Nowy Dziki Zachód. Zwycięzcy i przegrani Doliny Krzemowej
- Kategoria:
- reportaż
- Seria:
- Mundus
- Tytuł oryginału:
- LIVE WORK WORK WORK DIE
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
- Data wydania:
- 2019-03-25
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-03-25
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788323345978
- Tłumacz:
- Barbara Gutowska-Nowak
- Tagi:
- Dolina Krzemowa Kalifornia start-upy technologie
Miejsce, gdzie każdy ma swój start-up.
W szczytowym okresie rozkwitu start-upów dziennikarz Corey Pein wyrusza do ich kolebki – Doliny Krzemowej, by dowiedzieć się, dlaczego ta branża tak długo prosperuje. Prędko okazuje się, że aby w pełni zrozumieć zwariowaną rzeczywistość przedsiębiorców internetowych musi się w niej zanurzyć i sam zostać przedsiębiorcą. Wynajmuje więc pokój dzielony z młodymi programistami na dorobku i wkręca się na szumnie reklamowane, lecz w gruncie rzeczy mające niewiele do zaoferowania konferencje branżowe i zakrapiane alkoholem imprezy promocyjne. Rozmawia z inwestorami szukającymi okazji i łatwowiernymi zapaleńcami, którzy wierzą, że ich internetowy start-up osiągnie sukces na miarę Instagrama czy Facebooka.
Nowy Dziki Zachód to wnikliwy portret zafiksowanej na swoim punkcie branży high-tech i jej potentatów. Obnaża ich zachłanność i pychę a także odsłania niepokojące plany na przyszłość. Autor stawia alarmującą tezę: choć przyszłość nowych technologii przedstawia się obiecująco, to przeciętnym ludziom nie pozostanie nic oprócz intensywnej i nieprzerwanej pracy – aż do śmierci. Z tej ścieżki „postępu” ludzkość nie może już raczej zejść.
Pein to doświadczony dziennikarz, który wie, jak nie przesadzić z żartami i od czasu do czasu pozwolić, by temat, którym się zajmuje, przemówił sam za siebie… Bez humoru autora z pewnością byłaby to głęboko depresyjna lektura.
Daily Mail
Dolina Krzemowa, którą ukazuje Pein niewiele różni się od dystopijnych wizji, które znamy z science fiction
The New Republic
Peinowi udało się uchwycić coś ważnego na temat Doliny Krzemowej, co dotąd umykało innym autorom
The New York Times Book Review
Zabawna książka, która otwiera oczy. Pein odkrywa grę pozorów, jaką uprawia się w branży, która okazuje się mniej przyjazna niż wskazuje na to jej wizerunek.
Publishers Weekly
Głęboko niepokojąca lektura… Trzeźwe spojrzenie na negatywne konsekwencje przemysłu technologicznego i jego ideologiczne podłoże
Kirkus Reviews
Gdyby serial Black Mirror miał swój książkowy odpowiednik, z pewnością byłby to Nowy Dziki Zachód
Booklist
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Jaki jest twój pomysł na start-up?
Kiedy oglądamy stare westerny, Dziki Zachód jawi się w nich jako kraina bezrozumnej przemocy i bezprawia. Jakie to szczęście, że współczesna Ameryka wygląda zupełnie inaczej! Obecnie każdy ma tu szansę, żeby zrealizować swój amerykański sen o sukcesie. Wystarczy tylko dobry pomysł na start-up, a świat, cudowna Dolina Krzemowa, stanie przed tobą otworem! Czy aby na pewno? Corey Pein ma odmienny pogląd na ten temat i mówi o tym w bardzo dosadny, szczery sposób. Jego zdaniem kalifornijska kraina mlekiem i miodem płynąca przeistacza się w Nowy Dziki Zachód, siedzibę bezwzględnych, bogatych korporacji oraz małych, harujących bez ustanku wyrobników.
Amerykański dziennikarz wyrusza do Doliny Krzemowej, by razem z innymi młodymi ludźmi szukać szczęścia w sektorze high-tech. W książce opisuje swoje perypetie ze znalezieniem godziwego lokum za rozsądną cenę oraz przygody związane z udziałem w licznych imprezach branżowych. Wnioski, jakie wysnuwa, są nadzwyczaj niepokojące. Okazuje się bowiem, iż sukces staje się udziałem niewielkiej garstki szczęściarzy z odpowiednim wykształceniem i znajomościami, podczas gdy większość małych przedsiębiorców musi zadowolić się ochłapami.
