rozwiń zwiń
Mysza

Profil użytkownika: Mysza

Świdnica Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 7 lata temu
9
Przeczytanych
książek
19
Książek
w biblioteczce
9
Opinii
26
Polubień
opinii
Świdnica Kobieta
Dodane| Nie dodano
Mol, którego nie da się zwalczyć najlepszymi środkami. Książkowy oczywiście.

Opinie


Na półkach:

Jak wynika z opisu na odwrocie - książka o dojrzałych kobietach (oraz ich mężczyznach, starych i nowych) i dla nich głównie przeznaczona. Ale nie przeszkodziło mi to w sięgnięciu po nią. Zwłaszcza, że akcja kręci się wokół Naszej - Klasy. Myślę więc sobie "coś nowego, będzie ciekawie".
Ale jak wiadomo, myślenie czasem boli, więc i mi przybyło w trakcie lektury kilka siniaków.
Dlaczego?
Po pierwsze - literatura nieprzyzwoicie niskich lotów. Jeśli trzymać się powiedzenia, że książka jest pokarmem dla duszy, to muszę przyznać, że przez tych 350 stron jechałam na wypchanym chemią żarciu z M**a. Proste, banalne, nudne do bólu opisy typu "posprzątała, wykąpała się, zrobiła sobie maseczkę, usiadła przed telewizorem, wyprowadziła psa" - i tak co kawałek. Działania w kierunku zainteresowania czytelnika na poziomie zerowym, jeśli nie niżej. A potem przez chwilę było lepiej - można się było razem z bohaterkami powkurzać na ich nieczułych, samolubnych mężów, odnaleźć w tych sytuacjach pewien komizm i nie raz wybuchnąć śmiechem w reakcji niedorzeczne wypowiedzi co niektórych panów - humor bardziej czarny, niż tradycyjny, ale zawsze humor. A potem znów kolejny "interesujący" opis.
Po drugie - denerwujące zjawisko pt. "Nasza klasa lekiem na (absolutnie) wszystko". Nie układa ci się z mężem, nie kochacie się, on jest strasznym gburem, a ty nie jesteś dla niego w żaden sposób atrakcyjna? Napisz do swojej dawnej miłości, faceta, z którym spędziłaś szalone chwile w liceum. Wtedy wszystko się odmieni, a on sam nigdy nie stanie się taki, jak twój mąż po x latach małżeństwa". Naszym bohaterkom ani razu nie przychodzi taka myśl do głowy, nie rozumieją, że miłość rządzi się swoimi prawami, tak samo bezwzględnymi i bezosobowymi, jak prawa fizyki. Że po pewnym czasie namiętność i zakochanie wygasają i trzeba mnóstwa pracy, by związek nadal był satysfakcjonujący dla obu stron. Refleksje, refleksje i jeszcze raz refleksje. Oraz wnioski - tego na próżno szukać w tej pozycji.
I po trzecie wreszcie - różnorodność aż do bólu. Cała masa bohaterów - człowiek po jakimś czasie zapominał, co zdarzyło się u danej osoby, a tu jeszcze jacyś nowi bohaterowie wyskakują. Tak jakby rzucali coś człowiekowi z okna - nie zdąży dobrze złapać jednej rzeczy i położyć jej obok siebie, a już leci ku niemu następna i facet nie nadąża. Według mnie zupełnie niepotrzebny był wątek Magdy, poszukującej swojej biologicznej matki. Miało być przecież o sprawach damsko - męskich.
Książki nie polecam osobom, które spodziewają się po niej jakiegoś głębszego przesłania. Pomijając intrygujący tytuł, jest to kolejne "lekkie czytadło na weekend/lato/zimowe wieczory" (jak kto woli nazywać) jakich wiele. Jeśli szukacie rozrywki - sięgnijcie po tą pozycję, jeśli czegoś więcej - odłóżcie ją z powrotem na półkę. Przynajmniej ja tak radzę.

Jak wynika z opisu na odwrocie - książka o dojrzałych kobietach (oraz ich mężczyznach, starych i nowych) i dla nich głównie przeznaczona. Ale nie przeszkodziło mi to w sięgnięciu po nią. Zwłaszcza, że akcja kręci się wokół Naszej - Klasy. Myślę więc sobie "coś nowego, będzie ciekawie".
Ale jak wiadomo, myślenie czasem boli, więc i mi przybyło w trakcie lektury kilka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znalazłam w tej książce wiele pożytecznych porad odnośnie motywacji, takich o ktorych jeszcze nie słyszałam, a które warto wprowadzić. Dobrze, że jest wyraźny podział - sposób 1, 2, 3 i tak dalej, nie ma chaosu, długiego wertowania całych stron w poszukiwaniu interesującego fragmentu.
Nie lubię jednak, kiedy robi się mnie w jajo. Na sto jeden sposobów znaczy na sto jeden sposobów. A ja czuję się jak klientka w sklepie, w którym ekspedientka waży mi ogórki razem z wodą. Kilka "sposobów" jest wyraźnie napisanych na siłę i autorka chyba sama nie wiedziała, o co jej chodzi. Jeszcze inne nie dotyczą stricte motywacji, ale rzeczy, które może w jakiś tam "pośrednio pośredni" sposób się z nią wiążą, jak dbałość o zdrowie i kondycję fizyczną.
A już całkiem chciało mi się śmiać w reakcji na iście sprytny zabieg pt. rozbiję ostatni sposób na dziesięć części, żeby dobić do tej setki (chodziło o wystrój pomieszczenia - sposób 91 - "trochę zieleni", sposób 92 - "rozjaśniamy wnętrze", sposób 93 - "półki), a ostatni będzie po prostu podsumowaniem całości.
Nie lepiej było zamiast tego napisać książkę pt. "Automotywacja na 65 sposobów"? Albo 58? Nie trzeba by jej wtedy tak rozcieńczać.

Znalazłam w tej książce wiele pożytecznych porad odnośnie motywacji, takich o ktorych jeszcze nie słyszałam, a które warto wprowadzić. Dobrze, że jest wyraźny podział - sposób 1, 2, 3 i tak dalej, nie ma chaosu, długiego wertowania całych stron w poszukiwaniu interesującego fragmentu.
Nie lubię jednak, kiedy robi się mnie w jajo. Na sto jeden sposobów znaczy na sto jeden...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moje doświadczenia z dotychczasowymi pozycjami tej serii są nad wyraz pozytywne. Tutaj jednak zachwyty się kończą, a zaczyna znudzenie i irytacja.
To, co od razu rzuca się w oczy, to to, że nie ma podziału na wątki - jeśli ktoś chciałby ewentualnie do jakiegoś wrócić, to miałby z tym trochę zachodu. Jednym słowem takie "mydło i powidło", kosz różności, z którego musisz wyławiać interesujące cię kwestie. Rozumiem, że drukowany zapis rozmów mailowych wymusza taką, a nie inną formę, ale można się było chociaż postarać o indeks na końcu, tak jak to miało miejsce chociażby "W dżungli życia".
Ale wróćmy do samej treści. Otóż poznajemy tu Monikę - dziewczynę zmagającą się z zaburzeniami odżywiania związanymi z niskim poczuciem własnej wartości. Myślę sobie - "fajnie, taka mała odmiana - wiem już, jak powinna sobie poukładać myślenie osoba o kiepskiej samoocenie - teraz dowiem się, co dzieje się w głowie takiej osoby, co spowodowało u niej takie nastawienie do siebie, jak krok po kroku to zmienia. I zbiorę kolejną garść pożytecznych porad, z których słynie pani Beata.
Na początku byłam sumiennym czytelnikiem, który nie omija żadnego zdania, po czym gdzieś około setki nastąpiło (dosłowne) zmęczenie materiału i zaczęłam swoje zasady łamać, skacząc po tekście. W końcu nawet to sobie odpuściłam i zwracałam już tylko uwagę na odpowiedzi autorki.
Monika, którą początkowo rozumiałam, bo sama kiedyś przechodziłam przez to, co ona (pomijając anoreksję i bulimię), szybko zaczęła mnie męczyć i irytować. W pewnym momencie doszłam wręcz do wniosku, że tę dziewczynę nic, tylko przełożyć przez kolano i dać porządnego klapsa w tyłek, żeby wreszcie się ocknęła. Mieliła te swoje problemy i mieliła, w międzyczasie wpuszczając cenne rady Pawlikowskiej jednym uchem, a wypuszczając drugim, coś tam plotąc że "wie, jak to jest", że "to powinno być tak i tak" - skoro dobrze to wiedziała i ktoś jej to dodatkowo potwierdzał, to czemu nie postępowała w ten sposób??? Uwiesiła się tej biednej Beacie na ramieniu i tak ją non stop zamęczała. Tamta jej już sama w pewnym momencie zwróciła uwagę, że może za bardzo się nad sobą roztrząsa, że może warto byłoby spożytkować tę energię na coś pożytecznego, zainteresować się kimś innym, przyjść z pomocą, spróbować zrobić coś dobrego dla świata.
Po X stronach Monika doznaje olśnienia - już wie, co powinna zrobić, by ulepszyć świat - ... podrasować własną osobę. No tak, zostań na swoim podwórku, za chwilę powiesz, że jednak tego nie potrafisz i znów będziesz rozpisywać się w temacie swoich wewnętrznych rozterek.
Podsumowując - tylko dla wytrwałych i tych, którzy przeczytali pozostałe książki "W dżungli...". Jak ktoś zacznie od tej i zniechęci się przez to do nich, zdecydowanie coś go ominie... W tamtych pozycjach znajdziecie bowiem całą masę świetnych porad i przemyśleń, już bez Moniki:)

Moje doświadczenia z dotychczasowymi pozycjami tej serii są nad wyraz pozytywne. Tutaj jednak zachwyty się kończą, a zaczyna znudzenie i irytacja.
To, co od razu rzuca się w oczy, to to, że nie ma podziału na wątki - jeśli ktoś chciałby ewentualnie do jakiegoś wrócić, to miałby z tym trochę zachodu. Jednym słowem takie "mydło i powidło", kosz różności, z którego musisz...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Mysza

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
9
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
26
razy
W sumie
wystawione
9
ocen ze średnią 4,8

Spędzone
na czytaniu
51
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
minuta
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]