Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Sięgając po tą książkę miałam mieszane uczucia. Z jednej strony, wypowiedzi dziennikarzy z tylnej części okładki mówiły o przedstawieniu argumentów zarówno zwolenników, jak i przeciwników metody in vitro i obalaniu medialnych mitów, z drugiej strony, po opisie autora można się było domyślić, w jakim świetle będzie ona przedstawiona. W dodatku w spisie treści zauważyłam oddzielną rubryczkę oznaczoną słowem "Kościół".
Ale do rzeczy. Zanim otworzyłam książkę, łudziłam się, że autor pozwoli czytelnikowi na samodzielne wystawienie opinii na temat in vitro, przedstawiając TYLKO zalety i wady tego procesu. Jednakże tak nie było i mitem okazała się suwerenność pisarza. Każda wypowiedź za in vitro oznaczała piękny, rozległy komentarz, sugerujący potępianie "morderców", czyli lekarzy wykonujących ten zabieg i rodziców dzieci "z probówki". Sam sposób pisania autora budził sprzeciw, lecz nie wobec samej metody ale w stosunku do grona ludzi "wszechwiedzących", których problem bezpłodności nie dotyczy. Terlikowski strasznie krytykuje media, które według niego działają, jak to ujął "na emocjach", wobec czego nie myślą moralnie i sensownie. Jednak, jak zauważyłam, autor wyrażając się w ten sposób, również siebie pozbawia zaufania. Jego opinie są wyrażane w bardzo krzykliwy i przepełniony sarkazmem sposób. Przez większość rozdziałów, książka doprowadzała mnie do białej gorączki. Trudno jest dojść do porozumienia z tak zagorzałym katolikiem, który każdy sprzeciw wobec woli kościoła uznaje za herezję i sam decyduje kogo Bóg zbawi, a kogo potępi.
Książkę trudno nazwać inaczej niż kontrowersyjną, w szczególności w czasach, gdzie temat in vitro jest numerem jeden. Pisarz doskonale manipuluje uczuciami czytelników i zmusza do ponownego przemyślenia sprawy sztucznego zapłodnienia.

Sięgając po tą książkę miałam mieszane uczucia. Z jednej strony, wypowiedzi dziennikarzy z tylnej części okładki mówiły o przedstawieniu argumentów zarówno zwolenników, jak i przeciwników metody in vitro i obalaniu medialnych mitów, z drugiej strony, po opisie autora można się było domyślić, w jakim świetle będzie ona przedstawiona. W dodatku w spisie treści zauważyłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka opisuje niewiarygodną wyprawę z udziałem hobbita- Bilbo Bagginsa i krasnoludów w poszukiwaniu Samotnej góry. Mieszkał tam bowiem smok- Smaug, który w dawnych czasach, zniszczył miasta ludzi i krasnoludów, zagrabiając skarby w nich ukryte. Wspominając dawną krzywdę, Thorin Dębowa Tarcza, Dwalin, Balin, Kili, Fili, Dori, Nori, Ori, Oin, Gloin, Bifur, Bofur, Bombur wyruszają by dać nauczkę smokowi i odzyskać stracone dobra. Z pomocą Gandalfa, przekonują Bilbo, by wziął dział w przygodzie. Decyzja okazuje się słuszna, gdyż mały hobbit w znacznym stopniu przyczyni się do szczęśliwego zakończenia historii.

Opowieść którą przedstawił Tolkien bardzo mnie zafascynowała. Wkrótce po przeczytaniu "Hobbita" zdobyłam kolejne jego książki i dosłownie nie mogłam się oderwać. Mój świat przestał istnieć i całe dnie spędzałam na rozmyślaniu o przygodach bohaterów. Wprost nie mogłam uwierzyć, że cała akcja powieści dzieje się tylko w głowie autora. Nie wiem jak można tak szczegółowo opisywać widoki, postacie, przedmioty, widząc je tylko oczami wyobraźni. Wszystkie książki Tolkiena są idealnie dopracowane. Nie potrafię wskazać jednej drobnostki, do której można by się było przyczepić. Nigdy dotąd nie spotkałam autora, równie dobrze piszącego powieści fantastyczne. Jego utworów nie czyta się szybko, prosto, łatwo i "Hobbit" nie jest wyjątkiem, jednak uważam, że jedna strona tolkienowskich książek zawiera więcej pomysłu i wyrafinowania, niż cała treść wielu innych.

