Mało porywający zeszyt cyklu "Kapitan Żbik". Po raz pierwszy i ostatni w roli scenarzysty wystąpił Ryszard Doński, a w roli rysownika Mieczysław Wiśniewski. Szczególnie udział tego ostatniego jest ciekawostką - sam Wiśniewski zapewnił sobie nieśmiertelność wśród fanów komiksu serią "Kapitan Kloss", która inaczej niż "Kapitan Żbik", zrobiła również karierę za granicą. Wiśniewski stawia tutaj na surowe, często zaskakująco puste ilustracyjnie kadry. Zupełnie jakby chciał się wpisać w miałki scenariusz, pozbawiony fabularnych fajerwerków (a przecież nawet pojedyncze "Żbiki" potrafiły takich dostarczać vide "Złoty Mauritius"),zupełnie niedyskontujący szansy błyśnięcia choćby jakimś efektownym pościgiem samochodowym. Tylko dla koneserów serii.

Mało porywający zeszyt cyklu "Kapitan Żbik". Po raz pierwszy i ostatni w roli scenarzysty wystąpił Ryszard Doński, a w roli rysownika Mieczysław Wiśniewski. Szczególnie udział tego ostatniego jest ciekawostką - sam Wiśniewski zapewnił sobie nieśmiertelność wśród fanów komiksu serią "Kapitan Kloss", która inaczej niż "Kapitan Żbik", zrobiła również karierę za granicą....

Oranyjulek !

Ktoś w nieopatrznym szale przekazał rysowanie tego zeszytu Mieczysławowi Wiśniewskiemu. Ten jakoś tam sobie poradził z serią "Kapitan Kloss" ale "Żbika" położył dokumentnie ! Żbik wygląda jak aktor z socrealistycznych produkcyjniaków, z zaczesem na brylantynę i tępawą robociarską gębą. Ani śladu kruczowłosego przystojniaka. W ogóle rysunek jest fatalnny, przypominający agitki z wczesnych lat 50tych. Wszyscy przestępcy są szpetni, wszyscy "dobrzy" o proletariackim sznycie i prezencji, łomatko...
Do tego jeszcze scenariusz przeciętny - przypominający nieudany szkic do odcinka "07 Zgłoś Się" pt "Dziwny Wypadek".
W Warszawie ma miejsce seria kradzieży polskich fiatów. Podstawiony przez MO własny pojazd, wyposażony w urządzenia śledzące, zostaje również ukradziony. Ślad wiedzie do warsztatu samochodowego, a dalsze śledztwo ujawnia, że prywaciarz, oprócz kradzieży samochodów, zajmuje się przemytem dolarów na zachód. Działania policji prowadzą do zatrzymania całej bandy.
Zeszyt do zapomnienia, jeden ze słabszych w złotym okresie Żbika. Dobrze, że Wiśniewski poszedł rysować "Klossa", Żbik na tym tylko zyskał. Nawet krytykowany za brak wyczucia komiksu Zbigniew Sobala rysował lepiej.

Oranyjulek !

Ktoś w nieopatrznym szale przekazał rysowanie tego zeszytu Mieczysławowi Wiśniewskiemu. Ten jakoś tam sobie poradził z serią "Kapitan Kloss" ale "Żbika" położył dokumentnie ! Żbik wygląda jak aktor z socrealistycznych produkcyjniaków, z zaczesem na brylantynę i tępawą robociarską gębą. Ani śladu kruczowłosego przystojniaka. W ogóle rysunek jest fatalnny,...

Po rozstawie kół rozpoznali markę samochodu! To były czasy!

Po rozstawie kół rozpoznali markę samochodu! To były czasy!

I znów nasza bohaterska milicja obywatelska rozwiązuje wzorowo kryminalną sprawę. Komiks propagandowy. Sentyment pozostał.

I znów nasza bohaterska milicja obywatelska rozwiązuje wzorowo kryminalną sprawę. Komiks propagandowy. Sentyment pozostał.