Od małej osady do ogromnego imperium. Gdyby z wszystkich trzech starożytnych cywilizacji wybrać tę, która była największa i najpotężniejsza, to na myśl od razu przychodzi Imperium Rzymskie. I choć w tym wypadku nie można narzekać na ilość szkolnego materiału – w końcu nie byłoby lekcji historii bez Juliusza Cezara, Nerona i niezliczonych bitew – to przecież nikt już nie pamięta, czego uczył się lata temu. Na ratunek przybywa Thomas R. Martin, bo jego książka to istne kompendium wiedzy.

Tytuł książki zresztą sam w sobie mówi czytelnikowi, czego może się spodziewać od pierwszej strony. „Od Romulusa do Justyniana” to wiedza o starożytnym Rzymie w pigułce. Martin (nie ten Martin, chociaż historia Rzymu w pewnych momentach jest równie krwawa, co „Gra o tron”, jeśli nie bardziej) nie ogranicza się do pisania wyłącznie o kolejnych władcach i walkach o władzę, ale przedstawia też tak istotne wątki, jak religia czy hierarchia społeczna. Na jaką pozycję mogła liczyć kobieta? W jaki sposób kontrolowano w Rzymie liczbę dzieci? W jaki sposób tak szerokie i różnorodne pod względem mieszkańców imperium tak długo dawało radę funkcjonować w pewnej harmonii? I co tak naprawdę było przyczyną upadku Rzymu? Thomas Martin zna odpowiedzi na wszystkie te pytania i powoli przeprowadza nas jak za rączkę przez kolejne lata i etapy historii tej imponującej cywilizacji.

Jedyne, czego mi zabrakło w tej książce, to pewnej lekkości w pisaniu. W pewnym momencie czytelnik może odnieść wrażenie, że faktycznie czyta podręcznik. Ale jest to bardzo mała wada w porównaniu z ogromną ilością informacji i zalet. Jeśli szukacie jednej książki, z której będziecie chcieli wyciągnąć jak najwięcej na dany temat, to ja niezmiernie polecam. Odniosłam wrażenie, że temat został wyczerpany całkowicie, a to odczucie towarzyszy mi przy naprawdę niewielu pozycjach. Podobnie jak w przypadku „Hieroglifów egipskich” jest to niezwykle obszerna wiedza zebrana w jednej książce, która może być zaczątkiem niezwykłej przygody i miłości do tego okresu. A skoro był już Egipt i dostaliśmy Rzym, to myślę, że Grecja jest tylko kwestią czasu.

Kinga Kolenda