Doskonała lektura dla fanów fantastyki (i nie tylko), stanowi świetne wprowadzenie do "Władcy pierścieni". POLECAM

Książka opisuje niewiarygodną wyprawę z udziałem hobbita- Bilbo Bagginsa i krasnoludów w poszukiwaniu Samotnej góry. Mieszkał tam bowiem smok- Smaug, który w dawnych czasach, zniszczył miasta ludzi i krasnoludów, zagrabiając skarby w nich ukryte. Wspominając dawną krzywdę, Thorin Dębowa Tarcza, Dwalin, Balin, Kili, Fili, Dori, Nori, Ori, Oin, Gloin, Bifur, Bofur, Bombur...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przed przeczytaniem tej książki, słyszałam wiele opinii na jej temat, niezachęcających do czytania. Przez co z wielką niechęcią wypożyczyłam "Starego człowieka i morze" i powieść długo musiała odleżeć na mojej półce, zanim przykułam do niej uwagę. Zapewne bez szkolnego przymusu, nigdy bym po nią nie sięgnęła, co by było straszliwym błędem. Powieść bowiem, okazała się jedną z najlepszych, które czytałam.

"Człowiek nie jest stworzony do klęski. Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać"

Może od początku. Książka Hemingwaya opisuje wyjątkowo ciężki los rybaka- Santiago. Starzec od osiemdziesięciu czterech dni nie złowił ani jednej ryby. Mimo to wypływa kolejny raz w morze, zapuszczając się daleko, w nieuczęszczane okolice. Na jedną z jego przynęt dała się złapać ogromna, sądząc po sile ryba, która ciągnęła go coraz to dalej, na głębsze morze. Po wielodniowej bezustannej walce, udaje się. Santiago zabija marlina. Okazuje się on większy nie tylko od niego, lecz nawet od łodzi którą płynął. Jednak trudno jest przewieźć nęcąco ociekającą krwią rybę na ląd, bez zwrócenia niczyjej uwagi. Za dobre, żeby mogło trwać. Nim wycieńczony Santiago dociera do brzegu, po zdobyczy pozostaje jedynie obgryziony szkielet.

Książka zawiera mnóstwo aluzji. Nie jest to, jak na pierwszy rzut oka się wydaje, jedynie opowieść o łowieniu ryby. To metafora ludzkiego losu. Santiago "wygrał walkę, którą przegrał". Powieść pokazuje człowieka rzuconego w wir życia, wśród ludzi, czekających tylko na okazję, by uraczyć się jego sukcesem.

Przed przeczytaniem tej książki, słyszałam wiele opinii na jej temat, niezachęcających do czytania. Przez co z wielką niechęcią wypożyczyłam "Starego człowieka i morze" i powieść długo musiała odleżeć na mojej półce, zanim przykułam do niej uwagę. Zapewne bez szkolnego przymusu, nigdy bym po nią nie sięgnęła, co by było straszliwym błędem. Powieść bowiem, okazała się jedną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Kłamczuchy" to pierwsza część z serii "Pretty Little Liars", która przedstawia życie czterech nastolatek, po zaginięciu ich przyjaciółki- Alison. W książce można spotkać liczne intrygi, w które są zamieszane Aria, Spencer, Emily i Hanna. W rok po zniknięciu dziewczyny, zaczynają otrzymywać dziwne wiadomości. Ktoś zna ich sekrety,o których wiedziała tylko jedna osoba... Wkrótce koło byłego domu Alis, znaleziono jej zwłoki. Dochodzenie w sprawie zaginięcia awansuje do rangi zabójstwa. A smsy wciąż przychodzą.

Książka bardzo mnie wciągnęła, przede wszystkim przez lekkość z jaką się ją czyta. Zaskakujące sytuacje i gorące tajemnice bohaterek sprawiają, że nie można się od niej oderwać. Zaliczam ją do powieści pisanej typowo dla młodzieży (w szczególności dla fanów amerykańskich seriali),bez "drugiego dna" i pouczającej treści. Powiem tak, w książce nie ma miejsca dla grzecznych dziewczynek i własnej córce bym jej nie poleciła. Jednak w przerwie od ambitnych, trudnych dzieł, warto przeczytać.

