Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Według mnie książka jest po prostu świetna. Ciekawe postacie, interesujący świat i porywająca fabuła. Wiele zwrotów akcji, które na prawdę potrafią zaskoczyć (parę razy musiałem wracać do pierwszego roździału, gdyż jest on na prawdę ważny).
Akcja dzieje się w czasach Wiktoriańskich, co jednak nie ma żadnego znaczenia, ponieważ znacząca większość wydarzeń dzieje się w Magicznej krainie. Głównym bohaterem jest Tristran Thorne, który jest synem Dunstana Thorne'a - bohatera pierwszego rozdziału i pewnej magicznej nieznajomej. Chłopak zakochany w pięknej Victorii Forester obiecuje jej odnaleźć gwiazdę, której upadek oglądali razem, wzamian za jej rękę i pocałunek. Tak Tristran wyrusza w podróż na drugą stronę muru oddzielającego nasz świat od krainy magii. Jednak w gwiazdy poszukuje też któlowa czarownic i trzej synowie króla burz. Poza tym gwiazda okazuję się nie być wcale nieżywym kamieniem....

Według mnie książka jest po prostu świetna. Ciekawe postacie, interesujący świat i porywająca fabuła. Wiele zwrotów akcji, które na prawdę potrafią zaskoczyć (parę razy musiałem wracać do pierwszego roździału, gdyż jest on na prawdę ważny).
Akcja dzieje się w czasach Wiktoriańskich, co jednak nie ma żadnego znaczenia, ponieważ znacząca większość wydarzeń dzieje się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gra o Tron wylądowała w moich rękach jako prezent gwiazdkowy, dostałem ją w 2016 i od tamtego czasu jakoś nie mogłem jej skończyć. Szczerze mówiąc nie zachwyciła mnie. George R. R. Martin jest mistrzem kreowania świata i postaci, a także interesującej fabuły, ale na tym koniec. Styl pisania był średni, za dużo opisów, za mało treści i czasami niektóre rozdziały były wręcz nie do zniesienia. Ogólnie całość, czyli jakieś 850 stron, można by spokojnie skrócić o połowę, a książka przy tym tylko by zyskała.
Co do postaci nie mam wielu zastrzeżeń. Najbardziej polubiłem rozdziały Neda, ponieważ tylko one sprawiały, że historia powoli szła do przodu. Szczególnie naprzykrzył mi się Jon, jest to postać nieco zbyt depresyjna i pesymistyczna jak na moje. Jest nieco mniej ciekawą i nieco lepiej walczącą mieczem przetóbką Tyriona, który miał przynajmniej swoje poczucia humoru i spryt.
Reasumując - Gra o Tron nie jest pozycją, którą bym komukolwiek polecił, ma wiele wad, jest okropnie przeciągnięta i dla kogoś kto chce poznać świat Śiedmiu Królest polecam raczej obejżeć serial. Jeśli ktoś jednak poszukuje porywającego fantasy, to moją propozycją jest trylogia "Nocnego Anioła" (pierwszy tom - "Droga Cienia") Brenta Weeksa, albo "Z Mgły Zrodzony" Brandona Sandersona.
Michał L.

Gra o Tron wylądowała w moich rękach jako prezent gwiazdkowy, dostałem ją w 2016 i od tamtego czasu jakoś nie mogłem jej skończyć. Szczerze mówiąc nie zachwyciła mnie. George R. R. Martin jest mistrzem kreowania świata i postaci, a także interesującej fabuły, ale na tym koniec. Styl pisania był średni, za dużo opisów, za mało treści i czasami niektóre rozdziały były wręcz...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sięgnąłem po "Zrodzonego Z Mgły" jako przypadkową książkę, która mi się wyświetliła w podobnych do ostatniej książki jaką przeczytałem - "Poza Cieniem" Brandon Sanderson również był dla mnie obcym autorem, więc nie wiedziałem czego się po nim spodziewać.
