Advertisement
rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res😉👍🏻😎 mogłam przeczytać i zrecenzować dla Was książkę Anny Szafrańskiej - Powiedz tak!
😁 Zapraszam do czytania!
⬇️⬇️⬇️⬇️⬇️⬇️⬇️⬇️⬇️
"Nie wszystkie rzeczy są tak nietrwałe, jak na pierwszy rzut oka wyglądają"

Stefania Trocka to młoda kobieta, której życie nie oszczędziło atrakcji. Gdy ją poznajemy ma dwadzieścia sześć lat. Już w młodym wieku straciła matkę i ojca. Choć to drugie to tak nie do końca. Odszedł, zostawił ją gdy miała 16 lat, ale nie było to jego ostatnie słowo. W końcu zdecydowała się na przeprowadzkę do Drzewicy, gdzie miała rozpocząć wszystko od nowa. Jednak i tu spotkało ją wiele... Trochę dobrych i trochę mniej przyjemnych sytuacji.

Stefania była z Michałem, ideałem faceta, o którym marzą kobiety. Czuły, troskliwy, kochający, a to jak zajmuje się córką jest naprawdę poruszające. Jego jedyną wadą była jego rodzina, która nienawidziła Stefy i nie omieszkała na każdym kroku jej o tym przypomnieć.

Tak naprawdę problemy zaczęły się w momencie zaręczyn, a dokładniej w dniu przyjęcia. Dodatkowo mała Mela zaczęła mówić do Stefy "mamo"i to z największym uczuciem jakie może temu towarzyszyć. Stefcia pokochała tą małą istotkę miłością bezgraniczną i choć czasem swoimi wybrykami ten śliczny aniołek przyprawiał ją o zawał, nigdy nie przestała jej kochać, tak samo zresztą jak jej ojca. Marzyła o stworzeniu kochającej się rodziny i prawdziwego domu.

Wielką przeciwniczką i "mąciwodą" całej tej sielanki była Gośka, siostra Michała, która nigdy nie wykazywała ani grama sympatii w stosunku do Stefy. Jednak jak się okazało, był to niestety tylko wierzchołek góry lodowej, a ogromem nienawiści, który krył się pod wodą byli rodzice Michała... I Klara - jego była... A czego ta kobieta mogła od nich chcieć, po tym jak dobrowolnie zrzekła się praw do córki? Zazdrość - to było uczucie, które nią kierowało. Taki trochę pies ogrodnika z tej Klary był...

Stefanie czekała nie mała przeprawa. Biorąc pod uwagę jej charakter było to jeszcze trudniejsze. Odniosłam wrażenie, że brakuje jej wiary w siebie, wiary w uczucie, które łączyło ją z Michałem i Melą. Z jednej strony wydawała się być bardzo przekonana o tym czego pragnie od życia, z drugiej ciągle sama popadała w wątpliwości. Jednak im dalej zagłębić się w jej historię, można się przekonać, iż jest to bardzo powierzchowna ocena. Czekało ją wiele trudnych decyzji czym niejednokrotnie mi zaimponowała. Nie tyle odwagą ale swoim podejściem i poświęceniem a także uporem. Myślicie, że podoła wyzwaniu i pokona wstrętne uczucie jakim darzyli ją bliscy jej ukochanego? Czy dojdzie do ślubu? Czy stworzą wymarzone gniazdko dla ich trójki? A może w ich życiu pojawi się ktoś jeszcze ?

Książka, pomimo swoich rozmiarów ( ponad 500 stron ! :o ) jest rewelacyjna! Czyta się bardzo szybko, a perypetie, problemy i radości jakie spotykają Michała i Stefanię często dotyczą nas wszystkich, przez co wydają się być bardzo prawdziwe i bliskie naszym sercom. Szczerze mogę polecić!!!

#recenzja #czytanie #AnnaSzafranska #novaeres #powiedztak #miłość #zaufanie #kobietytoczytają #lekkaobyczajowka #wartoprzeczytac #bookstagram #blogrecenzencki #polecam #zapraszamnabloga #zaczytani #wydawnictwonovaeres @wydawnictwo_novaeres

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res😉👍🏻😎 mogłam przeczytać i zrecenzować dla Was książkę Anny Szafrańskiej - Powiedz tak!
😁 Zapraszam do czytania!
⬇️⬇️⬇️⬇️⬇️⬇️⬇️⬇️⬇️
"Nie wszystkie rzeczy są tak nietrwałe, jak na pierwszy rzut oka wyglądają"

Stefania Trocka to młoda kobieta, której życie nie oszczędziło atrakcji. Gdy ją poznajemy ma dwadzieścia sześć lat. Już w młodym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Zazdrość to słabość, a odczuwa się ją jedynie wtedy, kiedy człowiek czuje, że rywal jest jej godzien"


Przed sięgnięciem po tę książkę miałam mieszane uczucia, gdyż opinie były bardzo sporne. Jedni mówili o niej "gniot", "chłam" inni z kolei byli zachwyceni. Zaryzykowałam, bo stwierdziłam, że jednak coś w tej historii musi być, skoro jest aż tak ... Hmmm, jakby to ująć? Kontrowersyjna... Tak, dokładnie taka była.

