-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2024-06-10
2024-05-28
2024-04-23
Czuję się dziwnie dając tej książce tak wysoką ocenę, ale jest ona połączeniem tego jak mocno porusza mnie poezja „Hadestown” i nowego zachwytu tym tekstem, który zostawiła we mnie lektura. Michell pisze o swojej drodze ze spektaklem również w sposób bardzo poetycki, a jednocześnie pełen pokory. Nie sądziłem że można pokochać tekst kultury bardziej dowiadując się jak wiele z niego wycięto (i dlaczego) a jednak.
Czuję się dziwnie dając tej książce tak wysoką ocenę, ale jest ona połączeniem tego jak mocno porusza mnie poezja „Hadestown” i nowego zachwytu tym tekstem, który zostawiła we mnie lektura. Michell pisze o swojej drodze ze spektaklem również w sposób bardzo poetycki, a jednocześnie pełen pokory. Nie sądziłem że można pokochać tekst kultury bardziej dowiadując się jak wiele...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-16
2024-04-15
2024-04-06
2024-03-31
2024-03-28
2024-03-26
2024-03-23
2024-03-15
2024-03-14
Chyba najgorsza książka Kinga jaką czytałem. Najlepszy przykład tego, że długie i skomplikowane nie oznacza dobre. Postaci są nijakie, zlewają się w jedną, a jedyne wyróżniające ich cechy to literackie klisze i stereotypy graniczące z byciem obraźliwymi (magiczna czarnoskóra staruszka, która ma kontakt z Bogiem; poczciwy chłopak z niepełnosprawnością umysłową, za którą kryją się zdolności parapsychiczne).
Czarny charakter jest nieobecny przez większość czasu, ale nie w ten emocjonujący sposób "zagrożenia, którego nie sposób uchwycić", po prostu go nie ma, bo King jest zajęty pseudofilozoficznymi, banalnymi rozważaniami o społeczeństwie. A gdy wreszcie Flagga lepiej poznajemy, rzeczy od razu wymykają mu się spod kontroli, co sprawia, że wcale nie wydaje się on być szczególnie trudnym przeciwnikiem.
To co jest jednak najgorsze, to brak jakiejkolwiek sprawczości głównych bohaterów. Wszystkie problemy rozwiązują się same, niemal przypadkiem. Kończy się to brnięciem przez 1000 stron książki, bez krztyny napięcia. Jedyna wartościowa część to sam początek i opis rozpoczynającej się pandemii, który jest wyrazisty i wciągający. Problem w tym, że to zaledwie wstęp do festiwalu nudy. Żałuję, że brnąłem przez to literackie bagno. Trzeba było wrzucić to na DNF i mieć spokój.
Chyba najgorsza książka Kinga jaką czytałem. Najlepszy przykład tego, że długie i skomplikowane nie oznacza dobre. Postaci są nijakie, zlewają się w jedną, a jedyne wyróżniające ich cechy to literackie klisze i stereotypy graniczące z byciem obraźliwymi (magiczna czarnoskóra staruszka, która ma kontakt z Bogiem; poczciwy chłopak z niepełnosprawnością umysłową, za którą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-08
2024-03-05
Ta książka to portret przemocowego, okrutnego człowieka, którego wszyscy wokół niego usprawiedliwiają, ukrywając jego tyrańskie zapędy i narcystyczne zachowania pod pseudo-ekscentrycznymi metaforami („reality distortion field” my ass, typ był manipulatorem, który widział w ludziach, nawet własnych dzieciach, tylko to co mogli mu zaoferować, a gdy nie zgadzało się to z jego wizją, mieszał ich z błotem). Nie miałem żadnych emocji związanych z Jobsem przed przeczytaniem tej książki, teraz zawsze będzie w mojej głowie odpychającą, pełną pogardy postacią.
Nie będę oceniał książki przez pryzmat postaci, którą opisuje, Isaacson jest bardzo dobrym biografem i tutaj też wszystko jest porządnie zresearchowane i sprawnie napisane. Jestem też jednak trochę rozczarowany podejściem autora, który przechyla się w stronę wybielania okrutnych zachowań Jobsa razem z resztą bohaterów. Nie ma w tej książce (aż do epilogu) prawdziwej krytyki, wszystkie wady Jobsa są zrucane na karb jego geniuszu i perfekcjonizmu. Symptomatyczne wydaje się to, że poza jednym przypadkiem, nigdy nie zostaje dopuszczony do głosu nikt, kto jednoznacznie skrytykowałby działania Jobsa. Po znakomitej biografii Leonarda Da Vinci oczekiwałem od Isaacsona czegoś więcej, a niestety czułem się sfrustrowany tym, że w żadnym momencie manipulacje i przemoc psychiczna stosowane przez Jobsa nie są nazwane po imieniu. Czy pozwolenie wybrzmieć temu, że Steve Jobs stosował psychiczną przemoc by wyciągać z ludzi to czego oczekiwał osłabiłoby inspirującą i nieco czołobitną tezę książki? Tak. Ale czy dobra biografia naprawdę powinna mieć inspirującą tezę?
Ta książka to portret przemocowego, okrutnego człowieka, którego wszyscy wokół niego usprawiedliwiają, ukrywając jego tyrańskie zapędy i narcystyczne zachowania pod pseudo-ekscentrycznymi metaforami („reality distortion field” my ass, typ był manipulatorem, który widział w ludziach, nawet własnych dzieciach, tylko to co mogli mu zaoferować, a gdy nie zgadzało się to z jego...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to