Ostatnie Imperium to kraj, którym od tysiąca lat rządzi tyran znany jako Ostatni Imperator. Świat zasypuje popiół, który działa jak deszcz, a w nocy pojawiają się gęste mgły. Skaa, najniższa kasta społeczna, pracuje ciężko i jest terroryzowana przez szlachtę. W takim stanie poznajemy uniwersum trylogii Ostatniego Imperium. Taka perspektywa mi się podoba, dlatego że nieliczni którzy przechowują wiedzę sprzed tysiąca lat są tak naprawde jedynymi, którzy wiedzą że trawa powinna być zielona, a reszta ludzi nawet im nie wierzy. Ogólnie świat jest tak ciekawie opisany, że czytelnik może się w niego wczuć.
Bohaterowie też mi się podobali. Kelsier, jeden z dwóch głównych i tytułowych bohaterów, jest pokazany jako osoba lekko szalona, ale z wielkimi ideałami, o ktore walczy nie poddając się nawet po śmierci żony Mare, która, jak się wydaje, zdradziła go Ostatniemu Imperatorowi. Obaj trafili do Czeluści, czyli jamy w ziemi, która stanowiła najokrutniejszy obóz pracy, jaki można sobie wyobrazić. Tam umarła żona Kelsiera, a on uciekł wspinając się po skałach, którym zawdzięcza blizny na rękach - jego znak rozpoznawczy. (Jakby ktoś się martwił, to nie jest spoiler, wydarzenia te działy się przed rozpoczęciem książki, a wspomniane są jeszcze we wstępie.)
Vin jest drugą główną i tytułową bohaterka. Poznajemy ją jako młodą (o ile dobrze zrozumiałem miała około 16 lat) dziewczynę. Niedawno opuscił brat, który się nią opiekował - Reen, zostawiając ją w szajce złodziei. Jej przywodca Camon wykorzystywał ją ze względu na jej Szczęście, czyli wrodzony talent do uspokajania emocji innych ludzi. Tak ją poznajemy, a więcej nie mogę powiedzieć bo byłby to spoiler, więc musicie sami przeczytać książkę, żeby się czegoś dowiedzieć.
Poza tym podobała mi się każda postać, na prawdę nie było takich bohaterów, którzy byliby irytujący. Sazed, Terrisański lokaj, czy Elend, dziedzić najpotężniejszego rodu w Luthadelu (stolica, miasto gdzie dzieje się większość wydarzeń z książki) byli moimi faworytami z postaci pierwszoplanowych, co zawdzięczają swojej lekkiej tajemniczości i charyźmie.
Reasumując - książka mi się bardzo podobała i dlatego daję 9/10. Jeden punkt zabieram ze względu na zbyt długi poczatek, zanim się rozkręciło, czytałem książki, w których następowało to szybciej, a tu uważam, że np. Pierwsza rozmowa Camona z obligatorem była tak mało znacząca, że możnaby ją spokojnie pominąć, a część opisu działania szczęścia (czy też, uwaga lekki spoiler, Cynku) Vin możnaby umieścić w drugiej rozmowie Camona z Obligatorem. Spróbujcie przebrnąć przez trochę przynudzający początek, a dostaniecie świetną nagrodę w postaci wielu plot twistów i szybkiej interesującej akcji. Książkę szczególnie polecam dla osób, którym nie przeszkadza to, że do połowy sami nie dokońca rozumieją co się dzieje, ale nie martwcie się, chyba jest to specjalny zabieg autora mający na celu sprawienie, że czytelnik wielu rzeczy dowiaduje się wraz z Vin.
Michał L.

Sięgnąłem po "Zrodzonego Z Mgły" jako przypadkową książkę, która mi się wyświetliła w podobnych do ostatniej książki jaką przeczytałem - "Poza Cieniem" Brandon Sanderson również był dla mnie obcym autorem, więc nie wiedziałem czego się po nim spodziewać.
Ostatnie Imperium to kraj, którym od tysiąca lat rządzi tyran znany jako Ostatni Imperator. Świat zasypuje popiół, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka "Poza cieniem" jest naprawde świetnym zakonczeniem porywającej trylogii Nocnego Anioła. Brent Weeks zachwycił mnie swoim niecodziennym stylem pisania. Użycie narracji trzecioosobowej i jednoczesne ukazywanie wydarzeń ze strony bohatera opisując jego myśli i przeżycia (chyba nazywa się to mowa pozornie zależna ale nie jestem pewien) jest jak dla mnie interesującym stylem i zdecydowanie mogę dodać to do plusów.
