rozwińzwiń

Krzysztof Kolumb. Bohater czy łotr?

Okładka książki Krzysztof Kolumb. Bohater czy łotr? Siegfried Fischer-Fabian
Okładka książki Krzysztof Kolumb. Bohater czy łotr?
Siegfried Fischer-Fabian Wydawnictwo: Amber biografia, autobiografia, pamiętnik
256 str. 4 godz. 16 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2006-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2006-01-01
Liczba stron:
256
Czas czytania
4 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
83-241-2718-6
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
26 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
378
377

Na półkach:

(1991, 2006)
[Christoph Columbus: Entdecker einer neuen Welt (Krzysztof Kolumb. Odkrywca Nowego Świata)]

Autor* (1922-2011) starał się pisać ciekawie, gawędziarsko i efektownie. Inteligentnie zestawia fakty, zachowuje obiektywizm i nie stara się promować żadnej tezy. Umieszcza w tekście liczne dygresje, trochę rekonstruuje, ale bez fantazjowania.

Otwarcie pisze o „klasztornej ciemnocie”, dewocji, zabobonach i terrorze inkwizycji; o presji i dyskryminacji jakiej doświadczali hiszpańscy Żydzi. O biblijnych błędach, a także o tym, jak kształtowały one mentalność średniowiecznych mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego**. Ma racjonalne, rzeczowe podejście, które powinno cechować każdego. Poglądy autora – który w chwili gdy książka poszła do druku po raz pierwszy zbliżał się do siedemdziesiątki*** – stanowią przeciwieństwo tych, z którymi obcował w czasach reżimu i wojny. W przypadku Żydów, raz jest hiperpoprawny, co nie wypada dobrze, ale poza tym, trzyma poziom, i jest po prostu liberalny, sceptyczny religijnie i otwarty na drugiego człowieka.

Część błędów merytorycznych sprawia wrażenie powstałych w procesie translacji, za resztę odpowiada autor, który niekiedy zanadto upraszcza lub ma pewne kłopoty z oddaniem ówczesnych zapatrywań. Tłumaczowi (1976) zabrakło wiedzy z zakresu geografii, historii i szkutnictwa****. W połączeniu z potknięciami technicznymi, czyni to tekst nieco niechlujnym, ale nie psuje lektury.

Książka zdecydowanie dobra, ale wymaga poprawek. Jeśli przymknąć oko na błędy, można by jej dać 8/10, ale w takim stanie co najwyżej 6.5 – powinien to przejrzeć historyk z minimalnym pojęciem o geografii, wtedy tekst nie wprowadzałby by w błąd. Z uwagi na to, że jest to książka skierowana do szerokiego grona odbiorców, popularyzująca wiedzę, takie nieścisłości i potknięcia są niedopuszczalne.

_______________
* „Nach dem Abitur war Fischer im Reichsarbeitsdienst und dann als Wehrmachtssoldat im Frontdienst in der Sowjetunion” [Po ukończeniu szkoły średniej Fischer służył w Służbie Pracy Rzeszy, a następnie jako żołnierz Wehrmachtu na froncie w Związku Radzieckim.] (https://de.wikipedia.org/wiki/S._Fischer-Fabian). Kiedy wybuchła wojna, autor miał 17 lat. Takie były czasy, i nie można go za to winić.
** Według kapłana Ezdrasza „tylko siódma część kuli ziemskiej pokryta jest wodą” (str. 57). Do podobnych wniosków prowadziła geografia Europy – zwłaszcza z perspektywy Morza Śródziemnego. To ośmielało by płynąć w nieznane: jeśli już zaryzykowano stracić ląd z pola widzenia, to w oparciu o takie przeświadczenia, zakładano, że na horyzoncie szybko zamajaczy kolejny.
*** Po raz pierwszy, książka wyszła rok przed okrągłą rocznicą pierwszego rejsu Kolumba.
**** Tłum. Maciej Nowak-Kreyer (http://stl.org.pl/profil/maciej-nowak-kreyer/).



Bohater czy łotr? Odpowiedź na tak postawione pytanie S. Fischer-Fabian daje już na drugiej stronie wstępu: „Kolumb był każdą z tych osób, a zarazem żadną” (str. 12)*.

Stawianie Kolumbowi pomników jest nieporozumieniem. Jeśli ktoś porywa kilkuset członków przyjaznego plemienia, które zgotowało Hiszpanom serdeczne przyjęcie, i odbiera im wolność sprowadzając co rangi niewolników, to ocena takiego działania nie pozostawia żadnych wątpliwości. To, że ten czy inny papież błogosławił takie praktyki, że niewolnictwo jest akceptowane w Biblii – tak w Torze jak i w ewangeliach – że taki był duch czasów a bigoteria była normą, niczego nie usprawiedliwia. W dodatku Kolumb dokonał tego odkrycia przypadkiem, a w kontekście wypraw Skandynawów, którzy 500 lat wcześniej dotarli do dzisiejszej Kanady (Helluland, Winlandia, Markland),i spędzili kilka stuleci na Grenlandii**, w stałych osadach, jego wyczyn blednie.

