To Harper Lee, obok Salingera, przyczyniła się do tego, że będąc jeszcze w gimnazjum pokochałam literaturę amerykańską. "Wartownika" pożyczyłam na święta koleżance ze studiów, która słyszała opinie, że powieść jest słaba. Ja na przykład czytałam o książce same superlatywy. Przeczytać na pewno warto. Najlepiej po lekturze bestsellera Harper Lee z lat 60., ale nawet, jeśli zaczniecie od nietypowej (bo napisanej przed "Zabić drozda") kontynuacji, będziecie wiedzieć, o co w ogóle chodzi. I powtarzam, mam zagwozdkę z tą książką, ale na taką ocenę, myślę, zasłużyła :)

Powiem szczerze, że niezłą mam zagwozdkę z tą książką. Podobała mi się, ale zastanawiam się, czy faktycznie jest dobra. Czekałam na nią. Długo czekałam. Chciałam być na premierze w Empiku i chciałam mieć ją od razu, gdy pojawiła się w Polsce, ale zawartość mojej karty bankomatowej i działania w celu owej zawartości zwiększenia (czytaj: praca zarobkowa :P) nieco pokrzyżowały...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki No Woman No Cry. Moje Życie z Bobem Marleyem Hettie Jones, Rita Marley
Ocena 7,2
No Woman No Cr... Hettie Jones, Rita ...

Na półkach: ,

Niezłe ziółko było z tego naszego Króla Reggae :) Mimo to Rita obdarzyła go wielką, niesamowitą miłością, jak z biblijnego hymnu- taką, która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystko przetrzyma, we wszystkim pokłada nadzieje. Opowieść pokazuje nie tylko Boba Marleya jako artystę- a pod tym względem był perfekcjonistą, ale też jako zwyczajnego człowieka, odartego z tej "boskości", jaką przypisujemy często naszym idolom. Był po prostu zwykłym człowiekiem. Niesamowita była miłość Boba i Rity, która w książce wielokrotnie podkreśla, że było to partnerstwo. Byli trochę jak kochankowie, trochę jak rodzeństwo... Niesamowita relacja, możliwa chyba tylko pomiędzy dwójką artystów.

Niezłe ziółko było z tego naszego Króla Reggae :) Mimo to Rita obdarzyła go wielką, niesamowitą miłością, jak z biblijnego hymnu- taką, która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystko przetrzyma, we wszystkim pokłada nadzieje. Opowieść pokazuje nie tylko Boba Marleya jako artystę- a pod tym względem był perfekcjonistą, ale też jako zwyczajnego człowieka, odartego z tej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z najsmutniejszych przeczytanych dotąd przeze mnie książek Cathy Glass. Tym razem mały bohater książki nie jest odebrany rodzicom, którzy go nie kochają, biją, poniżają, często wykorzystują seksualnie. Wręcz przeciwnie. Tym razem Cathy Glass opisuje historię Michaela, który powoli, acz nieubłaganie, żegna się z ukochanym tatą. Tatą, dla którego jest niemal całym światem, tatą, który kocha go i dba o niego. Który nauczył go patrzeć wieczorami w gwiazdy, bo w jednej z nich Michael może dostrzec swoją zmarłą mamę, wkrótce również i tatę. Patrick bowiem umiera na raka, lekarze nie dają mu szans na wyjście z choroby. W związku z tym, że mały bohater Cathy Glass nie zostaje zabrany z piekła domu rodzinnego, a żegna się z kochającym tatą, książka jest przede wszystkim niesamowicie smutna. Zawsze myślę, że zarówno Cathy, jak i jej dzieci, są osobami niezwykle silnymi, osobami, które muszą stykać się z ogromem dziecięcych tragedii i bardzo dobrze to znoszą. Mam dla nich pełen podziw.

