Najnowsze artykuły
-
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać2 -
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać468
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[1]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Przeczytał:
2018-10-18
2018-10-18
Średnia ocen:
7,2 / 10
612 ocen
Ocenił na:
7 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (3 plusy)
Czytelnicy: 1385
Opinie: 101
Zobacz opinię (3 plusy)
Odrobina brokatu to książka po której, powiem szczerze, nie spodziewałam się zbyt wiele.
Jak wielkie było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że jest to naprawdę fajnie napisana młodzieżówka!
Początek może być mylący. Gdy go czytałam, niezwykle często przewracałam oczami i wzdychałam do siebie wyłapując sztuczności i idiotyzmy. Nie uwierzyłam w sam motym przeprowadzki przyjaciela starszego brata do domku gościnnego głównej bohaterki (i tak zostało już do samego końca książki), a potem to bezczelne zachowanie Harrisona wobec Lauren... Sprawiało to wrażenie kolejnej nudnej opowiastki o bad boy'u i jego księżniczce.
Co się jednak okazało? Autorka miała pomysł na główe postacie. Lauren zajmuje się DIY, prowadzi własnego bloga gdzie wstawia posty i filmiki. I nie jest to jedna z tych książek, gdzie o pasji zapomina się w miarę rozwoju romansu, na co jestem wyczulona. Dało się odczuć, że bohaterkę naprawdę to interesuje i do pewnego stopnia dzieli to zaintersowanie z Harrisonem. Przeżywa różne rozterki, jak każda normalna dziewczyna. Nie jest skrajnie głupia, nie podejmuje też nielogicznych decyzjii, które bierze jakby z kosmosu. Łatwo się z nią utożsamiać, szczególnie tym osobom, które nie wiedzą jeszcze dokładnie co chciałyby robić w życiu, tudzież na jakie studia chciałyby iść.
Harrison okazał się, na jego sczęście, nie być bad boy'em. Został przedstawiony jako osoba dojrzała (nie dajcie się zmylić pierwszym scenom!) i odpowiedzialna, która również nie podejmuje niezrozumiełych decyzji pod wpływem emocji. Sprawdza się w swojej pracy, ma własne pasje. A przede wszystkim zależy mu na Lauren.
Jest jeszcze Grant - bardzo ważna postać, którą też warto omówić. Autorka nie zdemonizowała go, mimo iż od samego początku wiemy, że nie jest konkurencją dla Harrisona. To sympatyczna osoba, która chciała spróbować znajomości z naszą główną bohaterką i która nie zmieniała nagle kompletnie osobowości tylko po to, żeby postawić Harrisona w lepszym świetle, kiedy będzie ratować biedną Lauren ze szponów Granta. To bardzo na plus.
Jednak co do wszystkich postaci, nawet tych głównych, mam jeden podstawowy zarzut. Są niezwykle papierowe. Rzumiem cel takiego zabiegu - dzięki temu łatwo nam jest dopasować własne przeżycia do przedstawionych sytuacji, co zadziałało w moim przypadku, jednakże moim zdaniem zawsze ciekawiej czyta się o bohaterach z bogatą osobowością. Lauren czy Harrisona jeszcze da się przełknąć, ale postacie drugoplanowe, których i tak jest nieprzyzwoicie mało, są jedynie figurami. Riley to przyjaciółka, mama i tata grają lekko nadopiekuńczych rodziców, Brandon to klasyczny straszy brat, a Grant drugi wybór. I nie starają się być czytmkolwiek ponadto.
Wydaje mi się, że autorka miała inny pomysł na tą książkę na początku, a potem chciała z tego zrobić zupełnie co innego, co spowodowało spory dysonans pomiędzy jej początkiem a końcówką. Zaczyna się w typowo licealnym środowisku, a potem mamy przyśpieszone dojżewanie i zakończenie wygląda jak z romansu o młodych dorosłych na początku kariery zawodowej. Przyznam, że podobał mi się ten klimat przy zakończeniu, jednak może być to dezorientujące, szczególnie jeśli liczy się na typowo szkolny romansik.
Jeśli jesteśmy już w temacie zakończenia, powiem kilka zdań. Samo poprowadzenie ostatnich rozdziałów i scen bardzo mi się podobało. Ostatnie zdania nadały wszystkiemu fajnego klimatu i wywołały uśmiech na twarzy, jednak potem nastąpił epilog.
Epilog.
Czsami ta część potrafi kompletnie odmienić myślenie o opowieści, jednak w tym przypadku zmiana jest nie na plus a raczej na minus. Wydało mi się to zupełnie zbędne i sama scena była tak oklepana, że zabiło to fajny wydźwięk poprzedniego rozdziału i samego zakończenia.
Na szczęście w całej książce nie ma kliszowych akcji, pojawiających się w romansach tak często, że znamy je na pamięć, jak na przykład taniec na balu maturalnym, czy wyznanie miłości podczas przemawiania do publiki, bądz patrzenie wspólnie na gwiazdy. Mam już serdecznie dość takich motywów i fajne jest to, że autorka miała okazję wykorzystać te klisze i nawet pozwalała nam wieżyć, że to zrobi, jednak za każdym razem wycofywała się z tego i tworzyła tym samym romantyczne sceny o znacznie większej oryginalności.
Jeśli miałabym ogólnie ocenić Odrobinę Brokatu to powiedziałabym, że była to jedna z przyjemniejszych książek jakie czytałam ostatnio. Wiadomo, że nie jest to literaura na miarę poważniejszych pozycji z gatunku fantastyki, obyczajówek poruszających ważne problemy społeczne i tak dalej, jednak takich rzyczy nie da się ze sobą obiektywnie porównywać. Była to lekka lektura umilająca dzień, przeżyta bez specjalnych emocji, jednak pozwalająca oderwać się na chwilę od tych ważnych spraw, którymi powinniśmy się właśnie zajmować.
Co przypomina mi, jak mało czasu zostało do mojego testu w przyszłym tygodniu...
Odrobina brokatu to książka po której, powiem szczerze, nie spodziewałam się zbyt wiele.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJak wielkie było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że jest to naprawdę fajnie napisana młodzieżówka!
Początek może być mylący. Gdy go czytałam, niezwykle często przewracałam oczami i wzdychałam do siebie wyłapując sztuczności i idiotyzmy. Nie uwierzyłam w sam motym...