„Wieczorem Kolumb zanotował w dzienniku: »Potem dałem wodzowi Indian [Tainów] do zrozumienia, że władcy Kastylii zarządzili wytępienie Karaibów, wszyscy, bez wyjątku będą mieli odrąbane ręce«” (str. 131) – jak w Belgijskim Kongu… Jednak Kolumb nie popadł w obłęd: „Pod stropami [chat Karaibów] wisiały starannie pokrojone ludzkie ramiona i nogi; w kącie walały się stosy piszczeli; w glinianym garze gotowała się ludzka szyja. Na podłodze leżały czaszki, najwyraźniej wykorzystywane jako naczynia. […]
[cytat z zapisków medyka okrętowego, Diego Álvareza Chanca:]
Wyprawiają się na grabież innych wysp i porywają wszystkie kobiety, jakie zaskoczą, zwłaszcza młode i piękne; używają ich do posług i uważają za swoje kochanki. […] Te kobiety opowiadały o okrucieństwie Karaibów i przytaczały szczegóły wprost niewiarygodne, Mówiły, że zjadają dzieci zrodzone z nich (…). Ucinają członki męskie porwanym dzieciom, którymi posługują się aż do czasu dojrzałości, a potem gdy chcą sprawić sobie ucztę, zabijają je i spożywają, bo twierdzą, że mięso dzieci i kobiet jest smaczne” (str. 161). Klimaty trochę starotestamentowe, choć może to być czarna propaganda – niemniej, niewiele się to rożni od praktyk cywilizowanych Hiszpanów (wyjąwszy konsumpcję): „Wtedy właśnie zaczęło się na Hispanioli [Haiti] wielkie wymieranie Indian. Ich liczbę w roku 1492 szacuje się na około 3 000 000, a cztery lata później było ich już tylko 200 000. W 1508 roku dokonany przez zdobywców rachunek ludności pokazał, że zostało jeszcze tylko 60 000. Fernández de Oviedo, historyk Ameryki i gubernator Santo Domingo, w 1548 roku donosił o ostatnich 500 Tainach, których było za wielu, ab y wymarli, lecz zbyt mało, by żyli” (str. 177-178). „Wyspa Hispaniola była tą, na której Hiszpanie zakotwiczyli jako na pierwszej. Tam miały miejsce rzeź i tłamszenie nieszczęśliwych tubylców (…). Parli na ludzi i nie szczędzili ani dziecka, ani starca, ani położnicy, ani ciężarnej, nawet otwierali takim brzuchy i jeszcze żywe ciała rozrywali na sztuki. Zakładali się, kto spośród nich zdoła przerąbać człowieka na pół jednym cięciem miecza, jedną piką rozszczepi głowę wzdłuż albo jednym szarpnięciem wyrwie trzewia. Odrywali noworodki od matczynym piersi, ciskali nimi o skały, krzycząc: »wierzgaj, ty paskudna mała bestio!«. Wznosili szerokie, niskie szubienice, wieszali na nich 12 Indian i wodza – ku chwale naszego Zbawiciela i Jego 12 Apostołów, jak mawiali” (str. 201),dalej jest o przypiekaniu na ruszcie. Jest to fragment relacji ojca Las Casas, i być może to także jest obraz nie do końca odpowiadający faktom. Przypomina praktyki z Wołynia, a skoro mogło się to wydarzyć w XX wieku, w Europie, to dlaczego nie tam?

„Według dziś głoszonych poglądów [oba kontynenty amerykańskie] były to ziemie świetnie prosperujące, zadziwiająco różnorodne, istny tygiel języków, kultur i umiejętności, region, w którym dziesiątki milionów ludzi kochały, nienawidziły i modliły się jak wszędzie na świecie. Wiele z tego świata bezpowrotnie zniknęło po Kolumbie, zmiecione przez konkwistę, choroby i prześladowania tak doszczętnie, że po zaledwie paru pokoleniach o jego istnieniu nie pamiętali już ani zdobywcy, ani podbici” (Charles C. Mann, 1491. Ameryka przed Kolumbem [2005], Poznań 2007, str. 45).

_______________
* Podtytuł Entdecker einer neuen Welt (Odkrywca Nowego Świata) powinien zostać przełożony słowo w słowo. Ocena moralna Kolumba nie stanowi treści książki.
** Od końca IX stulecia do wybrzeży Grenlandii zaczęli docierać wikingowie. Kolonizacja zaczęła się w X i XI wieku, i trwała do XIV–XV stulecia.