"Kłamczuchy" to pierwsza część z serii "Pretty Little Liars", która przedstawia życie czterech nastolatek, po zaginięciu ich przyjaciółki- Alison. W książce można spotkać liczne intrygi, w które są zamieszane Aria, Spencer, Emily i Hanna. W rok po zniknięciu dziewczyny, zaczynają otrzymywać dziwne wiadomości. Ktoś zna ich sekrety,o których wiedziała tylko jedna osoba......

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgając po "Intruza", spodziewałam się kolejnej młodzieżowej powieści,której głównym wątkiem jest niebezpieczna miłość. Czyli czegoś, jak saga "Zmierzch", w której cała fabuła dotyczyła skomplikowanych uczuć bohaterki. Jednak książki Meyer nie tyle mnie oczarowały, co bardzo wciągnęły,a o "Intruzie" słyszałam wiele dobrych opinii. Tak więc, gdy książka ta wpadła w moje ręce, z dystansem podeszłam do jej rozmiaru (który jest imponujący) i wzięłam się do pracy. Powieść była wypożyczona z biblioteki i (o zgrozo!) brakowało w niej kilku kartek, co doprowadzało mnie do szału. "Intruz" bowiem, okazał się nie tylko interesujący, ale i urzekający, całkiem różny od "Zmierzchu".

Główna bohaterka, dusza Wagabunda została wszczepiona do ciała Melanie, jednej z ostatnich wolnych ludzi na Ziemi. Żyła już na wielu planetach i dotąd nie miała kontaktu z osobą pierwotnie używającą ciało. Aż do teraz. Zupełnie zaskoczona Wagabunda zaczyna słyszeć głos swojej poprzedniczki. Melanie nie umarła, lecz jest uwięziona we własnym ciele, nad którym nie ma kontroli. Mimowolnie ujawnia Wandzie swoje wspomnienia, w tym te najintymniejsze. Dotyczące jej rodziny, miłości. Wkrótce dotychczasowe przeciwniczki, łączy przyjaźń i razem wyruszają w poszukiwaniu Jamie i Jareda.

Opowieść jest naprawdę piękna i poruszająca. Po ponad 500 przeczytanych stronach, nadal pozostał niedosyt. Chętnie poznałabym kolejne losy ludzi, którzy nie poddali się niewidzialnemu najeźdźcy i walczyli o własną planetę, własne życie. GORĄCO POLECAM!

Sięgając po "Intruza", spodziewałam się kolejnej młodzieżowej powieści,której głównym wątkiem jest niebezpieczna miłość. Czyli czegoś, jak saga "Zmierzch", w której cała fabuła dotyczyła skomplikowanych uczuć bohaterki. Jednak książki Meyer nie tyle mnie oczarowały, co bardzo wciągnęły,a o "Intruzie" słyszałam wiele dobrych opinii. Tak więc, gdy książka ta wpadła w moje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsze rozdziały tej książki nie zrobiły na mnie dobrego wrażenia. Są one pisane jakby w środku akcji, dosyć chaotycznie. Jedyne, czego można się dowiedzieć, to to, że główna bohaterka nie żyje. Tzn. została zabita, a pozory cielesności zachowała jedynie dzięki amuletowi który zabrała żniwarzowi ciemności. Aby ją chronić przed zabójcą, Barnaba, żniwarz światła, uczy ją posługiwania się amuletem. Jednak sprawy okazują się o wiele bardziej skomplikowane. Mimo, że Madison chodzi do szkoły, zachowuje się jak zwyczajna nastolatka, na pewno nią nie jest. Gdy dowiedziałam się już o co chodzi z tym życiem nieżyciem i zrozumiałam co to jest "żniwarz", spojrzałam zupełnie inaczej na tę książkę. Świat w niej przedstawiony okazał się dosyć interesujący. Co prawda, uważam, że gdyby akcja toczyła się od początku historii (od balu maturalnego), a opisy wydarzeń były trochę bardziej obszerne i wszystko nie działoby się tak szybko, powieść byłaby dużo bardziej wciągająca. Fragmentami odrobinę zalatywało "Zmierzchem" i "Pamiętnikami wampirów", ale sam pomysł bardzo mi się spodobał.

