Małe miasteczko niechętnie dzieli się swoimi tajemnicami

Aleksandra Kujawa Aleksandra Kujawa
25.02.2020
Okładka książki Miasteczko Surrender Caleb Carr
Średnia ocen:
6,4 / 10
71 ocen
Czytelnicy: 272 Opinie: 19

Thrillery i kryminały przyciągały mnie do siebie, odkąd pamiętam. Uwielbiam zgłębiać tajniki ludzkiego umysłu i chodzić tymi krętymi ścieżkami człowieczej psychiki. Dlatego po lekturze fantastycznego „Alienisty” Caleba Carra z wielką ciekawością sięgnęłam po jego inną książkę – „Miasteczko Surrender” – która okazała się kolejnym strzałem w dziesiątkę.

Doktorzy Trajan Jones i Michael Li kilka lat temu zostali wyrzuceni ze swojego rodzinnego miasta, Nowego Jorku, do małego Surrender, a właściwie w jego okolice – do Shiloh, farmy ciotecznej babki Trajana. Obaj są profilerami i w Nowym Jorku zajmowali się rozwiązywaniem spraw morderstw i obnażaniem zakłamania wszelkich jednostek kryminalistycznych, które fałszowały dowody w sprawach. W Shiloh, na zesłaniu, pracują jako wykładowcy na uniwersytecie Albany, prowadząc swoje zajęcia zdalnie z wnętrza starego wraku JU-52. W wolnych od wykładów chwilach pomagają lokalnej policji przy rozwiązywaniu najbardziej skomplikowanych spraw zabójstw, jakie zdarzają się w okręgu Burgoyne. Któregoś wieczoru zostają poproszeni o towarzyszenie zastępcy szeryfa, ponieważ znaleziono już trzecie ciało nastolatka, którego śmierć wygląda z pozoru na zwykłe samobójstwo. T.J. i Li angażują się w śledztwo, a do pomocy mają jeszcze młodego Lucasa, równie ciekawego rozwiązania tej zagadki, jak obaj dorośli. Z pozoru dość nieskomplikowana sprawa zaczyna zataczać coraz szersze kręgi, opierając się nawet o władze okręgu i o gubernatora stanu Nowy Jork… Kto właściwie pociąga za sznurki i jaki ma w tym wszystkim cel?

Duszna atmosfera małego miasteczka, gdzie każdy każdego zna, gdzie jedno słowo powiedziane w złym momencie może wywołać katastrofalne sprzężenie zwrotne. Właśnie to czeka nas w tej książce. Autor świetnie odmalował tę duchotę i niepokój męczące czytelnika, niedające mu nawet chwili wytchnienia. Sprawa samobójstw dzieciaków, z pozoru niby taka prosta, komplikuje się stopniowo coraz bardziej. Nie wiadomo, komu można ufać, a komu nie, a w krytycznych chwilach dotychczasowy wróg okazuje się niespodziewanym sprzymierzeńcem. Czytelnik ma istny mętlik w głowie i sam nie wie, kogo podejrzewać, a kogo nie, a to (według mnie) jedna z najważniejszych wytycznych dobrego kryminału.

To, co bardzo mi się spodobało w tej książce, to kreacja głównego bohatera, czyli doktora Jonesa. To spokojny, wyważony człowiek, niełatwo ulegający emocjom. Trajan nie jest prześladowany przez traumę z przeszłości i nie stara się o niej zapomnieć, pijąc lub biorąc środki odurzające. Owszem, cierpi przez to, że w dzieciństwie chorował na raka, kostniakomięsaka, i miał amputowaną nogę, a w dodatku do tej pory prześladuje go ciągły ból w biodrze, ale nie stara się tego wspomnienia zagłuszyć alkoholem czy narkotykami. To wspomnienie ukształtowało go takim, jakim go poznajemy. Jest przy tym wszystkim bardzo wrażliwy na krzywdę innych, w tym zwierząt. Dlatego został właścicielem gepardzicy Marcjanny, która została uratowana przez niego z nielegalnego zoo, a że miała białaczkę, to żadna instytucja nie chciała jej przygarnąć. Jego wiernym przyjacielem i towarzyszem jest Michael Li, syn chińskich imigrantów, specjalista od zbierania dowodów na miejscu zbrodni. Z temperamentem żywszym i bardziej krewkim niż jego przyjaciel tworzy jego idealne uzupełnienie. Trzecim bohaterem w tym towarzystwie jest Lucas Kurtz, młody chłopak, który przypadkiem trafia do doliny, w której mieści się farma Shiloh, i zostaje wciągnięty jako pomoc do śledztwa. Młody, wyszczekany, gadatliwy chłopak, który nie boi się niczego i nikogo – oto nastolatek, który pomaga w sprawie i okazuje się naprawdę cennym towarzyszem.

