-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2024-05-26
2022-11-10
Dobra książka o dziecięcej przyjaźni, choć zastanawiam czy przyjaźń to dobre słowo określające stosunki między Isorą i Shit. Na pewno nie z punktu widzenia dorosłej osoby. Dziewczyny łączy dziwna symbioza - z jednej strony pełna bezwarunkowej akceptacji a z drugiej role zostały rozdane, gdzie to Isora jest gwiazdą a Shit jej fanką wpatrzoną jak w obrazek, gotowa na każde skinięcie, nieustannie porównująca się i zazdroszcząca. Pewnie większość miała kogoś takiego z kim miało się własny świat niedostępny dla innych a szczególnie dla dorosłych. Ja to znam choć aż tak hardcorowo jak w książce nie było.
Dobra książka o dziecięcej przyjaźni, choć zastanawiam czy przyjaźń to dobre słowo określające stosunki między Isorą i Shit. Na pewno nie z punktu widzenia dorosłej osoby. Dziewczyny łączy dziwna symbioza - z jednej strony pełna bezwarunkowej akceptacji a z drugiej role zostały rozdane, gdzie to Isora jest gwiazdą a Shit jej fanką wpatrzoną jak w obrazek, gotowa na każde...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Cierpienia młodego Ryszarda.
Ciekawy i odważny pomysł na debiut. Wieś z lat 70-tych opisana bez mitologizowania, bez upiększania, bez rozliczania, bez moralizatorstwa. Autorka nie próbuje opowiedzieć nic więcej tylko tę historię. Główny trzon stanowi Rysiek i jego miłość do muzyki. Takie skrzyżowanie Janka Muzykanta z Billym Elliotem. Dla mnie o wiele ciekawsza była opowieść o wiejskiej wspólnocie i o pogrzebowych rytuałach. Tradycja ta już prawie zanikła - nie żegna się zmarłego, nie czuwa się przy nim, nie wyprawia w ostatnią drogę. Nastąpiła "nowoczesność", która odseparowała śmierć od żywych, bo śmierć jest trudna i straszna i lepiej nie mieć z nią na żadnym etapie do czynienia. A najlepiej to żyć wiecznie. I większość się z tym zgodziła zapominając, że przecież śmierć to nieodłączny element życia i to zostało w książce dobrze pokazane.
Moja ocena bierze się z trzech rzeczy. Pierwsza to postać wiecznie samobiczującego się Ryśka. Ja wiem, to dziecko, co chwilę ktoś z rodziny żegna się z tym światem, tatuś nie jest wspierający itd., ale po prostu nie. Nie znoszę takich ludzi, od razu ciśnienie mi skacze. Po drugie mało muzyki w książce, w której ta gra ważną rolę. Aż prosi się o przytoczenie tych żałobnych pieśni. Zdania typu "i Rysiek zaśpiewał" to dla mnie stanowczo za mało. Po trzecie - kompletnie mnie nie poruszyła. Mogłabym ją określić jednym słowem - rzetelna. I to wszystko. Język jest jakiś suchy, bez serca, trochę jak naukowa obserwacja.
Mimo to nie uznaję czasu spędzonego z Wniebogłosem za stracony i mam nadzieję, że Autorka nie poprzestanie na tej jednej książce.
#WyzwanieLC2024 maj
Cierpienia młodego Ryszarda.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCiekawy i odważny pomysł na debiut. Wieś z lat 70-tych opisana bez mitologizowania, bez upiększania, bez rozliczania, bez moralizatorstwa. Autorka nie próbuje opowiedzieć nic więcej tylko tę historię. Główny trzon stanowi Rysiek i jego miłość do muzyki. Takie skrzyżowanie Janka Muzykanta z Billym Elliotem. Dla mnie o wiele ciekawsza była...