KALENDARIUM

1451 – w Genui rodzi się Cristoforo Colombo (Krzysztof Kolumb),a we Florencji Amerigo Vespucci

1452 – przychodzi na świat Leonardo da Vinci, najsławniejszy człowiek epoki

1453 – sułtan Mehmed II zdobywa i zajmuje Konstantynopol, Cesarstwo Bizantyjskie przechodzi do historii*

1455 – Gutenberg drukuje Biblię (pierwszy inkunabuł),od tego momentu upowszechnia się wynalazek druku (opracowany już wcześniej przez Chińczyków)

1460/69 – rodzi się Vasco da Gama, pierwszy Europejczyk który opłynął Afrykę i dotarł do Indii

1473 – rodzi się Nikolaus Kopernikus (Nicolaus Copernicus),poddany Kazimierza IV Jagiellończyka, niemiecki astronom i kanonik

1474 – „Portugalczycy przypuszczalnie odkrywają Brazylię, jednak trzymają to w tajemnicy; oficjalnie przyznają się ok. 1500” (str. 241)

1474/75/78 – rodzi się Francisco Pizarro, pogromca Inków

1476 – Cristóvão Colombo udaje się do Lizbony, za chlebem

1479 – Cristóvão Colombo osiada na Porto Santo, portugalskiej wyspie w pobliżu Madery

1479 – unia personalna Kastylii z Aragonią, początek zjednoczonej Hiszpanii

1480 – rodzi się Ferdynand Magellan, drugi człowiek który okrążył świat (pierwszym był Enrique de Malaca, niewolnik Magellana)

1481 – Torquemada, spowiednik Izabeli I Kastylijskiej oraz Ferdynanda II Aragońskiego, Wielkim Inkwizytorem

1483 – rodzi się Marcin Luter, niemiecki awanturnik, fanatyk, antysemita i obżartuch, przyszły reformator religijny

1485 – rodzi się Hernán Cortés, zdobywca Meksyku

1486 – Cristóbal Colón przybywa do Hiszpanii

1487 – ukazuje się Malleus Maleficarum (Młot na czarownice)

1492 – chrześcijanie zdobywają emirat Grenady: koniec rekonkwisty. Kolumb dociera na Bahamy, dzisiejszą Kubę i Haiti (na kontynencie stopy nie postawi). Przymusowa chrystianizacja hiszpańskich żydów; do tego roku, spłonie na stosach inkwizycji 2300 niewinnych ofiar terroru Kościoła

1493-1494 – druga wyprawa Kolumba, rejs po Karaibach (Duże i Małe Antyle)

1493 – bulla Inter caetera: papież dzieli świat między Hiszpanię i Portugalię

1494 – Traktat z Tordesillas: Hiszpania i Portugalia dzielą świat raz jeszcze (korekta podziału)

1498-1500 – trzecia wyprawa Kolumba, rejs po Karaibach (Duże i Małe Antyle, północno-wschodnie wybrzeże dzisiejszej Wenezueli)

1496 – wygnanie żydów i muzułmanów z Portugalii

1499 – Vespucci i de Hojeda odkrywają Amazonkę

1502-1504 – czwarta wyprawa Kolumba, rejs po Karaibach (Duże i Małe Antyle, Ameryka Środkowa: wybrzeża dzisiejszego Hondurasu, Nikaragui, Kostaryki i Panamy)

1503 – rodzi się Michel de Nostredame (Nostradamus),żydowski aptekarz, astrolog i autor enigmatycznych przepowiedni

1506 – Cristóbal Colón umiera w Valladolid

_______________
* Cesarstwo Trapezuntu, państwo Greków pontyjskich, przetrwa do 1461 (po utracie prowincji wschodnich trwało jako twór niezależny).



BONUS VIDEO:

1492: Wyprawa do raju [1492: Conquest of Paradise] (1992) w reżyserii Ridleya Scotta, bardzo przyjemny film ze świetną ścieżką dźwiękowa Vangelisa. Jeśli przymknąć oko na niezgodności historyczne i uproszczenia, seans będzie bardzo przyjemny. W roli głównej niesławny Gerard Depardieu.



UWAGI MERYTORYCZNE (wyd. I z 2006):

Str. 17 – S. Fischer-Fabian przytacza różne przykłady spekulacji odnośnie narodowości Kolumba, ale to co znajdziemy na polskiej Wikipedii, z wątkiem polskim jako wisienką na torcie, warte jest zacytowania: „Według jednego z hiszpańskich historyków jego prawdziwe imię i nazwisko brzmiało Pedro Scotto. W 2009 r. Alfonso Ensenat de Villalonga zweryfikował najczęstsze opinie o pochodzeniu odkrywcy. Kolumb mógł być synem tkacza z Genui we Włoszech albo pochodzić z Katalonii lub Galicji w Hiszpanii, a nawet z Korsyki lub Portugalii. Najprawdopodobniej pochodził z Genui, ale »był synem właściciela sklepu, nie tkacza i był ochrzczony jako Pedro, nie Krzysztof«. Nazwisko rodziny Kolumba brzmiało ponoć »Scotto« i miało nie włoskie, a szkockie korzenie.

