Komisarz Uglēnbërg i Przekleństwo Yerba Mate
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Poligraf
- Data wydania:
- 2021-05-18
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-05-18
- Liczba stron:
- 202
- Czas czytania
- 3 godz. 22 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381594325
Znacie klimat mrocznych, trzymających w napięciu thrillerów i kryminałów ze Skandynawii, prawda? Oficer policji, zgorzkniały, ponury twardziel w trakcie rozwodu, uzależniony od kawy lub whisky – wedle upodobania autora – zmaga się z niewyjaśnionym morderstwem sprzed lat. Niekiedy dostaje świeżą sprawę, bo przecież mimo swych wad jest najlepszy w mieście. Brzmi znajomo?
Ten schemat znajdziemy w większości książek kryminalnych. Główny bohater ma problemy osobiste, które eskalują wraz z rozwojem śledztwa, jego działaniom towarzyszy zaś nierzadko klęska żywiołowa trwająca tylko do rozwiązania sprawy. Jest to czasem siarczysty mróz, nawet minus czterdzieści dwa stopnie Celsjusza, czasem niespotykany w Norwegii upał, niekiedy wichury, ulewy i tym podobne zjawiska. Po dorwaniu mordercy, który zawsze okazuje się psychopatą lub maniakiem religijnym (wiedzieć lub nie wiedzieć czemu koniecznie katolikiem),pogoda się normuje, a problemy osobiste odchodzą w niepamięć.
"Komisarz Ugl?nbërg i przekleństwo yerba mate" zawiera wszystkie te elementy, zwielokrotnione do tego stopnia, że niekiedy nie wie się już, czy to bardzo kiepski kryminał, bardzo dobry kryminał, czy może świetna parodia kryminału. Granice pomiędzy fikcją a odbijaniem rzeczywistości w krzywym zwierciadle się rozmywają, a autor droczy się z czytelnikiem, nie dając jasno do zrozumienia, co w utworze dzieje się naprawdę, a co jest tylko subiektywnym odczuciem postaci.
Tytułowy komisarz Tomasz z krakowskiej komendy przeczytał w swym życiu zbyt wiele szwedzkich, fińskich i norweskich dzieł i zmienił brzydkie nazwisko Kutaszewski na poważne, męskie i norwesko brzmiące (od ugle, po norwesku sowa, gdyż lubi pracować w nocy, a zdenerwowany wygląda groźnie jak puchacz). Otrzymując po raz pierwszy poważną sprawę, czuje się jak stary wyga z rasowych kryminałów, a okoliczności sprawiają, że szykuje się przygoda podobna do tych opisanych w książkach z północy. A przynajmniej tak to postrzega. Tak czy owak jest morderstwo, jest sprawca, jest zagadka – ale jest też humor. Czego chcieć więcej? Może odpowiedzi na pytanie, co ma do tego wszystkiego yerba mate? Tak lekko jednak nie będzie – trzeba zajrzeć do książki.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 9
- 2
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Tak to już czasem bywa, że to co lubimy niekoniecznie muszą lubić inni. Ta zasada tyczy sie nie tylko książek, ale choćby i tytułowej yerba mate. A uwierzcie mi, w okół tego napoju kręci się w tej historii wszystko.
"Komisarz Uglēnbërg i przekleństwo yerba mate" to książka tak niesamowita, jak noszenie skarpet do sandałów. Istny cyrk na kółkach i doskonała parodia gatunku tak przeze mnie umiłowanego jakim jest kryminał. Gdybym nie była osobą aż tak zakręconą pewnie nic bym z tej fabuły nie zrozumiała. Autor zafundował nam tak wielką gamę niemożliwych wydarzeń, że trudno było mi się przestać śmiać w trakcie jej czytania. Bohaterowie są kompletnie odjechani i zupełnie oderwani od rzeczywistości, a sposób prowadzenia śledztwa może doprowadzić do szału. Rozwiązania zagadki nie domyśliłam się nawet przez moment, a całość historii przywołała mi na myśl Latający Cyrk Monty Pythona.
Gratuluję Marcinowi udanego debiutu i serdecznie polecam. Poprawa humoru gwarantowana!
Tak to już czasem bywa, że to co lubimy niekoniecznie muszą lubić inni. Ta zasada tyczy sie nie tylko książek, ale choćby i tytułowej yerba mate. A uwierzcie mi, w okół tego napoju kręci się w tej historii wszystko.
więcej Pokaż mimo to"Komisarz Uglēnbërg i przekleństwo yerba mate" to książka tak niesamowita, jak noszenie skarpet do sandałów. Istny cyrk na kółkach i doskonała parodia gatunku...