Pierwsze rozdziały tej książki nie zrobiły na mnie dobrego wrażenia. Są one pisane jakby w środku akcji, dosyć chaotycznie. Jedyne, czego można się dowiedzieć, to to, że główna bohaterka nie żyje. Tzn. została zabita, a pozory cielesności zachowała jedynie dzięki amuletowi który zabrała żniwarzowi ciemności. Aby ją chronić przed zabójcą, Barnaba, żniwarz światła, uczy ją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Siłaczka" to ostatnia z moich lektur, tak krótka, że przeczytałam ją w jeden wieczór i w to w dodatku w internetowym wydaniu. Jest to książka, przeznaczona na typową moralizację uczniów. Jednak w pewien sposób mnie wciągnęła. Pokazuje "walki z wiatrakami" młodych, gniewnych. Jednocześnie wzrusza, śmieszy i dołuje. Jest wciąż aktualna, zwraca uwagę na ciemnotę ludzką i niechęć do zmian, nawet tych na lepsze.

"Siłaczka" to ostatnia z moich lektur, tak krótka, że przeczytałam ją w jeden wieczór i w to w dodatku w internetowym wydaniu. Jest to książka, przeznaczona na typową moralizację uczniów. Jednak w pewien sposób mnie wciągnęła. Pokazuje "walki z wiatrakami" młodych, gniewnych. Jednocześnie wzrusza, śmieszy i dołuje. Jest wciąż aktualna, zwraca uwagę na ciemnotę ludzką i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ostatnia nadzieja Anne Plichota, Cenderine Wolf
Ocena 6,2
Ostatnia nadzieja Anne Plichota, Cend...

Na półkach:

"OKSA POLLOCK- ostatnia nadzieja"- jest to pierwsza książka z magicznej serii o nieprzeciętnej nastolatce. Tuż przed swoimi dwunastymi urodzinami, dowiaduje się, że potrafi miotać kulami ognia i przesuwać przedmioty nie dotykając ich. Wraz z tym wychodzi na jaw niesłychana historia rodziny Pollocków. A wszystko zaczęło się od niewinnego siniaka w okolicy pępka Oksy. Dziewczyna chcąc się go pozbyć prosi babcię o jej uzdrawiającą miksturę. Dragomira rozpoznając znamię Najłaskawszych, które później przybrało postać gwiazdy, zawiadamia "Tych-Którzy-Uszli" o spełnieniu się przepowiedni. W ten sposób Oksa dowiaduje się skąd posiada magiczne zdolności. Jej przodkowie uciekli z Edefii- niewidzialnego (dla Ze-wnętrznych) świata ukrytego gdzieś na Ziemi, gdy Wiarołomcy siłą odebrali władzę jej prababci. Jakby tego było mało zmiana szkoły, domu i natrętny wychowawca wprowadzają Duszkę w depresję. Na szczęście Oksa-san( zamiłowanie do karate) może się zawsze zwierzyć nieodłącznemu przyjacielowi- Gusowi.

Mówiąc szczerze... oczekiwałam dużo więcej, wypożyczając od razu całą serię Pollockomani. Reguła: "Nie oceniaj książki po okładce" tym razem się sprawdziła. Początek- całkiem niezły, jakoś przełknęłam zdania typu: "jaahhaa- wymruczała z dziką miną", "Spokój na horyzoncie, czcigodna Oksa-san", czy "Żadnego całusa w mój nieogolony policzek. Nikt mnie nie pogłaszcze. Jestem pozostawiony sam sobie w swoim koncie, samotny i nieszczęśliwy jak parchaty kundel", lecz kolejne rozdziały nie zaskakiwały. Akcje przewidywalne i trochę... tandetne. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że część z nich zostało napisanych na podstawie innych książek o podobnej tematyce. Zabrakło realizmu. Bohaterzy są bardzo sceptyczni i trochę chimeryczni, najmniejszą błahostkę potrafią zamienić w wielki problem. Szybko się kłócą i godzą, popełniają błędy i je naprawiają. Jeśli ktoś liczy na wątki miłosne to się przeliczy. Usatysfakcjonować go może jedynie ukryta zazdrość Oksy o jej "mega" przystojnego przyjaciela( Gusa), który od pierwszego dnia w szkole nie może opędzić się od dziewczyn. Jednej z jego wielbicielek Duszka za pomocą magicznych zdolności odrywa guzik u bluzki, w czasie jej rozmowy z chłopcem. Oczywiście Zoe, bo tak miała na imię dziewczyna, w ekspresowym tempie ucieka do łazienki, a Oksa-sa odzyskuje zainteresowanie przyjaciela.
Gdyby nie chęć autorek, nadania opowieści sztucznej grozy, przeznaczyłabym tę książkę dla dzieci do 12 roku życia. Bohaterowie m.in. strzelają z granoplujek, pływają na wielkich kokoszkach, latają z prędkością światła. Do tego te nazwy!!! Bzikuski, Wróżki-Bez-Wieku, czepniś-bączek, Kosikokietki, Zgadurki, Żabonetki, Wańka-Pyskacz... Z trudem zignorowałam to wszystko i starałam się przeczytać całą książkę. Jednak w momencie gdy wychowawca Duszki okazał się byłym agentem CIA, Wiarołomcą, mordercą i zagorzałym prześladowcą Oksy, nie wytrzymałam. Cała opowieść jest zagmatwana i trudno nadążyć za bohaterką. W jednej chwili przeprowadza się, kłóci z nauczycielem, włamuje do gabinetu dyrektora i kradnie dokumenty, odkrywa magiczne umiejętności, matka wyprowadza się i tak dalej.
Porównanie do serii o Harrym Potterze uważam za zupełnie nietrafne i wręcz obrażające. Wiele wątków jest bardzo podobnych, lecz nie są opisane w tak ciekawy sposób.
Cała historia nadaje się do ekranizacji w postaci bajki czy kreskówki DLA DZIECI. Nie polecam! Trzy gwiazdki jedynie za pomysł.

"OKSA POLLOCK- ostatnia nadzieja"- jest to pierwsza książka z magicznej serii o nieprzeciętnej nastolatce. Tuż przed swoimi dwunastymi urodzinami, dowiaduje się, że potrafi miotać kulami ognia i przesuwać przedmioty nie dotykając ich. Wraz z tym wychodzi na jaw niesłychana historia rodziny Pollocków. A wszystko zaczęło się od niewinnego siniaka w okolicy pępka Oksy....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Opowieść Wigilijna" to książka opisująca losy Ebenezera Scrooga- wielkiego skąpca, zgorzkniałego człowieka, obojętnego na problemy które jego samego nie dotyczą. Wszystkich ludzi ocenia przez pryzmat pieniędzy i nie widzi potrzeby kontaktu z nimi, jeśli nie jest to rozmowa handlowa. Pewnego dnia staje się jednak coś, co na zawsze zmienia los bohatera. Z zaświatów przybywa do niego dawny wspólnik, aby uchronić go przed konsekwencją dotychczasowego życia, w którym główną wartością jest złoto. Następnie, odwiedzają Scrooga trzy duchy Bożego Narodzenia I robią coś, co dotychczas nie udało się nikomu. Odnajdują w Ebenezerze człowieczeństwo.

Książka potrafi poruszyć i nauczyć nas samych, jak wiele zyskujemy przez zwykłe ludzkie zrozumienie. Pokazuje, że w każdym człowieku,nawet o najbardziej egocentrycznym usposobieniu można znaleźć dobro. Opowieść kończy się tradycyjnym "happy-endem" i świat od razu wydaje się kolorowy. Czy taka odmiana sprawdziłaby się w realnym życiu? Obawiam się, że nie, ale mimo wszystko doceniam tak wielką wiarę w ludzi.

"Opowieść Wigilijna" to książka opisująca losy Ebenezera Scrooga- wielkiego skąpca, zgorzkniałego człowieka, obojętnego na problemy które jego samego nie dotyczą. Wszystkich ludzi ocenia przez pryzmat pieniędzy i nie widzi potrzeby kontaktu z nimi, jeśli nie jest to rozmowa handlowa. Pewnego dnia staje się jednak coś, co na zawsze zmienia los bohatera. Z zaświatów przybywa...

więcej Pokaż mimo to