„Ten krótki moment między myślą a wypowiedzeniem słów na głos jest błogosławieństwem. Moment, w którym myślisz, że to, co powiesz, coś odmieni. Sprawi, że poruszysz tłumy, coś drgnie na woskowych twarzach twoich słuchaczy. Spojrzą na ciebie i zauważą twoją obecność, zajmiesz niewielkie miejsce w ich umyśle na krótką chwilę. W tym momencie jesteś kimś – i dla tych momentów żyjesz.”
_____ ♠_______
#martabijan
#melodiamgiełdziennych
#wydawnictwomova
Początki bywają trudne, tym bardziej, że spodziewałam się po tej książce zupełnie czegoś innego. „Melodia mgieł dziennych” to forma pamiętnika, w którym Es opowiada nam swoją historię – smutną, przygnębiającą, ale też wymagającą odwagi. Zbyt często umieramy w samotności i równie ciężko jest nam przelać nasze emocje na papier. Kiedy zaczęłam czytać, pomyślałam sobie, że to jedna z najgorszych książek, jakie miałam w ręce w tym roku. Zupełnie nie mogłam się odnaleźć. Zaczęłam googlować, przesłuchałam spotify, chciałam wgryźć się w styl i twórczość Marty, żeby zrozumieć sens „Melodii”. Wbrew pozorom naprawdę trzeba się natrudzić, żeby zauważyć i zrozumieć smutek drugiego człowieka. Sposób w jaki chciałby o nim opowiedzieć, tym bardziej, jeżeli przeplatany jest wieloma innymi emocjami. Twórczość Marty jest trudna, wymaga zrozumienia, bliższego poznania, zaakceptowania pewnych składowych, ale książka tylko na tym zyskuje. Ja musiałam trochę się natrudzić, ale uważam, że było warto. Historia, którą Marta nam przedstawiła jest niebanalna i jednocześnie piękna. Choć początkowo byłam całkowicie na nie, to w przeciągu kilkudziesięciu stron historia Es i Melodii całkowicie mnie oczarowała. Cała „Melodia” to jedna wielka emocja, która kłębi się na kartach książki w postaci smutku, samotności, próby odnalezienia siebie, tęsknoty, miłości. Książka nie jest dla każdego, oryginalny styl Marty nie przypadnie wszystkim do gustu, ale warto spróbować czegoś innego, tym bardziej, jeśli zyskuje to na wartości przy bliższym poznaniu. Polecam wszystkim, którzy lubią niebanalną twórczość i melancholię. Obie idealnie wpasowały się w październik.
„Ten krótki moment między myślą a wypowiedzeniem słów na głos jest błogosławieństwem. Moment, w którym myślisz, że to, co powiesz, coś odmieni. Sprawi, że poruszysz tłumy, coś drgnie na woskowych twarzach twoich słuchaczy. Spojrzą na ciebie i zauważą twoją obecność, zajmiesz niewielkie miejsce w ich umyśle na krótką chwilę. W tym momencie jesteś kimś – i dla tych momentów...
„Ten krótki moment między myślą a wypowiedzeniem słów na głos jest błogosławieństwem. Moment, w którym myślisz, że to, co powiesz, coś odmieni. Sprawi, że poruszysz tłumy, coś drgnie na woskowych twarzach twoich słuchaczy. Spojrzą na ciebie i zauważą twoją obecność, zajmiesz niewielkie miejsce w ich umyśle na krótką chwilę. W tym momencie jesteś kimś – i dla tych momentów żyjesz.”
_____ ♠_______
#martabijan
#melodiamgiełdziennych
#wydawnictwomova
Początki bywają trudne, tym bardziej, że spodziewałam się po tej książce zupełnie czegoś innego. „Melodia mgieł dziennych” to forma pamiętnika, w którym Es opowiada nam swoją historię – smutną, przygnębiającą, ale też wymagającą odwagi. Zbyt często umieramy w samotności i równie ciężko jest nam przelać nasze emocje na papier. Kiedy zaczęłam czytać, pomyślałam sobie, że to jedna z najgorszych książek, jakie miałam w ręce w tym roku. Zupełnie nie mogłam się odnaleźć. Zaczęłam googlować, przesłuchałam spotify, chciałam wgryźć się w styl i twórczość Marty, żeby zrozumieć sens „Melodii”. Wbrew pozorom naprawdę trzeba się natrudzić, żeby zauważyć i zrozumieć smutek drugiego człowieka. Sposób w jaki chciałby o nim opowiedzieć, tym bardziej, jeżeli przeplatany jest wieloma innymi emocjami. Twórczość Marty jest trudna, wymaga zrozumienia, bliższego poznania, zaakceptowania pewnych składowych, ale książka tylko na tym zyskuje. Ja musiałam trochę się natrudzić, ale uważam, że było warto. Historia, którą Marta nam przedstawiła jest niebanalna i jednocześnie piękna. Choć początkowo byłam całkowicie na nie, to w przeciągu kilkudziesięciu stron historia Es i Melodii całkowicie mnie oczarowała. Cała „Melodia” to jedna wielka emocja, która kłębi się na kartach książki w postaci smutku, samotności, próby odnalezienia siebie, tęsknoty, miłości. Książka nie jest dla każdego, oryginalny styl Marty nie przypadnie wszystkim do gustu, ale warto spróbować czegoś innego, tym bardziej, jeśli zyskuje to na wartości przy bliższym poznaniu. Polecam wszystkim, którzy lubią niebanalną twórczość i melancholię. Obie idealnie wpasowały się w październik.
„Ten krótki moment między myślą a wypowiedzeniem słów na głos jest błogosławieństwem. Moment, w którym myślisz, że to, co powiesz, coś odmieni. Sprawi, że poruszysz tłumy, coś drgnie na woskowych twarzach twoich słuchaczy. Spojrzą na ciebie i zauważą twoją obecność, zajmiesz niewielkie miejsce w ich umyśle na krótką chwilę. W tym momencie jesteś kimś – i dla tych momentów...
więcej Pokaż mimo to