Laura Biel, nasza główna bohaterka, rzuciła pracę w hotelu i wyruszyła wraz ze swoim chłopakiem i dwójką przyjaciół na Sycylię. Przygoda, można powiedzieć, skończyła i jednocześnie zaczęła się na nowo w dniu jej 29 urodzin, kiedy Lari została uprowadzona przez obrzydliwie bogatego sycylijskiego mafiozo. Jej życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Ocknęła się w rezydencji don Massimo, który był jej porywaczem, oprawcą i pożądaniem w jednym. Jednak jak na więźnia przystało, miejsce w którym była nie wyglądało na cele i nie znajdowało się w piwnicy. Pasowało by tu raczej określenie: luksusowy apartament. Czego w takim razie chciał od niej ten zabójczo przystojny Włoch? Ten otóż amant o zabójczo zimnym i pociągającym zarazem spojrzeniu wyśnił sobie dokładnie tą a nie inną kobietę będąc w śpiączce. Gdy po kilku latach od przebudzenia ujrzał ją na ulicy, nic nie powstrzymało go przed tym aby ją uprowadzić. I zrobił to. Dał jej propozycje nie do odrzucenia i to dosłownie. Albo zostanie i spróbuje się w nim zakochać, przy czym on będzie robił wszystko by tak własnie się stało albo ucieknie lub odejdzie, z takim samym efektem końcowym czyli śmiercią jej rodziców. Ile dał jej czasu by mogła się z nim zakochać? Dokładnie 365 dni.

Chciałabym napisać więcej ale zdradziłabym zbyt wiele a nie lubię spojlerować książek w moich recenzjach (nie mówię jednak, że mi się to nie przydarzyło :) ) Chciałabym, abyście sami mogli się przekonać co dalej spotkało Laurę Biel.

Czego możemy się spodziewać po tej historii? Z pewnością nie jest to romantyczna opowieść o migdalących się nastolatkach, gdzie w powietrzu unoszą się amorki, w kominku mieni się delikatny płomień a oni dobierają się do siebie jak kot do jeża. O nie...
Bohaterowie książki ten etap w życiu mają daleko za sobą i to nie ze względu na swój wiek, aż tak starzy nie są ale swoje w życiu już widzieli i co mieli zrobić to zrobili. Czego mogą jeszcze chcieć? Więcej. O wiele więcej i to non stop. Jest to historia o miłości, pożądaniu i ciągłym nienasyceniu i to nie z powodu braku jedzenia :) Każde z nich kasy miało jak Eskimos lodu a to po części z pewnością wpłynęło na ich zachcianki i ciągle podniesione libido.
Brutalność i wyuzdanie były nieodłącznym elementem namiętności, tak przynajmniej myśleli bohaterowie.



Wiem, niektórzy powiedzą, że ta książka to bezwartościowy bubel, nic nie wnoszący w nasze życie. Po części się zgodzę. To nie podręcznik do historii, matematyki czy religii. Książki mają dać nam chwilę relaksu i pozwolić wyrwać się do innej rzeczywistości by zapomnieć o tym co nas otacza.

To autorce się udało na 100% !!! Pomimo wszystko, polecam!

"Zazdrość to słabość, a odczuwa się ją jedynie wtedy, kiedy człowiek czuje, że rywal jest jej godzien"


Przed sięgnięciem po tę książkę miałam mieszane uczucia, gdyż opinie były bardzo sporne. Jedni mówili o niej "gniot", "chłam" inni z kolei byli zachwyceni. Zaryzykowałam, bo stwierdziłam, że jednak coś w tej historii musi być, skoro jest aż tak ... Hmmm, jakby to ująć?...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dzięki uprzejmości #wydawnictwootwarte 👌😁 mogłam przeczytać
„Sweetbitter” Stephanie Danler

Zapraszam do lektury

,, Ból wydaje się nam znajomy. To nasz barometr rzeczywistości. Za to przyjemności nigdy nie ufamy."

Poznajmy Tess, dwudziestodwu letnią p z pragnieniami i marzeniami. A o czym marzyła ? Pewnie jak wielu z nas chociaż nie każdy jest w stanie się do tego przyznać . Marzyła o przyszłości, o wielkim mieście, o tym by pozostawić za sobą swoje stare życie i rozpocząć nowe, by stać się niezależną. I mogę powiedzieć, że po części jej się udało. Tess spakowała swoje manatki i bez słowa wyjaśnienia opuściła ojca, swój rodzinny dom, by wyruszyć w nieznane.

Tak! Udało się. Nasza bohaterka dotarła do Nowego Jorku ale to nie wszystko. Bardzo szybko znalazła mieszkanie a rozmowa kwalifikacyjna do prestiżowej restauracji przebiegła gładko. Ponoć miała 51% tego czegoś i dostała angaż. Początkowo jako asystenkta kelnera, ale zawsze lepsze to niż nic. Tess powoli odkrywała tajniki życia w wielkim mieście. Uczyła się wszystkiego od nowa, w pracy na przykład zaczynała od składania serwetek co było chyba jedną z najprostszych rzeczy. O wiele trudniej przychodziło jej zrozumienie specyfiki życia osób z którymi pracowała. Pomimo tych trudności starała się na swój sposób wtopić w tłum. Co za tym idzie? Przychodzenie do pracy na kacu, picie w a szczególnie po pracy, wypełnianie czasu wolnego wciąganymi kreskami i tak w koło macieju.

