Ożywić książki. Rozmowa z amerykańskim artystą, który antropomorfizuje stare wydania
„Zobaczyłem wystawę starych książek w antykwariacie i pomyślałem: te okładki są wspaniałe”, mówi mi Terry Border, artysta, który daje nowe życie zakurzonym, nieco zapomnianym klasykom literatury.
Wycieczki po antykwariatach są w moim przypadku gwarantem udanego dnia. Pamiętam jeszcze moją pierwszą, gdy z trzydziestoma złotymi w kieszeni zszedłem po schodkach z myślą „teraz to się obkupię”, z ciągnących się pod sufit półek wygrzebałem trzy książki, a przy kasie usłyszałem pytanie: Czy wie pan, że to pierwsze wydanie Marka Hłaski i kosztuje trzysta złotych?
Nie wiedziałem wtedy, że wypisanych ołówkiem cen trzeba szukać na tylnej okładce. Hłaskę, z żalem, odłożyłem. Wróciłem do domu z Joyce’em i Sylvią Plath.
Moje uwielbienie podziela najwyraźniej Terry Border, Amerykanin ze stanu Indiana, który przechodząc obok witryny pełnej starych wydań, uznał, że można by tchnąć w nie nieco życia.
Dać nowe życie Homerowi
Jak sam mówi, przez kilkanaście lat pracował w branży fotografii komercyjnej, zanim porzucił ją, by podążać za bardziej artystycznymi ambicjami. Antropomorfizacją przedmiotów codziennego użytku zajął się w 2006 roku. Od tego czasu opublikował dwie serie obrazów Bent Objects (w dosłownym tłumaczeniu: wygięte przedmioty) i dziewięć książek dla dzieci, które sam zilustrował.
Wśród antropomorficznych prac moją uwagę przykuwają, rzecz jasna, szczególnie książki. Moim osobistym faworytem jest chyba „Wojna światów” H.G. Wellsa. A może „Juliusz Cezar” Szekspira? Przyciągają też „Podróże Guliwera” i urocza walizeczka Odyseusza.
„Odyseja”, jak mówi Terry Border, przysporzyła mu zresztą najwięcej trudności. „Chodzi o wykonanie walizki”, wskazuje. Ale zaraz dodaje: „Ale to też nie było wcale trudne!”.
Otóż właśnie. Im dłużej rozmawiamy, tym bardziej mam wrażenie, że „to wcale nietrudne” jest życiową maksymą Terry’ego. „Praca z książkami jest bardzo łatwa”, mówi. „To rodzaj prac, których tworzenie jest przyjemnością, ponieważ czas od pomysłu do efektu końcowego jest szybki i łatwy. Prawie żadnego bólu!”.
Czasem wystarczy kilka sekund
Dopytuję o proces twórczy. Jak dużo czasu zajmuje mu ożywienie książki?
„Jak już mówiłem, te konkretne prace były bardzo proste, więc sprawiały mi dużo frajdy. Piję dużo kawy, co nie jest wielkim poświęceniem. Wpatruję się w książkę przez krótką chwilę i myślę o rekwizycie lub dwóch, aby ożywić pomysł. Czasami pomysł może zająć kilka godzin, ale czasami kilka sekund. Żadnej ciężkiej pracy!”, słyszę.
Dobra zabawa – oto kolejny sposób na opisanie życiowej postawy artysty z Indiany, który o sobie mówi tak: „Mam szczęście tworzyć książki. Tworzę też tak przypadkową kolekcję dzieł sztuki, jak to tylko możliwe. Bawię się. Ciągle się bawię”.
Książkowe prace, choć w nieco innym klimacie, znajduję też w mediach społecznościowych Terry’ego. Urzekają mnie zwłaszcza „Moby Dick” i bibliotekarka Ann jadąca na wakacje.
Na zakończenie pytam o plany. Jakie książki ożywi w przyszłości?
„Prawdę mówiąc, był to dla mnie zamknięty projekt, ale odpowiadanie na twoje pytania przywróciło mi trochę zainteresowania. Może następnym razem, gdy odwiedzę ten sklep, spojrzę na wystawę starych książek. Zobaczę, czy któraś z nich mnie zachwyci”, mówi Terry Border.
Ukochany autor? Jak przyznaje, czyta dość dużo, więc ulubieni pisarze przychodzą i odchodzą. „Wczoraj odkryłem autora i ilustratora książek dla dzieci z początku XX wieku o imieniu Peter Newell. Uważam, że jego prace były genialne!”, zapewnia.
komentarze [6]
Raczej jako ciekawostka, bo wykonanie jest dość banalne.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Interesujące. Ale może być mały problem, gdy ktoś będzie chciał potraktować książkę zgodnie z jej funkcją i zechce ją przeczytać ;P
Mnie podoba się Sigmund Freud "On Dreams", czyli niestety skrócona wersja "Die Traumdeutung", w polskim tłumaczeniu "Objaśnianie marzeń sennych".
Będę brutalny, jak dla mnie to dziecinada. Jednak nie tak złe, jak mazanie po książkach, zaginanie rogów. Jeszcze tak poza tym, ubolewam nad polityką Empik, aby nie pakować książek przy odbiorze w salonie. Często trafiają z odklejonymi rogami 😝😡
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTen Szekspir z batem i krzesłem bardziej mi się skojarzył z 50 twarzy Greya 😖
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post