rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Po przeczytaniu Króla, byłem pewien, że Szczepan Twardoch wyrośnie na pierwszego polskiego pisarza. Po przeczytaniu Królestwa, widzę jak łatwo wielkość może sięgnąć rynsztoka. Osobiście nie znalazłem w tej książce nawet cienia tej literatury, jaką nam swoim poprzednim dziełem zaprezentował pisarz. Królestwo odebrałem jako bardzo wymęczoną literaturę i pisaną jakby pod zamówienie bogatego sponsora - oczywiście wpisującą się w 100% w najnowsze pisarskie trendy. Mamy więc słabych mężczyzn i silne kobiety (niedorostki też są jeszcze silne). Mamy dobrych socjalistów i niedobrych narodowców. Jednak przede wszystkim mamy w tej książce mądrych i odważnych Żydów i obrzydliwych, tchórzliwych Polaków. Chyba żadna postać o narodowiści polskiej nie została pokazana w tej książce pozytywnie. I pomyśleć że akcja powieści toczy się w Warszawie w latach 1939-1944. Jakby nie było Powstania Warszwskiego w którym kilkaset tysięcy Polaków nie zważając na wątpliwe przesłanki, ofiarowało swoje życie dla szczytnej idei. Czy tak postępują wredni ludzie? Gdzieś się ulotniła umiejętność Pana Twardocha do szczegółowego i zgodnego z ówczesną rzeczywistością opisywania tła powieści, tak pociągająca w Królu.

Po tym wszystkim zastanawiam się nad jednym. Jak Szczepan Twardoch radzi sobie z tym, że myśli i wyraża siebie po polsku?

Po przeczytaniu Króla, byłem pewien, że Szczepan Twardoch wyrośnie na pierwszego polskiego pisarza. Po przeczytaniu Królestwa, widzę jak łatwo wielkość może sięgnąć rynsztoka. Osobiście nie znalazłem w tej książce nawet cienia tej literatury, jaką nam swoim poprzednim dziełem zaprezentował pisarz. Królestwo odebrałem jako bardzo wymęczoną literaturę i pisaną jakby pod...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka smakowita, pełna dobrego humoru i ciekawych spostrzeżeń. Jednak podczas lektury tej książki miałem nieodparte wrażenie, że Miłoszewski pisząc kwestie Grażyny, korzystał z daleko idącej współpracy z kobietą. Wręcz czułem tą kobiecą odmienność spojrzenia na rzeczywistość. Podobne wrażenia mam, gdy sięgam po książki napisane przez kobiety - z tych wyzwolonych. Pamiętam, że podobne wrażenie odniosłem podczas lektury Bezcennego. Pozostałem ze swoim zdziwieniem, raczej bez szans na wyjaśnienie.

Książka smakowita, pełna dobrego humoru i ciekawych spostrzeżeń. Jednak podczas lektury tej książki miałem nieodparte wrażenie, że Miłoszewski pisząc kwestie Grażyny, korzystał z daleko idącej współpracy z kobietą. Wręcz czułem tą kobiecą odmienność spojrzenia na rzeczywistość. Podobne wrażenia mam, gdy sięgam po książki napisane przez kobiety - z tych wyzwolonych....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ballada o pewnej panience, oprócz tego że spełnia zapewne rolę zapchajdziury w czasach posuchy (miejmy nadzieję, że odpoczynku przed następnym Dziełem), stanowi pewnego rodzaju zogniskowanie różnych sfer aberracji ludzkiej, które są przedmiotem obserwacji autora. Całkiem jak w Boskiej komedii Dantego, przemierzamy wraz z autorem kolejne kręgi ludzkiego piekła. Dante odważył się tam wstąpić, bo w czeluście wciągała go miłość do Beatrycze. Co takiego ciągnie Szczepana Twardocha w odmęty piekieł? Wszak warsztat ma ten chłopak niezrównany, mógłby przecież pisać o sprawach milszych dla duszy. Odpowiedź na to pytanie przyniosło mi opowiadanie "W piwnicy". Myślę, że każdy psychoanalityk uśmiechnąłby się tylko nad rebusem określonym tym opowiadaniem - tak czysto odpowiada archetypom symboli naszej podświadomości. Tak więc z jednej strony przykuwa kultura Górnego Śląska, bardzo (wręcz zbyt) mocno osadzona w tradycji i przywiązaniu do codziennego rytuału i tym samym bardzo oddalona od prawdy ludzkich przeżyć i emocji. A z drugiej ciągnie prawda, tak mocno doświadczana w miłości, walce, przemocy, śmierci. Trzeba to mocno podkreślić, Szczepana Twardocha czyta się bardzo dobrze, wybitnie smakuje jego słowo, bo ten chłopak pisze z siebie - nie tworzy umysłem, ku zabawie gawiedzi, ale wydobywa z serca - więc pewnie nie napisze miłych opowieści. Chyba że pootwiera wszystkie drzwi od nieistniejącej piwnicy i skonstatuje, że jądro ciemności jest czystym światłem.