Są jednak plusy. Autorka świetnie opisuje jak wygląda praca kelnerów "od kuchni". Opisy dań i smaków są jak poematy a prócz wszędobylskiej "łaciny" jest również mnóstwo wartych uwagi sentencji.

Główna bohaterka jest dla mnie jednak taka, jakby to ująć, nijaka, przeźroczysta. Unika kontaktu z otoczeniem, nie próbuje zawierać znajomości a każda kolejna przychodzi jej z dziwnym trudem. Jest wycofana a jednocześnie w niektórych momentach potrafi rzucić taki tekst , że jestem w szoku przez kolejne dwie strony. Jest to historia w pewnym sensie ukazująca trud samodzielnego wejścia w dorosłość, odnalezienia się w nowym świecie i przetrwania w nim.

Jeżeli lubicie ksiązki z ciętym językiem, mnóstwem wulgaryzmów i używkami wszelkiego rodzaju na każdym kroku, to jest pozycja dla Was. Osobiście mogę powiedzieć, iż książka jest taka sobie, sam język nie jest tak naprawdę bardzo gryzący w oczy, nie jest to porywająca pozycja a raczej delikatnie przygnębiająca.

Dzięki uprzejmości #wydawnictwootwarte 👌😁 mogłam przeczytać
„Sweetbitter” Stephanie Danler

Zapraszam do lektury

,, Ból wydaje się nam znajomy. To nasz barometr rzeczywistości. Za to przyjemności nigdy nie ufamy."

Poznajmy Tess, dwudziestodwu letnią p z pragnieniami i marzeniami. A o czym marzyła ? Pewnie jak wielu z nas chociaż nie każdy jest w stanie się do tego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja! ⤵️⤵️⤵️
Za zamkniętymi drzwiami - B.A.Paris

" (...) nic nie pozbawia nas sił równie skutecznie jak strach"

Grace Harrington to dojrzała kobieta z ułożonym i zaplanowanym życiem. Nie, nie z wymarzonym facetem, a z młodszą siostrą z zespołem downa. Obie były ze sobą bardzo zżyte. Millie mieszkała w szkole specjalnej z internatem. Miała świetną opiekę i bardzo dobre warunki. Po ukończeniu osiemnastego roku życia miała zamieszkać razem z Grace, chociaż ta nie wiedziała jeszcze jak pogodzi to ze swoją pracą, a nie wyobrażała sobie by coś mogło pójść nie tak.

Pewnego dnia poznaje Jacka. Zabójczo przystojnego i obrzydliwie bogatego prawnika, dodatkowo cały savoir-vivre miał opanowany do perfekcji. Tak, to dobre słowo. Był perfekcjonistą w każdej sferze życia i w taki też sposób owinął sobie wokół paluszka starszą z sióstr. Kilka randek później planowali już ślub i wspólne życie.
Dla Grace zmieniło się ono całkowicie. Początkowo było jak w bajce, albo jak w bańce, która pękła już w dniu ślubu, a ściślej ujmując tuż po, w noc poślubną...

Jack Angel, choć z aniołem nie miał nic wspólnego tak właśnie się nazywał. Gdy już zdobył to czego pragnął - Grace i Millie, nie zwlekając zbyt długo, pokazał swoje prawdziwe oblicze, zrównując jednocześnie z gruntem wszystkie marzenia nowej żony. Miesiąc miodowy trwał zaledwie dwa tygodnie. Były to okrutnie długie dni i noce. Grace próbowała, oj wiele razy próbowała zwiać, uciec, czmychnąć, wołać o pomoc. Wszystko na nic. On zawsze by o krok przed nią. Podróż poślubna była tylko przystawką przed całym wielkim spektaklem jaki czekał na nich po powrocie. Jack intensywnie umacniał swoją wybrankę w przekonaniu, że to jeszcze nic takiego i nie tylko może ale własnie będzie jeszcze gorzej. Biedna nie do końca rozumiała jak bardzo złowieszcze zamiary miał jej mąż. O tym wszystkim dowie się przekraczając próg swojego nowego, wielkiego domu, gdzie przyjdzie jej mieszkać za nie jednymi, a wieloma zamkniętymi drzwiami.

Czego tak naprawdę pragnął Jack? Do czego okazał się być zdolny? Jaki dramat rozgrywał się w pięknym domu na uboczu? Czy Grace zdołała uwolnić się ze swojego "idealnego" życia? (...)

Polecam!