W rozmowie ze sceptycznie nastawionym do reguł rządzących Doliną Krzemową Ghazim autor odkrywa smutną prawdę, że wsparcie inwestorów zdobywa się, „produkując efekciarskie, dynamiczne prezentacje w PowerPoincie wedle tego samego, sprawdzonego schematu robiącego wrażenie na owcach z dyplomami MBA”. Rozmówca Coreya Peina zauważa ponadto: „W takich firmach nie było miejsca na autentyczną innowacyjność, ponieważ postęp technologiczny nie stanowił tak pewnego źródła dochodów, jak – dajmy na to – wymyślanie sprytnych sposobów na obskubywanie klientów albo wykorzystywanie luk w przepisach”.
Dziennikarz jest jednak nastawiony krytycznie nie tylko do magnatów finansowych, lecz również do aspirujących młodych przedsiębiorców branży high-tech, którzy wykazują się zaskakującą nieudolnością w życiu codziennym. W swoich współlokatorach widzi dziwaków oglądających godzinami filmiki reklamowe na komórce oraz niepotrafiących obsłużyć urządzenia do gotowania ryżu. „Pasjonatów najnowszych technologii informatycznych łączyła godna pozazdroszczenia pewność co do przebiegu ich przyszłych karier, byli za to zupełnie zagubieni w sferze swoich osobistych pragnień, o ile nie dotyczyły one artykułów konsumpcyjnych” – zauważa Pein.
W powieściach amerykańskiego pisarza Jamesa Ellroya Stany Zjednoczone przedstawione zostały jako kraj bezprawia i korupcji. „Nowy Dziki Zachód” nie jest wprawdzie opowieścią o krwawych porachunkach gangów, jednak ukazuje oblicze kraju zza oceanu, jakiego chyba wolelibyśmy nie znać. „Amerykanie nienawidzą rządu i nie przepadają za wielkimi korporacjami – pisze Pein – ale lata propagandy przekonały ich, że firmy z branży high-tech różnią się od reszty, że arystokracja z Doliny Krzemowej jest wyjątkowo oświecona, dobrotliwa i fajna – w odróżnieniu od typowych miliarderów, którzy bez wyjątku są dupkami!”.
Ponure to wnioski, a będą one jeszcze bardziej pesymistyczne, jeśli dodamy, iż za sukcesem firm z branży high-tech kryją się liczne malwersacje finansowe, wyłudzanie danych osobowych, a nawet propagowanie faszyzmu. Zła kondycja sektora dbającego jedynie o własne zyski i lekceważącego dobro ogółu czy ochronę środowiska to zły prognostyk dla całego świata, uzależnionego od nowoczesnych technologii. Tym samym „Nowy Dziki Zachód” jest z pewnością książką wartą poznania, burzącą w brutalny sposób nasz spokój i samozadowolenie. Po tej lekturze niektórzy z nas zapragną pewnie skasować konto na Facebooku bądź ograniczyć korzystanie z wyszukiwarki Google.
Doceniam dociekliwość i cięty humor Peina, jednak pewne wątpliwości budzi nieco jednostronne przedstawianie przez niego niektórych faktów. Odnosiłam niekiedy wrażenie, iż jego osobiste uprzedzenia wobec branży biorą górę nad rzetelnym opisem zdarzeń. Przyznam również, że przeciętny czytelnik nie jest w stanie zweryfikować wszystkich podanych przez dziennikarza informacji. Czy uwierzymy mu, czy też uznamy niektóre z jego podejrzeń za teorie spiskowe? Tę decyzję, drogi czytelniku, pozostawiam tobie.
„Nowy Dziki Zachód” nie jest lekturą łatwą, gdyż mnogość informacji o aferach korupcyjnych bądź podejrzanych osobistościach okazuje się iście przytłaczająca. Mimo powyższych wątpliwości twierdzę, iż książka Peina to wartościowa pozycja, którą każdy użytkownik współczesnych mediów społecznościowych czy miłośnik zaawansowanych technologii poznać powinien. Nie pierwszy raz dowiadujemy się przecież, że król jest nagi, a amerykański dziennikarz obnażył branżę high-tech bardzo dosadnie i dosłownie.
Ewa Szymczak
Książka na półkach
- 156
- 39
- 9
- 3
- 3
- 2
- 2
- 2
- 2
- 1
Cytaty
Bądź pierwszy
Dodaj cytat z książki Nowy Dziki Zachód. Zwycięzcy i przegrani Doliny Krzemowej
Dodaj cytat
OPINIE i DYSKUSJE
Wyraźnie widać, że reportaż ten rozpada się na dwie części. Po dominującej bowiem w kilku pierwszych rozdziałach sarkastycznej opowieści o poszukiwaniu taniego lokum w okolicach Doliny Krzemowej i zgentryfikowanym San Francisco, nerdowskich imprezach oraz próbach wkręcenia się w to środowisko (nie znajdziecie tu opisu pracy w Google czy Mecie),w drugiej połowie książki mamy do czynienia bardziej z analizą światopoglądu osób tworzących branżę IT. Mowa tu o radykalnie prawicowych poglądach, faszyzmie, eugenice, mizoginizmie oraz wrogości w stosunku do wszelkiej różnorodności, którymi przesiąknięta jest ta branża. Pein krytykuje zarówno młodych przedsiębiorców, jak i ich "guru", takich jak Peter Thiel, czy Raymond Kurzwel. Przyznaję że gdyby cała książka była poświęcona tylko próbom wylansowania własnego start-upu przez Peina, moja ocena byłaby o wiele niższa, jednak podniosły ją właśnie owe końcowe rozdziały.
To, o czym pisze Pein może zakrawać na teorię spiskową i ktoś, dla kogo są to nowiny może ją tak potraktować, jednak nie jest to pierwsza publikacja, którą czytałam, przybliżająca te tematy - odsyłam tu do Shosany Zuboff, czy reportażu "W trybach chaosu". Wszystko to składa się na dość niepokojącą (dla technopesymistów oczywiście) całość. Problem z Nowym Dzikim Zachodem polega na tym, że ten reportaż już od samego początku cechuje głęboka niechęć autora do branży IT, a jego opowieść traktuje tyleż o patologii, w jaką zmienił się rynek start-upów technologicznych (oraz nasze życie pod dyktando tych technologii),co o frustracji autora, przekonującego się, że nie ma zadatków na milionera. Można zadać sobie pytanie, czy gdyby Peinowi udało się jednak osiągnąć sukces w branży, to ta książka wyglądałaby tak samo? Czy jej autor byłby równie krytycznie nastawiony do branży IT? I na ile w ogóle jego próby można traktować serio? Po drugie brakuje tu bibliografii, źródeł, stąd trudno zweryfikować twierdzenia autora, jak też oszacować jak poważny jest problem, o którym Pein pisze w ostatnich rozdziałach.
Nie każdy jest technopesymistą, a technologie nie zawsze są złe, ale to, jak będzie wyglądać świat zależy tylko od nas samych i od tego, której narracji pozwolimy się zdominować. Dlatego warto tę książkę przeczytać (do końca, nie sugerując się początkiem),ale też nie podchodzić do niej bezkrytycznie.
Wyraźnie widać, że reportaż ten rozpada się na dwie części. Po dominującej bowiem w kilku pierwszych rozdziałach sarkastycznej opowieści o poszukiwaniu taniego lokum w okolicach Doliny Krzemowej i zgentryfikowanym San Francisco, nerdowskich imprezach oraz próbach wkręcenia się w to środowisko (nie znajdziecie tu opisu pracy w Google czy Mecie),w drugiej połowie książki...
więcej Pokaż mimo toKsiążka w mojej ocenie nie do końca dotyczy start upów. To ciekawa powieść o Krzemowej Dolinie i rozwoju technologii. Technologii, która idzie w bardzo złym kierunku. Autor jest bystrym obserwatorem rzeczywistości pokolenia, które dorabia się na magii Internetu oraz Social Mediów. Wielcy giganci technologiczni, tak jak dawniej wielcy magnaci przemysłowi - kreują nasz świat. Są - jak słusznie napisał autor - arystokracją, zamkniętym środowiskiem. Rozwój technologii - w pięknych słówkach - pokazuje, że pod wieloma działaniami kryje się ukryty rasizm, brak szacunku dla płci, mniejszości itp. W świecie można wiele prawić o szacunku i respekcie. W rzeczywistości hierarchia jest ustalona od dawna, a prawa człowieka, jego wolność to fikcja. Chyba, że zrezygnujesz całkowicie z mediów i nowinek technologicznych. Wtedy będziesz wolny. Książka pokazuje to, co może stać się za kilka lat - "od małp do robotów". Obraz nie jest pozytywny. Praca Pein'a przeraża, ale jednocześnie jest tak ciekawie napisana. W mojej opinii - warto ją przeczytać. Krótko - czytaj, aby nie być manipulowanym.
Książka w mojej ocenie nie do końca dotyczy start upów. To ciekawa powieść o Krzemowej Dolinie i rozwoju technologii. Technologii, która idzie w bardzo złym kierunku. Autor jest bystrym obserwatorem rzeczywistości pokolenia, które dorabia się na magii Internetu oraz Social Mediów. Wielcy giganci technologiczni, tak jak dawniej wielcy magnaci przemysłowi - kreują nasz świat....
więcej Pokaż mimo toIncydentalnie zdarza mi się nie doczytać książki do końca i tu ten przypadek zachodzi. Powinnam była zatrzymać się już na wstępie, gdzie autor pisał wyraźnie: „U podstaw mojej dziennikarskiej misji leżała głęboka niechęć, jaką żywiłem wobec branży najnowszych technologii.”, bo czy po takiej informacji warto czytać dalej? Będzie pluł i umniejszał zwycięzców, żeby przypadkiem nie zrozumieć dlaczego udało im się odnieść sukces, bo priorytetem będzie potwierdzenie dotychczasowych przekonań. Murowany przepis na porażkę. Dałam jednak szansę, w bólach i mitrędze dotrwałam do połowy. Nieustanne narzekania, spiskowe teorie dziejów, wyszukiwanie tylko ciemnych stron. Brodzenie wśród ludzi, którzy porwali się z motyką na słońce i wyobraźcie sobie, skończyli na dnie. Kiedy dotarłam do głębokiego zdania (str.125): „Analiza przypadków tych wszystkich firm, które odniosły oszałamiający sukces, pomogła mi zrozumieć do czego sprowadza się codzienna praca założycieli startupów oraz inwestorów z branży VC: [...] przedsiębiorcy wymyślają nowe sposoby łamania prawa, inwestorzy natomiast wybierają i finansują najbardziej obiecujące z nich”, powiedziałam: basta. Szkoda czasu na taką durnotę nieudolnego frustrata. Może to trzeba powiedzieć wprost: „ Jeśli jesteś np. wybitnym programistą, Dolina Krzemowa może być dla ciebie rajską doliną. Jeśli natomiast nie masz bladego pojęcia o branży informatycznej, a liczysz na to, że nie matura, lecz chęć szczera, w jednym z najbardziej konkurencyjnych miejsc świata, zrobi z ciebie milionera, to skończysz jak autor tej książki, na dnie. W skrócie, to lektura z kategorii: w klapkach na Everest i oburzenie się, że Bill Gates z innymi, nie witają u podnóża z kwiatami. Proszę wybaczyć, dalej czytać nie będę. Przykro tylko, że Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego drukuje takie rzeczy.
Incydentalnie zdarza mi się nie doczytać książki do końca i tu ten przypadek zachodzi. Powinnam była zatrzymać się już na wstępie, gdzie autor pisał wyraźnie: „U podstaw mojej dziennikarskiej misji leżała głęboka niechęć, jaką żywiłem wobec branży najnowszych technologii.”, bo czy po takiej informacji warto czytać dalej? Będzie pluł i umniejszał zwycięzców, żeby przypadkiem...
więcej Pokaż mimo toKsiążka odczarowała wizje Doliny Krzemowej jaką miałam. Czytając ostatnie dwa rozdziały przyszło mi do głowy, że oto jesteśmy jak ta gotująca się żaba, tylko jeszcze o tym nie wiemy.
Książka odczarowała wizje Doliny Krzemowej jaką miałam. Czytając ostatnie dwa rozdziały przyszło mi do głowy, że oto jesteśmy jak ta gotująca się żaba, tylko jeszcze o tym nie wiemy.
Pokaż mimo to"Jesteśmy znakowani i śledzeni jak bydło..."
Warto przeczytać, ale mnie nie odpowiadała forma sprawozdania / reportażu połączona z felietonem. Jak jest dostępna w bibliotece - przeczytaj. Jak masz wydać 30-40zł, to sobie odpuść.
"Jesteśmy znakowani i śledzeni jak bydło..."
Pokaż mimo toWarto przeczytać, ale mnie nie odpowiadała forma sprawozdania / reportażu połączona z felietonem. Jak jest dostępna w bibliotece - przeczytaj. Jak masz wydać 30-40zł, to sobie odpuść.
Seria Mundus zawsze mnie czymś zaskoczy lub przedstawi jakiś ciekawy aspekt naszego stechnicyzowanego świata. Synonimem nowoczesności, innowacyjności i postępu stała sie Dolina Krzemowa. Prym wiodą tam start-upy z branży informatycznej, zachłyśnięcie się ich możliwościami jeszcze kilka lat temu wydawało sie na miejscu. Tym razem Corey Pein podążą, by odkryć stan faktyczny, sprawdzić, co sie obecnie dzieje z przedsiębiorcami internetowymi. Przeistacza się w jednego z nich, by na własnej skórze poczuć jak to jest być młodym zdobywcą. Otóż wcale tak wspaniele nie jet, skoro balans między pracą a życiem poza zawodowym jest zachwiany. Naprzeciw potrzebom młodych internetowych zapaleńców wyszły firmy wynajmujące hackers condo- wynajem krótkoterminowy. Niestety za te usługę trzeba słono płacić, bo wszyscy wychodzą z założenia, że taki internetowy guru opływa w dostatki. Tymczasem kilkunastu stażystów, początkujących biznesmenów dzieli jedno lokum, co potęguje wrażenie efemeryczności, braku s olidności. Życie takich programistów polega na załapywaniu się na darmowe wstępy i eventy, za warsztaty przedsiębiorczości trzeba wybulić bajońskie sumy, a dla prezenterów to samonapędzający sie biznes, niekoniecznie przynoszący jakiekolwiek korzyści dla uczestników. Przykłąd Nerd Wallet jak stworzyć realny biznes, skoro wszystkie prognozy są szacunkowe, mało kwantyfikowane? Wygląda na to że owi innowatorzy sami zapędzili się w kozi róg. Często opracowują jakieś warianty istniejących rozwiązań, a najważniejsze jest zdobycie kapitału na realizację niezbyt trafionych pomysłów. W końcu staja sie pracoholikami oderwanymi od rzeczywistego świata, harują niewolniczo dla jakichś neiz\sprcyzowanych benefitów, boz zasady sama pensja musi być duża. jakieś zwariowane zadania za ułamki centó by wyszukiawać jakieś treści lub pozycjnować reklam. Dla tchnomaniaków dobry zimny prysznic
Seria Mundus zawsze mnie czymś zaskoczy lub przedstawi jakiś ciekawy aspekt naszego stechnicyzowanego świata. Synonimem nowoczesności, innowacyjności i postępu stała sie Dolina Krzemowa. Prym wiodą tam start-upy z branży informatycznej, zachłyśnięcie się ich możliwościami jeszcze kilka lat temu wydawało sie na miejscu. Tym razem Corey Pein podążą, by odkryć stan faktyczny,...
więcej Pokaż mimo toDolina Krzemowa, miejsce, gdzie fortuny z tak zwanych „dotcomów” powstają z dnia na dzień, gdzie każdy ma swój start-up i gdzie każdy chwyt jest dozwolony.
Corey Pein w swoim reportażu „Nowy Dziki Zachód. Zwycięzcy i przegrani Doliny Krzemowej” zabiera nas w to niezwykłe miejsce rządzące nim prawa.
Dolina Krzemowa to cześć Doliny Santa Clara w Kaliforni, w USA. Na jej obszarze znajdują się m.in. San Francisco, San Jose czy Palo Alto. Tu swoje siedziby mają tacy giganci jak Adobe Systems, Apple Inc., eBay, Facebook, Google, Hewlett-Packard, Intel, Nvidia i kilkaset innych większych i mniejszych firm z obszaru technologii informatycznych i teleinformatycznych.
„American Dream” pisany przez milionerów z Doliny Krzemowej przyciąga ludzi z całego świata, szukających kapitału na rozwój swojego pomysłu i stania się kolejnym milionerem a najlepiej miliarderem. Czynsze w Dolinie należą do jednych z najwyższych w kraju, nic więc dziwnego, że programiści, hakerzy, oraz wszelkiej maści twórcy „start-up’ów” mieszkają po kilka-kilkanaście osób w „Haker Condo”, czyli mieszkaniach przeznaczonych na najem krótkoterminowy.
Autor prowadzi swoją opowieść z punktu widzenia kolejnego marzyciela, jednego z tysięcy twórców start-up’ów, przybyłych do Doliny Krzemowej z jednym celem - stania się kolejnych nazwiskiem na liście najbogatszych Forbes’a i przy odrobinie szczęścia ujrzeniu nazwy swojej firmy na liście Fortune 1000 (na tej liście znajdują się największe Amerykańskie przedsiębiorstwa, uszeregowane wg zysków).
Obserwacje poczynione przez Pein’a pokazują „brzydką twarz” Doliny. Każdy z mieszkańców (stałych i tymczasowych) Doliny, stara się wyróżniać, gdyż cytując autora „Wszyscy pasjonaci najnowszych technologii informatycznych wyglądali, jakby zeszli z tej samej linii produkcyjnej, i każdy, kto choć odrobinę się wyróżniał, automatycznie zapadał ludziom w pamięć.” Żeby się wyróżnić trzeba było być w jakiś sposób oryginalny, bo w większości przypadków ich pomysły oryginalne nie były.
Wielkie korporacje zarabiają miliardy dolarów na „optymalizacji podatkowej” a pracujący dla nich wyrobnicy myślą o swoich własnych pomysłach na biznes, zarabiając grosze. Zresztą kolejne skandale podatkowe i księgowe wstrząsają Doliną równie regularnie, jak trzęsienia ziemi.
O ironiczny uśmiech przyprawiła mnie informacja, że Marc Zuckerberg nabył 4 sąsiadujące z jego domem nieruchomości, aby nikt nie zakłócał jego spokoju i prywatności. A jak wszyscy pamiętamy, w zeszłym roku wybuchł potężny skandal związany ze sprzedawaniem przez Facebook (firmy należącej do Zuckerberga) danych użytkowników. I znowu cytując autora „Prywatność nie umarła, jak twierdzili potentaci Big Data. Prywatność jest czymś, za co trzeba słono płacić.” I chyba coś w tym jest.
Podsumowując może odrobinę chaotyczną recenzję, ale chyba inaczej się w przypadku Dolina Krzemowej nie da, nie jest to łatwa lektura. Dla osoby wychowanej na niemalże bajkowych biografiach Billa Gates’a, Steve’a Jobs’a, William’a Hewletta i Dave’a Packarda i ich otwieranych w garażach firmach, zderzenie z opisywaną przez Pein’a rzeczywistością było brutalne. Wiem, że biznes to nie bajka i że w biznesie jak na wojnie, wszystkie chwyty dozwolone, ale... co za dużo to niezdrowo.
„Nowy Dziki Zachód. Zwycięzcy i przegrani Doliny Krzemowej” to lektura obowiązkowa dla wszystkich technomaniaków (zwłaszcza tych, którzy wiążą swoją przyszłość z branżą informatyczną, czy jak to się pięknie nazywa „High-tech”) i niemalże obowiązkowa dla użytkowników współczesnych mediów społecznościowych (a ich ilość, jak się okazało z lektury reportażu, jest powalająca!).
Dolina Krzemowa, miejsce, gdzie fortuny z tak zwanych „dotcomów” powstają z dnia na dzień, gdzie każdy ma swój start-up i gdzie każdy chwyt jest dozwolony.
więcej Pokaż mimo toCorey Pein w swoim reportażu „Nowy Dziki Zachód. Zwycięzcy i przegrani Doliny Krzemowej” zabiera nas w to niezwykłe miejsce rządzące nim prawa.
Dolina Krzemowa to cześć Doliny Santa Clara w Kaliforni, w USA. Na jej...
Oblicze Doliny Krzemowej i nowych technologii, o jakim się wam nie śniło! Z american dream w wersji start-upowej, guru epoki high -tech i opisem paru absolutnie przerażających zjawisk charakterystycznych i dla ery technologiii i dla ludzi z tymi technologiami związanych.
Książka ciekawa i pierwsza czytana przeze mnie, która środowiska nowych technologii nie pokazuje w superlatywach i zachłystując się z zachwytu, że branża to nowa szansa dla ludzkości.
https://niesamapraca.wordpress.com
Oblicze Doliny Krzemowej i nowych technologii, o jakim się wam nie śniło! Z american dream w wersji start-upowej, guru epoki high -tech i opisem paru absolutnie przerażających zjawisk charakterystycznych i dla ery technologiii i dla ludzi z tymi technologiami związanych.
więcej Pokaż mimo toKsiążka ciekawa i pierwsza czytana przeze mnie, która środowiska nowych technologii nie pokazuje w...