Amerykański doktor literatury średniowiecznej Charles J. Merrill, twierdzi z kolei na podstawie dokumentów oraz analizy pism napisanych ręką Krzysztofa Kolumba, że pochodził z Kastylii a jego prawdziwe nazwisko to »Colom«. Ruth G. Durlacher-Wolper w opublikowanej w 1982 roku rozprawie Christophoros Columbus: A Byzantine Prince from Chios, Greece wysunęła hipotezę, że Kolumb pochodził w wyspy Chios i był spokrewniony z cesarskim rodem Paleologów.

Pojawiła się również teoria, że Krzysztof Kolumb był synem króla Polski Władysława III Warneńczyka, który miałby przeżyć bitwę pod Warną w 1444 roku i osiąść na portugalskiej Maderze. Informacje o polskich korzeniach Kolumba w swojej książce Kolumb. Historia nieznana opublikował Manuel da Silva Rosa, portugalski historyk amator. Autor zwrócił się z prośbą do katedry na Wawelu o możliwość zbadania szczątków ojca króla Warneńczyka, Władysława Jagiełły w celu zbadania ewentualnego pokrewieństwa Kolumba z Jagiellonami” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Kolumb).

Oczywiście nim rewelacje pojawiły się na Wikipedii, były obecne również w mediach (serwowane jako ciekawostki). Z innej beczki: pamiętam program interwencyjny sprzed kilkunastu lat, z Polsatu lub TVN, w ramach którego przybliżono problem niekompetentnej nauczycielki. Przedstawiono nagrania zarejestrowane przez dyktafon ukryty w plecaku, wśród nich taką perełkę: „Nasz wielki rodak, Krzysztof Kolumb, odkrył Amerykę”.

Str. 21 – „Następnego dnia po ataku z najwyższej wieży kościoła Hagia Sophia zmienionego w meczet muezin wezwał muzułmanów do dziękowania Allahowi” – w 1453 r. świątynia nie miała jeszcze żadnych wież, minarety to dodatek późniejszy, osmański. Zapewne chodzi o najwyższy poziom jednego z dwóch ganków flankujących środkowe wejście.

Str. 25 – Leif Eriksson „tamtejszy ląd, porośnięty dzikim winem nazwał Vinland” – często mówi się, że nie chodzi o winobluszcz (parthenocissus planch),tylko o winorośl, która na Północy nie występuje, ale w grę wchodzi również i inne rozwiązanie: „normańskie słowa vin i vinber (winna latorośl i jagody) w ogóle nie odnoszą się do winogron, ale należy je identyfikować z rozmaitymi gatunkami jagód, z których można produkować wino […]” (Farley Mowat, Wyprawy Wikingów. Dawni Normanowie w Grenlandii i Ameryce Północnej [Westviking. The Ancient Norse in Greenland and North America, 1965]. wyd. Książnica, Katowice 2008, str. 134).

Str. 26 – Portugalia „ciągle stanowiła cel wrogich najazdów Celtów, Fenicjan, Greków, Rzymian, Wizygotów, Saracenów. […] Ten niewielki, rolniczy naród, liczący 250 000 osób […]”. Przydałoby się dostawić tutaj „wówczas”, bo tylko w samej Portugalii jest 10 mln dusz (a przecież są jeszcze dawne kolonie, z Brazylią na czele).

S.F-F stosuje uproszczenie deformujące historię:
1) Po pierwsze o Portugalii (która bierze swe miano od miasta Porto) można mówić dopiero od XI stulecia – „W roku 1097 w ramach Galicji i Leónu wydzielono hrabstwo Portucale z Porto jako ośrodkiem centralnym. W roku 1139 hrabia Alfons Henryk […] przyjął tytuł króla Portugalii. Aż do XIII wieku trwała rekonkwista zachodniego Półwyspu Iberyjskiego” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Historia_Portugalii);
2) Uważa się że zromanizowani Luzytanie, przodkowie Portugalczyków, byli najprawdopodobniej ludem celtyckim (a na pewno indoeuropejskim),na pewno tłukli się z innymi Celtami, byli świadkami Greckiej i Fenickiej kolonizacji… ale nie można tego postrzegać tak, jak działalności Wikingów. Co Hellenowie mogliby Luzytanom i ościennym plemionom zrabować? Baranie tusze i garnce z mętnym piwem?