Recenzja! ⤵️⤵️⤵️
Za zamkniętymi drzwiami - B.A.Paris

" (...) nic nie pozbawia nas sił równie skutecznie jak strach"

Grace Harrington to dojrzała kobieta z ułożonym i zaplanowanym życiem. Nie, nie z wymarzonym facetem, a z młodszą siostrą z zespołem downa. Obie były ze sobą bardzo zżyte. Millie mieszkała w szkole specjalnej z internatem. Miała świetną opiekę i bardzo dobre...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja! ⤵️⤵️⤵️
Za zamkniętymi drzwiami - B.A.Paris

" (...) nic nie pozbawia nas sił równie skutecznie jak strach"

Grace Harrington to dojrzała kobieta z ułożonym i zaplanowanym życiem. Nie, nie z wymarzonym facetem, a z młodszą siostrą z zespołem downa. Obie były ze sobą bardzo zżyte. Millie mieszkała w szkole specjalnej z internatem. Miała świetną opiekę i bardzo dobre warunki. Po ukończeniu osiemnastego roku życia miała zamieszkać razem z Grace, chociaż ta nie wiedziała jeszcze jak pogodzi to ze swoją pracą, a nie wyobrażała sobie by coś mogło pójść nie tak.

Pewnego dnia poznaje Jacka. Zabójczo przystojnego i obrzydliwie bogatego prawnika, dodatkowo cały savoir-vivre miał opanowany do perfekcji. Tak, to dobre słowo. Był perfekcjonistą w każdej sferze życia i w taki też sposób owinął sobie wokół paluszka starszą z sióstr. Kilka randek później planowali już ślub i wspólne życie.
Dla Grace zmieniło się ono całkowicie. Początkowo było jak w bajce, albo jak w bańce, która pękła już w dniu ślubu, a ściślej ujmując tuż po, w noc poślubną...

Jack Angel, choć z aniołem nie miał nic wspólnego tak właśnie się nazywał. Gdy już zdobył to czego pragnął - Grace i Millie, nie zwlekając zbyt długo, pokazał swoje prawdziwe oblicze, zrównując jednocześnie z gruntem wszystkie marzenia nowej żony. Miesiąc miodowy trwał zaledwie dwa tygodnie. Były to okrutnie długie dni i noce. Grace próbowała, oj wiele razy próbowała zwiać, uciec, czmychnąć, wołać o pomoc. Wszystko na nic. On zawsze by o krok przed nią. Podróż poślubna była tylko przystawką przed całym wielkim spektaklem jaki czekał na nich po powrocie. Jack intensywnie umacniał swoją wybrankę w przekonaniu, że to jeszcze nic takiego i nie tylko może ale własnie będzie jeszcze gorzej. Biedna nie do końca rozumiała jak bardzo złowieszcze zamiary miał jej mąż. O tym wszystkim dowie się przekraczając próg swojego nowego, wielkiego domu, gdzie przyjdzie jej mieszkać za nie jednymi, a wieloma zamkniętymi drzwiami.

Czego tak naprawdę pragnął Jack? Do czego okazał się być zdolny? Jaki dramat rozgrywał się w pięknym domu na uboczu? Czy Grace zdołała uwolnić się ze swojego "idealnego" życia? (...)

Polecam!

Recenzja! ⤵️⤵️⤵️
Za zamkniętymi drzwiami - B.A.Paris

" (...) nic nie pozbawia nas sił równie skutecznie jak strach"

Grace Harrington to dojrzała kobieta z ułożonym i zaplanowanym życiem. Nie, nie z wymarzonym facetem, a z młodszą siostrą z zespołem downa. Obie były ze sobą bardzo zżyte. Millie mieszkała w szkole specjalnej z internatem. Miała świetną opiekę i bardzo dobre...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dzięki uprzejmości #wydawnictootwarte miałam okazję przeczytać tę książkę .
Bardzo chętnie podzielę si z Wami moją recenzją !
Miłego czytania !

"Trafikant" Robert Seethaler

"Próbami światy tworzą się na nowo"
"Kto dużo mówi, ten przeważnie ma niewiele do powiedzenia"

Franz Huchel, młody chłopak mieszkał z matką w starej rybackiej chacie w wiosce Nussdorf nad jeziorem Attersee. Ojca stracił zanim jeszcze zdążył przyjść na świat, więc musieli oboje radzić sobie bez niego. Jego matka nie była kobietą lekkich obyczajów aczkolwiek gdyby nie jej wdzięk, zaradność i umiejętność wykorzystania sytuacji byłoby im bardzo ciężko, a tak wspierał ich nie kto inny jak Alois Preininger, który wedle własnych wypowiedzi był najbogatszym człowiekiem w Salzkammergut, choć tak na prawdę był dopiero trzeci.

Życie Huchelów toczyło się w spokojnym i nie zachwianym rytmie, aż do dnia kiedy to wspomniany bogacz postanowił popływać w jeziorze, z tragicznym jednak skutkiem. I tak oto Franz, chcąc nie chcąc, musiał wyjechać do Wiednia "za chlebem".

Nie zapominajmy, iż jest rok tysiąc dziewięćset trzydziesty siódmy i w Austrii zmiany polityczne dotknęły wszystkich. Niektórych aż za bardzo. Rzeczy proste do tej pory okazały się trudne albo nawet niewykonalne. Narażenie się władzom w jakikolwiek sposób miało przeważnie jeden finał.

