-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2023-04
Polak to jednak etos, patos i frazes ma we krwi. 'Pochylmy się nad ciężką pracą stewardes w szarej rzeczywistości PRL'. 'Szara rzeczywistość PRL'? Co macie na myśli bezrefleksyjnie zatruwając swoje wypowiedzi tym truizmem? A teraz mamy co? Bardziej kolorowe śmieci. Z każdego śmietnika rzyga tęczą (politycznie używać słowa 'tęcza' w takim zestawieniu? Może powinnam napisać: kakofonia barw?)
Tak jak nie ekscytował mnie ten zawód przed, tak i nie ekscytuje po przeczytaniu tego reportażu. Za bardzo to te stewardesy się nie zwierzały. Kilka zachowawczych, gorzko zabawnych anegdot o polskich samolotach latających na oparach paliwa i przemycaniu kontrabandy np. w wózkach na posiłki, bardziej rozczarowuje niż zachwyca.
Warto przeczytać, bo jest o kobietach, naszych realiach i naszym społeczeństwie. Ale czytać z chłodną głową, a nie z takim emocjonalnym zachłystem. Czasami mam wrażenie, że ludzie te wysokie noty przyznają przede wszystkim sobie, za samo przeczytanie książki. No bo ci, którzy na końcu recenzji dziękują wydawnictwu za egzemplarz to wiadomo...
Polak to jednak etos, patos i frazes ma we krwi. 'Pochylmy się nad ciężką pracą stewardes w szarej rzeczywistości PRL'. 'Szara rzeczywistość PRL'? Co macie na myśli bezrefleksyjnie zatruwając swoje wypowiedzi tym truizmem? A teraz mamy co? Bardziej kolorowe śmieci. Z każdego śmietnika rzyga tęczą (politycznie używać słowa 'tęcza' w takim zestawieniu? Może powinnam napisać:...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-08
Jeśli ktoś ma szczęście pracować w korporacji, czytając tę książkę będzie mógł podumać nad tym, jak sposób kierowania pracownikiem i ocena pracy niewiele się przez dziesięciolecia zmieniły. Ja cofnęłabym się jeszcze bardziej, do folwarcznego systemu zarządzania i popełniła wykład: Spuścizna folwarku, a współczesne metody zarządzania. Gdyż tylko menadżer Słowianin wie jak 'nasze na nas działa i jak poruszać tym co mama w genach dała' i bez motywatora w postaci bata nie potrafi kierować zespołem. Bata metaforycznego oczywiście. I na szczęście, chociaż jestem pewna, że menadżer, któremu zespół nie realizuje planu, gdyby dać mu taką możliwość, odcinałby tlen opieszałym. Jesteś tyle wart, ile twój ostatni wynik.
A książka jest dobra, momentami nawet gorzko zabawna (tam, gdzie zabiegi wokół współzawodnictwa ocierają się o absurd). Warto przeczytać. Warto oddać ówczesnym pamięć. Chociaż, czy w czasach wszystko +, ktoś jeszcze zechce czytać o etosie pracy? W każdym razie, nawet jeśli omamieni propagandą, byli to ludzie w większości godni szacunku, często idealiści, chociaż równie często ofiary systemu i buntownicy. Dobrowolny czy wymuszony, ich wysiłek miał znaczenie. Odbudowywali swój świat od fundamentów, ciężką pracą i rywalizacją odcinając umysł od wojennej traumy i powojennej rozpaczy beznadziei.
Doznania czytelnicze polecam uzupełnić filmami: 'Przygoda na Mariensztacie' z 1953r., gdzie współzawodnictwo pracy mocno się romantyzuje i 'Człowiek z marmuru' A. Wajdy.
Jeśli ktoś ma szczęście pracować w korporacji, czytając tę książkę będzie mógł podumać nad tym, jak sposób kierowania pracownikiem i ocena pracy niewiele się przez dziesięciolecia zmieniły. Ja cofnęłabym się jeszcze bardziej, do folwarcznego systemu zarządzania i popełniła wykład: Spuścizna folwarku, a współczesne metody zarządzania. Gdyż tylko menadżer Słowianin wie jak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jakie czasy, taki Casanova. Festiwal głupoty, podłości i zepsucia. Gdyby Kalibabka dożył, pewnie byłby dzisiaj gwiazdą programu 'Królowe życia', a tak jest niedoścignionym wzorem dla bohaterów dokumentalnego straszliwca 'Chłopaki do wzięcia' (ciekawe kto ogląda takie programy prawdaż?)
Nie potrafię fenomenu tego człowieka ani ocenić, ani zrozumieć. Widocznie skoro jest drapieżnik to zawsze znajdzie się przypisana mu ofiara.
No i dowiedziałam się, że w PRL-u kożuchy były mercedesami odzieży wierzchniej. Bieda, żałość i smutek. Ale książka fajna, dobrze się czyta. Warto poznać tę historię. Historię człowieka wyjątkowego inaczej.
Jakie czasy, taki Casanova. Festiwal głupoty, podłości i zepsucia. Gdyby Kalibabka dożył, pewnie byłby dzisiaj gwiazdą programu 'Królowe życia', a tak jest niedoścignionym wzorem dla bohaterów dokumentalnego straszliwca 'Chłopaki do wzięcia' (ciekawe kto ogląda takie programy prawdaż?)
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie potrafię fenomenu tego człowieka ani ocenić, ani zrozumieć. Widocznie skoro jest...