Kylar Stern jest postacią ukreowaną lepiej niż fantastycznie. Zmiana jaka w nim zachodzi jest pokazywana w całej trylogii płynnie i w taki sposób, żeby czytelnik utożsamiał się z nim i odczówał to samo co on. Z tchórzliwego dzieciaka, który stara się być silny, ale nie daje sobie rady z przytłaczającym go lękiem, zmienia się w coraz silniejszego i pewniejszego mężczyznę. Nauczył się podejmować decyzje i mimo, że czasem były ciężkie, nie poddawał się i walczył by osiągnąć to czego pragnął - wymierzenia sprawiedliwości, zaprowadzenia pokoju i wreszcie spokojnego życia z Elene.
W książce świetnie autorowi udało się ukazać miłość. W przeciwieństwie do Georga R. R. Martina, który w swojej serii "Lodu i Ognia" stwierdza, że miłość jest wymysłem i idiotyzmem, czy do Tolkiena, który (nie licząc wątku z Faramirem i Eowiną na koniec "Powrotu Króla") rezygnuje z umieszczania jej we "Władcy Pierścieni", opisy u Brenta Weeksa są wspaniałe. Kylar i Elene są zdecydowanie moimi faworytami. Ich staranie zrozumienia się nawzajem i ostateczny sukces są ukazane w taki sposób, że czytelnik sam się z nimi utożsamia. Kiedy Kylar postanowił opuścić Elene by zabić króla-boga w "Na Krawędzi Cienia", myślałem sobie "Nie, nie odchodź, zaczekaj na nią wytłumacz to chociaż, a nie odchodzisz i zostawiasz list - najgorszy sposób. To tak jak zerwac z kimś przez SMS-a". Ale potem pojawiła się Vi, zabiła Jarla i porwała Uly, co sprawiło, że na liście najbardziej złych (to nie bład, po prostu jakbym napisał najgorszych, ktoś mógłby zrozumieć, że najgorzej ukreowanych; a tu mi chodziło o to, że jej znienawidziłem) postaci w powieści. Ale jej zmiana była super. Z zimnej i surowej siepaczki, dla której ciało było tylko rzeczą, która pomagała zabijać, Vi staje się kobietą życzliwą i współczującą. Mimo tego, że pokochała Kylara to rozumie jego miłość do Elene i stara się im z całych sił pomóc. Mało mi się podobała przemiana Logana, który z głupiego nastolatka zmienia się w człowieka idealnego, honorowego i prawego, bez wad. Takie postacie mi się nie podobają, bo są puste. Postaci całkowicie złej można chociaż nienawiedzić, ale całkowicie dobrej - co najwyżej życzyc jej żyć "długo i szczęśliwie". Durzo jest tu raczej postacią drugoplanową, ale nie można pominąć i jego przemiany. Chociaż osobiście zrozumiałem to tak, że Blint tak na prawdę się nie zmienił, tylko odkrył swój prawdziwy charakter skrywany pod surową maską "doskonałego siepacza". Okazuje się być pomocny i dumny ze swojego ucznia, którego zaczął traktować jak syna. Trochę nie spodobał mi się brak Uly, ktòra może nie jest najważniejszą postacią, ale po odegraniu tak sporej roli w poprzedniej części trylogii i bliskość z Kylarem, który starał się zastąpić jej ojca, dziwi mnie, że Stern nawet nie pomyślał, żeby się z nią zobaczyć. Osobiście uważam, że autor po prostu o tym zapomniał, ale to trochę przykre, bo jako czytelnik zacząłem ją traktować jak osobę bliską serca Kylara.