Otton Trsnjek zgodził się przyjąć Franza do pracy w swojej trafice, jednak nie mógł zaoferować mu zbyt wiele. Wytłumaczył pokrótce jak wygląda rola trafikanta, co powinien robić i wiedzieć. Chłopak bardzo poważnie podszedł do nowych obowiązków i z uwagą wykonywał zadane polecenia. Do trafiki przychodzili różni ludzie, od zwykłych robotników po doktorów. Było również całe grono stałych bywalców, między innymi należał do nich profesor Freud, który jak się później okazało, był dla młodzieńca i jego psychiki ważną osobą. Miłość bowiem to ciężki orzech do zgryzienia a już z pewnością dla siedemnastolatka, który do tej pory kochał jedynie matkę.

W jaki sposób Otton Trsnjek odczuje nadchodzące zmiany w kraju?
Czy młody Huchel poradził sobie w nowej roli i czy odnajdzie odpowiedzi na notorycznie męczące go pytania? Czy Anezka okaże się być tą jedyną ?

Historia Franza nie jest powieścią pełną zwrotów akcji czy trzymającą w napięciu. Powiedziałabym, że jest to bardziej powieść pełna pytań i rozmyślań. Czas w jakim poznajemy młodego Huchela jest bardzo ciężkim okresem nie tylko dla niego samego czy najbliższych mu osób ale dla wszystkich. Samo zakończenie tej historii przyprawia mnie o melancholijny nastrój, jednakże pasuje ono do całości i po chwili namysłu mogę stwierdzić, że inny "the end" nie bardzo mógłby tu współgrać z całością.

Książka zawiera całe mnóstwo pięknych, mocno rozbudowanych opisów. Nie wszystkim przypadają do gustu mnogości epitetów ale wiem, że są wśród nas, zaczytanych, i tacy którzy uwielbiają takie perełki. By Was zachęcić, pozwolę sobie zacytować jeden z nich:

"Nawałnica targała chatą na wszystkie strony. Belki stękały, strzelały okiennice, a grubo obrośnięte mchem gonty na dachu dygotały w burzy. Deszcz szarpany porywami wiatru bił o szyby okien, a na parapecie parę ogłowionych pelargonii tonęło w donicach."

Jeżeli lubicie rozczytywać się w cudnych opisach miejsc, osób czy sytuacji i nie kręcą Was wartkie akcje pierwszych stron, to ta książka jest idealna!

Dzięki uprzejmości #wydawnictootwarte miałam okazję przeczytać tę książkę .
Bardzo chętnie podzielę si z Wami moją recenzją !
Miłego czytania !

"Trafikant" Robert Seethaler

"Próbami światy tworzą się na nowo"
"Kto dużo mówi, ten przeważnie ma niewiele do powiedzenia"

Franz Huchel, młody chłopak mieszkał z matką w starej rybackiej chacie w wiosce Nussdorf nad jeziorem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

" ... o piątej rano każdy normalny człowiek śpi. Chyba, że czyta książkę. "

Gertruda Poniatowska, z domu Piontek, zwana pieszczotliwie przez męża Trudzią, to nie byle kto. Osobistość ta, to ciężki orzech do zgryzienia dla najbliższych. Charakterna, nieustępliwa, apodyktyczna a zarazem wyrachowana i bardzo elegancka. Dążenie do upragnionego celu miała we krwi, albo w genach. Jak kto woli :)
Zawsze mówiła swoim mężczyznom, co mają robić a czego nie wypada.
Mało to mężów pod pantoflem siedzi ? Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że oprócz mężusia był jeszcze synuś, a owy synuś był już dobrze po trzydziestce i nadal mieszkał z rodzicami.

Gucio, czyli Augustyn przez całe życie starał się robić wszystko na przekór mamusi. Na swój sposób oczywiście, by rodzicielki nie obrazić przypadkowo.
Począwszy od kolegi ze szkolnej ławki Cyryla, zwanego przez ową mamusię Przebrzydłym, a skończywszy na wyborze specjalizacji, gdzie można powiedzieć, że Gertruda odniosła połowiczny ale jednak sukces. Na szczęście Augustyn zdążył się ocknąć i przy okazji dorosnąć do decyzji o wyprowadzce. Wynajął mieszkanie i co się okazało? Nie mieszkał sam a z dziewczyną. Tego Trudzia przełknąć nie mogła. Jej syn zamieszkał z "lafiryndą". To jednak nie wszystko. Kto komu zawróci w głowie? Jakie tajemnice wyjdą na jaw? I co z tą moralnością pani Piontek?

Muszę się przyznać, że nie przepadam za książkami o królach, królestwach i takich tam. Po pierwszych zdaniach, gdy ujrzałam imiona i nazwiska bohaterów, pomyślałam: "No nie! Romuald Poniatowski ? Augustyn Poniatowski? Co ja czytam... " Nie dajcie się zwieść. Książka jest naprawdę świetna.

Jeżeli szukacie lektury przy której się odprężycie, zrelaksujecie a nawet pośmiejecie to jest to idealna pozycja! Duża dawka humoru, epizody miłosne i ciekawość dalszych wydarzeń nie pozwolą Wam odłożyć tej książki dopóki nie doczytacie ostatniej strony.