Str. 31 – S.F-F wymienia różne dziwy, po czym pisze: „zachowywali się nie inaczej niż ludzie naszych czasów, którzy przekonują, że widzieli UFO”. Autorowi chodzi o potoczne rozumienie tego terminu, tj. statek przybyszów z innej planety, ale UFO (unidentified flying object) to termin pod którym może kryć się wszystko, włącznie z samolotem wrogiego obozu czy fizyczną anomalią, dlatego byłoby bardziej na miejscu podać jako przykład latający spodek albo wielką stopę.

Str. 48 – mowa o trzech karawelach, ale Santa María była karaką (co autor oczywiście wie).

Str. 57 – „królestwo Grenady” – emiratu Grenady; emir to szarża niższa niż królewska; w przekładzie na realia europejskie można mówić o księciu (mniej więcej).
„Od 1246 lenno Kastylii. Po 1248 jedyny muzułmański kraj na Półwyspie Iberyjskim. […] Pod koniec XIV wieku zaczął się okres wojen domowych i zmierzchu państwa. W 1410 Kastylijczycy zajęli Antequera, zaś w 1461 Aragonia odebrała emiratowi Gibraltar […]. W latach 80. emirowie podjęli próbę uniezależnienia się od Kastylii, jednak w 1492 Grenada została podbita” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Emirat_Grenady).

Str. 59 – Giovanni Cabot (albo John Cabot, albo Giovanni Caboto).

Str. 65 – termin Nowy Świat odnosi się do obu Ameryk, Australii i Oceanii oraz Antarktydy – Azja i Afryka to część Starego (znanego) Świata. (W powszechnym rozumowaniu, Stary Świat to Europa i przyległości, nowy to Ameryki).
Na str. 157 przytaczana jest fraza z herbu Kolumba, nadanego mu przez władców Hiszpanii: „Por Castilla y por León Nuevo Mundo halló Colón”. Wynikałoby by z tego, że określenie Nowy Świat funkcjonowało jeszcze przed uzyskaniem pewności, że wyspy do których dopłynął, to część Ameryki, nowego kontynentu. Jeszcze za jego życia odkryto Amazonkę, i badano północne wybrzeża Ameryki Południowej, istniała więc świadomość ogromnych połaci lądu, który nie odpowiadał znanym obszarom Azji (Japonii, Chinom, Archipelagowi Malezyjskiemu). Powszechnie powtarza się, że Kolumb zmarł przekonany o tym, że dotarł do Indii, pomijając spiskową teorię dziejów, postulującą że żeglarz wiedział dokąd płynął, na Wikipedii przeczytamy: „Historycy na podstawie dzienników pisanych przez Kolumba w trakcie podróży uważają, iż był on świadom faktu odkrycia nowego lądu – Ameryki. Potwierdzają to zwroty, jakich używał pisząc do Korony Hiszpańskiej” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Kolumb),encyklopedia nie podaje źródła tych rewelacji. W książce czytamy: „Zapisał w dzienniku: »Wierzę, że to musi być duży kontynent, o którym do dziś nic nie było wiadomo (…)” (str. 187) – słowa te padają w odniesieniu do Ameryki Południowej, delty Orinoko, jednak Kolumb nie wie, że ma przed sobą dwa olbrzymie kontynenty za którymi jest bezmiar Pacyfiku, uważa po prostu, że jest u wybrzeży wschodniej Azji, na Dalekim Wschodzie, a na południe od niego leży nieznany ląd. „Wspomnianą już ulotkę [tj. list Amerigo Vespucciego do patrona] nazwano Mundus Novus, ponieważ autor przestawił w niej pogląd, że chodzi o zupełnie nowy ląd, nie o Azję, lecz o nieznany do tej pory kontynent: właśnie Nowy Świat.
Kolumb z pewnością znał te dzieła, które ukazały się w 1503 i 1504 roku. Musiał się zezłościć, że ktoś kwestionuje jego pozycję pierwszego odkrywcy […], a jego Azję przedstawia po prostu jako nowy kontynent” (str. 229). Nieco dalej S. Fischer-Fabian pisze: „Zmarły Admirał [w ramach ponownego pochówku] raz jeszcze wyruszył na wyprawę, którą w 1492 roku powiódł do »Indii«, w które wierzył aż do ostatniego tchnienia, opętany swoim sławnym urojeniem” (str. 236). „Salomonowymi zdały się słowa Stefana Zweiga […], wedle których Kolumb odkrył Amerykę, ale jej nie rozpoznał, a Vespucci ją rozpoznał, ale nie odkrył” (str. 230).

Str. 67 – „królów Maurów” (władców),„król Maurów” (emir) – patrz wyżej, komentarz do str. 57.