To co mi się zdecydowanie spodobało to szybki i interesujący rozwój wątku Doriana. W poprzednich książkach był jedynie prorokiem, który był postacią "drugo-" jak nie "trzecioplanową". Tu staje się jedną z postaci głównych. Bardzo interesująco jest pokazane jak jego miłość z Jenine najpierw rośnie, a potem maleje i zmieniana w sytuację bardziej przypominającą wspólne rządzenie państwem. Jednak nie bardzo zrozumiałem dlaczego powrócił jego dar proroczy, czy to za pomocą viru? Nie wiem i sie nie dowiem dopóki nie przeczytam książki jeszcze raz, a na pewno to zrobię.
Największym plusem jest jak dla mnie zakończenie. To jest to czego się chce od świetnej Trylogii. Nienawidzę pustych happy endów w stylu
"i żyli długo i szczęśliwie", a na szczęście tu było o niebo lepiej. Idealne zakończenie to takie kiedy nie wiesz czy płakać ze smutku, czy z radości, i właśnie coś takiego zaprezentowało "Poza Cieniem". Szybki natłok wydarzeń. Okazuje się że Khali, która zawładnęła ciałem Elene jest dawną znajomą Durzo i namowy Blinta dają czytelnikowi nadzieję, że Khali rzeczywiście go posłucha i opuści ciało ukochanej Kylara. Jednak ona nie zamierza tego zrobić i dalej wewnętrzna walka Kylara (a właściwie walka przymusu Vi z przymusem Khali). Pytanie, czy Kylar zabije Vi? Nie, udaje się złamać oba przymusy (i przy okazji przełamać więź z Vi) i wedy Elene odzyskuje kontrolę. Prosi Kylara by ją zabił. "Nie Kylar, jest inny sposób". Jest? Nie ma, nie tym razem, tak jak powiedział Wilk, Elene musi umrzeć, więc Kylar przebija swoją żonę (nie Vi, Elene) Curochem. Koniec? Nie, pobudka, Khali nie żyje, ale Elene jeszcze tak. I tu przychodzi siostra Ariel i mówiąc, że już się jej nie uratuje wyjmuje Curocha z ciała, dobijając biedną Elene. I ostatni wysiłek, prawie wszyscy bohaterowie (no ci bardziej znaczący) z pomocą Łowcy i magii Curocha niszczą całą ogromną armię zmroczy. I tu koniec? Wciąż nie, przychodzi Wilk i jest happy ending. Wszyscy cali i zdrowi (no poza Dorianem, który oszalał). Nasz idealny Logan Królem Najwyższym ( a i jeszcze wracając do Logana i tej sytuavji ze smokiem z ręki i śmiercią Moburu...WTF!?), Durzo szczęśliwy z Gwinvere Kireną, Jenine nagle zapomniała o wielkiej miłości do Doriana i razem ze swoimi dziećmi w brzuchu zostaje z powrotem żoną Logana, Elene nagle została bohaterką i na jej cześć nazwano nową stolicę (Elenea) i jej "miłość" stworzyła niwy gatunek tulipanów. Jenine w ciąży uprawia seks z Loganem, a Kylar budzi się widząc mozaikę przedstawiającą jego (chyba), Vi która trzyma go za rękę i tulipany (te od Elene) na stole. Koniec.
Pokrótce, książka (a właściwie cała trylogia) została moją ulubioną i uznaję ją za najlepsze fantasy jakie kiedykolwiek powstało. Daję 10/10, bo nie wybaczyłbym sobie dania choćby o 0,5 oceny niżej. Teraz idę do empika zakupić Czarny pryzmat, by móc przeczytać inną książkę Brenta Weeksa z nadzieją, że będzie nie gorsza niż trylogia Nocnego Anioła.
Michał L.

Książka "Poza cieniem" jest naprawde świetnym zakonczeniem porywającej trylogii Nocnego Anioła. Brent Weeks zachwycił mnie swoim niecodziennym stylem pisania. Użycie narracji trzecioosobowej i jednoczesne ukazywanie wydarzeń ze strony bohatera opisując jego myśli i przeżycia (chyba nazywa się to mowa pozornie zależna ale nie jestem pewien) jest jak dla mnie interesującym...

więcej Pokaż mimo to