Jedna z najsmutniejszych przeczytanych dotąd przeze mnie książek Cathy Glass. Tym razem mały bohater książki nie jest odebrany rodzicom, którzy go nie kochają, biją, poniżają, często wykorzystują seksualnie. Wręcz przeciwnie. Tym razem Cathy Glass opisuje historię Michaela, który powoli, acz nieubłaganie, żegna się z ukochanym tatą. Tatą, dla którego jest niemal całym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna książka, o której boję się pisać, bo mogę nie skończyć aż do rana, a sen jest przecież cenny dla człowieka, cenniejszy nawet niż dobra literatura ;) Postaram się więc jak najkrócej i jak najcelniej. "Mistrz i Małgorzata" za każdym razem daje mi coś nowego- nowe doznania, nowe spostrzeżenia, za każdym razem coś innego ujmuje mnie, gdy wracam do tej powieści. Kiedyś np. ciężko było mi przebrnąć przez "Poncjusza Piłata", a wciągały mnie bez reszty wątki miłosne, cierpienie osamotnionej Małgorzaty i wzruszająca opowieść Mistrza. Przy ostatnim czytaniu jednak bez reszty wciągnął mnie właśnie "Poncjusz Piłat". Plusem książki jest to, że każdy znajdzie tu coś dla siebie- mamy trochę filozofii, trochę fantastyki, wątków religijnych, politycznych i niesamowitą, ponadczasową historię miłosną. Mamy "powieść w powieści" i niedolę niezrozumianego (mało tego, dręczonego przez stalinowski reżim, artysty). Niezgłębioną kopalnię cytatów i najlepszy czarny humor, satyrę polityczną i groteskę na najwyższym poziomie. Polecam wszystkim. I niech Bóg błogosławi polonistów, którzy znajdą czas, by omówić tę powieść z uczniami na swoich lekcjach, choć z tego, co wiem, obecnie jest ona w kanonie lektur dla zakresu rozszerzonego.

Kolejna książka, o której boję się pisać, bo mogę nie skończyć aż do rana, a sen jest przecież cenny dla człowieka, cenniejszy nawet niż dobra literatura ;) Postaram się więc jak najkrócej i jak najcelniej. "Mistrz i Małgorzata" za każdym razem daje mi coś nowego- nowe doznania, nowe spostrzeżenia, za każdym razem coś innego ujmuje mnie, gdy wracam do tej powieści. Kiedyś...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po lekturze tej książki pokochałam amerykańskie klimaty lat 20. i 30. XX wieku. A także wielokrotnie bardzo się wzruszałam. Niezwykle ciepła i mądra powieść o bardzo poważnych sprawach widzianych oczami dziecka. Powieść dotyka także problemu segregacji rasowej, akceptacji odmienności, stereotypów i plotek. Świetnie oddaje senną atmosferę prowincjonalnego miasteczka na południu USA. Przygody Smyka, Jem'a i Dill'a mimowolnie wywołują uśmiech na twarzy, a czasem nawet pozytywne wspomnienia (w końcu i my spędzaliśmy każdy wakacyjny dzień na podwórku i wymyślaliśmy niesamowite zabawy, i my chcieliśmy rozwikłać lokalną tajemnicę, mieliśmy w okolicy złośliwe staruszki, okolicznych "głupków" i kółka pań w średnim wieku plotkujących przy herbatce, choć środowisko i czasy są tak odległe). Niezmiernie wzrusza wątek Atticusa, który jest archetypem idealnego ojca, który dodatkowo zmaga się jeszcze z problemem samotnego rodzicielstwa- jak jest to trudne, zrozumieć może tylko samotny rodzic, lub- z perspektywy czasu-dziecko wychowane przez samotnego rodzica. To także opowieść o człowieczeństwie i postępowaniu w zgodzie ze sobą i własnym sumieniem, mimo dezaprobaty otoczenia. I o tym, że, mimo wszystko, dobro wygrywa.

Po lekturze tej książki pokochałam amerykańskie klimaty lat 20. i 30. XX wieku. A także wielokrotnie bardzo się wzruszałam. Niezwykle ciepła i mądra powieść o bardzo poważnych sprawach widzianych oczami dziecka. Powieść dotyka także problemu segregacji rasowej, akceptacji odmienności, stereotypów i plotek. Świetnie oddaje senną atmosferę prowincjonalnego miasteczka na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Blaze" wpadł mi przypadkowo w ręce i był wspaniałym zaskoczeniem. Przede wszystkim uwielbiam wątki "łotrzykowskie". Dlatego też od retrospekcji z dzieciństwa i młodości Blaze'a po prostu nie mogłam się oderwać. Książka zresztą wciąga od pierwszego słowa. Dobroduszny, upośledzony umysłowo bandyta. Wielki i silny, nie umie jednak krzywdzić słabszych. Książka wzrusza i powoduje, że człowiekowi szkoda Blaze'a, mimo że ten ma "swoje za uszami". Książka mówi o tym, że nierzadko to, jaki jest człowiek, przesądza jego przeszłość, już od najwcześniejszego dzieciństwa.