Szczerze polecam!

" ... o piątej rano każdy normalny człowiek śpi. Chyba, że czyta książkę. "

Gertruda Poniatowska, z domu Piontek, zwana pieszczotliwie przez męża Trudzią, to nie byle kto. Osobistość ta, to ciężki orzech do zgryzienia dla najbliższych. Charakterna, nieustępliwa, apodyktyczna a zarazem wyrachowana i bardzo elegancka. Dążenie do upragnionego celu miała we krwi, albo w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Kto sieje wiatr, ten burze zbiera"

Druga część cyklu "Uroczysko". Majka, główna bohaterka a zarazem właścicielka pensjonatu w Malowniczem, powoli przygotowywała się do Świąt Bożego Narodzenia. Oczywiście jak to u kobiet pracujących bywa, cierpiała na notoryczny brak wszystkiego. Głównym winowajcą był śnieg, a raczej jego brak, co jednocześnie miało być przyczyną pustki w pokojach gościnnych. Zabiegana pomiędzy pracą w liceum, gdzie każdą możliwą chwilę umilała jej niezastąpiona i jakże urocza pani dyrektor, a domem przez który przewijało się mnóstwo osób, nie zwracała uwagi na otaczający ją świat. Kiedy zadomowiła się w tej małej górskiej miejscowości na dobre, okazało się, iż nie zdawała sobie sprawy z tego, że nawet taka niepozorna wioska może być pełna tajemnic, a niektóre z nich przyjdzie jej poznać.

Święta to taki magiczny czas, podczas którego nikt nie powinien być sam. Żeby nie było, towarzystwo kota się nie liczy. A może im nas więcej tym weselej? Też, ale nie tylko o to tu chodzi. Nigdy nie wiemy gdzie w naszym życiu jeszcze wylądujemy. A dobro powraca. Im więcej damy od siebie tym więcej do nas powróci. Warto więc czasem schować honor do kieszeni i przyjąć oferowaną pomoc. Życie stawia na naszej drodze różnych ludzi. Ale nic nie dzieje się bez powodu. Każdy z nich pojawia się w jakimś celu. Jedną z takich osób w życiu Majki była Leontyna, niepozorna starsza pani prowadząca antykwariat. Propozycja z jaką elokwentna staruszka do niej wyszła, okazała się daleko idącą w skutkach, nie tylko dla niej.

Książka nie urzekła mnie tak, jak jej pierwsza część ale absolutnie nie powiem, że mi się nie podobała. Jednak do efektu "wow!" czegoś tu zabrakło. Może czegoś bardziej nieprzewidywalnego? Nie jest to historia, której nie odkłada się do ostatniej strony. Ale... Będąc w połowie myślałam o niej, że to bardzo fajna i lekka lektura do popołudniowej kawki. Kiedy jednak już doczytacie ostatnie strony, zrozumiecie, że pomimo swojej prostoty, historia Mai i jej najbliższych niesie głębsze przesłanie, o którym nie napisze bo musiałabym zdradzić Wam zakończenie a tego robić nie chcę. Przeczytacie to się dowiecie !

Więcej moich recenzji na blogu:
czytanienasniadanie-blog.blogspot.com
Oraz fb: czytanienasniadanie.blog

"Kto sieje wiatr, ten burze zbiera"

Druga część cyklu "Uroczysko". Majka, główna bohaterka a zarazem właścicielka pensjonatu w Malowniczem, powoli przygotowywała się do Świąt Bożego Narodzenia. Oczywiście jak to u kobiet pracujących bywa, cierpiała na notoryczny brak wszystkiego. Głównym winowajcą był śnieg, a raczej jego brak, co jednocześnie miało być przyczyną pustki w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"A potem... Potem zacząć wszystko od nowa z jutrem jeszcze wolnym od błędów.”

Każdy z nas ma w życiu taki moment, kiedy nasz świat wali się kawałek po kawałku. Jak już myślimy, że gorzej być nie może, bo przecież jest jakiś limit tego "gorzej", ono uderza ponownie i kolejny raz pozostawia zgliszcza z naszego życia. W takim momencie poznajemy Majkę, główną bohaterkę, zarazem matkę nastoletniej Marysi. Załamana i porzucona przez męża kobieta, próbuje poskładać na nowo puzzle swojego życia. Jedni powiedzą, że rozwód to nic wielkiego. Ludzie ciągle się rozwodzą. Inna sprawa, że to dopiero wierzchołek góry lodowej. Owy mąż swoimi wybrykami zafundował Mai kolejne problemy.

W takim momencie dobrą "instytucją" zawsze powinni być rodzice. Tak było i w tym przypadku... Zajęli się wnuczką, dzięki czemu Majka mogła wziąć kilka dni wolnego by odpocząć, przemyśleć i zaplanować chociaż w najmniejszym stopniu kolejne kroki. W tym celu postanowiła wykorzystać domek w górach po cioci Klaudii, co okazało się być rewelacyjnym pomysłem i wpłynęło pozytywnie na życie nie tylko przyszłej rozwódki ale i jej najbliższych.

Jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką a "Uroczysko" to pierwsza część z serii. Historia Majki i Marysi to pełna pozytywnej energii wielka przygoda z dużą dawką humoru w dobrym stylu. Przeczytałam ją bardzo szybko. Szczerze mówiąc, nie zdarzyło mi się do tej pory śmiać do książki. Jeśli Wam też nie, to macie okazję nie do odrzucenia! Dobre powieści mają to do siebie, że szybko się kończą, na szczęście to dopiero pierwsza część a kolejną mam już u siebie. Polecam!

https://www.facebook.com/czytanienasniadanie.blog/

"A potem... Potem zacząć wszystko od nowa z jutrem jeszcze wolnym od błędów.”

Każdy z nas ma w życiu taki moment, kiedy nasz świat wali się kawałek po kawałku. Jak już myślimy, że gorzej być nie może, bo przecież jest jakiś limit tego "gorzej", ono uderza ponownie i kolejny raz pozostawia zgliszcza z naszego życia. W takim momencie poznajemy Majkę, główną bohaterkę,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Życie to nie tylko tragedia, ale właśnie te wszystkie małe rzeczy, które do niej prowadzą."

Teresa i Agata, czyli matka i córka. Obie prawie się nie znały. Ich życie, oprócz krótkich epizodów w przeszłości, przez długi czas biegło osobno. Dopiero gdy Agata skończyła 13 lat, matka poczuła, że musi na nowo zbudować z nią relację. Zrobiła to w bardzo nieodpowiedzialny sposób, zabierając dziecko od babci i pakując wszystkie rzeczy w pośpiechu. Bez planu, obie wyruszyły czerwonym citroenem na poszukiwania swojego miejsca na ziemi, mając w kieszeni jedynie "parę groszy"  i mapę Polski.
Podróż, z przerwami na obiad w małych knajpkach oraz na sen w przygodnych motelach, kończy się w niewielkim górskim miasteczku, gdzie Teresa zdecydowała się wynająć dom.

Chciałoby się rzec, że w tym momencie ich życie będzie łatwiejsze. Nowy start, nowy dom, nowi sąsiedzi. Nikt ich nie zna, więc nikt nie będzie wypominał błędów przeszłości, oceniał. Niestety nie jest to takie proste. Samotna matka z dzieckiem nigdy nie mają łatwo i tak samo było w tym przypadku. Dodatkowym utrudnieniem była choroba Teresy. Trzynaście lat Agaty to wciąż za mało by można było położyć na jej barkach całe morze odpowiedzialności, z którym nie radziła sobie jej matka...

Książka "Miasto z lodu" jest bardzo smutną historią. Jeżeli szukacie "czegoś" z happy endem i mega klimatycznego na święta to pod żadnym pozorem nie sięgajcie po tą pozycję. Autorka przedstawiła nam ciemną stronę losu samotnych rodziców, specyfikę życia w małych miasteczkach, możliwości manipulacyjne dziennikarzy oraz dodatkowo utwierdziła w przekananiu, że "jak cię widzą, tak cię piszą".
Dodatkowo, według mnie, sposób pisania autorki w tym przypadku (jeszcze nie czytałam innych jej książek)  jest bardzo chaotyczny.
Historia zaczyna się od odnalezienia w górach dziewczyny przemarznietej i bez butów. Trafiła do szpitala w ciężkim stanie. To właśnie ona, leżąc nieprzytopmnie w szpitalu jest narratorką całej historii a nieszczęście jakie ją spotkało jest głównym wątkiem książki.
Nie spotkamy tu rozdziałów. Jedynym punktem zaczepienia jest dzień i godzina zamieszczana co jakiś czas, dając do zrozumienia, że ten czas jest TYM aktualnym po wypadku. Wtedy przez moment jestesmy tu i teraz, ale narratorka bardzo szybko przechodzi do wielu innych momentów czy płaszczyzn swojego życia nie mówiąc nam o tym. Często musiałam wrócić stronę czy dwie by zorientować się gdzie jestem.

Książka jest całkiem w porządku jeżeli chodzi o przedstawioną opowieść. Zakończenie całkowicie odbiega od moich wyobrażeń i z pewnością nie takiego się spodziewałam. Jeżeli ktoś lubi zagmatwane opowieści to jak najbardziej polecam.

"Życie to nie tylko tragedia, ale właśnie te wszystkie małe rzeczy, które do niej prowadzą."

Teresa i Agata, czyli matka i córka. Obie prawie się nie znały. Ich życie, oprócz krótkich epizodów w przeszłości, przez długi czas biegło osobno. Dopiero gdy Agata skończyła 13 lat, matka poczuła, że musi na nowo zbudować z nią relację. Zrobiła to w bardzo nieodpowiedzialny...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Życie to dar i trzeba je doceniać. Najpierw się ucieszyć z tego, co już jest, okazać wdzięczność, docenić, a dopiero potem szukać czegoś więcej. I uśmiechnąć się do świata, a on z pewnością odpowie."