Ballada o pewnej panience, oprócz tego że spełnia zapewne rolę zapchajdziury w czasach posuchy (miejmy nadzieję, że odpoczynku przed następnym Dziełem), stanowi pewnego rodzaju zogniskowanie różnych sfer aberracji ludzkiej, które są przedmiotem obserwacji autora. Całkiem jak w Boskiej komedii Dantego, przemierzamy wraz z autorem kolejne kręgi ludzkiego piekła. Dante odważył...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Opowieści z drogi po bezdrożach polubiłem za sprawą Romualda Koperskiego i chyba na nim skończyłem, bo ilekroć sięgałem po następną tego rodzaju opowieść, zwykle kończyłem już po kilkunastu stronach. Jednak książka Pani Magdy Bogusz była inna. Może za sprawą swojej wielkiej wrażliwości, umiała pokazać jak pięknie potrafimy się różnić i jak wiele wspaniałych cech nas wszystkich łączy. Dzięki tej książce jak również miałem swoją bogatą w wydarzenia i wzruszenia podróż po Świecie, za co autorce serdecznie dziękuję.

Opowieści z drogi po bezdrożach polubiłem za sprawą Romualda Koperskiego i chyba na nim skończyłem, bo ilekroć sięgałem po następną tego rodzaju opowieść, zwykle kończyłem już po kilkunastu stronach. Jednak książka Pani Magdy Bogusz była inna. Może za sprawą swojej wielkiej wrażliwości, umiała pokazać jak pięknie potrafimy się różnić i jak wiele wspaniałych cech nas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałem tak soczystą i pełną życia powieść, jak tego Króla Twardocha. Podzielam opinie wielu tutaj komentujących, że to jest chyba najlepsza książka wydana w Polsce w tym roku, a kto wie, czy nie najlepsza od ćwierćwiecza. Brawo dla autora.
Natomiast nie podzielam opinii wielu komentatorów, że motyw latającego wieloryba trąci anachronizmem i w związku z tym obniża wartość dzieła. Dla mnie Sitani jest znakiem, że autor wchodzi w życie tak głęboko, aż chwyta ulotne przesłanki tego, co po drugiej stronie życia, wyrażając je właśnie w takiej formie.
Cała osoba Szczepana Twardocha, jego twórczość literacka, publiczne wypowiedzi, jak również środowisko, które promuje jego książki, zajmuje jednoznaczną pozycję światopoglądową, będące w wyraźnej opozycji do tradycyjnie w Polsce pojmowanej duchowości, stosunku do ojczyzny i drugiego człowieka. Chciałoby się żyć w kraju, gdzie ideały polskości są żywe, jednak podświadomie można odczuć, że w przerażającej większości przypadków, to polukrowana fasada. Rzeczywistość, to albo brutalna proza życia, tak dobrze opisana na kartach tej książki, albo żenujące zakłamanie. Obydwie te postawy rodzą egzystencjalny lęk o przetrwanie, a to z kolei sprowadza na nas wielką samotność. Dopiero siła i moc Króla, pozwala pozbyć się lęku i dostrzec coś poza tym strasznym zamieszaniem, zwanym życiem - całkiem jak bohater powieści, który dostrzega mistycznego wieloryba nad miastem.
Szczepan Twardoch jest od dawna pasjonatem siły. Ilekroć spogląda na niego obiektyw aparatu, przybiera on pozę silnego mężczyzny, często z bronią w ręku, albo przynajmniej mocnym z papierosem w ustach (wiem, bo też kiedyś paliłem cygaretki). Bohaterowie jego powieści i opowiadań, to również osoby bezkompromisowe, wyrażające bez skrępowania własną wolę. Wyrażając swoje podświadome pragnienia, jednocześnie skutecznie promuje wśród czytelników postawy pełne mocy.
Patrząc na historię Polski w ostatnich 3 wiekach, nie można nie odnieść wrażenia, że nasze państwo cechuje wybitna słabość, że brakuje nam mocy samodzielnego decydowania o własnej woli. Dlatego traktuję twórczość Szczepana Twardocha jako wybitnie patriotyczną.
A swoją drogą, zastanawiam się jak ten szczeniak (rocznik 1979), posiadł tak głęboką wiedzę (przeczucie) o życiu?

Nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałem tak soczystą i pełną życia powieść, jak tego Króla Twardocha. Podzielam opinie wielu tutaj komentujących, że to jest chyba najlepsza książka wydana w Polsce w tym roku, a kto wie, czy nie najlepsza od ćwierćwiecza. Brawo dla autora.
Natomiast nie podzielam opinii wielu komentatorów, że motyw latającego wieloryba trąci anachronizmem i w...

więcej Pokaż mimo to