Po wydarzeniach z "Imperialnych" dostajemy dość spory przeskok. Nie jestem pewien, ile lat minęło od czasu pokonania Cassandry Nova, ale już na początku czeka nas zaskoczenie - na świecie funkcjonuje już X-Corporation, odpowiednik Batmanowego "Batman Incorporated". Charles Xavier otworzył filie swojej organizacji wspierającej mutantów na całym świecie. Historia robi kolejne skoki w czasie po każdym z zebranych tu siedmiu story arcs(choć tym razem najwyżej o tylko parę miesięcy - przynajmniej tak mi się wydaje). Ma to swoje mocne i słabe strony - historia nie stoi w miejscu, ale jednak czasami można się pogubić. Mogło być jednak gorzej. Na koniec wszystko wskakuje na swoje miejsce.
Album otwiera się jednozeszytówką, później dostajemy 3 odcinkowy story arc, następnie 3 mniej więcej autonomiczne jednozeszytówki, a na koniec dwa słynne story arcs: "Riot at Xavier's" (5 zeszytów) oraz "Murder at the mansion" (ostatnie 3 rozdziały).
Historii tych nie da się czytać osobno jak sagę o Casandrze Nova - wszystkie wymagają dopowiedzenia, które odnajdziemy w trzecim, ostatnim tomie Ultimate Collection, co nie jest wadą, bo mimo, że kilka rozdziałów z tego tomu to mały spadek formy, to nadal jest to serial, który warto przeczytać w całości.
Muszę przyznać, że sławne "Riot at Xavier" w ogóle nie przypadły mi do gustu. Rozumiem, co autor chciał osiągnąć przez ten story arc, jednak główną rolę odgrywają w nim mutanci, którzy pojawiają się znikąd i zostali wymyśleni specjalnie dla tej historii. I muszę z przykrością przyznać, że ich losy w ogóle mnie nie interesują. Od początku można też przewidzieć, jak zakończy się owa historia. Nie odczuwałem najmniejszego napięcia (a przez cały czas miałem wrażenie, że według Morrisona powinienem).
Za to ostatnia historia jest genialna! To poruszająca i inteligentna opowieść o wartości przyjaźni i małżeństwie (i przyjaźni w małżeństwie). Absolutnie 10/10 za tą opowieść.
Ogólnie tych, którzy zdecydują się sięgnąć po ten tom, a znają już trochę X-men, czeka wiele miłych i ekscytujących niespodzianek. Natomiast dla tych, którzy znają tylko serię Morrisona, autor przygotował kilka konceptów, które już kiedyś przewijały się w serii, w nowej atrakcyjnej formie tak, by mogły zafascynować nowoprzybyłych.
Nadal jest to opowieść, która skupia się na relacjach między bohaterami (którzy zachowują się często dwuznacznie moralnie, acz nadal są sympatyczni, i można się z nimi identyfikować.Można też wybierać swoich ulubionych - jest w czym przebierać ;) ).
Pod względem grafiki, jest to antologia. Znienawidzony przez wszystkich Igor Kordey, pokryty przez nowego tuszującego i wspierany przez dobre kolory, wypada zaskakująco dobrze! Na cztery zeszyty powraca Frank Quitely, ale gwiazdą tego tomu jest dla mnie Phil Jimenez, który w "Murder at the mansion" przechodzi samego siebie. Uwielbiam sposób, w jaki rysuje postaci i to, jak kadruje komiks. Czyta się to bardzo lekko, a jednocześnie czuć napięcie i emocje postaci, kiedy trzeba (czasami najlepszy dialog może być zepsuty przez nieumiejętne kadrowanie).
Szczerze polecam wszystkim, którym podobał się tom pierwszy Ultimate Collection, bądź tomy/zeszyty wydane w Polsce - "W jak Wymarcie/Z jak zagłada" i "Imperialni" (odpowiedniki pierwszego tomu Ultimate Collection).

Po wydarzeniach z "Imperialnych" dostajemy dość spory przeskok. Nie jestem pewien, ile lat minęło od czasu pokonania Cassandry Nova, ale już na początku czeka nas zaskoczenie - na świecie funkcjonuje już X-Corporation, odpowiednik Batmanowego "Batman Incorporated". Charles Xavier otworzył filie swojej organizacji wspierającej mutantów na całym świecie. Historia robi kolejne...