Łuskanie światła. Reportaże rosyjskie
"Łuskanie światła. Reportaże rosyjskie" Jędrzeja Morawieckiego to książka o spotkaniach młodego polskiego reportażysty i podróżnika z rosyjską sektą wissarionowców, która żyje na Syberii, na południu Kraju Krasnojarskiego, w środku tajgi - w trudno dostępnym miejscu nazywanym Zoną. Członkowie sekty porzucili wszystko, by razem z Wissarionem - byłym milicjantem drogówki, który podaje się za Jezusa Chrystusa - rozpocząć nowe życie duchowe poza systemem finansowym. Autor, żyjąc z nimi jako "Jędrzej z kraju Jana Pawła II", daje pogłębiony i wolny od klisz taniej sensacji portret ludzi, którzy w różnych momentach swego życia uwierzyli w Wissariona. Ma przy tym dość odwagi, aby samemu również stanąć twarzą w twarz z wyzwaniem, jakim dla zmęczonego kapitalizmem mieszkańca Zachodu jest alternatywne bytowanie w Nowym Jeruzalem: skupione na życiu duchowym i cichej pracy, samowystarczalne, w głębokiej harmonii z przyrodą. Nie przechodząc ani na chwilę na stronę wyznawców Wissariona, Morawiecki umie opowiedzieć o - przecież nie tylko - swojej "tęsknocie nienasyconej", fascynacji, rozterkach i - w końcu - rozczarowaniu. Jego wyprawom do Zony towarzyszy pytanie o to, czym jest Rosja i dlaczego fascynuje - pytanie stare i banalne, na które autor Łuskania światła udziela niebanalnej i nieprostej, osobistej odpowiedzi.
"To mogło się stać tylko tu, tylko w Rosji. Tylko Rosjanie mogli za nim pójść: szeroka dusza, wylewność, dawaj wpieriod. Najpierw pójdziemy, potem zobaczymy, kto to taki, kim jest. Wiadomo: my nie miód i nie cukier. Ale tylko Rosjanie mogli stworzyć Zonę: trochę nienormalni, otwarci".
(Kola Kazakow, jeden z bohaterów książki)
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Nie wszyscy jesteśmy Chrystusami
Jak głęboką trzeba mieć wiarę, by z milicjanta i kiepskiego malarza przeistoczyć się w Chrystusa? Jak wielką trzeba mieć charyzmę, żeby pociągnąć za sobą tylu różnych ludzi, sprawić że uwierzą w każde słowo wypowiedziane przez Wissariona? Siergiej Anatoljewicz Torop - Pomazaniec Boży czy zwykły hochsztapler?
Pewnego dnia funkcjonariusz milicji doznaje oświecenia i odkrywa, że jest inkarnacją Jezusa Chrystusa. Przybiera nowe imię Wissarion (ten, który daje życie) i tworzy w syberyjskiej tajdze nad jeziorem Tiberkut Zonę, azyl dla swoich wyznawców. Skupia wokół siebie tych, których wielka Matuszka Rasija najpierw przetrawiła a później, wyssawszy z nich uprzednio soki, wypluła na margines życia. Gromadzą się wokół niego przedstawiciele różnych grup społecznych i zawodów: jest pułkownik wojsk rakietowych, znana piosenkarka, naczelnik kolei, nauczyciele. Różni ich wiele, łączy jedno: zabrakło dla nich miejsca w nowym ustroju, stali się niepotrzebni, skazani na życie bez celu.
I nagle ci wykluczeni stali się wyróżnieni. Poszli za nauczycielem, który miał nadać sens ich życiu. Dali się porwać swoistej filozofii, mieszance prawosławia i buddyzmu. W Zonie wedle jego słów czekała na nich (...) bajka: jeździsz na sankach, chodzisz na piechotę, na wschodzie masz Górę, na zachodzie Świat. Zimą budujesz świątynię ze śniegu, chodzisz w chitonie, nosisz ciżmy, rozmawiasz z lasem (...) Kiedy idziesz do tajgi z dobrymi intencjami, idziesz, by oddać się lasowi, pomodlić się, dotknąć drzew, wtedy las się przed tobą otwiera i możesz wejść do bajki. Co wtedy? Traf sam, dowiesz się.
Być może tą samą dewizą kieruje się autor książki, Jędrzej Morawiecki, od ponad dekady przyglądający się sekcie wissarionowców. Jednakże niesłuszne i krzywdzące byłoby odbieranie „Łuskania światła” jako książki poświęconej tylko i wyłącznie wissarionowcom. W tej podróży chodzi coś więcej. Jazda koleją transsyberyjską w towarzystwie współpasażerów przeobraża się w podróż w głąb Rosji i samego siebie. Wrażliwość autora ustawia go w pozycji obserwatora próbującego obnażyć rosyjskie społeczeństwo. Próżno jednak szukać w jego prozie sensacji i skandali, za to rozprawia się z kilkoma stereotypami na temat mentalności Rosjan. Łuskanie światła staje się oswajaniem świata zastanego.
Morawiecki to nie tylko reporterskie „szkiełko i oko”, to również uczestnik i świadek zmian zachodzących w Zonie. Stara się zrozumieć motywy kierujące zwolennikami Wissariona, dostrzega jego judaszowe rządy. Bo odrzuconymi łatwo jest manipulować, obiecując im raj i wolność od ziemskich trosk w zamian za bezwzględne posłuszeństwo. Dla niektórych pobyt w samozwańczym raju kończy się rozczarowaniem i utratą nadziei, inni grzęzną w bezsilności, czasami uciekają.
Koloryt Rosji oddaje kolokwialny język książki: grubo ciosane słowa, proste zdania, a jednak nie pozbawione czaru i specyficznej metaforyki. Język nie zaskakuje, ale wciąga w świat barwnych postaci i dykteryjek opowiadanych przez napotkanych ludzi. Poprzez słowa autor dokopuje się do jestestwa tychże. Tekst uzupełniają czarno-białe fotografie Macieja Skawińskiego, opatrzone lapidarnymi komentarzami. Są zapisem osobistych tragedii, długiej drogi, poszukiwań. Twarze młode, pomarszczone, smutne, radosne, zamyślone. Czy oni są tam szczęśliwi? Na to pytanie czytelnik musi sam znaleźć odpowiedź. Szczęśliwi podobno czasu nie mierzą: Spójrz! Rozejrzyj się! Ci ludzie nie noszą nawet zegarków! (...) wybici z rytmu (…) żyją w utopii. Niestety, to co miało stać się enklawą i ucieczką w świat boskiej Idei, powoli staje się kolejną komercyjną atrakcją dla spragnionych wrażeń turystów i dziennikarzy. Co się z nimi stanie, jeśli prognostyki Wissariona okażą się nieaktualne: Może najlepsze, co mogłeś uczynić w swoim życiu, to tutaj przyjechać.
Magdalena Świtała
Cytaty za: „Łuskania światła. Reportaże rosyjskie”, Jędrzej Morawiecki, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2010.
Książka na półkach
- 126
- 48
- 24
- 4
- 3
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
(2010)
„[...] książka o spotkaniach młodego polskiego reportażysty i podróżnika z rosyjską sektą wissarionowców, która żyje na Syberii, na południu Kraju Krasnojarskiego, w środku tajgi [...] Członkowie sekty porzucili wszystko, by razem z Wissarionem – byłym milicjantem drogówki, który podaje się za Jezusa Chrystusa – rozpocząć nowe życie duchowe poza systemem finansowym. Autor [...] daje pogłębiony i wolny od klisz taniej sensacji portret ludzi, którzy w różnych momentach swego życia uwierzyli w Wissariona” (tył okładki) – zgrabnie napisane, ale wprowadza w błąd. Książka jest zestawieniem różnych tekstów z okresu kiedy autor wprawiał się w pisaniu. Tylko połowa dotyczy wiernych z tzw. Zony* (!).
Czytając, można odnieść wrażenie że przegląda się nieco ambitniejszego bloga, na którym umieszczane są różne zapiski: osobiste obserwacje, zalążki reportaży, własne tłumaczenia wierszy i tekstów religijnych, zdjęcia oraz relacje z podróży – to co udało się opublikować, oraz to co poszło do szuflady. Wersje pierwotne i przeredagowane. Najstarsze notatki sięgają roku 1997, ale pisane były około 1999 [Jędrzej Morawiecki (1977) miał wtedy 20 lat]. Ostatnie musiały powstawać w 2010 i tuż przed, niektóre zapewne specjalnie do tej książki.
Zapiski są próbą utrwalenia młodzieńczych doświadczeń, niekiedy pełnią funkcję zbliżoną do dziennika czy pamiętnika, nawet jeśli formalny zamysł jest inny. To co spaja całość to osoba autora, który jak każdy piszący, chce sobie coś udowodnić („Cogito ergo sum”),utrwalić swoje myśli, zostać zauważonym i zebrać dotychczasowe zapiski do kupy. Chyba każdy kto regularnie stuka w klawiaturę podziela to odczucie. Jest to zrozumiałe, ale lepiej postawić na spójność.
Relacje z Bułgarii czy Kazachstanu to właściwe teksty o niczym, porządnie napisane, ale nudne. Misjonarska działalność polskich księży czy papieskie pielgrzymki papieża Polaka to tematy mało porywające, o których należy pisać krytycznie i w szerszym kontekście niż ten kreślony przez katolickich publicystów**.
Teksty dotyczące rosyjskich sekt, ale nie związane bezpośrednio z osobą Wissariona, a także relacja z kongresu geopolitycznego w Moskwie*** – można uznać za próbę osadzenia reportaży o mieszkańcach Zony w określonym kontekście historyczno-kulturowym. Na upartego można stwierdzić, że są na miejscu – jednak reportaże o polskich duchownych znad Morza Czarnego i kazachstańskich stepów już nie. Jedyny wspólny mianownik to wiara [ulubiony temat autora – wałkowany również w innych książkach, np. całkiem dobrym „Krasnojarsku zero” (2012),napisanym do spółki z Bartoszem Jastrzębskim]. To jednak za mało by zestawienie było sensowne.
Nie do końca pasują też reportaże o dzieciach ulicy. W dodatku są dosyć krótkie, przez co wypadają nieco tendencyjnie.
Teksty poświęcone mieszkańcom osad na południu Kraju Krasnojarskiego, są zdecydowanie najlepsze. Przyjemna lektura, napisana z poetycką wrażliwością: barwnie, ciekawie, z odrobiną ironii i sarkazmu. Nie jest to głębokie wniknięcie w życie tych ludzie, ale daje ogólny ogląd na to co dzieje się w tajdze, w pobliżu jeziora Tiberkul (Тиберкуль****),i pozwala wyrobić sobie opinie. Poza tym jest zwyczajnie zajmujące. (Minus za żenujący pijacki bełkot w Transsibie, do bólu młodzieńczy i skrajnie męczący – odnotowanie tego było bez wątpienia objawem szczerości, ale dla własnego dobra trzeba było to przemilczeć).
Wedle jednego z ostatnich newsów, Wissarion został zatrzymany przez policję w związku z wyłudzaniem pieniędzy i stosowaniem przemocy psychicznej wobec członków wspólnoty (2020)*****.
•
Tytuł zbiorku pochodzi od jednego z tekstów (str. 89),stosowny cytat znajdziemy na str. 93: łuskanie światła jest metaforą wydobywanie dobra, dostrzegania w drugim człowieku elementu pozytywnego, właściwych intencji, poczciwości itd. – a przynajmniej tak to chyba trzeba interpretować. Może tyczyć się również dobrych uczynków, budowy właściwej atmosfery stosunków międzyludzkich. Brzmi zagadkowo, osobliwie i nierealnie – na tytuł się nadaje.
Co zaś się tyczy podtytułu („Reportaże rosyjskie”) – trzy teksty nie dotyczą Rosji, poświęcone są Białorusi, Bułgarii i Kazachstanowi, a i nie wszystko co tu zawarto można podciągnąć pod reportaż...
•
W Polsce, kraju jednolitym religijnie, termin sekta kojarzy się negatywnie i ma pejoratywny wydźwięk. Choć sam w sobie jest neutralny, to jednak w potocznym dyskursie, zwłaszcza tym sprzed lat, kiedy kościół nie był tak bardzo skompromitowany jak dziś [2020], odnosił się do grupy manipulującej swoimi członkami i odwodzącej od „jedynej słusznej wiary”.
Początkowo chrześcijanie sami tworzyli sektę, pierw żydowską, a po przeróbkach św. Pawła w pełni kosmopolityczną – co istotne, odbieraną negatywnie na obu etapach: nieakceptowaną przez Żydów, którzy w większości nie pokładali wiary w Jezusa jako nowego proroka, a także politeistów, tolerancyjnych wobec innych wierzeń, o ile te nie negowały otwarcie ich bogów i przekonań.
Dlatego kiedy autor piszący dla Tygodnika Powszechnego, deklaruje w książce wiarę w ciało i krew Chrystusa, a potem dworuje sobie z Wissariona, to ciężko oddalić myśl, że w zasadzie my mamy prawo do tego samego – tak względem niego jak i jego wyznania. Czy przekonanie o transformacji mąki z wodą w ciało Chrystusa jest bardziej poważne od jeżdżenia w tajgę do byłego milicjanta z Krasnodaru? Duże religie mogą gardzić mniejszymi. W obawie o utratę wiernych – a co za tym idzie wpływów i pieniędzy – będą starać się je oczernić i zdyskredytować. Ich początki były identyczne, ale nie chcą o tym pamiętać. Oferują to samo, i nie chcą konkurencji. Sprawa jest prosta – dlatego lepiej by w tych tematach wypowiadał się ktoś nieobciążony religijnie.
•
Uwagi: str. 13 – przed porodem (tj. przed terminem porodu); str. 18 – powtórka informacji że eks-wojskowy (pułkownik) jest drugim duchownym; str. 32 – brak przerwy przed myślnikiem; str. 68 – autor podaje że Wissarion [Сергей Анатольевич Тороп) urodził się w 1969, ale ruska i polska Wikipedia podają zgodnie 1961 (https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%A2%D0%BE%D1%80%D0%BE%D0%BF,_%D0%A1%D0%B5%D1%80%D0%B3%D0%B5%D0%B9_%D0%90%D0%BD%D0%B0%D1%82%D0%BE%D0%BB%D1%8C%D0%B5%D0%B2%D0%B8%D1%87); str. 74 – Rejrich (Roerich/Rerih [Рерих]),na str. 175 „Rericha”; str. 88 – fizjologicznym (filozoficznym); str. 95 – powtórzenie informacji o wysypisku ze str. 94; str. 102 – mamin (maminy?); str. 103 – nie uformowany (nieuformowany); str. 105 – Interkontinental (Intercontinental) [dalej zapisuje nazwę hotelu poprawnie]; str. 108 – Queenu (Queen); str. 112 – Rosja Putinowska (putinowska – „przymiotniki od nazwisk piszemy wielką literą, gdy odpowiadają na pytanie: czyj?, a małą, gdy odpowiadają na pytanie: jaki?” https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/mickiewiczowski-czy-Mickiewiczowski;7609.html); str. 119 – „Kruche po wegańskiej diecie kości” (i powtórzenie tego fałszywego przeświadczenia na str. 132) – przy odpowiednio zbilansowanej diecie roślinnej nie ma tego problemu, autor mówi o staruszku, jeśli ma jakieś kłopoty z łamliwością kończyn, to z racji wieku, ewentualnie z uwagi na dziwactwa żywieniowe sekty która je placki z paproci; str. 122 – Szreka (Shreka) – skoro w polskiej dystrybucji filmy z zielonym ogrem miały zapis angielski, po co to zmieniać?; str. 132 – ufo (UFO – to akronim!); str. 135-136 – nieproporcjonalnie długa notka (względem reszty); str. 137 – cytat na prawie pół strony – z tego co już w książce było; str. 138 – kolejny cytat z początku książki; str. 173 – Międzynarodowoego (literówka); str. 188 – „[...] przyjaźń pomiędzy narodami” – lepiej byłoby dać „między”; str. 199 – „[...] wielka płyta sterczała czarnymi, smutnymi kikutami kasztanów i bzu” – z tego opisu wynika że gałęzie są częścią budynku (bloku) + „fińskiej zatoki” – taka ona fińska jak i estońska czy ingryjska, z uwagi na to że mowa o Zatoce Fińskiej z perspektywy miasta Petersburg, lepiej byłoby użyć formalnej nazwy geograficznej pisanej z dużej litery (z drugiej strony – Finowie, Estończycy i Iżorowie to ludy fińskie, a zatoka przy nieco innym układzie sił mogłaby należeć wyłącznie do nich...); str. 204-205 – „Dżeki Czanem” (Jackie Chanem) – Jackie Chan, aktor przybrał sobie angielskie imię, pod nim robił karierę, nazwisko jest w transkrypcji angielskiej, zapisane łacinką, po co więc na siłę spolszczać?; str. 214 – Nowikowym (Nowikowem); str. 218 – ekstrasens to nie tylko jasnowidz, ale ogólnie człowiek posiadający paranormalne zdolności.
Z uwagi na to że teksty są z różnych lat, dobrze byłoby podać daty powstania oraz pierwotnej publikacji. (To pomaga lepiej powiązać treść z ówczesnymi realiami).
* Teksty poświęcone wissarionowcom (wyjąwszy terminy ze słowniczka zamieszczonego na końcu): str. 9-28; 59-81; 85-88; 119-140 (album); 143; 156-168; 171; 181-182 (początek i koniec strony); 190; 198-215 – razem jakieś 103,5 na 215 stron tekstu.
** Proponuje obejrzeć interesująca sondę uliczną sprzed kilku lat (2014) – link niżej. Administrator kanału, dodał do filmu zabawny, uderzający w sedno opis: „Bardzo ciekawy obraz polskiego społeczeństwa kochającego polskiego papieża, choć nie bardzo wiedzącego za co”.
Sonda na temat kanonizacji Jana Pawła II [2014]
https://www.youtube.com/watch?v=Nyq8VSH6QwE
Oglądając materiał stale czułem zażenowanie i zawód. Materiał dosyć dobrze pokazuje co reprezentuje statystyczny Polak-katolik. Opisywani przez Morawieckiego pielgrzymi grają właśnie w tej lidze.
*** Tekst dostępny tu: http://www.khg.uni.wroc.pl/files/khg6_Rep._Morawiecki.pdf
I Międzynarodowy Kongres Naukowy „Globalistyka 2009”.
**** Jezioro Tiberkul (Тиберкуль) i Miasto Słońca (Город Солнца) [Google Maps]:
https://www.google.com/maps/place/Tiberkul',+Kraj+Krasnojarski,+Rosja,+662925/@53.8856762,93.9676613,13367m/data=!3m1!1e3!4m5!3m4!1s0x5d25d09f855c4cf1:0x2322f6168c8007c1!8m2!3d53.9077894!4d94.038595
https://www.google.com/maps/place/City+of+Sun/@53.8655955,94.0763322,3a,75y,90t/data=!3m8!1e2!3m6!1sAF1QipNUr4LqUIBKKHJB7UGH6bqXIhRgRs-NoXWiwk8J!2e10!3e12!6shttps:%2F%2Flh5.googleusercontent.com%2Fp%2FAF1QipNUr4LqUIBKKHJB7UGH6bqXIhRgRs-NoXWiwk8J%3Dw114-h86-k-no!7i4000!8i3000!4m13!1m7!3m6!1s0x5d25d09f855c4cf1:0x2322f6168c8007c1!2sTiberkul',+Kraj+Krasnojarski,+Rosja,+662925!3b1!8m2!3d53.9077894!4d94.038595!3m4!1s0x5d25d049a3bedc55:0xefc60dbd31ba6721!8m2!3d53.8655867!4d94.0763569
***** Wissarion, "rosyjski Jezus", zatrzymany. W tle przemoc psychiczna
Rafał Wójcik, 23 września 2020
https://wyborcza.pl/7,75399,26329395,rosyjski-jezus-zatrzymany-w-tle-przemoc-psychiczna.html
Zarzuty nie zawsze muszą być prawdziwe, zwłaszcza w putinowskiej Rosji. Całoroczne koczowanie w tajdze to zabawa na którą wszyscy dorośli przystali świadomie i dobrowolnie. To że przystali, sugeruje że nie wszystko u nich gra, zwłaszcza z głową – a stąd już krótka droga do histerii i oskarżeń z sufitu.
Ciężko powiedzieć czy Wissarion to niegroźny wariat, czy człowiek którego od czasu do czasu zalewa zła krew, który faktycznie bywa nieprzyjemny i potrafi robić cyrki. Niestety z książki Morawieckiego się tego nie dowiemy.
(2010)
więcej Pokaż mimo to„[...] książka o spotkaniach młodego polskiego reportażysty i podróżnika z rosyjską sektą wissarionowców, która żyje na Syberii, na południu Kraju Krasnojarskiego, w środku tajgi [...] Członkowie sekty porzucili wszystko, by razem z Wissarionem – byłym milicjantem drogówki, który podaje się za Jezusa Chrystusa – rozpocząć nowe życie duchowe poza systemem finansowym....
Reportaże wzbudziły we mnie ambiwalentne odczucia. Z jednej strony opisy Syberii oraz ruchu wissarionowców są fascynujące i przekonują do ich stylu życia, jednakże z drugiej, jest w nich jakiś element, który męczy odbiorcę. Opisy degrengolady założeń sekty ukazują prawdziwą ludzką naturę, i w tym aspekcie, książka staje się uniwersalnym obrazem ludzkich działań. Książka napisana jest bardzo obrazowym językiem i czuje się w niej prawdę, jednak myślę, że nie spodoba się każdemu, ale na pewno trafi do fanów reportażu.
Reportaże wzbudziły we mnie ambiwalentne odczucia. Z jednej strony opisy Syberii oraz ruchu wissarionowców są fascynujące i przekonują do ich stylu życia, jednakże z drugiej, jest w nich jakiś element, który męczy odbiorcę. Opisy degrengolady założeń sekty ukazują prawdziwą ludzką naturę, i w tym aspekcie, książka staje się uniwersalnym obrazem ludzkich działań. Książka...
więcej Pokaż mimo toz przykrością wystawiam negatywna opinię. Książka sama w sobie nie porwała mnie. Wręcz znudziła.
z przykrością wystawiam negatywna opinię. Książka sama w sobie nie porwała mnie. Wręcz znudziła.
Pokaż mimo toSłyszałem wiele ciepłych słów o tej książce, i spodziewałem się naprawdę dobrej lektury. Niestety, zawiodłem się.
Książka Morawieckiego z założenia miała traktować o sekcie wissarionowców - ludzi, którzy porzucili życie doczesne i osiedlili się z dala od cywilizacji w tajdze. Ich życie było obostrzone wieloma zakazami, jak np. ostra dieta wegańska czy surowe zasady w ich wioskach panujących. O sekcie jednak traktuje jedynie połowa książki - reszta jest poświęcona różnym kwestiom - od Moskwy i Transsibu, przez dworzec w Brześciu i pielgrzymkę Papieża do Kazachstanu aż do pielgrzymki Papieża do Bułgarii. Jest to według mnie minus, bowiem autor, zamiast skupić się na jednym problemie, próbuje opisać wiele rzeczy, co w rezultacie daje wynik ujemny - w zasadzie nie wiadomo, o czym książka jest. Nie dowiedziałem się wiele o sekcie wissarionowców.
Najwartościowszą częścią jest ta, dotycząca pielgrzymki JP II do Kazachstanu - opisana dość wyczerpująco od strony tamtejszych ludzi.
Styl autora jest dosyć ciężki, przynajmniej dla mnie. "Łuskania" nie czyta się zbyt dobrze.
A jako, iż też podróżuję po wschodzie, to dużych niespodzianek dla mnie w tej książce nie było - albo się spotkałem z podobnymi sytuacjami/mentalnością (może poza tymi ekstremalnymi sytuacjami z pociągu Kolei Transsyberyjskiej; ja unikam jak ognia picia w pociągu z nieznajomymi),albo już gdzieś czytałem.
Podsumowując - książka przeciętna.Przeczytać można, ale wielkich sensacji nie będzie.
Słyszałem wiele ciepłych słów o tej książce, i spodziewałem się naprawdę dobrej lektury. Niestety, zawiodłem się.
więcej Pokaż mimo toKsiążka Morawieckiego z założenia miała traktować o sekcie wissarionowców - ludzi, którzy porzucili życie doczesne i osiedlili się z dala od cywilizacji w tajdze. Ich życie było obostrzone wieloma zakazami, jak np. ostra dieta wegańska czy surowe zasady w ich...
Wbrew opisowi z tylnej okładki, nie jest to książka tylko o wissarionowcach. Morawiecki ma specyficzny styl, który ni to nuży, ni to ciekawi, lecz przez to jest wyjątkowy i ma swój urok. Pytanie, czy czytelnikowi starczy cierpliwości, aby przebrnąć przez tę książkę. Mnie się udało, ale nie uważam, aby zbiór tych reportaży wnosił wiele w rozwój wiedzy o Rosji i wissarionowcach. Co nie oznacza, że nie robi tego wcale i nie warto po tę pozycję sięgnąć. Jest to książka dla wytrwałych.
Wbrew opisowi z tylnej okładki, nie jest to książka tylko o wissarionowcach. Morawiecki ma specyficzny styl, który ni to nuży, ni to ciekawi, lecz przez to jest wyjątkowy i ma swój urok. Pytanie, czy czytelnikowi starczy cierpliwości, aby przebrnąć przez tę książkę. Mnie się udało, ale nie uważam, aby zbiór tych reportaży wnosił wiele w rozwój wiedzy o Rosji i...
więcej Pokaż mimo toRosja jest mozaiką religijną. Już od XIX wieku państwo wspierało rozwój sekt, dając nowym Chrystusom około pół hektara ziemi po to, by rozbijać jedność Cerkwi. Morawiecki zagłębia się w starodruki, sięga do czasów średniowiecznych i przytacza fakty historyczne z sekciarskich rosyjskich ruchów, próbując zrozumieć ich genezę. Jest to zatem podróż nie tylko w przestrzeni, ale również w czasie. Ale w książce Morawieckiego możemy odkryć jeszcze jeden aspekt wędrówki – jest to również wewnętrzna pielgrzymka samego autora w głąb siebie. Morawiecki nie boi się odautorskich, osobistych komentarzy i refleksji. Język, którym się posługuje, jest plastyczny i niekiedy kolokwialny, ale to dodaje reportażom kolorytu. Zabawne anegdotki oddają natomiast klimat rosyjskiej mentalności. Czy Morawiecki stara się łamać stereotypy? Nie, zapewne nie to jest istotą jego podróży, ale historie, które przytacza, opisy rosyjskiej gościnności mówią same za siebie. Teksty uzupełnione są zdjęciami autorstwa Macieja Skawińskiego. Z fotografii patrzą na czytelnika bohaterowie Morawieckiego, jest tam, oczywiście, i sam Wissarion.
Całość tekstu na stronie: http://e-czaskultury.pl/czytanka/literatura/568-witajcie-w-naszej-bajce
Rosja jest mozaiką religijną. Już od XIX wieku państwo wspierało rozwój sekt, dając nowym Chrystusom około pół hektara ziemi po to, by rozbijać jedność Cerkwi. Morawiecki zagłębia się w starodruki, sięga do czasów średniowiecznych i przytacza fakty historyczne z sekciarskich rosyjskich ruchów, próbując zrozumieć ich genezę. Jest to zatem podróż nie tylko w przestrzeni, ale...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to