Str. 86 – „Karawela z czasów Kolumba z charakterystycznym podwyższonym pokładem” – karaka. Obie ryciny ukazują karaki. Opis także wskazuje na ten typ statku. Na str. 85, przy uwagach odnośnie „Santy Maríi”, pada określenie „nao” i „frachtowiec”, ta pierwsza nazwa to hiszpańskie określenie karaki (port. nau, kat. carraca),ta druga odnosi się także do karawel: „Niñy” i „Pinty”, tj. statków dysponujących obszerną przestrzenią ładunkową.

Str. 126 – „karawela powoli przechylała się na burtę” – mowa o „Sancie Maríi”, która była karaką. Die Karavelle to nie Die Karacke...

Str. 137 – „w okolicy Biskajów [...]” – przy europejskich brzegach nie ma Biskajów (Wysp Biskajskich?),jest za to Zatoka Biskajska i hiszpańska prowincja Bizkaia (hiszp. Vizcaya).

Str. 138 – „karawelę” (karakę – chodzi o replikę „Santy Maríi”).

Spr. 149/150 – Inter ceterae (Inter caetera); Inter ceterae divinae (Inter Caetera Divinae).

Str. 161 – Yellow Caribs – dlaczego nie Żółci Karibowie? Czemu w polskim tłumaczeniu z niemieckiej książki, jako nazwa własna autochtonów z tej części świata, używany jest termin angielski?

Str. 167 – „aloesu, cenionego dzięki leczniczej korze” – autor myli chyba rośliny, aloes to sukulent składający się gównie z liści. Oczywiście są różne gatunki, i jeśli roślina traci liście i rośnie wzwyż, to obumarłe nasady tworzą coś w rodzaju kory.

W moim domu, zawsze było sporo tych roślin. Dziadek mielił je w maszynce do mięsa, powstawał z tego brunatny sok, który potem lądował w lodówce i był spożywany w niewielkich dawkach. Dziadek zapewniał, że ma właściwości lecznice. Raz próbowałem, i z tego co pamiętam było to cierpkie, gorzkie i paskudne. (Wielki Manitou, miej duszę dziadka w opiece).

Str. 183 – „Vasco da Gama prowadził już wtedy w Kalkucie rozmowy handlowe […]. Miasto Kalkuta leżało na Wybrzeżu Malabarskim, krzyżowały się tam szlaki kupieckie: wschodnioafrykańskie, arabskie, perskie oraz indyjskie” – chodzi o Kalikat. Kalkuta leży po drugiej stronie subkontynentu, w Bengalu, i została założona dopiero w roku 1690, w ramach działalności Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej.

Str. 194 – „Kiedyś nikt nie wierzył w jego plany. Musiał o ich realizację walczyć siedem długich lat. Tak długo, aż Bóg oświecił Królową, iż może stać się dziedziczką Nowego Świata” – S. Fischer-Fabian źle to ujmuje. A może tłumacz błędne zapisuje to dużą literą? (W niemieckim rzeczowniki pisze się zawsze z dużej litery).

Str. 196 – „oddanie jednemu człowiekowi władzy nad krainą, która za sprawą odkryć rozrosła się w kontynent niezmierzonych rozmiarów, było po prostu nie do pomyślenia” – pod koniec XVI stulecia Daleki Wschód nie był dokładnie odwzorowany na mapach, kontury Azji i jej archipelagów kreślono umownie, błędnie lub symbolicznie – nie było więc pewności co do tego jak wyglądają tamtejsze wyspy, ale dotarcie do wybrzeży Ameryki, odkrycie bezkresnego wybrzeża, mogło prowadzić do dwóch wniosków: a) na południe od Azji istnieje nowy, bezkresny ląd; b) „Toto, mam wrażenie, że nie jesteśmy już w Kansas” [Toto, I've got a feeling we're not in Kansas anymore.]. S. Fischer-Fabian nie kreśli tu dostatecznie tła wydarzeń, powinien wyraźnie zaznaczyć, że:
1) Kolumb nie pływał już wówczas po tych wodach sam, szlak Hiszpania-Karaiby został przetarty, Ameryka stała otworem.
2) Szybko stracił monopol, raptem po pierwszej i drugiej wyprawie; eksploracją „Indii” zajęli się inni, nie próżnowała też konkurencja, strona portugalska:
„W 1500 [Vespucci] przyłączył się do wyprawy Vicenta Pinzona, podczas której odkrył ujście Amazonki i zbadał wybrzeże Brazylii do 6° szerokości geograficznej południowej. Pewne jest, że w latach 1500–1501 uczestniczył – jako przyrodnik i kartograf – w hiszpańskiej ekspedycji żeglarzy Alonso de Hojeda i Juana de la Cosa. Dopłynęli oni do półwyspu Guajira, znajdującego się w zachodnim krańcu obecnej Wenezueli. W czasie jej trwania już samodzielnie dotarł do Amazonki, zbadał wybrzeże Brazylii, dopłynął do ujścia rzeki Orinoko i zawrócił do Kadyksu.

W latach 1501–1502 na okręcie portugalskim opłynął brzegi Brazylii. Od 1503 zaczęły się ukazywać drukiem listy Vespucciego wraz z barwnymi opisami poznanych krajów. Tłumaczone na wiele języków, zyskały mu tak dużą popularność, iż powszechnie jego, a nie Kolumba, zaczęto uważać za odkrywcę Ameryki, a nowy ląd nazwano od jego imienia” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Amerigo_Vespucci).

Str. 197 – „W tych mrocznych czasach, pełnych melancholii, [Kolumb] pocieszał się, zestawiając cytaty z Biblii i pism Ojców Kościoła, tworząc zbiór pod tytułem Libro de las Profecias – Księga Przepowiedni. Tymi mądrościami chciał udowodnić monarchini, która miała zamiłowanie do mistyki, że odkrycie Indii Zachodnich i nowego, jeszcze nieznanego kontynentu zostało już przepowiedziane” – S. Fischer-Fabian, po raz kolejny, posługuję się współczesnym, anachronicznym spojrzeniem. Kolumb, który eksplorował wówczas Małe i Wielkie Antyle, odkrył Trynidad i ujście Orinoko, a nie był jeszcze u wybrzeży Jukatanu, nie myślał o Indiach zachodnich, a wschodnich. Termin który tu użyto jest późniejszy (Indie Zachodnie = Karaiby; Indie Wschodnie = Archipelag Malajski). Rzeczony zagadkowy kontynent, nieobecny na znanych mu mapach, był po prostu nową ziemią, która z jego perspektywy, w jego postrzeganiu, powinna znajdować się gdzieś w okolicach dzisiejszej Australii (w ogromnym uproszczeniu),bo Kolumb zakładał, że dotarł do skraju dzisiejszej Indonezji…

Str. 219 – w Nowym Świecie nie ma sępów, zapewne chodzi o kondory.

UWAGI TECHNICZNE: str. 12/25 – Winland, Vinland – o ile nie chcemy zachować pełni brzemienia skandynawskiego, powinno być Winladia; str. 15 – każda wędrówka mogła (każdy rejs mógł); str. 16 – „zmierzając ku Hiszpanii” (skierował się do… – czas przeszły); str. 48 – zachrystia (zakrystia); str. 59 – „[Henryk VII Tudor] Był więc [co] najmniej zaciekawiony słowami Bartolomeo” – zjedzono „co”; str. 95 – „odkryłby Indie” (dopłynąłby do Indii); „na Gwineę” (do Gwinei); str. 101 – „południowym zachodnie” (południowym zachodzie); str. 109 „Wojownicze cech na nic im by się przydały, i tak zawsze przegrywali, gdy napadło na nich plemię kanibali z sąsiednich wysp” – czyli by się przydały; str. 153 – fanatyczna (fantastyczna); str. 159 – z tym (w tym) + urwana myśl (odnośnie ogarów) + „Aż do ostatnich godzin na pokład starali się wślizgnąć Hiszpanie” (tj. chętni aby zobaczyć Indie) – Kadyks jest w Hiszpanii, nie ma potrzeby wskazywać na przynależność narodową tych ludzi, kontekst nie sugeruje tutaj innej grupy etnicznej, nie ma to też znaczenia dla rejsu; str. 172 – „że z Hiszpanów wcale żadni bogowie” (że Hiszpanie to nie bogowie?); str. 177 – „To, że nie zwrócono się Kolumba […]” (?); str. 179 – „niczym jak noc od dnia” (zbędne „jak”); str. 199 – pominięte „nie” (nie odwiódł); str. 200 – sułtannie (sutannie); str. 204 – „dopuszczają się”… ale czego?; str. 221 – popełzły [po wodzie (!)] (powlokły się); str. 225 – „Gdyby żeglarze wiedzieli […]” – zdanie z dupy, nie pasujące do reszty wywodu; str. 234 – „miał okazał” (zbędne „miał”); str. 238 (mapka) – pogranicze Hondurasu i Nikaragui zostało oznaczone jako Jukatan (!); str. 244 – w niektórych językach Haiti to nadal Hispaniola. Niekonsekwencja w zapisie nazwy ludu: raz Karaibowie, raz Karibowie (i nawet w formie angielskiej – Caribs). Różne formy zapisu nazwiska: Bartolomé de las Casas lub Las Casas (brak hasła w indeksie nazwisk).

(1991, 2006)
[Christoph Columbus: Entdecker einer neuen Welt (Krzysztof Kolumb. Odkrywca Nowego Świata)]

Autor* (1922-2011) starał się pisać ciekawie, gawędziarsko i efektownie. Inteligentnie zestawia fakty, zachowuje obiektywizm i nie stara się promować żadnej tezy. Umieszcza w tekście liczne dygresje, trochę rekonstruuje, ale bez fantazjowania.

Otwarcie pisze o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4369
741

Na półkach:

Przystępnie napisana, ciekawa w lekturze popularnonaukowa biografia odkrywcy Nowego Świata. Powstała w 1991 r., niewątpliwie w związku z pięćsetną rocznicą pierwszej wyprawy Kolumba. S. Fabian-Fischer (Autor szeregu popularyzatorskich biografii poświęconych wybitnym postaciom historycznym z różnych epok) stara się wyjaśnić wiele legend i mitów związanych z życiem Kolumba (pochodzenie, inspiracje pomysłu wyprawy na Zachód, miejsce pierwszego lądowania „w Ameryce”, przyczyny niepowodzeń w roli wicekróla, śmierć w nędzy i zapomnieniu, perypetie związane z pochówkiem oraz pośmiertne wędrówki szczątków odkrywcy itp.),pewne kwestie traktuje pobieżnie (np. losy bohatera we wcześniejszym okresie życia),inne omawia jednak w sposób bardziej wyczerpujący (np. obszerne passusy dotyczące brutalnego potraktowania Indian przez hiszpańskich zdobywców, w czym sam Kolumb także, niestety, miał swój udział). Zaletą publikacji są wyraźne i szczegółowe mapy kolejnych podróży Admirała Oceanu. Kolejna zaleta to przystępna forma narracji oraz język publikacji. W sumie, godna polecenia pozycja popularyzatorska, nie wyczerpująca tematu, ale mogąca przybliżyć epokę oraz postać wielkiego żeglarza i odkrywcy, a przy tym zaciekawić współczesnego czytelnika.
Na tym tle dysonansem jawi się praca redakcji wydawnictwa Amber, która pomyliła np. miasto Kalikat w południo-zachodnich Indiach (dokąd w 1498 r. dopłynęli Portugalczycy Vasco da Gamy) z Kalkutą, współczesną metropolią, położoną po przeciwnej stronie subkontynentu indyjskiego (str. 183). Wydaje się wątpliwe, by błąd ten popełnił sam Autor. Biorąc się za redagowanie publikacji poświęconej epoce Wielkich Odkryć wypada posiadać pewną wiedzę geograficzną i historyczną. A tej zabrakło osobom przygotowującym polskie wydanie pracy S. Fischera-Fabiana

Przystępnie napisana, ciekawa w lekturze popularnonaukowa biografia odkrywcy Nowego Świata. Powstała w 1991 r., niewątpliwie w związku z pięćsetną rocznicą pierwszej wyprawy Kolumba. S. Fabian-Fischer (Autor szeregu popularyzatorskich biografii poświęconych wybitnym postaciom historycznym z różnych epok) stara się wyjaśnić wiele legend i mitów związanych z życiem Kolumba...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1281
491

Na półkach: , ,

Bardzo dobrze napisana biografia Krzysztofa Kolumba.
Dużą zasługą autora jest to , że nie wybielał postaci odkrywcy Nowego Świata.
Ciekawie ukazał cztery wyprawy Kolumba oraz w przerażający sposób przedstawił jak Hiszpanie traktowali tubylców.
Dziwi mnie , że czytelnicy dali tej książce tak niskie oceny.Dla mnie była to niezmiernie ciekawa podróż , dzięki której znacznie wzbogaciłam swoją wiedzę.

Serdecznie polecam !

Bardzo dobrze napisana biografia Krzysztofa Kolumba.
Dużą zasługą autora jest to , że nie wybielał postaci odkrywcy Nowego Świata.
Ciekawie ukazał cztery wyprawy Kolumba oraz w przerażający sposób przedstawił jak Hiszpanie traktowali tubylców.
Dziwi mnie , że czytelnicy dali tej książce tak niskie oceny.Dla mnie była to niezmiernie ciekawa podróż , dzięki której znacznie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
67
13

Na półkach:

Dobrze sie czyta te ksiazke ale brakuje jej polotu. Mimo wszystko zacheca do zglebiania tematu odkrywania Nowego Swiata.

Dobrze sie czyta te ksiazke ale brakuje jej polotu. Mimo wszystko zacheca do zglebiania tematu odkrywania Nowego Swiata.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    35
  • Przeczytane
    33
  • Posiadam
    12
  • Teraz czytam
    1
  • Historia
    1
  • 21 Biografie
    1
  • Ulubione
    1
  • 11 Historia: XVI w.
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Niesamowite książki
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Krzysztof Kolumb. Bohater czy łotr?


Podobne książki

Przeczytaj także