„Miasteczko Surrender”, oprócz tego, że to świetny kryminał, porusza też kilka istotnych wątków. Jednym z nich jest fałszowanie dowodów w sprawach przez tzw. specjalistów, którzy powinni służyć sprawiedliwości, a tak naprawdę służą polityce i swoim prywatnym celom, jakim jest szybki awans. To też ciekawa analiza tego, jak bardzo seriale typu „Zabójcze umysły” czy „CSI” zakłamują postrzeganie pracy kryminologów, którą przeciętny zjadacz chleba i widz tych seriali uważa za wcale nie tak trudną. W końcu sprawy są tam rozwiązywane z dnia na dzień, więc to nie może być ciężkie zajęcie. Prawda jest jednak diametralnie inna – praca przy śledztwie to żmudne dochodzenie, długotrwałe analizy i czasochłonne łączenie wątków. W dodatku wielu zaangażowanych specjalistów fałszuje wyniki analiz, by skrócić czas trwania śledztwa i wykazać się efektami swojej pracy. Drugim motywem, który porusza ta książka, to sprawa tzw. odrzutków. Nie wiem, jak bardzo ta sprawa jest prawdziwa i na ile jest to faktyczny problem trapiący amerykańskie społeczeństwo, ale jestem w stanie uwierzyć, że taki „trend” tam się pojawił. Chodzi mianowicie o dzieci, których rodzice zostawiają na pastwę losu, i z dnia na dzień, bez ostrzeżenia, wynoszą się na drugi koniec kraju, do całkiem innego stanu. Nie mieści mi się coś takiego w głowie, jednak Ameryka to kraj takich absurdów, że nawet by mnie nie zaskoczyło takie zjawisko w tamtym rejonie.

Miło też czytało się nawiązania do doktora Laszlo Kreizlera, tytułowego „Alienisty” z poprzedniej książki Carra. Pojawiło się ich kilka w treści, a to wywoływało u mnie uśmiech, bo czułam się trochę tak, jakbym spotykała się z dawno niewidzianym przyjacielem.

Styl autora jest przyjazny czytelnikowi, aczkolwiek muszę was uprzedzić, że akcja w książce nie pędzi na złamanie karku. Zdarzają się przestoje, w których Caleb Carr przybliża nam między innymi historię miasteczka czy też dzieje rodziny Jonesów. To interesujące wstawki, które bardzo mnie ciekawiły i zupełnie mi nie przeszkadzały, ale zdaję sobie sprawę, że wielu czytelników uzna je za niepotrzebne dłużyzny, których można było uniknąć. Skoro już wytykam minusy tej pozycji, to muszę też wspomnieć o tym, że wątek romansu był tutaj, przynajmniej według mnie, wciśnięty na siłę – gdyby go nie było, to myślę, że cała akcja by nie ucierpiała. Przez ten romans trochę w moich oczach stracił doktor Jones, na szczęście jednak szybko wraca do swojego poprzedniego zachowania, co uratowało całą sytuację.

„Miasteczko Surrender” to naprawdę dobrze napisany kryminał z ciekawą fabułą i dodatkowymi smaczkami pod postacią interesująco zarysowanego tła historycznego, społecznego i obyczajowego. Intryga jest poprowadzona w taki sposób, że ciężko się domyślić, kto stoi za tym wszystkim i kto jest zamieszany w całą sprawę. Warto po tę książkę sięgnąć, jeśli lubicie tego typu powieści z nieco wolniejszą akcją i dodatkowymi, interesującymi wątkami.

Aleksandra Kujawa

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja