Dobij mnie, Europo. Wspomnienia z wojny bałkańskiej

Okładka książki Dobij mnie, Europo. Wspomnienia z wojny bałkańskiej Adam Bednarczyk
Okładka książki Dobij mnie, Europo. Wspomnienia z wojny bałkańskiej
Adam Bednarczyk Wydawnictwo: War Book Seria: Kondotierzy reportaż
256 str. 4 godz. 16 min.
Kategoria:
reportaż
Seria:
Kondotierzy
Wydawnictwo:
War Book
Data wydania:
2015-03-04
Data 1. wyd. pol.:
2015-03-04
Liczba stron:
256
Czas czytania
4 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364523274
Tagi:
Bałkany Warbook
Średnia ocen

5,2 5,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,2 / 10
6 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
57
57

Na półkach:

Książka opisuje wojnę w dawnej Jugosławii w latach 90. Autor opisuje swoje przygody, które przebył w chorwackim oddziale zwiadowczym. Bardzo dobrze się to czyta, można wczuć się w klimat tamtych lat i wydarzeń. Zastrzeżenia są co do wydania książki (z 2015 roku),bo zbyt często przecinki są w dziwnych miejscach, co trochę przeszkadza w czytaniu. Książka unikatowa, bowiem nie ma w naszym języku zbyt wielu pozycji o wojnie w Jugosławii, a tym bardziej takich, w których autor opowiada o wojnie, w której brał czynny udział, przez co miał później problemy. Zresztą myślę, że i tak nie opisał w niej wszystkiego co zrobił bądź co widział.

Książka opisuje wojnę w dawnej Jugosławii w latach 90. Autor opisuje swoje przygody, które przebył w chorwackim oddziale zwiadowczym. Bardzo dobrze się to czyta, można wczuć się w klimat tamtych lat i wydarzeń. Zastrzeżenia są co do wydania książki (z 2015 roku),bo zbyt często przecinki są w dziwnych miejscach, co trochę przeszkadza w czytaniu. Książka unikatowa, bowiem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
452
129

Na półkach: ,

Moja recenzja pod linkiem --> https://trzynasty-schron.net/ie_ksiazki_dobij_mnie_europo.htm

Moja recenzja pod linkiem --> https://trzynasty-schron.net/ie_ksiazki_dobij_mnie_europo.htm

Pokaż mimo to

avatar
37
32

Na półkach:

Kim jest autor tej książki? Nie wiem tego nawet po jej przeczytaniu.
Dziennikarzem? Awanturnikiem żądnym przygód? Narodowcem? Amatorem militariów, rekonstrukcji wojennych, członkiem organizacji paramilitarnej? Nie wiem.
Autor jedzie do północnej Bośni, dołącza do miejscowego pospolitego ruszenia i u boku chorwackiego oddziału walczy z okolicznymi Serbami. Udając dziennikarza obserwuje, a z czasem zaczyna brać czynny udział w wojnie, opowiadając się po jednej ze stron.
I jak ta wojna wygląda? W opisie Bednarczyka trochę jak harcerstwo, tylko podlane dużą ilością alkoholu, podkręcone adrenaliną, dopieprzone obecnością dziewczyn w oddziale a na koniec zwieńczone kilkoma urwanymi kończynami i dziurami w brzuchu.
Wizualizuję sobie tę wojnę, ale przenoszę ją na polski grunt, gdzieś na Śląsk, Podlasie czy Podkarpacie i wyobrażam sobie Polskę w roku 2021, ale w granicach z 1938. I robi mi się słabo na myśl, jak taka wojna mogłaby wyglądać w Polsce. Usta pełne narodowych i religjnych frazesów, pijackie braterstwo broni i odreagowanie stresu, robienie z wroga zwierzęcia, które trzeba zabić, żołd i rozkazy przysyłane przez kogoś skądś i jedynym efektem jest śmierć i zniszczenie wszystkiego dookoła.

Kim jest autor tej książki? Nie wiem tego nawet po jej przeczytaniu.
Dziennikarzem? Awanturnikiem żądnym przygód? Narodowcem? Amatorem militariów, rekonstrukcji wojennych, członkiem organizacji paramilitarnej? Nie wiem.
Autor jedzie do północnej Bośni, dołącza do miejscowego pospolitego ruszenia i u boku chorwackiego oddziału walczy z okolicznymi Serbami. Udając...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1953
1384

Na półkach: ,

Zazwyczaj czytam niewiele literatury faktu dotyczącej historii współczesnej. Przez to niestety zbyt często wychodzę na ignoranta. Na szczęście wygrałem książkę Adama Bednarczyka na konkursie podczas jednego z konwentów fantastyki. Czy ta książka poszerzyła moją wiedzę na temat konfliktu bałkańskiego?

Dziennikarz Adam Bednarczyk opowiada tu o swojej wyprawie z 1992 r. do targanej wojną Bośni. Jednakże w odróżnieniu od wielu reporterów nie obserwował wówczas wszystkiego z boku. Przyłącza się do Chorwatów i walczy przeciwko Jugosławiańskiej Armii Ludowej.

Nie ma tutaj charakterystycznego dla wielu reportaży chłodnego opisu sytuacji. Bohater podchodzi do konfliktu dosyć emocjonalnie wyraźnie opowiadając się po stronie chorwackiej. Opisy poszczególnych misji są bardzo dynamiczne, chociaż nie można ich porównać do rozbuchanych filmowych widowisk rodem z Hollywood.

Poza samym konfliktem autor opisuje też codzienne życie żołnierzy. Nie ma tutaj patosu, ale jest dużo prozy życia pełnej prostych rozrywek w stylu alkoholu czy towarzystwa atrakcyjnych kobiet. Sam bohater zresztą opisuje tutaj swój romans z pewną lokalną pięknością. Przez to można mieć wrażenie, że ma się do czynienia bardziej z powieścią niż z literaturą faktu.

Jeśli ktoś spodziewa się subiektywnego opisu konfliktu, może poczuć się rozczarowany. Więcej tu jest opisów własnych przeżyć. Czyta się całkiem przyjemnie, ale należy pamiętać, że jest to obraz niepełny przedstawiający sytuację tylko z jednego punktu widzenia.

Zazwyczaj czytam niewiele literatury faktu dotyczącej historii współczesnej. Przez to niestety zbyt często wychodzę na ignoranta. Na szczęście wygrałem książkę Adama Bednarczyka na konkursie podczas jednego z konwentów fantastyki. Czy ta książka poszerzyła moją wiedzę na temat konfliktu bałkańskiego?

Dziennikarz Adam Bednarczyk opowiada tu o swojej wyprawie z 1992 r. do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
30
25

Na półkach:

Od jakiegoś czasu zacząłem interesować się tematem wojny w byłej Jugosławii. Niestety na rynku jest bardzo mało książek dot. tego epizodu w historii, a już zwłaszcza oczami uczestników. Zakupiłem tą książkę, mimo dość niskiej oceny reszty czytających i mówiąc szczerze pozytywnie się zaskoczyłem. Muszę tu jednak wspomnieć, iż w moich rękach jest książka z 2015 roku z trochę inną okładką, nie wiem czy jest pomiędzy nimi jakaś różnica w treści. Akcja książki dzieje się w kantonie posawskim (Bośnia),kontrolowanym przez Chorwatów. Autor nie tylko opisuje przebieg walk z pozycji korespondenta wojennego, ale także sam bierze w nich czynny udział. Nie da się ukryć stronniczości autora, który faworyzuje Chorwatów względem Serbów czy muzułmańskich Boszniaków, lecz nie oceniłbym tego jako wady, bo są to wspomnienia a nie monografia dotycząca konfliktu.
Daję wysoką ocenę, bo choć nie jestem czytelniczym maniakiem, to tą pozycję pochłonąłem bardzo szybko. Z minusów, książka jest trochę za krótka a zdjęcia które pojawiają się na początku, nie za dużo nam mówią, bowiem nie znamy jeszcze bohaterów.

Od jakiegoś czasu zacząłem interesować się tematem wojny w byłej Jugosławii. Niestety na rynku jest bardzo mało książek dot. tego epizodu w historii, a już zwłaszcza oczami uczestników. Zakupiłem tą książkę, mimo dość niskiej oceny reszty czytających i mówiąc szczerze pozytywnie się zaskoczyłem. Muszę tu jednak wspomnieć, iż w moich rękach jest książka z 2015 roku z trochę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1433
902

Na półkach:

Krótko szkoda czasu i pieniędzy na tą książkę!!!!!!

Krótko szkoda czasu i pieniędzy na tą książkę!!!!!!

Pokaż mimo to

avatar
736
29

Na półkach: , , ,

Książka rzeczywiście, zgodnie z opiniami przedmówców, fatalnie zredagowana, napisana kiepsko i nie wiadomo do końca o czym - że nie wspomnę o stronniczości - tym niemniej ma dwie zalety, dzięki którym wywindowałem jej ocenę aż do "4". Po pierwsze, autor nie udaje, że jest jakimś bezstronnym obserwatorem i nie udaje też, że to, co napisał jest reportażem. Po drugie, jest to ciekawy opis pewnego wycinka wojny w Bośni, nietypowy o tyle, że przedstawia Chorwatów walczących w Bośni, nie w Chorwacji; widzimy, jak prowadzą wojnę, z kim, i o co. Podczas lektury trzeba jednak pamiętać, że wszystko, co czytamy jest przedstawione wyłącznie z punktu widzenia Chorwatów i autora, ergo jest to skrajnie nieobiektywne.

Książka rzeczywiście, zgodnie z opiniami przedmówców, fatalnie zredagowana, napisana kiepsko i nie wiadomo do końca o czym - że nie wspomnę o stronniczości - tym niemniej ma dwie zalety, dzięki którym wywindowałem jej ocenę aż do "4". Po pierwsze, autor nie udaje, że jest jakimś bezstronnym obserwatorem i nie udaje też, że to, co napisał jest reportażem. Po drugie, jest to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
148
128

Na półkach:

Tym razem nie wiem, od czego zacząć. Chciałabym napisać, że mam mieszane uczucia co do tej książki. Znaczyłoby to jednak, że jakieś pozytywne myśli przychodzą mi do głowy, a byłoby to sporym przekłamaniem. "Przemęczyłam ją" – to chyba najwłaściwsze wyrażenie, a szkoda, bo książka zapowiadała się naprawdę nieźle.
Liczyłam na wysoki poziom tekstu choćby dlatego, że Autorem jest dziennikarz i korespondent wojenny. Można więc było oczekiwać składnych zdań i choćby podstawowej wiedzy o budowaniu fabuły, nie mówiąc już o jako-takim formatowaniu tekstu, by był zrozumiały. Otóż tutaj również się zawiodłam. Zdania są koślawe, niegramatyczne, czasami trzeba je przeczytać po dwa razy, by później dalej domyślać się, o co Autorowi chodziło. Dialogi, nie dość, że drewniane, to jeszcze zapisane tak dziwacznie, że często nie wiadomo, kto z kim rozmawia, kto wypowiada daną kwestię, albo... w połowie zdania domyślasz się, że to już jakiś dialog, a nie narracja. Koszmar.
Pomińmy jednak formę, zajmijmy się treścią, bo wiele można przetrwać, jeśli treść jest dobra.
Wojna bałkańska, konflikt, który dla większości świata pozostał mało znany. Walki, które toczyły się w początkach lat '90 ubiegłego wieku na terenach byłej Jugosławii były straszliwe i bratobójcze. Tak, sąsiad zabijał sąsiada, a brat walczył przeciw bratu. Gdy znalazł się wspólny wróg, potrafili stanąć murem i bronić swej ziemi, by dzień, dwa dni później zabijać się nawzajem. Etniczno-religijna wojna, która do dzisiaj odbija się echem ludobójstwa. Echem odległym, echem niczym z innego świata, a przecież echem tak niedawnych zdarzeń. Nie chodzi o pompatyczny opis, w glorię dla tych, którzy walczyli i ginęli. Dla tych, którzy oddawali życie za przekonania i wiarę, ani tych, którzy szli z bronią w ręku w zamian za dobry żołd, bo w wojnie tej niemało było najemników. Nie chodzi o górnolotne wyrażenia i wielką powagę w opisie. Jednak to, co z tym opisem uczynił Autor przechodzi ludzkie pojęcie. Nie wiem, co chciał przedstawić w swym tekście, do jakiej ludzkiej wrażliwości trafić, co uwiecznić. Po lekturze tej książki, której nie można nazwać ani powieścią, ani reportażem, widzę walczących wciąż pijanych, zapitych często, strzelających dla frajdy (czyżby mieli nadmiar amunicji?),wykorzystujących wojskowy sprzęt do własnych celów (samochód wojskowy przykładowo służy po to, by pojechać do miasteczka po szampana),bawiących się na imprezach (ja rozumiem, że w czasie wojny ludzie biorą śluby i wesela i chyba o to Autorowi chodziło – by ukazać ludzki wymiar wojny, ale... coś tu nie zagrało, jak należy),podrywających miejscowe dziewczyny...

Cała recenzja dostępna na Dune Fairytales pod adresem: http://dune-fairytales.blogspot.com/

Tym razem nie wiem, od czego zacząć. Chciałabym napisać, że mam mieszane uczucia co do tej książki. Znaczyłoby to jednak, że jakieś pozytywne myśli przychodzą mi do głowy, a byłoby to sporym przekłamaniem. "Przemęczyłam ją" – to chyba najwłaściwsze wyrażenie, a szkoda, bo książka zapowiadała się naprawdę nieźle.
Liczyłam na wysoki poziom tekstu choćby dlatego, że Autorem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
72
27

Na półkach:

Moje uczucia co do tej pozycji zmieniały się niczym w przysłowiowym kalejdoskopie. Kiedy tylko zobaczyłam jej opis, pomyślałam że muszę ją przeczytać. Na książkę czekałam z niecierpliwością kilka dni. Kiedy jednak została już rozpakowana, trafiła do mojego prywatnego ‘książkowego czyśćca’, miejsca przeznaczonego dla książek, które powinnam lub chciałabym przeczytać już, zaraz, za chwilkę, ale do których nigdy nie mogę się zabrać, z którymi coś jest nie tak… Tu nie tak wydawało się być wszystko: trochę dziwny format, nienaturalnie duża czcionka, okładka z fakturą imitującą materiał, chociaż jakiś plastikowy ten materiał… Nie spodobały mi się również, umieszczone na samym początku zdjęcia, czysty klimat PRL-u z wesołymi podpisami „tu jemy śniadanie”, „tak się bawi Posavina” – nie tego oczekiwałam. Kiedy jednak zaczęłam ją czytać, wszystko się zmieniło i już kilka pierwszych stron wzbudziło we mnie silne emocje. Przed moimi oczami stanęły obrazy z Bośni, którą odwiedziłam 5 lat temu: doszczętnie zniszczony, ogromny hotel w Mostarze, który znalazł się na linii frontu toczących się 15 lat wcześniej walk; ostrzelane i opuszczone domy jednorodzinne; ślady po kulach, widniejące na fasadach większości budynków Sarajewa i tabliczki wiszące przy wejściu do parku – obok zakazu wprowadzania psów i słuchania głośnej muzyki, ten z przekreślonym pistoletem, zakazujący wnoszenia na teren parku broni… To tylko negatywy tamtych zdarzeń, przebitki jakieś dziwacznej wojny, która dla większości Europy toczyła się daleko, w jakimś bliżej nieokreślonym miejscu i tak samo nieokreślonym celu, a którą autor postanowił zgłębić i opisać w sposób wyjątkowy, bo z pozycji bezpośredniego uczestnika, a nie widza, czy obserwatora.

więcej na http://portobellobazaar.blogspot.com/2015/04/ksiazka-dobij-mnie-europo-adam.html

Moje uczucia co do tej pozycji zmieniały się niczym w przysłowiowym kalejdoskopie. Kiedy tylko zobaczyłam jej opis, pomyślałam że muszę ją przeczytać. Na książkę czekałam z niecierpliwością kilka dni. Kiedy jednak została już rozpakowana, trafiła do mojego prywatnego ‘książkowego czyśćca’, miejsca przeznaczonego dla książek, które powinnam lub chciałabym przeczytać już,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
713
694

Na półkach:

„Prawdziwa wojna, o której -choć toczyła się tak blisko nas – tak mało wiemy. Zagmatwany bałkański konflikt, który do dziś nie jest rozwiązany. To pomnik dla poległych i przestroga dla żyjących”
Konflikt bałkański, który wybuchł w 1993 roku wśród państw byłej Jugosławii swoją dynamiczną eskalacją i niespotykanym okrucieństwem wprawił w osłupienia Europę i cały cywilizowany świat. Stanęliśmy w obliczu najgroźniejszego konfliktu zbrojnego do czasów II wojny światowej, który na zawsze zmienił całą geopolitykę tego regionu.

Trzymam w swoim reku pozycje „Dobij mnie Europo” Adama Bednarczyka, polskiego dziennikarza i korespondenta wojennego, który na własne oczy i na własnej skórze miał okazje zobaczyć i poczuć jak ten straszny etniczno -religijny konflikt wyglądał z bliska. Nie jest to jednak zwykła, reporterska relacja ze strefy objętej walkami do których przywykliśmy i które co jakiś czas docierają do nas w postaci artykułów prasowych, książęk czy telewizyjnych programów.

To naładowana emocjami, iskrząca się od wrażeń (przeróżnej natury) poruszająca, szokująca, ale nade wszystko bardzo osobista opowieść człowieka, który wraz z oddziałem chorwackich ochotników uczestniczy w działaniach wojennych w Bośni. Który obserwuje ów wstrząsający teatr wojny, nie z wygodnego prasowego biurka, bezpiecznego hotelowego balkonu, lecz robi to taplając się w błocie, marznąc na mrozie, sypiając w ziemiankach, kopiąc okopy, kryjąc się przed artyleryjskim ogniem i strzałami snajperów, biorąc udział w akcjach bojowych, zasadzkach, szturmach, pomagając znosić rannych i umierających. Któremu dane było przeżyć śmierć swoich przyjaciół oraz zaobserwować gehennę ludności cywilnej i zniszczonych przez pożogę obszarów.
„Oszalały biegłem z powrotem na pole walki. Chłopcy zajęli już serbskie umocnienia. Przez łzy widziałem jak Nešo obrzucał bunkier granatami, w uszach wszystko dzwoniło… Toni tnie Serba w białą plamę szyi, krew bucha mu prosto w twarz…”
„Przenieśliśmy go na nosze, które natychmiast wsunięte zostały do karetki. Patrzyłem jak mój przyjaciel uśmiecha się do mnie, nim zatrzaśnięto drzwi ambulansu.[...] Po przejechaniu stu metrów, samochód niespodziewanie wyłączył klakson, by po chwili się zatrzymać. Wiedziałem co się stało. Žbuki był martwy…”.
Nie zabraknie zrodzonego w skrajnych warunkach prawdziwego żołnierskiego braterstwa, szczerych przyjaźni czy przejawów subtelnej miłości. Równie ważne i cenne jest jednak w tej książce to, czego dziennikarz nie napisał (z pewnych powodów nie mógł tego zrobić) ale co łatwo uważny czytelnik wychwyci miedzy wierszami. Autorowi niezwykle trudno jest bowiem oddzielić suchy reporterski przekaz od miejscami bardzo subiektywnego opisu tego, co sam widział i doświadczył (pojawia się tu, przy okazji, wyraźna krytyka europejskiego dziennikarstwa, bardzo powierzchownego, ukierunkowanego na szybki medialny poklask, częstokroć wyreżyserowanego i wypaczającego prawdziwy obraz rozgrywających się tu wydarzeń).
Jest to oczywiście bardzo cenne dla nas odbiorców, gdyż uzyskujemy prawdziwy, podany z pierwszej ręki obraz wojny oraz tzw. prozy, codziennego żołnierskiego życia Chorwackich oddziałów. Wiele dowiemy się w tym kontekście również o bałkańskiej mentalności, tradycji, obyczajowość( symbolika liczby trzy, sprawy związane z żałoba),historii (zadawnione konflikty etniczne i religijne, stosunek do państw sąsiednich np: Węgier) poglądach politycznych i sposobie postrzegania otaczającej ich rzeczywistość, tej teraźniejszej i tej która nadejdzie (niezwykle krytycznie oceniana rola ONZ, KFOR i wielkich mocarstw).
„Po rozmowach z żołnierzami ONZ-tu miałem wyrobione zdanie na ten temat. Większości wydawało się, że jadą z biurem podróży na egzotyczną wycieczkę pełną przygód i wrażeń. I to w dodatku jeszcze opłacaną. Pobawią się szpanując niebieskimi apaszkami pod szyją, od czasu do czasu ubiorą kamizelkę kuloodporną, hełm i przedefilują na czołgach przez miasto. Tylko że Bośnia to nie Wyspy Bahama. Tutaj jest wojna, a jeśli jest wojna, to również się ginie, o czym nie pomyśleli przed przyjazdem, a jeśli już, to nie biorą pod uwagę, że to właśnie oni mogą zginąć. Większość powróci do kraju i zostanie okrzyknięta bohaterami. Ale to dopiero w swoim kraju. Tutaj o ONZ-cie słyszałem opinie wprost przeciwne. Zbiurokratyzowany i skorumpowany wrzód, niezdolny do podjęcia natychmiastowej decyzji”
Kilkakrotnie przy rożnych okazjach powraca i przewija się w tekście również obraz współczesnego najemnictwa, kreślony przez Adama Bednarczyka w sposób dość radykalnie różniący się od bohaterów powieści Fredericka Forsyth’a „Psy wojny” czy postaci, znanych nam z licznych telewizyjnych czy kinowych produkcji, walczących za ogromne pieniądze „żołnierzy fortuny”.
„Spotkałem kilkudziesięciu obcokrajowców, z rożnych zakątków świata i Europy (prócz Rosjan i Greków, którzy walczyli po serbskiej stronie…). Tworzyli najmniejszą armię świata, armię ludzi wolnych, walczących tam gdzie sami chcieli . Po stronie, gdzie wskazywało im serce i sumienie. „Dzikim gęsiom” obce były układy i sojusze polityczne”.
„Nikt z obcokrajowców nie otrzymywał wyższego wynagrodzenia od tego, które obowiązywało w chorwackiej armii (równowartość 100 DM). Dodatki dla grup uderzeniowych wynosiły około 100 DM. Były jeszcze gratyfikacje za akcje specjalne, ale to również nie były wielkie pieniądze. Osobnym rozdziałem były darowizny od prywatnych osób. Pluton, w którym przebywałem, miał jednego sponsora, emigranta zamieszkałego w Szwajcarii, który co jakiś czas przysyłał trzy, cztery tysiące franków do podziału. Śmiesznym mogłoby się wydawać, że walczący tam obcokrajowcy byli najemnikami. Czy równowartość kilkuset marek miesięcznie, to była pobudka, dla której Kanadyjczyk, Niemiec czy Australijczyk miałby narażać się i ginąć? Wszyscy, których spotkałem byli ideowcami lub ludźmi żądnymi wrażeń i przygód [...]. Byli najmniejszą armią świata, armią ludzi wolnych, walczących tam gdzie chcieli. Po stronie, gdzie wskazywało im serce i sumienie”
Książka „Dobij mnie Europo” to bez wątpienia pozycja z którą warto się zapoznać, zwłaszcza tym wszystkim którzy interesują się historią najnowszą i konfliktami zbrojnymi w Europie i Świecie. Jest tym bardziej aktualna w kontekście wydarzeń rozgrywających się za naszą wschodnią granicą. Polecam.

„Prawdziwa wojna, o której -choć toczyła się tak blisko nas – tak mało wiemy. Zagmatwany bałkański konflikt, który do dziś nie jest rozwiązany. To pomnik dla poległych i przestroga dla żyjących”
Konflikt bałkański, który wybuchł w 1993 roku wśród państw byłej Jugosławii swoją dynamiczną eskalacją i niespotykanym okrucieństwem wprawił w osłupienia Europę i cały...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    51
  • Przeczytane
    44
  • Posiadam
    12
  • Chcę w prezencie
    4
  • Bałkany
    4
  • Teraz czytam
    2
  • Biografie, historia
    1
  • Bałkany i Kaukaz
    1
  • 0.1.Do kupna
    1
  • 1.8.Dzieje Najnowsze
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dobij mnie, Europo. Wspomnienia z wojny bałkańskiej


Podobne książki

Przeczytaj także