Historia, pomyślał by kto, jak jedna z wielu. Też tak pomyślałam na początku książki. Pierwsze strony nie mogły do mnie przemówić tak, bym jej nie odkładała co chwilę. Ale to mija. Być może nie ma tu zbyt wielu zwrotów akcji aczkolwiek z każdą kolejna stroną jesteśmy co raz bardziej ciekawi tej historii.

Kornelia Rudnicka jest osobą jakich nie brakuje w naszym społeczeństwie. Gruba, zaniedbana, samotna, niedostępna dla otoczenia, przez co rola nauczyciela fizyki (którą w sumie uwielbiała) zamiast dawać radość życia, była dla niej największą kara. Uczniowie traktowali ja z wzajemnością. Wisienką na torcie życia była oczywiście jej mama, Martyna. Zawsze na baczności i w pełnym skupieniu obserwowała córkę i pozostałych domowników. Miała za nic ich  prywatność i życie osobiste. Jej życiowym celem było mówienie i egzekwowanie poleceneń zgodne z posturą dyktatora. Sprzeciw był nie do przyjęcia.

Pewnie żyli by tak nadal. Kto wie jak długo. Gdyby nie pewien poranek, kiedy to Kornelia nie stawiła się w pracy. Niby nic takiego. Każdemu się zdarza zaspać. Będzie "lewe" zwolnienie, chwila odpoczynku od pracy i od poniedziałku od nowa ten sam scenariusz. Ale nie. Tak się nie stało. Od tego momentu nic już nie będzie takie samo. Wiadomość którą otrzyma, będzie jak grom z jasnego nieba i obróci jej życie o sto osiemdziesiąt stopni, choć do tej pory łatwo nie było, nie oznacza to, że teraz od razu będzie lżej. Potrzeba jeszcze wielu dni i mnóstwa zmian a do tego wszystkiego całego morza pewności siebie. Niska samoocena będzie jeszcze długo tkwić w jej wnętrzu. Z każdą strona wyciągamy się mocniej w jej świat. Zaczynamy kibicować a także negowac. Decyzję podejmuje pochopnie, nie zawsze trafnie. Ale nie szkodzi. "Frycowe" płacił każdy z nas.

Kto by pomyślał, że czasem nasze problemy, za które obarczamy wszystko do okola, tak naprawdę swój początek mają w nas samych?
Może wystarczy poprostu założyć uśmiech na twarz?  Szkoda życia na roztrząsanie problemów. Nie zabierajmy sobie sami słodyczy, jaką oferuje dać nam życie.

"Życie to dar i trzeba je doceniać. Najpierw się ucieszyć z tego, co już jest, okazać wdzięczność, docenić, a dopiero potem szukać czegoś więcej. I uśmiechnąć się do świata, a on z pewnością odpowie."

Historia, pomyślał by kto, jak jedna z wielu. Też tak pomyślałam na początku książki. Pierwsze strony nie mogły do mnie przemówić tak, bym jej nie odkładała co chwilę. Ale to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Jeśli budzisz się rano, to znaczy, że jest dobry dzień"

Kwiecień 1942 roku.   Właśnie w tym momencie, razem z odjeżdżającym pociągiem do przewozu bydła, lecz niestety pełnym ludzi, rozpoczęła się historia cierpienia i bólu. Normalne życie tysiecy istnień dobiegło końca z chwilą wejścia do wagonu. Dwudniowa podróż dla wielu była ostatnią. Ci, którzy ją przeżyli, nie mogli mówić o szczęściu.i

Auschwitz - Birkenau. Miejsce, do którego trafiło zbyt wielu. Główny bohater - Lale, przeżył to piekło i dzięki niemu możemy spojrzeć na wszystko z innej perspektywy.
Jego świadome podejście do całej sytuacji zjednuje mu liczne osoby, dzięki którym raz po raz cało wychodzi z kolejnych opresji. Dostał pracę Tatuażysty, co również wielokrotnie ratowało mu życie. Głód, choroby, ciężka praca i śmierć  towarzyszyły ludziom każdego dnia i to tylko dlatego, że byli Żydami , Polakami albo Cyganami...
Pomimo tego całego nazistowskiego piekła, to właśnie tu Lale zakochuje się, przeżywa pierwsze cudowne chwilę z ukochaną. Niestety, w końcu i on, pomimo długiego czasu kiedy udawało mu się unikać problemów, trafia w ręce oprawców ...

Szczerze mogę polecić każdemu tę książkę. Wątek miłosny nadaje tej historii dodatkowych przeżyć i chociaż zdaje się być przeważający uważam, że nic nie jest w stanie przesłonić wydarzeń jakie miały miejsce w obozie koncentracyjnym.

"Jeśli budzisz się rano, to znaczy, że jest dobry dzień"

Kwiecień 1942 roku.   Właśnie w tym momencie, razem z odjeżdżającym pociągiem do przewozu bydła, lecz niestety pełnym ludzi, rozpoczęła się historia cierpienia i bólu. Normalne życie tysiecy istnień dobiegło końca z chwilą wejścia do wagonu. Dwudniowa podróż dla wielu była ostatnią. Ci, którzy ją przeżyli, nie mogli...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to