"Blaze" wpadł mi przypadkowo w ręce i był wspaniałym zaskoczeniem. Przede wszystkim uwielbiam wątki "łotrzykowskie". Dlatego też od retrospekcji z dzieciństwa i młodości Blaze'a po prostu nie mogłam się oderwać. Książka zresztą wciąga od pierwszego słowa. Dobroduszny, upośledzony umysłowo bandyta. Wielki i silny, nie umie jednak krzywdzić słabszych. Książka wzrusza i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Biblia" zbuntowanych nastolatków. Kilka lat temu, gdy przeczytałam tę książkę,marzyłam, by spotkać kogoś takiego jak Holden, ba, czułam się damską wersją Holdena :). Dzisiaj nieco zmieniło mi się postrzeganie świata i dawno już nie sięgałam po historię Holdena, dziś oczywiście denerwują mnie niezmiernie bohaterowie literaccy jego pokroju- młody Caulfield bardzo przypomina Zooey'a Glassa, jednego z bohaterów cyklu opowiadań Salingera o wybitnie inteligentnym i oczytanym rodzeństwie Glassów- z "dylogią" opowiadaniową Salingera zapoznałam się stosunkowo niedawno. A Zooey niezmiernie mnie irytował ciętymi, ironicznymi i mocno przydługimi wywodami na każdy temat. Można odnieść wrażenie, że Zooey to starsza wersja Holdena, ale wróćmy do "Buszującego...". Jako gimnazjalistce książka wydawała mi się bardzo "kontrowersyjna" i, jakby to wyrazić- "dorosła"- padały w niej miejscami wulgaryzmy lżejszego kalibru, bohater pił i palił przed osiemnastką, sam włóczył się po mieście, zamówił prostytutkę do hotelu i niczego nie lubił, może poza młodszym rodzeństwem- rozczulające historie o zmarłym Aliku i małej Phoebe są zdecydowanie na plus i pokazują, jak śmieszny jest Holden- i każdy gniewny nastolatek- w tym swoim buncie- chciałby być złem wcielonym, a rozczulają go małe dzieci i jest ogólnie pełen wrażliwości na otaczający go świat. Choć i sam Holden podkreśla, że nie jest złym facetem, tylko trochę pogubionym, trochę romantykiem i idealistą, który potrafi zapamiętać, że dziewczyna, która mu się podoba, podczas gry w szachy ustawia rzędem damy. Przede wszystkim jest jednak samotny. Salinger obnaża także ludzką głupotę i obłudę środowiska amerykańskich szkół, pięknych i bogatych chłopców ze szkolnego albumu i tzw. inteligentów, a także- śmieszność buntu okresu dojrzewania. Wciąż mam do tej książki sentyment, choć nie mam na razie ochoty ponownie po nią sięgać- może dlatego, że czytałam już przynajmniej dwa razy ;)

"Biblia" zbuntowanych nastolatków. Kilka lat temu, gdy przeczytałam tę książkę,marzyłam, by spotkać kogoś takiego jak Holden, ba, czułam się damską wersją Holdena :). Dzisiaj nieco zmieniło mi się postrzeganie świata i dawno już nie sięgałam po historię Holdena, dziś oczywiście denerwują mnie niezmiernie bohaterowie literaccy jego pokroju- młody Caulfield bardzo przypomina...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki My, dzieci z dworca ZOO Christiane Felscherinow, Kai Hermann, Horst Rieck
Ocena 7,5
My, dzieci z d... Christiane Felscher...

Na półkach: ,

Dobra, mocna książka. Przestroga dla wszystkich rodziców, wychowawców i dorosłych mających pod opieką dzieci oraz do tych, którzy ustanawiają prawo. Gdy czytałam książkę po raz pierwszy, jakoś w II klasie gimnazjum, widziałam w tej historii mocny, poruszający opis tego, jak nałóg upadla człowieka, gdy byłam starsza, zobaczyłam coś jeszcze. To, że Christiane Felschnerinov i jej rówieśnicy, że dzieciaki z ponurego blokowiska w Berlinie Zachodnim, sięgnęły po narkotyki było spowodowane tym, że nie było komu się nimi zająć, panowała wszechogarniająca nuda. Absurdy panującego systemu pokazywał przykład z placem zabaw obwarowanym zakazami, betonowym silosem czy zabetonowaną górką saneczkową. Rodzice bohaterki i narratorki zajęci byli swoimi romansami i pracą, mało ich obchodziło, co dzieje się z ich dzieckiem. Mocna i bolesna opowieść.

Dobra, mocna książka. Przestroga dla wszystkich rodziców, wychowawców i dorosłych mających pod opieką dzieci oraz do tych, którzy ustanawiają prawo. Gdy czytałam książkę po raz pierwszy, jakoś w II klasie gimnazjum, widziałam w tej historii mocny, poruszający opis tego, jak nałóg upadla człowieka, gdy byłam starsza, zobaczyłam coś jeszcze. To, że Christiane Felschnerinov i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to